Agnes Recenzentka
-
Lubię wiersze o miłości, ponieważ można w nich dostrzec szeroką gamę uczuć i emocji. Doskonale widać, gdy ktoś pisze o miłości utraconej, pierwszej, nowej czy już starej. Wiele takich wierszy potrafi wywołać ból serca, czy też niesamowity spokój, który rozlewa się po całym ciele. Niektóre sprawiają nawet, że człowiek zaczyna tęsknić za czymś co było, a może za czymś, czego nigdy się nie miało. Istnieje wiele wierszy o miłości. A ja, w swoim własnym egoizmie, postanowiłam poznać kilka kolejnych.
„O nim i o mnie"... Tomik wierszy Agnieszki Dębskiej. W przepięknej oprawie, ze zwyczajnym, białym tłem i przepiękną figurą pary kochanków na przedzie. Od razu przyciągnął mój wzrok i wiedziałam, że muszę poznać te wiersze. Dawkowałam je spokojnie, pojedynczo, wieczorami, zagłębiając się w ich znaczenie, każde słowo i słówko, wers po wersie. Jakże wielkie było moje zaskoczenie, gdy odkryłam, że prawie niczym się od siebie nie różnią... Nie ma tu tej cudownej zmienności, o której wspominałam na początku. Ta miłość jest jedna i niezmienna. Jest romantyczna, świeża, pełna, być może pierwsza. Jest to miłość bez konfliktów, bez komplikacji, ubrana ciasno w strój namiętności. Przedstawiona przede wszystkim z punktu widzenia bohaterki, która czeka, stroi się, rozpływa w ramionach ukochanego. Jednak nic poza tym. Owszem, wiersze są ładne, ale brakuje w nich zmienności, która przecież jest nieodłącznym elementem każdej miłości. Tam gdzie jest miłość, musi znaleźć się choć jeden konflikt. Gdzie zakochanie, tam burza emocji i uczuć, które zwykle są dość skrajne i często niezrozumiałe dla osób, które kochają tak mocno, że aż ich boli. W wierszach Agnieszki Dębskiej miłość zastygła w miejscu. Widać w nich duży popęd seksualny, potrzebę czułości i afiliacji. Są dość proste w wymowie i nie trzeba się zbytnio zagłębiać w ich znaczenie, ponieważ nie posiadają zbyt wielu metafor. Ot, przemyślenia na temat bycia zakochanym, bycia z drugą osobą w związku. Często odnosiłam wrażenie, że czytam o kilku ulotnych chwilach przelanych na papier. Zupełnie jakbym czytała zbiór myśli pojawiających się nagle w konkretnych sytuacjach życia, które po prostu ktoś spisał i postanowił wydać na światło dzienne.
Po wierszach z tego tomiku spodziewałam się dużo więcej, lecz być może właśnie ten fakt sprawił, że nie przypadły mi one do gustu. Są bardzo ładne – przyznaję – jednak brakuje mi w nich wspomnianej wcześniej zmienności uczuć. Nie przepadam za twórczością literacką, która jest monotonna, jednostajna. Dlatego też tego tomiku poezji nie polecam koneserom, a tym wszystkim, którzy wiersze po prostu lubią czytać, którzy z poezją spotykają się po raz pierwszy i którzy tkwią w stanie zakochania, na etapie, w którym nie ma jeszcze konfliktów, a emocje stopniowo stają się zrozumiałe, ale nadal nie są dojrzałe. Zawsze należy pamiętać, że wiersze ocenia się skrajnie subiektywnie i coś, co jednej osobie może się nie podobać, drugiej przypadnie do gustu. Znalazłam się w pierwszej grupie, ale może Wy, drodzy czytelnicy, odnajdziecie tu coś ciekawego.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Warszawskiej Firmie Wydawniczej oraz Grupie Sztukater.