Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Tropiciel

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Tropiciel | Autor: Vladimir Wolff

Wybierz opinię:

TomG

Z książkami wydanymi przez wydawnictwo Warbook nie miałem wcześniej do czynienia. Owszem, rzuciła mi się ostatnio w jakimś Matrasie „Forta" Michała Cholewy, ale nie zdecydowałem się na zakup tej książki. Literatura militarna nigdy nie była dla mnie czymś szczególnie atrakcyjnym, a nawet więcej, raczej unikałem tego typu powieści, zniechęcony między innymi cyklami militarnej science fiction Dawida Webera. Po prostu działania wojenne, stopnie, rozkazy, formalne zwroty i stosunkowo przewidywalne, mało ciekawe postaci wojskowych prawie nigdy mi się nie podobały. Dlatego do czytania powieści „Tropiciel" podchodziłem z niejakim dystansem. Sugerując się profilem wydawniczym Warbook obawiałem się, że znowu trafię na historię, w której będzie się roiło od różnych kapitanów i sierżantów, mówiących tak, jakby połknęli solidny kawałek deski.

 

Na szczęście szybko stwierdziłem, że moje przedwczesne obawy tym razem okazały się płonne. Ku mojemu zdziwieniu powieść nie prezentuje sobą tego rodzaju militarnej literatury, z jaką miałem styczność wcześniej. Mało jest w niej wojskowości, za to dużo więcej sensacji i kryminału. Poznajemy Matta Pulsaskiego, amerykańskiego byłego Marines, który przylatuje do Polski, by pochować swojego przyrodniego brata, Rafała Kostrzewę. W związku z tym, że jego bestialskiego morderstwa dokonano w Moskwie, a Rafał był wysłannikiem polskiej ambasady, sprawa ma charakter międzynarodowy i już od samego początku jest dość delikatna.

 

Sprawą morderstwa zajmuje się ABW, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Kontrwywiad oddelegowuje do opiekowania się amerykańskim gościem jedną ze swoich agentek, Oliwię. Matt jednak, tytułowy tropiciel, ani myśli zostawić sprawę jej własnemu biegowi i zaczyna działać na własną rękę.

 

„Tropiciela" czyta się szybko i całkiem przyjemnie, akcja obfituje w liczne zwroty i mknie do przodu. Miejsca, w jakich rozgrywają się wydarzenia, zostały opisane dość szczegółowo, co dodaje historii autentyczności. Co do fabuły, to podzieliłbym ją na dwie części. Pierwszą połowę książki można podciągnąć pod znane, liczne historie opowiadające o prywatnej vendetcie niepokonanego samotnego mściciela, które niejednokrotnie już się widziało i czytało. Brak na tym poziomie oryginalności, natomiast druga część, w której na jaw wychodzą tajemnice zagrzebane w przeszłości ojca Matta, prezentuje się zdecydowanie ciekawiej. Cofamy się także o kilkadziesiąt lat wstecz, do okresu, w którym przeprowadzono w Polsce badania nad skonstruowaniem broni atomowej. Wydarzenia nabierają pędu aż do ostatniej strony, a autor postarał się także o to, żeby zaserwować czytelnikowi kilka niespodzianek i zwrotów w tkanej przez niego intrydze.

 

Postaci, z jakimi obcujemy podczas lektury „Tropiciela", nie są specjalnie skomplikowane. W zasadzie jednak nie są tutaj wcale potrzebne specjalnie głębokie profile psychologiczne, gdyż fabuła powieści skupia się raczej na żywej akcji. Bohaterowie są dokładnie tacy, jakich można by się spodziewać po książce łączącej w sobie sensację z kryminałem: ani zbyt prości, ani szczególnie skomplikowani. W przypadku głównego bohatera mamy co prawda mieszankę cech pozytywnych i negatywnych, co miejscami sprawia, że nie jesteśmy do końca przekonani, jak właściwie mamy tę postać odbierać. Ostatecznie jednak śledzimy jego poczynania kibicując mu, nawet jeśli momentami wygląda bardziej na czarny charakter.

 

Ogólnie rzecz biorąc „Tropiciela" należy uznać za powieść udaną, jeśli chodzi o połączenie sensacji i kryminału. Styl autora także jest przyzwoity, choć muszę powiedzieć, że ma zwyczaj zaczynać rozdział i nie podawać początkowo imienia opisywanego bohatera, co każe czytelnikowi domyślać się, o kim konkretnie mowa. Mnie osobiście mocno to irytowało, ale nawet mimo tego i paru drobnych rozwiązań fabularnych, które można by uznać za wątpliwe, jestem całkiem zadowolony z lektury „Tropiciela".

 

Asertyslem

Mistrz pióra, Vladimir Wolff, po niedawnym grand finale swego sześciotomowego, wyśmienicie skonstruowanego i odebranego cyklu Stalowa Kurtyna, bynajmniej nie osiadł na zasłużonych laurach, i postanowił swoim kunsztem literackim, przyjrzeć się i opowiedzieć według własnej wizji pewną historię PRL-u – niepokojącą, owianą tajemnicą oraz mocno zatartą na kartach dziejów, w której niewątpliwie maczali palce agenci KGB. I wiadomym jest, iż imć pan Vladimir nie mógł nie okrasić jej swą soczystą, dreszczową nutą narracji, jak również wątków odkrywających przed czytelnikami nowe – płynne i pełne gracji – zjawiska w literaturze sensacyjnej, a motyw całej powieści, po prostu musiał być zmyślnie obmyśloną zagadką, której trop rozwiązania mógł przynieść bohaterom zgubne i niepożądane skutki.

 

Fabuła Tropiciela w zasadzie nie należy do zbytnio skomplikowanych, co prawda, niektóre sieci przeplatają się tak niepostrzeżenie, iż nagłe zwroty akcji mogą nam sporo namieszać, ale w gruncie rzeczy, nie przychodzi nam odbiegać za daleko od panowania nad narracją. W zasadzie większość opiera się na dochodzeniu w sprawie zamordowanego dyplomaty, kontrwywiad próbuje obserwować amerykańskiego delegata – tytułowego bohatera i niesławnego brata ofiary – który postanawia wziąć sprawę w swoje ręce i rozwikłać tajemnicze zabójstwo, przy wtórze retrospekcji z rodzinnej przeszłości tropiciela, mający niemały wpływ na rozwój wydarzeń i wyjaśnienie całego galimatiasu.

 

Powieść trudno zaliczyć stricte do gatunku sensacji, bowiem wcale akcentuje się w niej specyficzny wątek kryminalny, dlatego sam utwór lawiruje niejako między tymi dwoma gatunkami, ostatecznie stając na krawędzi. Ale bynajmniej nie należy się bać tego – summa summarum – doskonałego zabiegu, gdyż sam autor raczej nie zalicza się do pisarzy szczególnie ciężkiego pióra, stawia właściwie na klimatyczną opowieść, czytającą się lekko, zręcznie i przyjemnie. Oczywiście bez umniejszania samej powieści, ponieważ ta z całą pewnością możemy wliczyć w poczet ambitnej literatury sensacyjnej. Szczególnie, iż stara się ona zasugerować jedną z alternatyw nierozwikłanej pustki w karcie polskiej historii.

 

Tym razem, zawiodłem się jednak na bohaterach. Są bardziej sztampowi, szablonowi, acz na pewno nie papierowi. Po prostu nie posiadają tak barwnego i rozbudowanego wnętrza, jak to miało miejsce w przypadku Stalowej Kurtyny, nad czym strasznie ubolewam. Choć, wyjątek w całokształcie Tropiciela stanowi sam tropiciel. Matt, bo takie nosi miano ów bohater, amerykański komandos, może i nie ma głęboko rozbudowanej psychiki, ale nadrabia to wachlarzem cech – tak zalet i wad – nie pozwalających czytelnikowi, wprost określić, czy należy mu kibicować czy względnie oczekiwać rozwoju wydarzeń, który może przyniesie jakąś zmianę. A jego poczynania jakie są, takie są, i albo interesanci się z nimi pogodzą, albo nie – ale mogą przez to solidnie pożałować, bo Wolff to klasa i indywidualność pisarska sama w sobie.

 

Na sam koniec, należy notabene zauważyć, że sama książka, powstała stosunkowo w krótkim czasie po ukazaniu się Doktryny Wolffa, co z początku mogło sugerować brak zaangażowania i tzw. skok na kasę; jednak nie zaznajomionym jeszcze z dziełami i samym autorem, odważę się zakwestionować takie dywagacje, ponieważ wystarczy zaledwie sięgnąć po nowe dzieło pana Vladimira, aby poczuć czystą przyjemność czytania i kunszt z jakim potrafi wcielić swoją fikcję w literackie życie. A nóż, nowym czytelnikom, może przyniesie apetyt na inne tytuły pisarza, na przykład magnum opus Stalowa Kurtyna?

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial