Thalita
-
Wyczerpująca praca na temat polskiej architektury okresu międzywojennego. Niezbędna dla wszystkich zainteresowanych tą tematyką.
Po zakończeniu I wojny światowej, gdy Polska po 123 latach niewoli wreszcie odzyskała niepodległość, praktycznie całe społeczeństwo stanęło przed trudnym zadaniem scalenia trzech regionów należących do tej pory do trzech różnych zaborców i stworzenia z nich nowoczesnego państwa. Tereny polskie, które przez zaborców traktowane były po macoszemu, były bardzo opóźnione w rozwoju społecznym, gospodarczym i architektonicznym w stosunku do Europy Zachodniej. Większość budynków w Polsce wciąż pozostawała drewniana i ograniczała się głównie do budownictwa mieszkalnego, brakowało gmachów użyteczności publicznej. Dlatego też architekci dwudziestolecia międzywojennego koncentrowali się przede wszystkim na projektowaniu i stawianiu urzędów, banków, muzeów, szkół i szpitali. W latach 1918-1939 powstało ich kilka tysięcy. Te najbardziej reprezentatywne opisane zostały w książce Michała Pszczółkowskiego.
Michał Pszczółkowski w swej pracy przybliża czytelnikowi wiodące style architektoniczne w Polsce dwudziestolecia międzywojennego. Zalicza się do nich przede wszystkim tradycjonalizm, neoklasycyzm, historyzm zmodernizowany, ekspresjonizm, konstruktywizm, funkcjonalizm i monumentalizm. Autor, charakteryzując każdy z opisywanych nurtów, przybliża najpierw tło historyczne i społeczne wpływające na jego przedstawicieli, wymienia jego wiodących przedstawicieli, publikacje na jego temat, po czym szczegółowo omawia (posługując się licznymi zdjęciami i rysunkami reprezentacyjnych budynków) poszczególne cechy danego stylu. Dzięki temu że w książce zachowany został właśnie taki porządek praca jest przejrzysta, łatwo za jej pomocą porównać poszczególne style architektoniczne, jak te4ż szybko odnaleźć poszukiwane wiadomości (to ostatnie dodatkowo ułatwia kilka indeksów: osobowy, topograficzno-rzeczowy oraz ilustracji zamieszczonych w tekście). Ponadto Michał Pszczółkowski systematyzuje przedstawianą wiedzę za pomocą licznych wykresów i tabelek. Autor przykłada także dużą wagę do stanu badań nad architekturą użyteczności publicznej w II Rzeczypospolitej, okraszając swój tekst licznymi cytatami, przypisami, na końcu zaś zamieszczając obszerną bibliografię. Książka ta łączy bowiem w sobie publikację stricte naukową, album zabytków architektury oraz przewodnik po nich (na końcu znajduje się także tabela z adresami najważniejszych dzieł międzywojennego budownictwa). Zatem jej przeczytanie skłonić może do dalszych poszukiwań dotyczących tego tematu - czy to hobbystycznych, krajoznawczych i historioznawczych, czy też naukowych, opartych na dogłębniejszej analizie zasygnalizowanego materiału literackiego oraz rzeczowego.
Cechą wyróżniającą publikację Michała Pszczółkowskiego na tle innych prac dotyczących architektury okresu międzywojennego jest brak wartościującego podziału na architekturę metropolii i prowincji. Większość autorów tego typu publikacji skupia się bowiem wyłącznie na budowlach istniejących w dużych miastach, takich jak Warszawa, Kraków czy Poznań, zapominając zupełnie o zabytkach znajdujących się w mniejszych miejscowościach, które niczym nie ustępują, a często nawet przewyższają swymi walorami architektonicznymi budynki z metropolii. Sama mieszkam na prowincji i miło mi było, że w książce M. Pszczółkowskiego czytałam o swych rodzinnych okolicach (Pułtusk, Przasnysz, Ciechanów) a nie wyłącznie o wszędobylskiej Warszawie. Poza tym autor dużo miejsca poświęca taże budownictwu na Kresach Wschodnich, które - jak wiemy - w XX-leciu międzywojennym były częścią Rzeczypospolitej, teraz zaś w wielu pracach są po prostu pomijane tylko dlatego, że obecnie nie należą już do Polski.
Choć "Architektura użyteczności publicznej..." ze względu na mnogość branżowych pojęć jest publikacją skierowaną do osób znających się już co nieco na architekturze, jednakże również czytelnicy nie specjalizujący się w tej dziedzinie nie powinni mieć problemów z jej odbiorem. Owszem, fachowych zwrotów i wyrażeń jest w niej sporo, ale poza tym pisana jest przystępnym, popularnonaukowym językiem, a partie poświęcone historycznemu tłu nie różnią się wiele od typowej książki historycznej. Osobiście nie mam praktycznie w ogóle kontaktu z branżą architektoniczną, a jednak czytanie tej pracy nie sprawiało mi żadnego problemu.
Szczerze polecam tę książkę wszystkim osobom choć trochę interesującym się architekturą, ponieważ nie tylko w dużym stopniu poszerzy ona ich wiedzę, ale być może także skłoni do własnych architektonicznych poszukiwań.
***
Dziękuję Domowi Wydawniczemu Księży Młyn za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.