Przeecinka
-
„W latach czterdziestych ubiegłego wieku P.L. Travers napisała trzy opowiadania, które opublikowała własnym sumptem w limitowanym nakładzie kilkuset egzemplarzy. Książeczki nigdy nie znalazły się na księgarskich półkach – autorka wysyłała je przyjaciołom, jako gwiazdkowe prezenty."
„Ciotka Sass i inne opowiadania świąteczne" to zbiór właśnie tych opowiadań, które siedemdziesiąt lat temu Pamela Lyndon Travers (właściwie Helena Lyndon Goff) – australijska poeta i pisarka, autorka słynnej na całym świecie serii książek o Marry Poppins, napisała dla wąskiego grona własnych przyjaciół.
Niewątpliwie każde z nich ma charakter biograficzny – każde z nich dotyczy bowiem czasów, kiedy Travers dorastała na plantacji trzciny cukrowej nieopodal Wielkiej Rafy Koralowej. I choć, przede wszystkim ze względu na postać Marry Poppins, uznawana jest za pisarkę bajek dla dzieci, to jednak w ramach każdej z przedstawionych historii pisarka chce utwierdzić czytelnika w przekonaniu, że dzieciom nieobca jest także ta mroczna strona życia. (disneyowską interpretację Marry Poppins zanegowała od razu, zarzucając jej zbytnią komiksowość i przesłodzenie).
„Dzieci przeżywają silne i głębokie emocje, a nie posiadają mechanizmu, za pomocą, którego mogłyby sobie z nimi radzić".
W każdym z trzech opowiadań znajduje się miejsce na odczuwanie przez dzieci lęku i smutku, na naturalną i tragiczną świadomość przemijania.
Ekscentryczna i surowa Christina Saraset, częściej zwana ciotką Sass to bohaterka pierwszego z opowiadań, domagająca się bezzwłocznego wypełniania wydawanych poleceń. Gdy po śmierci swego ojca, po mimo dwóch braci, objęła pozycję i przywileje głowy rodziny, sielskie życie rodzinne wypełnione zostało uporczywym dźwiękiem gwizdka, wiernego przyjaciela Saraset.Tylko najbardziej hardzi mieli odwagę, by sprzeciwić się stanowczej ciotce Sass, ale tylko ci mogli liczyć na jej przychylność. Odwagę bowiem szanowała ponad wszystko inne, a dostrzegając w oczach swych „bliskich" zawziętość i dezaprobatę dla jej słów, sama gdzieś w głębi pękała z dumy i dobroduszności, a serce topniało.
„Wyobraźcie sobie buldoga, którego groźna powierzchowność kryje serce tak czułe, że aż niemal sentymentalne – i oto macie Christinę Saraset."
Kolejne opowiadanie to wspomnienia autorki dotyczące chińskiego kucharza Ah Wonga, który, pojawiając się niespodziewanie na plantacji trzciny, uwolnił ją od znienawidzonej monotonii w postaci tapiokowego puddingu, przygotowywanego przez dotychczasowego gastronoma. W oka mgnieniu jednak okazało się, że nie tylko w gotowaniu Ah Wong jest lepszy od swego poprzednika. Stał się kimś więcej niż pracownikiem – jednym z wielu, stał się "(...) ośrodkiem gospodarstwa, małym, acz obdarzonym wielką mocą dynamem, wprawiającym wszystkich w ruch".
Jednak wszystko – nawet to na kształt cudu kiedyś się kończy, także w oczach dziecka.Finał stanowi historia Johnnego Delaneya – dżokeja, imającego każdą pracę, lecz przede wszystkim postaci stworzonej z mroku i cienia, ze wszech miar aroganckiej i kąśliwej, jaka kiedykolwiek stąpała po ziemi. A mimo to cała rodzina darzyła go głęboką miłością. Dlaczego? I czy miał z tym coś wspólnego dar jasnowidzenia, jaki posiadał Delaney, a który pozwolił mu ukończyć swe dzieło życia na czas – przed śmiercią, wtedy, kiedy sam był na nią gotów...?
Na każdej ze stron wątki magiczne i baśniowe, jakże charakterystyczne dla dziecięcych opowiadań, przeplatają się z tragizmem i śmiercią na pozór bliższą dorosłym, by ostatecznie jednak zwrócić uwagę przedstawicieli każdego pokolenia na boczne tory losu...
„Kiedy biegłam do tramwaju, płynęłam już z przypływem życia, tym bogatszego, że przybywało prostu sprzed oblicza śmierci. Świat otwierał się przede mną, oferując bezmiar oświadczenia, sam niesiony żywym strumieniem. Tak samo, jaki Ci wszyscy, którzy są bardzo młodzi, błędnie dotąd myślałam, że istnieją dwie oddzielne rzeki – życia i śmierci. Odtąd wiedziałam już, że prąd jest tylko jeden, jedyny i niepodzielny."