Thalita
-
Trzecia część sagi o mieszkańcach i gościach pensjonatu "Sosnówka". Dla wielbicieli serii i innych książek Marii Ulatowskiej.
W "Rodzinie z Sosnówki" poznajemy dalsze losy bohaterów "Sosnowego dziedzictwa" i "Pensjonatu Sosnówka" oraz innych powieści Marii Ulatowskiej. Akcja toczy się w niej w latach 2010-2012, z częstymi retrospekcjami przeszłości Wiesławy Wołyńskiej, głównej bohaterki tomu, oraz jej wnuka Janusza Lipieńskiego.
"Rodzina z Sosnówki" kojarzyła mi się początkowo z polskimi sagami, takimi jak "Nad Niemnem" i "Noce i dnie", a także - znacznie bardziej - znanymi słuchowiskami radiowymi "Matysiakowie" i "W Jezioranach". Trochę się jednak w swych sądach pomyliłam. Podobnie jak w wymienionych audycjach panuje w niej ciepła, wręcz sielska atmosfera, kultywowane są więzi rodzinne i przyjacielskie, życie bohaterów koncentruje się wokół spraw dnia codziennego, a wszechobecna błogość z rzadka przerywana jest wiadomościami "z wielkiego świata", czy też tragediami w lokalnej społeczności. W treść wplecione zostały także pewne elementy edukacyjne, związane z bieżącymi wydarzeniami w Polsce, takie jak informacje na temat zabiegów in vitro, nowej ustawy chroniącej prawa konsumentów, sporo jest też pogadanek na temat praw zwierząt i opieki nad nimi. To ostatnie ucieszyło mnie najbardziej, bo od dziecka jestem niereformowalną kociarą i książki w których pojawiają się moi futrzaści ulubieńcy zawsze zyskują sympatię, zwłaszcza gdy - tak jak w "Rodzinie z Sosnówki" - są traktowane na równi z pozostałymi członkami rodziny. Urokliwy jest także język używany przez autorkę i cały jej styl pisania, plastycznie odzwierciedlający otoczenie Sosnówki, ich skryte myśli i pragnienia, zachowania czworonożnych przyjaciół oraz dialogi. Świetne (i bardzo wzruszające - trochę się popłakałam) jest też zakończenie, które jednocześnie może zamykać cały sosnówkowy cykl, jak i stanowi wstęp do jego kolejnych części. Powieść przypomina mi zatem sympatyczną gawędę, popołudniową audycję radiową czy też z serial familijny, niestety do sag napisanych przez Elizę Orzeszkową i Marię Dąbrowską sporo jej brakuje.
Nie czytałam niestety żadnych innych książek Marii Ulatowskiej, być może gdybym jej znała ocena "Rodziny z Sosnówki" byłaby wyższa, bo i więcej zaistniałych w niej wątków byłoby dla mnie jaśniejszych. A tak powieść wydaje mi się zbyt chaotyczna. Co prawda jej akcja jest dokładnie - praktycznie co do dnia - osadzona w czasie, związek przyczynowo-skutkowy jest zrozumiały, natomiast nie mogłam się połapać w zbyt dużej ilości bohaterów. Do Sosnówki ciągle ktoś przyjeżdża, opowiada o swoich problemach , odjeżdża, pojawia się ktoś inny, w końcu już nie wiem kto z kim i dlaczego. Co prawda na początku powieści znajduje się lista wszystkich ważniejszych postaci i koligacji pomiędzy nimi która trochę ułatwia rozeznanie się w bohaterach, niemniej wrażenie chaosu pozostaje. Poza tym - choć takie odczucie mogę mieć zarówno dlatego, że przeczytałam tylko jeden tom sagi o Sosnówce, jak i dlatego, że, być może, pojawią się kolejne części, sporo wątków wydaje mi się jedynie zarysowanych, napomkniętych i niedokończonych. Brakuje mi tu też niejednoznacznych moralnych problemów do rozwiązania, jakichś większych intryg lub nieszczęść,co prawda mamy tragedię w rodzinie Tokarskich, ale ogranicza się ona do zaledwie kilku akapitów. Jak dla mnie atmosfera w pensjonacie Sosnówka jest zbyt przesłodzona, zbyt idylliczna, ważne wydarzenia w życiu bohaterów - jak na przykład śluby czy rodzenie się dzieci - są jedynie wzmiankowane, główna akcja sprowadza się do pichcenia, goszczenia i rozmów przy stole.
Niesprawiedliwością byłoby napisać, że polecam "Rodzinę z Sosnówki" TYLKO fanom twórczości Marii Ulatowskiej, bo książka ma w sobie pewien klimat, który wielbicielom powieści obyczajowych może się podobać. Jednakże aby go poczuć, trzeba wpierw zajrzeć do wcześniejszych tomów sosnówkowej sagi, inaczej jej trzecia część będzie dla czytelnika mocno wyrwana z kontekstu.
***
Dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.