Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Księga Portali

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 4 votes
Akcja: 100% - 3 votes
Wątki: 100% - 3 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 3 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Księga Portali | Autor: Laura Gallego

Wybierz opinię:

Asertyslem

Wcześniej – niestety – nie miałem przyjemności zapoznać się z prozą Laury Gallego, acz nie przeczę, że nie miałem zamiaru, gdyż słyszałem wiele dobrego i zaintrygowała mnie - choćby sama okładka - Tam gdzie śpiewają drzewa. O samej pisarce, wiem tylko tyle, iż wywodzi się z młodego pokolenia hiszpańskich literatów – właściwie fantastów. Wyróżnia się niezwykłą umiejętnością tworzenie i kreowania baśniowych opowieści, przesiąkniętych miodną narracją i doskonałym językiem. A teraz, miałem nareszcie okazje przekonać się czy owe wiadomości są autentyczne. Są. Najnowsza powieść pani Laury przedstawia się nie inaczej, płynna, nietuzinkowa fabuła, czarowny i magiczny świat, oraz mechanika i schemat czarów przedstawiony pod nowatorskim pryzmatem.

 

Księga portali opowiada historię pewnego młodego a ambitnego adepta magii, który w skutek pewnego zbiegu przypadków – związanych z tytułowymi portalami – musi wyplątać się z grubo tkanej sieci intryg i skrajnie ukrywanych tajemnic, których odkrycie może zmienić znany mu świat. Przemierzając zaś połacie niezwykłych krain, przyjdzie mu spotkać ogromną paletę oryginalnych i niespotykanych bohaterów, którzy choć liczni, wyróżniają się własnymi, czasem dość specyficznymi cechami. Warto wspomnieć również to, że wartkość akcji nie jest jednostajna, zmienia się nie tylko podczas wymagających tego wydarzeń, ale także podczas snującej się opowieści, co nie zawsze było dobrym zabiegiem. Bywały miejsca w których narracja była trochę nazbyt rozwlekła i niewciągająca, ale szczęściem, takie miejsca zdarzały się rzadko, a w zasadzie, taki moment szczególnie zauważalny był na samym początku. Zdecydowanie, powieść posiada jednak o wiele więcej atutów niż wad – a i te są wcale rzadkie, i gdyby nie miejscowe zastoje biegu wydarzeń, książka pochłonęłaby mnie bez całości, a tak, posiliłem się nią na kilka kęsów.

 

Mała wpadka z dogodną płynnością akcji nie sprawiła bynajmniej, że książkę czytało się źle – co to, to nie. Autorka w przemyślany sposób stworzyła tekst, nadając mu odpowiedniej malowniczości, a narracja przeprawia czytelników przez książkę wartkim strumieniem na którym przytrafia się czasem kłoda, ale nie strach, szybko i w całkiem ugodowy sposób się ją omija. Bardzo miłym smaczkiem były sentencje – cytaty istotnych postaci z wykreowanego przez pisarkę świata – poprzedzające, właściwie stanowiące wstęp, rozdziałów. Podobny zabieg wspominam niezwykle przyjemnie z cyklu wiedźmińskiego. Ciekawy i dający do myślenia podczas wewnętrznej analizy przeczytanego tekstu.

 

Światy fantasy wcale często lubią powielać pewne schematy i, wręcz kopiować kultury, naturę oraz motywy, ale świat stworzony przez Laurę Gallego jest inny niż rzeczona większość. Prawda, świat światem, niektórych kwestii nie można przeoczyć i muszą być schematyczne, ale to co dodała od siebie pisarka, to cała, bogata i urodzajna gama detali, wzorców, wartości oraz praw. A jedną z największych zalet powieści są tytułowe portale, niewątpliwie doskonałe nawiązanie do wciąż nieodgadnionej tajemnicy teleportacji, która owemu światu nadała ciekawej nutki oraz szczypty niesztampowości. Sam rytuał i ich działanie zasługuje na wielką pochwałę, bo nie przypominam sobie czegoś podobnego w innych dziełach gatunku.

 

Reasumując, Laura Gallego to literatka, która bezkompromisowo zna się na tym, co robi, i nie musi nic udowadniać. Wykształciła swój własny, charakterystyczny warsztat, a niepowtarzalnymi pomysłami zdobyła rzeszą miłośników. I, choć może stricte się do nich nie zaliczam, to już teraz wiem, że jeszcze nie raz sięgnę po jej utwory. Zatem, gorąco polecam do zapoznania się z Księgą portali, bo może was urzec, równie dobrze jak mnie oraz dać zachętę do śledzenia innych poczynań - na arenie literackiej – autorki.

 

Agnes Recenzentka

Wyobraźcie sobie, że posiadacie niesamowitą farbę bordowego koloru, która może przenieść Was do każdego zakątka świata, o którym pomyślicie. Pomyślcie o górnikach, którzy w pocie czoła wydobywają dla Was minerał, z którego stworzycie farbę. Zastanówcie się nad tym co posiadają oni, a co macie Wy i w jaki sposób traktujecie tych, którzy mają mniej. Aż w końcu, na sam koniec, uwierzcie, że minerał jest na wyczerpaniu. Co byście zrobili w tej sytuacji?

 

Tabit to student trzeciego roku Akademii Portali. Jego pracą dyplomową okazuje się namalowanie portalu dla biednego wieśniaka, jednak wkrótce pomysł zostaje odrzucony. Chłopak się tym nie przejmuje - walczy o uznanie Mistrza Belbana, uważanego za ekscentrycznego wariata, którego nie należy brać pod uwagę. Ten jednak bardziej interesuje się studentką Caliandrą, odwiecznym wrogiem poukładanego i dokładnego Tabita. W tym samym czasie młody Tash ucieka przed brutalnym ojcem, by znaleźć miejsce w kopalni bodarytu – minerału, z którego wydobywa się farbę potrzebną do budowania portali. Niesamowite odkrycie, którego dokonał chłopiec połączy losy wszystkich bohaterów, wciągając w wir niebezpiecznych przygód również wieśniaka Yunka, który nie potrafi pogodzić się z odmową.

 

Kiedy zaczynałam czytać tę książkę, nie oczekiwałam po niej niczego konkretnego. Z początku wydała się nudna, co dość często się zdarza. Postanowiłam jednak nie odpuszczać tak łatwo i szybko, bo już po czterech rozdziałach, skomplikowane losy młodych studentów Akademii Portali pochłonęły mnie do reszty, a niespodziewane zwroty akcji sprawiły, że książka naprawdę przypadła mi do gustu. W zasadzie o jej zaletach można mówić wiele – książka ma solidną, ale przyjemną w czytaniu oprawę, jest to pojedyncza powieść, o co bardzo trudno w dzisiejszych czasach, pomysł na fabułę okazał się oryginalny i bynajmniej nie przeciętny, bohaterów łatwo można było sobie wyobrazić, a akcja interesowała z każdą kolejną stroną coraz bardziej. Zagadek było naprawdę mnóstwo i co ciekawe, nie było możliwości, by odkryć prawdę, ponieważ czytelnik nie miał prawa jej poznać. Trudno opisać słowami co mam w tym momencie na myśli, ale to trochę tak, jakby szukać w lesie gatunku zwierzęcia, którego nigdy w życiu nie widziało się na oczy. Bardzo sprytne posunięcie, prawda?

 

Jednak książka ma też wady. Przede wszystkim momentami bardzo przypominała mi „Gildię Magów" Trudi Canavan. Dodatkowo autorka wplotła do fabuły kilka rozdziałów, które moim zdaniem były niepotrzebne. W momentach kiedy akcja dosięgała punktu kulminacyjnego, nagle rozdział się kończył i następował po nim dużo nudniejszy wątek, dziejący się na drugim końcu Daruzji – państwa opisywanego w „Księdze Portali". Historie wszystkich bohaterów przeplatały się częściowo osobno i dopiero pod koniec zostały połączone w całość, co niektórych może stanowczo denerwować. Ale sama treść to zdecydowany plus całości, a przecież o to w tym wszystkim chodzi.

 

Pierwsze rozdziały szły swoim własnym, ślamazarnym tempem. Zastanawiałam się kiedy w końcu skończę tę książkę. Kiedy nudny początek minął, nawet nie zorientowałam się, w którym momencie dotarłam do ostatniej kartki. Samo zakończenie zasługuje na oddzielny akapit – autorka wyjaśniła każdy, nawet najmniejszy niedokończony wcześniej wątek, dzięki czemu po zakończeniu historii czytelnik ma przed sobą idealnie poukładaną całość, w której nie ma żadnych dziur. Całe puzzle zostały złożone i nie ma do czego się przyczepić, co też nie jest częste w powieściach tego typu, tym bardziej, że jest to książka długa i skomplikowana. Widać, że została dopracowana w najmniejszych szczegółach i można by rzecz, że dobre są złego początki. Podsumowując, „Księgę Portali" polecam miłośnikom książek przygodowych, z elementami kryminalnymi oraz każdemu molowi książkowemu, który lubi odrobinę magii i nie będą mu przeszkadzały wątki obyczajowe.

 

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Dreams oraz portalowi Sztukater!

Aga CM

Malarze Akademii Portali są jedynymi, którzy wiedzą jak kreować niezwykłe tunele, które tworzą sieć komunikacyjną i Daruzji. Sztywne zasady i kompleksowe szkolenie w Akademii gwarantują profesjonalizm i doskonałą technikę. Głównemu bohaterowi - Tabitowi zostaje zlecony do malowania portal dla skromnego chłopa. Nasz twórca nie wyobraża sobie, że został właśnie wciągnięty w sieć intryg i tajemnic...

 

Portale tu opisane nie są magiczne. Współrzędne do ich otwarcia są zmieniane każdego miejsca. Nie pojawiają się znikąd. Autorka nadała im charakter naukowy. Nie wystarczy, że pojawi się kreator, pstryknie palcami i pojawia się portal. Istnieje cała "nauka" mówiąca jak je stworzyć. Portale są malowane. Nigdzie nie spotkałam takiego rodzaju portali czasoprzestrzennych. A trzeba przyznać, że przecież wiele już opisano i stworzono na ekranie historii o podróżach przy pomocy różnych tuneli pomiędzy oddalonymi od siebie miejscami. Szczególnie podobały mi się fragmenty wyjaśniające działanie tych portali. Spójne i logicznie wytłumaczone. Dodatkowo autorka wykreowała zupełnie nowy świat. Stworzyła od podstaw specyficzną atmosferę, jego struktury społeczne i różne style życia mieszkańców. Szkoda tylko, że nie spotkałam tu magicznych stworzeń, zaklęć, ani niepokonany wojowników. Momentami fabuła wydawała mi się także nieco zawiła.

 

Laura Gallego stworzyła bohaterów obdarzonych ludzkimi cechami, a dzięki temu wiarygodnych. Niestety jednak moim zdaniem jest ich tu trochę zbyt wielu. Trudno momentami nie stracić orientacji. Będę także bardzo łaskawa gdy stwierdzę, że połowa z postaci w tej książce stworzona została jako tło. W sumie lektura wiele by nie straciła gdyby ich nie było. Spokojnie można by ich usunąć. Cele główne bohaterów zostały tu ukazane bardzo prosto i jasno jednak niekiedy postacie działały bezsensownie, wbrew swej osobowości lub motywacji. Niestety również rozwój bohaterów można tu nazwać raczej ewolucją. Pociesza jednak fakt, że postacie różnią się od siebie. Żadna nie jest wtórna.

 

Styl nie zmienia się w zależności od bohatera. Pisarka niby próbowała zasymilować się z każdą postacią z osobna, ale niestety nie odczułam tu zauważalnego zróżnicowania w sposobie ich wysławiania się. Wydawało mi się, że bohaterowie zawsze mówią dokładnie w taki sam sposób. Niezależnie czy wypowiada się analfabeta czy inteligent. Ponadto napotkałam na wiele powtórzeń, losowe stosowanie znaków interpunkcyjnych, momentami niekończącą się narrację. Odniosłam wrażenie, że autorka jakby sama sabotowała swą pracę. Chwilami sama sobie zaprzeczała, burzyła porządek chronologiczny wydarzeń. Gdybym miała wskazać ostatnią wadę tej książki to wymienię tu dość wolne tempo akcji. Nawet liczne intrygi, zabójstwa, zaginięcia nie były niekiedy w stanie jej ubarwić. Jednak na szczęście tajemnice zostają niewyjaśnione do końca i to lubię. Nawet 50 stron przed końcem lektury nie wiedziałam jak się zakończy.

 

Mimo wielu wad jest jednak "coś" w tej historii co sprawia, że ją nawet trochę polubiłam. Chwilami setnie się ubawiłam podczas jej lektury. Trzeba przyznać, że niespodzianki i nagłe zwroty akcji także trochę poprawiają jej odbiór. Myślę, że powieść może zadowolić zarówno młodszych i starszych odbiorców. Zagorzałych fanów fantasy i nowych czytelników. Zarówno mężczyzn jak i kobiety. To więcej niż tylko powieść fantasy...

Thalita

Inspirowana "Harrym Potterem" opowieść o studentach tajemniczej Akademii Portali, których spokojne życie zostaje nagle zachwiane splotem przedziwnych zdarzeń. Dla młodzieży lubującej się w fantasy zmieszanej z kryminałem.

 

Daruzja to kraina której mieszkańcy mogą przemieszczać się dzięki portalom, czyli magicznym, symbolicznym rysunkom wykonywanym na ścianach, za pomocą których ludzie w ułamku sekundy znajdują się w miejscy odległym o setki, a nawet tysiące kilometrów. Sztukę malowania portali wykłada Akademia Portali, kształcąca najzdolniejszą młodzież Daruzji. Jednym z jej najwybitniejszych studentów jest Tabit, wielce inteligentny i utalentowany chłopak, który przygotowuje się właśnie do tworzenia swego dyplomowego portalu. Rysunek ten ma zostać umieszczony w chacie ubogiego wieśniaka Yunka, z którym student szybko się zaprzyjaźnia. Nieoczekiwanie jednak jego projekt zostaje anulowany przez Akademię, co jest wielkim ciosem dla obu chłopców. Do tego Tabit dowiaduje się że nie otrzymał funkcji asystenta mistrza Belbana, jednego z najwybitniejszych profesorów uczelni. Zaszczyt ten przypadł Caliandrze - studentce co prawda zdolnej, lecz zdaniem Tabita zbyt mocno wykorzystującej w swej naukowej pracy przeczucia i intuicję zamiast rzetelnej, popartej setkami ksiąg wiedzy. Do tego w murach Akademii zaczynają dziać się coraz dziwniejsze rzeczy - znika mistrz Belban, kradzione są malowane wcześniej portale, do uczelni dociera coraz mniej bodarytu, czyli kamienia z którego wytwarza się farbę do malowania portali. Tabit, rywalizująca z nim Caliandra, Yunek oraz przypadkowo spotkana górniczka Tashia starają się rozwikłać zagadkę tego niezwykłego splotu okoliczności.

 

Mimo przystępnego języka i interesujących wątków czytanie tej powieści szło mi opornie i zajęło prawie dwa tygodnie (zazwyczaj "przerabiam" jedną książkę w dwa-trzy dni). Zbyt dużo jest w niej opisów malowania portali, szczegółów mierzenia współrzędnych, teoretycznych debat studentów na temat właściwości wykorzystywanych farb itp. Autorka opisała każdy szczegół wymyślonej przez siebie teorii portali i z jednej strony należą jej się brawa za wyobraźnię, z drugiej zaś książkę czytałoby się lepiej gdyby tajemnice ściennych malowideł były odkrywane w dynamicznym toku jej akcji, nie zaś w trakcie niekończących się dywagacji bohaterów.

 

Laura Gallego stworzyła bardzo rozbudowany, fantastyczny świat fikcyjnej Daruzji oraz Akademii Portali, jednak zbyt wiele jego elementów jest ściągniętych z "Harry'ego Pottera" - bohaterami są studenci i profesorowie elitarnej i tajemniczej uczelni, wiedzę przez nich zdobywaną śmiało można nazwać magią, osoby powiązane z uczelnią wyróżniają się na tle pozostałej ludności specyficznymi strojami i fryzurami, bytowi Akademii Portali zagraża tajemniczy Niewidzialny, czarodziejom z Hogwartu grozi zaś Ten Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. Z tego powodu książka traci wiele ze swej indywidualności i mimo swych atutów może być uznawana jedynie za naśladowczynię sagi o małym czarodzieju.

 

Przejdźmy teraz do zalet. Tak jak wspomniałam, największą z nich jest wykreowanie spójnego, rozbudowanego świata istniejącego wokół magicznych portali. Choć opisy tej fantastycznej rzeczywistości są za długie, to jednak opowieść jest dopracowana co do najmniejszego szczegółu. Kolejnym plusem są bohaterowie. Każdy z nich reprezentuje sobą inne spojrzenie na świat. Tabit to osoba wierząca jedynie w to co da się naukowo udowodnić, pedant którego rysunki zawsze muszą być szczegółowo opisane i wpisane wyłącznie w klasyczne symbole i wzory, kpi z intuicji, przeczuć, polega jedynie na sile swojej wiedzy i umysłu. Jego przeciwieństwem jest Caliandra. To dziewczyna dla której wiadomości zawarte w starych księgach mają znaczenie drugorzędne, bowiem w życiu kieruje się przede wszystkim tym co podpowiada jej serce i wewnętrzny głos. Ma nieszablonowe poglądy, a tworzone przez nią portale są prawdziwymi dziełami sztuki. Choć początkowo ze sobą rywalizują, z biegiem czasu Tabit i Caliandra zaczynają współdziałać, pokazując tym samym że ich spojrzenia na świat doskonale się uzupełniają, a sam rozum lub sama intuicja nie zdziałają tyle co ich połączenie. Drugą parę bohaterów stanowią górniczka Tashia i strażnik portali Rodak. Oboje mają problemy z określeniem swojej tożsamości płciowej. Tashia jest dziewczyną, lecz czuje się chłopakiem - nosi męskie ciuchy, mówi o sobie w rodzaju męskim, używa męskiej formy swego imienia. Nie jest jednak hermafrodytą czy transseksualistką - do przyjęcia zachowań płci przeciwnej zmusiły ją okoliczności oraz ojciec, który nigdy nie pogodził się z tym że nie ma syna. Sama Tashia również pragnie być chłopcem lecz z biegiem lat, gdy dorasta, zdaje sobie sprawę że coraz częściej odczuwa potrzeby typowo kobiece i wciąż zadaje sobie pytanie, którą płeć wybrać. Rodak zaś jest homoseksualistą, a przynajmniej czuł się nim póki nie poznał Tashii. Zakochuje się w niej, myśląc że jest ona mężczyzną, jednak gdy dowiaduje się prawdy o jej płci nadal jest nią zainteresowany. I głowi się, czy rzeczywiście jest gejem, czy akceptuje także kobiety o męskim typie urody. Owo wplecione w akcję powieści kształtowanie się seksualności młodych bohaterów odróżnia "in plus" "Księgę Portali" od ugrzecznionego w temacie uczuć "Harry'ego Pottera".

 

Na pochwałę zasługuje także piękne wydanie powieści (lakierowana twarda oprawa, rysunki portali ozdabiające pierwszą stronę każdego rozdziału), zaserwowana przez wydawnictwo Dreams, dzięki czemu książka świetnie nadaje się na prezent dla mniej wybrednych fanów fantasy.

 

***
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję wydawnictwu Dreams.

Raven Stark

Często spisuję sobie listę książek, których premiera zapowiedziana jest na przyszły miesiąc, dzięki czemu łatwiej mi rozplanować kolejność, czasami nawet prędkość czytania, minimalną liczbę przeczytanych stron każdego dnia. Jednak bywa, że mimo iż daną pozycję określam jako tzw. must have, to jakaś niewidzialna ręka usilnie odciąga mnie od zabrania się za jej przeczytanie. Najtrudniejszy pierwszy krok, potem jest już tylko z górki. Czyżby?

 

Obawy jakoś nie chciały się ode mnie odczepić, z czasem nabierałam coraz większych wątpliwości, czy aby na pewno dobrze postąpiłam wkręcając książkę do mojego czytelniczego grafika. Niby tak bardzo chciałam w końcu przeczytać książkę, a jednak wciąż coś mnie od niej oddalało. Jeden krok do przodu, dwa kroki do tyłu.

 

Kiedy w końcu nastąpiło przełamanie, nie ukrywam, poczułam ulgę. Oczywiście nie zaczęłam z miejsca skakać z radości i uznania dla autorki, ale stopniowo robiło się coraz lepiej, ciekawiej. Zaintrygował mnie potencjał pisarki, wyobraźnię to ona ma i to niemałą. Stworzone przez Gallego państwo w niczym nie przypomina mi tych znanych z fantastycznych powieści. Oryginalne, a zarazem interesujące.

 

Akademia Portali zapewnia Daruzji umiejętnie wyćwiczonych Mistrzów. To właśnie oni jako jedyni potrafią namalować portale. Ale nie takie na kartce papieru, czy nawet na płótnie. O nie. Mistrzowie specjalizują się w portalach posiadających magiczną właściwość. Portale te pełnią jedne z najważniejszych funkcji, jeśli wziąć pod uwagę gospodarkę kraju.

 

uczeń Akademii + biedny nieznajomy = kłopoty + tajemnice

 

Laura Gallego ujęła mnie dobrze wykreowanymi postaciami i ciekawym pomysłem na książkę. Nie wzbudziła we mnie jakichś wielkich emocji, ani nie poruszyła mojego serca, ale pozostawiła po sobie miły ślad.

 

Przy aktualnej średniej czytanych książek na miesiąc, jeśli naturalnie nie ulegnie ona zmianie, myślę, że o Księdze portali zapomnę dość szybko. Z pewnością warto zabrać się za przeczytanie książki, ale tylko, jeśli ktoś jest zainteresowany tematem, jeśli to dla Was takie hop siup, to odradzam, bo możecie się zawieść.

 

Twarda okładka kusi, oj kusi, aczkolwiek okładka już nie grzeszy urodą. Tak czy inaczej, jeślibyście się na książkę zdenerwowali i rzucili nią o ścianę, to prawdopodobnie wytrzymałaby ten ból z o wiele większym spokojem i gracją niż o egzemplarz w miękkiej okładce.

 

Podsumowując, nie najgorsza książka, ale czytałam sporo lepszych.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial