Pani M
-
Kolumbia - lata '90. Świat pełen skorumpowanych ludzi na rządowych stanowiskach jest idealnym miejscem dla rozwoju mafii zajmującej się przemytem narkotyków. To właśnie tam, w sam środek wojny karteli trafia główny bohater Uwikłanego.
Jorge Salcedo nie przypuszczał, że zadanie, o wykonanie którego go poproszono, na zawsze zmieni jego życie. Był przedsiębiorcą, który chciał poukładać sobie życie po nieudanym małżeństwie. Wszystko zaczynało zmierzać ku dobremu. Pojawiła się kobieta, w jakiej zakochał się bez reszty. Niebawem miało przyjść na świat ich dziecko. Wtedy został wezwany przed oblicze ojców kolumbijskiej mafii zajmującej się przemytem narkotyków. Usłyszał, że ma zabić Paula Escobara, bezwzględnego barona narkotyków, który był śmiertelnym wrogiem kartelu z Kali, Chociaż wewnętrzny głos kazał mu się sprzeciwić, mężczyzna obiecał, że wyeliminuje tego człowieka z gry. Był przekonany, że będzie to jednorazowe zlecenie, po wykonaniu którego wróci do dawnego życia. Nie wiedział jeszcze, że podpisał cyrograf, bo kto raz wejdzie do mafijnej rodziny nie może już jej opuścić.
Za sprawą opowieści Jorge poznajemy biografie Gilberto Rodrigueza Orejueli, Miguela Rodrigueza Orejueli, Jose Santacruza Londono oraz Helmera "Pacho Herrery, czyli członków kartelu z Kali. Jak przystało na mafijną rodzinę, swoich bliskich kochali ponad wszystkich, a każdego, kto byłby w stanie im zagrozić, czekała śmierć. Co ciekawe, chcieli by ich dzieci skończyły dobre szkoły i były porządnymi obywatelami. Kiedy syn jednego z nich trafił za kratki, ojciec zamiast pochwały, zaserwował niesfornej pociesze lanie przy współwięźniach. To, że rodzice zarabiali w nielegalny sposób na życie nie znaczyło, że dzieci miały pójść w ich ślady.
Największe wrażenie zrobił na mnie rozdział zatytułowany "Emilia". Jorge opisuje nie tylko relacje, jakie panowały wewnątrz rodziny mafijnej, czy oprowadza po rezydencjach należących do kartelu. Opowiada także o tym, co mafiozi robili z osobami, które z nimi zadarły. Często za błędy nieszczęśliwca płacili jego bliscy. Tak właśnie było z tytułową Emilią. Wiedziała, że zostanie zamordowana i nie próbowała uciec. Pogodziła się z tym, że musi umrzeć. Przyjęła swój los. Wiedziała, że przed mafią nie ma ucieczki. To, co stało się z jej ciałem, wstrząsnęło mną. W książce nie brakuje trudnych w lekturze fragmentów, ale ten poruszył mnie najbardziej. Obojętność oprawców Emilii do tej pory sprawia, że czuję na karku gęsią skórkę. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie tego, co musiał czuć Jorge, gdy przyjechał na miejsce zbrodni.
William C. Rempel opisuje sposób, w jaki ta książka powstała. Jorge stał się tajnym informatorem CIA, który w obawie o życie swoje i bliskich, musiał opuścić kraj. Powrót do Kolumbii oznaczałaby dla niego wyrok śmierci. Dziś żyje w ukryciu i jest objęty programem ochrony świadków. Z autorem Uwikłanego nie spotkał się nigdy. Ich rozmowy odbywały się wyłącznie przez telefon. Rempel nie wie, gdzie Jorge mieszka ani jak aktualnie się nazywa, jednak jego wspomnienia przekazał nam w sposób, który trzyma w napięciu do samego końca. Nie przypuszczałam, że tak bardzo będę przeżywała to, czy rodzinie Jorge uda się uciec z tego piekła. Do tej pory trudno mi uwierzyć, że to wszystko zdarzyło się naprawdę. Podziwiam bohatera za zachowanie zimnej krwi w sytuacji, gdy wielu z nas wpadłoby w panikę i skazało na śmierć swoich bliskich. Wyraz ogromnego uznania należy się autorowi za przekazanie tej historii bez oceniania jej bohaterów. W takich przypadkach jest o to trudno. Aż ciśnie się na usta, by wyrazić swoje zdanie. Rempel tego na całe szczęście nie zrobił.
Lubię książki, które zapewniają zastrzyk adrenaliny podczas lektury. Wszystkim tym, którzy szukają takiej właśnie pozycji, polecam Uwikłanego. Nie zawiedziecie się na tej książce.