Aga CM
-
W jednym z warszawskich kościołów ktoś pozostawia zwłoki młodej kobiety. Leżą na posadzce wewnątrz narysowanego krwią pentagramu. Dzięki tej sprawie prowadzący śledztwo (policjantka i adwokat) łapią trop dużej afery międzynarodowej, nad którą już pracuje Europol. Tylko współpracując są w stanie rozwiązać misternie utkaną sieć nielegalnych powiązań. Jednak muszą działać szybko, a czas nieubłaganie ucieka...
Nie spodziewałam się zbyt wiele po tej książce. Oczekiwałam dobrze skonstruowanej intrygi i ciekawie poprowadzonego śledztwa. I właśnie to otrzymałam. Opisany tu dość szczegółowo "blood market" to poważny problem naszych czasów. Co więcej autor zaskoczył mnie wątkiem paranormalnym i fragmentami poruszającymi kwestię wampiryzmu. Przyznam się, że byłam bardzo zszokowana, gdy przeczytałam w bibliografii, że wykorzystano tu prawdziwe informacje zawarte w sieci na ten temat. Nie miałam bladego pojęcia, że są ludzie, którzy uważają się za wampiry. Lektura zaskoczyła mnie także wątkiem tworzenia światów wirtualnych. Autor nie bał się nawiązać w tych fragmentach do dzieł Lema, Asimova czy Clarke'a. Ponadto domyśliłam się, że będzie tu trochę krwawych fragmentów, gdy tylko ujrzałam okładkę. I nie myliłam się. Sporo rozlało się tu krwi, ale nie tylko z odniesionych ran.
Autor wykreował tu wielu bohaterów. Wielokrotnie poznawałam wydarzenia z kilku punktów widzenia. Trochę to spowalniało akcję, ale z pewnością pozwoliło lepiej "zaprzyjaźnić" się z postaciami. Nawet drugoplanowymi. Pisarz dość sporą część swej powieści poświęcił na ukazanie ich przeszłości, starając się nam naświetlić pobudki ich obecnych i przeszłych poczynań. Niestety moim zdaniem tak rozbudowana część obyczajowa nie bardzo pasuje do oczekiwań jakie związane są z tego typu lekturą. Nie dość, że rozpraszała moją uwagę, to jeszcze dodatkowo hamowała rozwój bardzo intrygującego wątku kryminalnego.
Początek książki wydaje się nie pasować do reszty i dopiero na końcu zostaje wyjaśniony jego sens. Ten fakt nie dawał mi spokoju przez prawie całą lekturę. Cały czas zastanawiałam się "co ma piernik do wiatraka". Po co autor na początku wspomniał o wydarzeniu, które później wydawało się nie mieć związku z główną sprawą? Muszę przyznać, że trochę mnie to rozpraszało. Nieraz nie mogłam się skupić na meritum. Uwagę moją rozpraszał również fakt, że akcja w środkowej części książki często rozdrabniała się na bardzo wiele wątków, równocześnie przeskakując z tematu na temat bardzo szybko. Nieraz musiałam powracać kilka linijek wstecz, aby "nie wypaść z torów".
Koniec jest mocno zaskakujący, a najmniej podejrzana postać okazuje się czarnym bohaterem. Dziwi fakt, że autor nie daje szansy czytelnikowi na wcześniejsze zidentyfikowanie "złoczyńcy", kreując bohatera jako człowieka bez skazy. Końcowe wyjaśnienie jego pobudek wydaje się nieco zbyt uproszczone. Mało heroiczne. I to trochę psuje ogólny odbiór historii. Ostatnia strona sugeruje, że lektura będzie kontynuowana, ale w sumie nie wiem czy mam ochotę na kolejny utwór tego autora. Trochę mnie ta historia zmęczyła. Może za jakiś czas...