Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Jak Znaleźć Tego Jedynego I Samej Się Nie Zgubić

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 3 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Jak Znaleźć Tego Jedynego I Samej Się Nie Zgubić | Autor: Jason EvertCrystalina Evert

Wybierz opinię:

Vyar

„Jak znaleźć tego jedynego i samej się nie zgubić", oto jest pytanie. A próbę odpowiedzi pozwolę sobie skierować do kobiet jedynie, choć mężczyznom także polecam poczytać to i owo, a dlaczego, to się okaże za chwilę. Bo znalezienie swojej drugiej połówki nie jest sprawą łatwą, większość z nas ma w końcu za sobą parę nieudanych związków. Czy da się tego uniknąć? Zapewne, gdyby w odpowiednim momencie przysiąść i się porządnie zastanowić nad wszystkimi za i przeciw, to większość z nich nie doszłaby do skutku, ale przecież w stanie zakochania nie myślimy racjonalnie. Poradnik Jasona i CrystalinyEvertów ma w tym pomóc –zdradzając 21 sekretów, które nie tylko wskażą mężczyznę twojego życia, ale i podpowiedzą, jak go zatrzymać przy sobie.

 

Książka spodobała mi się na pierwszy rzut oka: ładna okładka, intrygujący tytuł, dwóje autorów... para, pisząca poradniki dla kobiet? To kusiło. Niestety, już pierwszy rozdział przyniósł rozczarowanie.

 

Aby wieść szczęśliwe życie z tym jedynym, trzeba najpierw go znaleźć, a raczej wyłowić w morzu innych. Jason i Crystalina (a zwłaszcza w tym miejscu Jason) opisują dokładnie dziesięć typów mężczyzn nieodpowiednich, od których należy uciekać jak najdalej. I cały problem leży niestety w tym, że państwo piszą z bardzo specyficznej perspektywy: głęboko wierzących katolików. Więc jaki człowiek został oceniony jako nienadający się do wspólnego życia? Niestety, nawet nie ateista, ale po prostu wątpiący czy niepraktykujący. W obliczu takiego pojęcia szczęśliwej pary, w którym jedno mające nie dość silne przekonania religijne temu szczęściu zagraża, mam ochotę unieść ręce w geście poddania się. To nie dla mnie.

 

Całość książki ujawnia pewne niepokojące przesłanie: w większości rozdziałów autorzy odnoszą się do życia seksualnego jako pozornie normalnego elementu związku, uznając jego naturalną obecność w życiu kochającej się pary, jednocześnie wspominając co rusz, że powinno się z niego zrezygnować, aby poddać partnera swego rodzaju próbie. Próbie woli, wierności, miłości? Nie wiem. Przesłanie brzmi tak: to fajnie, że uprawiacie seks, ale jeśli powiesz „nie", to on to powinien zrozumieć i cieszyć się wraz z tobą, że chcecie utrzymać czystość aż do ślubu. Do tej pory ok, prawda? Ale jest dalszy ciąg: jeśli zrezygnujesz z tej wstrzemięźliwości, on powinien ją utrzymać i odmówić. Jeśli nie odmówił – to automatycznie staje się jednym z typów, przedstawionych jako „nieodpowiednie". Trudno mi się do tego odnieść tak naprawdę, sposób myślenia piszącej tę książkę pary wydaje mi się momentami zbyt abstrakcyjny i nie do końca szczery, jakby w zawoalowany sposób próbowano przemycić niezbyt ładną prawdę: ciało ma służyć jako karta przetargowa, pierścionek na palcu albo miłości nie będzie. Późniejsze rozważania na temat przelotnych znajomości i związków tymczasowych z rozgraniczeniem roli kobiecej „na chwilę" i „na zawsze" wydają się to jeszcze potwierdzać.

 

Problem z tym poradnikiem jest taki, że nie daje właściwie żadnych odpowiedzi. Z jednej strony chce uczyć akceptacji i zrozumienia „na dobre i na złe", a z drugiej punktuje wady i niedociągnięcia mężczyzn, często nawet drobne, i każe ich przez to unikać; mówi o szacunku dla drugiej połówki, a mężczyzn „niewłaściwych" określa wręcz obraźliwie („Duchowy karzeł" o katoliku, który wątpi? Co to ma być?). Paskudnym zabiegiem jest też wplecenie w to wątku antykoncepcji jako szkodliwej dla związku rzeczy, wykpiwając teorie o jej skuteczności i przydatności.

 

Czy szukając miłości według wytycznych państwa Evert znajdziemy szczęście na długie lata? W moim odczuciu, odpowiedź stanowczo brzmi: nie. Możemy za to skorzystać z paru rad pobocznych: część „typów nieodpowiednich" jest nieodpowiednia faktycznie (chociaż stanowczo nie wymieniono tam faktycznych dewiantów, zbędnie pastwiąc się nad biednym wątpiącym Karłem), przeżywanie zerwania będzie mniej bolesne, jeśli spojrzymy na to z perspektywy dbania o własne szczęście, a odradzanie zemst wszelakich to chyba oczywista rzecz. Niemniej jednak tytuł książki powinien brzmieć zupełnie inaczej, na przykład: „Jak szybko wyjść za mąż, albo przeżyć życie samotnie, mając nieadekwatne do rzeczywistości wymagania". Gratuluję państwu Evert, że mogli się poznać, pokochać i żyć razem w szczęściu i zdrowiu, ale, z całym szacunkiem, ich droga nie jest jedyną słuszną. A w poszukiwaniu szczęścia zdajmy się może na własną intuicję, nie na rady ludzi, którzy hasło „nie mogę bez ciebie żyć" uważają za jasny sygnał do odwrotu.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial