Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Rok 1356

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Rok 1356 | Autor: Bernard Cornwell

Wybierz opinię:

Uleczkaa38

Bernard Cornwell to bez wątpienia jeden z największych i najlepszych autorów specjalizujących się w powieści historycznej. Jego dwa znakomite cykle - arturiański i ludów północy, zachwyciły miliony czytelników na całym świecie, w tym także i Mnie. Lektura jego książek to bowiem nie tylko znakomita zabawa i przyjemność, ale także niezwykle barwna wyprawa do minionych wieków, granicząca wręcz z iście baśniowym sennym marzeniem o dawnych bohaterach, ich czynach i legendach, które przetrwały całe stulecia.. Ten brytyjski pisarz posiada wielki dar opowiadania, który to posiadają tylko nieliczni i najwięksi autorzy..

 

Myślę, że śmiało mogę stwierdzić to dość odważne przekonanie, iż ten kto nigdy nie czytał powieści Bernarda Cornwella, ten jest uboższym człowiekiem.. Dla tych wszystkich osób mam jednak dobrą wiadomość, oto bowiem nakładem Wydawnictwa Bellona pojawiła się kolejna książka Brytyjczyka, która może stanowić idealny początek przygody z jego twórczością. Dla zagorzałych miłośników będzie zaś kolejną literacką ucztą, której nie można sobie odmówić:) Poznajmy zatem bliżej powieść pt. "Rok 1356" i dowiedzmy się czym tym razem zachwycił i zaskoczył Nas Bernard Cornwell.

 

Akcja powieści przenosi Nas do Francji roku 1356. Francji pogrążonej w wieloletnim konflikcie z Anglią, której to coraz odważniejsze i zuchwalsze podjazdy pustoszą blisko połowę powierzchni kraju. W tych oto okolicznościach poznajemy głównego bohatera tej opowieści - Tomasza z Hookton, zwanego Bastardem. Ten Angielski rycerz jest przywódcą legendarnego oddziału angielskich łuczników - Hellequinów, którzy jako najemne wojsko walczą na francuskiej ziemi w służbie angielskiego króla. Pewnego razu Bastard otrzymuje rozkaz odnalezienia legendarnego i mistycznego miecza - "la Malice", należącego wedle podań do Św. Piotra. Ów miecz ma posiadać niezwykłą moc, która może zadecydować o losach wojny jak i również całego świata. Niestety już od pierwszego dnia poszukiwań miecza Tomasz popada w wielkie kłopoty, które musi On pokonać by wywiązać się z powierzonego zadania, a także ocalić życie swych najbliższych..

 

"Rok 1356" to niewątpliwie książka potwierdzająca wielką klasę i talent Bernarda Cornwella, który po raz kolejny zachwyca swoją opowieścią o jakże okrutnych, dramatycznych ale i fascynujących czasach średniowiecza. To historia o dzielnych ludziach i ich bohaterskich czynach, o honorze, ludzkim przeznaczeniu i poszukiwaniu swojego miejsca w życiu. Z drugiej strony to historia o najbardziej podłych czynach, jakich tylko może dopuścić się człowiek zły z natury, o niesprawiedliwości, okrucieństwie, braku szacunku dla drugiej osoby.. I właśnie ta konfrontacja dobra ze złem, szlachetności z podłością i sprawiedliwości z niesprawiedliwością, stanowi główną oś fabuły tej powieści, która dostarcza Nam sobą nie tylko rozrywkę i zabawę, ale także i bardzo inteligentną analizę ludzkich zachowań. Zachowań, które niezależnie od czasów, realiów, i okoliczności - pozostają niezmienne. Namiętność, zazdrość, żądza władzy.., to one kierują poczynaniami bohaterów książki i one decydują także o życiu każdego z Nas.. Tym samym powieść ta, podobnie jak cała twórczość Cornwella, jest opowieścią ponad czasową..

 

Po przeczytaniu większości książek Bernarda Cornwella, które ukazały się w Polsce, mogę stwierdzić że ta powieść stanowi pewną "odmianę" w jego dorobku literackim. Otóż chyba w żadnej innej powieści tego autora główny nacisk nie został położony na miejsce, czas i realia polityczne opowiadanej historii, a dopiero w drugim rzędzie na losy głównego bohatera. Zazwyczaj bowiem bywało tak, iż to główna postać opowieści Cornwella był najważniejsza i to wokół niej toczyła się cała opowieść. W przypadku "Roku 1356" wydaje się być inaczej, gdyż to właśnie kwestie polityczno - religijne stanowią tutaj główną oś narracji, zaś losy pierwszoplanowego bohatera - w tym przypadku Tomasza z Hookton, są wplecione w tryby tej wielkiej dworskiej rozgrywki. Na potwierdzenie tego faktu niech posłuży to, iż przez pierwszych 50 stron nie wiedziałam, kto jest głównym bohaterem tej historii, a mój pierwszy typ okazał się absolutnie nie trafiony;) I przyznam szczerze, że to bardzo miła i zaskakująca odmiana dla kogoś, kto wprost uwielbia twórczość tego pisarza.

 

Jeśli chodzi o samą fabułę to otrzymujemy tutaj coś na wzór wielowątkowej historii z mnóstwem postaci, miejsc i wydarzeń, która wraz z każdym kolejnym rozdziałam staje się coraz bardziej jednolitą opowieścią, osadzoną wokół poszukiwań "la Malice". Jednocześnie wraz z postępem lektury dominującym staje się wątek Bastarda, którego niezwykle dramatyczne i barwne losy cieszą Nasz wzrok i Naszą wyobraźnię:) Znajdziemy tutaj niezwykle realistyczne sceny walki, opisy wojennego rzemiosła i sprzętu jakim wówczas się posługiwano, dworskie intrygi i pałacową politykę, gorące romanse i zdrady - jednym słowem prawdę o tamtych czasach. Czytając tę powieść nie mogłam oprzeć przy tym wrażeniu, że jej fabuła to swoista koalicja prawdy historycznej z legendarną baśnią (coś na wzór legendy o Św. Graalu), która to wzajemnie się przeplata, nie dominując jedna nad drugą. I chyba to właśnie owe wplecenie tych bardziej baśniowych, religijnych i metafizycznych wątków w realia historyczne stanowi największy plus tej lektury, dzięki któremu otrzymujemy nie tylko wiernie historyczną opowieść, ale także niezwykle atrakcyjną historię fabularną dla każdego miłośnika dobrej literatury.

 

Jak to ma zwykle miejsce w przypadku książek Bernarda Cornwella, tak i w "Roku 1356" obraz średniowiecznej Europy zachwyca swoją szczegółowością i realizmem. I mam tutaj na myśli nie tylko prawdziwe postacie, z królami i książętami na czele, ale także i najzwyklejsze realia codziennego życia ówczesnych ludzi. Życia w przepychu i wręcz boskiej bezkarności w przypadku tych najmożniejszych, oraz życia w biedzie, strachu i poczuciu niesprawiedliwości w przypadku wszystkich pozostałych mieszkańców Francji. I choć wszyscy doskonale wiemy jak wyglądał ówczesny świat.., to i tak niektóre ze scen opisanych w tej książce wywierają naprawdę piorunujące i szokujące wrażenie.., jak i również współczucie dla tych wszystkich, którym przyszło żyć w tamtych ponurych czasach.

 

Wielkie słowa pod adresem autora należą się także za bardzo wyraźne ukazanie roli Kościoła i religii w poczynaniach ówczesnych ludzi. Religii, która dyktowała wojnę, pokój, czynienie zła i niesienia śmierci wobec niewinnych, i wszystko to w imię Boga i pod sztandarem krzyża. I czasami aż chciałoby się polecić lekturę takiej powieści wszystkim tym, którzy i dziś są gotowi czynić "dobro" w imię Kościoła, nie bacząc przy tym na los człowieka..

 

Silną stroną powieści są jej bohaterowie, z Tomaszem z Hookton na czele. Dzielny, prawy o dobrym sercu i stawiający na pierwszym miejscu człowieka, nie zaś Kościół i politykę. Przy tym niezwykle inteligentny, wyprzedzający swoim sposobem postrzegania świata ówczesnych ludzi. Jednocześnie człowiek na wskroś zwyczajny, pragnący cieszyć się szczęściem przy boku swojej rodziny. To główna postać tego dramatu, ale są i inni, którzy także zasługują na uwagę. W śród nich prym wiodą Roland de Verrec - rycerz ślubujący czystość Św. Marii i poszukujący swojego celu i miejsca w życiu oraz Robbie Douglas - walijski rycerz walczący po stronie Francuzów, ślubujący jednak nie podnieść ręki na Anglików. Jeden od drugiego całkowicie inni, choć obaj dzielni i niezwyciężeni, ale kierujący się diametralnie innymi ideałami w swoim życiu.. Oczywiście nie mogło zabraknąć także i złych charakterów, wśród których prym wiedzie ojciec Marchant - przebiegły, niezwykle inteligentny i niebezpieczny założyciel i kapelan Zakonu Rybaka, poszukujący miecza Św. Piotra i gotów zabić każdego, kto stanie Mu na drodze. To tylko niektórzy z bohaterów tej książki, ale już tych kilka postaci może przekonać o tym, iż Bernard Cornwell ukazał tutaj całą gamę ludzkich charakterów i osobowości, która tym samym tworzy realny obraz ówczesnego świata..

 

Strona techniczna warsztatu pisarskiego Brytyjczyka zachwyca i chyba nie może być inaczej w przypadku tak doświadczonego autora. Umiejętne budowanie napięcia, odpowiednie umiejscowienie scen akcji względem statycznych fragmentów opisowych, żywe i realistyczne dialogi, liczne zwroty akcji - wszystko to urzeka czytelnika i aż chciałoby się życzyć sobie samemu, by każda książka była pisana w taki sposób. Warto tu jednak zwrócić wszakże uwagę na sam sposób toczenia tej opowieści i przedstawiania losów jej bohaterów. Co ciekawe, ów losy są ukazywane Nam z pozycji swoistego gawędziarza, czyli narratora nie będącego uczestnikiem tychże wydarzeń ani pobocznym obserwatorem, lecz bardziej spadkobiercą wiedzy o tych niezwykłych dziejach. I tak oto często wraz z kolejnym rozdziałem poznajemy juz wynik końcowy danych działań, zaś dopiero po pewnym czasie zostajemy zaznajomieni z ich przebiegiem, co czasami lekko irytuje, ale po dłuższej lekturze zaczyna się naprawdę podobać. Mi osobiście taki zabieg literacki przywodzi na myśl opowieść o dawnej legendzie, snutą gdzieś przy płonącym ognisku.. I bardzo Mi się to podoba:)

 

"Rok 1356" to książka idealna dla każdego miłośnika powieści historycznej, który szuka w tej literaturze prawdy dziejowej, ukazanej na tle pełnych emocji wydarzeń i przygód z udziałem niezwykłych bohaterów. Powieść ta przenosi czytelnika do Europy średniowiecza i ukazuje jej prawdziwe, straszne i krwawe oblicze. Myślę, że z takiego zaproszenia nie sposób nie skorzystać, gdyż dobrej literaturze po prostu nie powinno się odmawiać..

Pani M

Od kiedy tylko pamiętam, zawsze fascynowały mnie książki, których akcja działa się w średniowieczu. Do tej pory mam do nich słabość i zdecydowaną większość mojej biblioteczki stanowią takie właśnie pozycje. Mistrzem, który stworzył niesamowite opowieści historyczne umiejscowione w średniowiecznej rzeczywistości był dla mnie Ken Follett. Jednak przyszedł czas, by oddał on pałeczkę pierwszeństwa w tej dziedzinie Bernardowi Cornwellowi. Jakie są moje wrażenia po lekturze jego najnowszej powieści 1356?

 

Wojna stuletnia trwa w najlepsze. Francji grozi niebezpieczeństwo. Tomasz z Hookton, angielski łucznik znany bardziej jako Le Batard otrzymuje do wykonania dość nietypowe zadanie. Ma odnaleźć miecz świętego Piotra. Krąży bowiem legenda, że ten, kto wejdzie w jego posiadanie, wygra każdą bitwę. Armia Tomasza zostaje uwięziona w pobliżu Poitier, gdzie weźmie udział w jednej z największych bitew w dziejach historii.

 

Kiedy czytałam opis tej książki, przez chwilę przeszło mi przez myśl, że na okładce pojawił się błąd. Na wizerunkach z mieczem pojawia się święty Paweł, którego ścięto, a nie Piotr. Jego kojarzyłam wyłącznie z kluczami. Nie skojarzyłam faktu, że chodzi o broń, której apostoł użył w Getsemani, by zapobiec pojmaniu Jezusa. Przyznam, że nie słyszałam nigdy wcześniej o mieczu świętego Piotra, choć niektóre podania potwierdzają jego istnienie. Takie smaczki w książkach lubię.

 

Niezbyt interesują mnie w powieściach opisy maszyn oblężniczych i sposobu ich użycia, jednak Bernard Cornwell w taki sposób skonstruował fragmenty, w których się pojawiały, że nie potrafiłam się od nich oderwać. Miałam wrażenie, że przyglądam się temu z oddali. Autor zaczarował mnie tak, że niemal słyszałam odgłosy walk. 1356 dostarcza wiedzy nie tylko o tym, jak wyglądało oblężenie. Można dowiedzieć się też tego, w jaki sposób usuwano z ciała rannej osoby grot strzały, czy jak przygotowywano kopie podczas turniejów rycerskich.

 

Podobało mi się to, że postacie nie są jednoznacznie dobre albo złe. Uwielbiam Tomasza z Hookton. Zawsze mam słabość do bohaterów, którzy są łucznikami. To nic, że był ekskomunikowany, a swoje usługi ofiarował temu, kto więcej płacił. Był jednak bardzo zaradny i nie sposób pomylić go z żadną inną postacią literacką. Nieco irytował mnie brat Michał, ale miał do tego prawo. Był młodziutki, miał zaledwie 22 lata i niewiele wiedział o życiu.

 

W książce pojawiają się motywy dotyczące dziś już nieco zapomnianej bitwy pod Poitier, gdzie w 1356 roku angielska armia rozgromiła Francuzów. Jednym z wziętych do niewoli jeńców był król Francji oraz jego syn. Od opisów walk nie sposób się oderwać. Czytelnik nawet nie orientuje się, że kolejną godzinę spędził z książką, a obiad sam się nie ugotował i mieszkanie się nie posprzątało.

 

Jestem tą powieścią oczarowana. Intrygi, fałszywa pobożność i dynamiczna akcja nie pozwalają odłożyć tej książki nawet na chwilę. Bernard Cornwell jest mistrzem. Nie można nic zarzucić ani dialogom ani narracji. Opisy są dopracowane do perfekcji. Na takie nowości na rynku literackim czekam i polecam innym fanom powieści historycznych. Podpowiem tylko tyle, że warto przed sięgnięciem po 1356 zapoznać się z Trylogią Świętego Graala, która przybliży niesamowitą postać Tomasza z Hookton oraz jego kompanów, a także wprowadzi w średniowieczne realia, w których żył. Nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na kolejną książkę tego autora i wspominać o nim tym czytelnikom, jacy jeszcze go nie znają.

TomG

Z powieściami Bernarda Conrwella znam się nie od dzisiaj. Ten brytyjski autor bestsellerów bez wątpienia posiada dar snucia intrygujących opowieści, bez znaczenia na fakt, w jakich ramach czasowych rozgrywa się fabuła jego książek. Niedawno miałem przyjemność czytać jego Lorda morskiego, powieść na wskroś współczesną, ale przyznam, że bardziej znam jego literackie dokonania od strony tematyki historycznej.

 

W powieści Rok 1356 Bernard Cornwell przenosi czytelnika do czasów mrocznego średniowiecza, czasów pełnych zabobonów, strachu i krwawych walk. Rozpoczynając powieść czytamy o hrabim Mouthomet, zamieszkującym wieżę w Carcassonne, który – w obawie przed grabiącymi miasto Anglikami – prosi zaufanego przyjaciela, brata Ferdynarda z zakonu Dominikanów, by zabrał z miejsca jego dotychczasowego ukrycia la Malice, ostrze będące świętą relikwią. Brat Ferdynand jest już starym człowiekiem, lecz zdrowie i siły dopisują mu nadal. Jest także byłym żołnierzem, zdolnym w sztuce walki. Dzięki tym właśnie umiejętnościom udaje mu się wymknąć grasującym po terenach Carcassonne Anglikom. Relikwia, którą niesie, jest tym bardziej ważna i cenna, gdyż może zaważyć na losach chrześcijańskiej wiary.

 

Cztery dni po złupieniu Carcassonne do wieży hrabiego przybywa szesnastu jeźdźców – piętnastu z nich nosi zbroje, a ostatni jest księdzem. Na jego ramieniu spoczywa jastrząb. Duchowny udaje się do łoża umierającego hrabiego i próbuje wymusić od niego informację na temat miejsca pobytu la Malice. Hrabia jednak, pomimo tortur, nie wyjawia tajemnicy i ginie z rozkazu księdza.

 

Tomasz Hookton, nazywany le Bâtardem, jest dowódcą Hallequinów – kochanków diabła, sporego oddziału najemników różnych narodowości. W trakcie prowadzonego przez niego oblężenia przybywa do niego młody duchowny, brat Michał. Przynosi mu wieści od jego pana, który nakazuje Tomaszowi odnaleźć la Malice. Posłuszny rozkazowi Tomasz udaje się do Avignion, gdzie prowadzi go ostatni ślad relikwii. Szybko przekonuje się, że właśnie rozpoczął niezwykle niebezpieczną grę z najpotężniejszymi przedstawicielami kościoła chrześcijańskiego, i rozumie, że nie będzie łatwo odnaleźć la Malice, zachować relikwię i pozostać przy życiu.

 

W Roku 1356 Cornwell odmalowuje przed czytelnikiem rozrywaną walkami Francję, dając niezwykle przekonujący, bardzo intrygujący obraz mroków czternastego wieku. Już od samego początku książki fabuła wciąga czytelnika, a szczegółowych opisów starć i przygód nie brakuje. Autor często oddaje także brutalność ludzi żyjących w średniowieczu, ich brak zahamowań, robiący niemałe wrażenie na współczesnym czytelniku. Akcja prze do przodu nieustannie, wątki w powieści przeplatają się wzajemnie i zazębiają, sprawiając, że trudno się od książki oderwać. Bernard Cornwell sprawdza się doskonale jako autor przygodowej powieści historycznej i choć wiedziałem to już od długich lat, to jego książki nadal robią na mnie naprawdę duże wrażenie. Autentyczność opisów, bohaterowie z krwi i kości, tło historyczne, a przede wszystkim żywa, rwąca do przodu przygoda – to wszystko decyduje o tym, że Rok 1356 jest książką naprawdę udaną. Jeśli dodać do tego także styl Cornwella, wzbogacony o słownictwo bardzo pasujące do przedstawianej epoki, to otrzymamy w efekcie powieść nie tylko ambitną w dużym stopniu, ale także rozrywkową, przyjemną w lekturze i bardzo zadowalającą.

 

Myślę, że Rok 1356 może spodobać się każdemu z czytelników, choć oczywiste jest, że najlepiej będzie polecić ją zwolennikom powieści przygodowej i historycznej. Ktoś mógłby powiedzieć, że książka ta nie jest zbyt oryginalna i być może w dużym stopniu miałby rację, ale praca w nią włożona i samo wykonanie z pewnością zasługują na uznanie.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial