Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Samotność Ma Twoje Imię

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 2 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 4 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Samotność Ma Twoje Imię | Autor: Monika A. Oleksa

Wybierz opinię:

Korcia

Miałam okazję czytać już dwie książki Moniki Oleksy: "Miłość w kasztanie zaklętą" i "Ciemną stronę miłości". Obie podbiły moje serce, wprowadziły w refleksyjny nastrój, bardzo mnie wzruszyły. Z niecierpliwością czekałam na najnowszą książkę autorki i w końcu się doczekałam. Z wielką ciekawością zabrałam się więc za lekturę...

 

Ewa ma czterdzieści dwa lata. Jest samotna, nie potrafi sobie ułożyć życia, zaufać innemu mężczyźnie, bo w jej sercu ciągle tli się jeszcze uczucie do Mateusza, miłości sprzed wielu lat. On ma żonę, dwóch synów, a ona i tak nie może o nim zapomnieć. Każdy mężczyzna, który stara się zdobyć serce Ewy, wypada blado na tle tamtego wyidealizowanego obrazu. Chociaż Ewie brakuje drugiej polówki to kobieta wcale nie skupia się na tym, by usilnie kogoś znaleźć. Sporo czasu spędza w pracy. Wraz z Pawłem prowadzi szkołę tańca, gdzie jednak nie uczą modnych dzisiaj sals, rumb czy hip-hopu, ale skupiają się na folklorze i tradycyjnych tańcach ludowych. Niestety zapotrzebowanie na ich usługi z roku na rok spada. Dlatego Paweł postanowił zatrudnić Andrzeja Pałkę na stanowisko dyrektora do spraw zarządzania. Mężczyzna ma pomóc w rozwoju firmy, zdobyć im nowych klientów, przełamać dotychczasowe schematy. Ewa nie jest zadowolona z decyzji wspólnika, uważa, że nie potrzebują pomocy i że nie stać ich na Andrzeja Pałkę. Przed podjęciem decyzji chce skonsultować sprawę z przyjaciółką Dorotą, która jest prawnikiem. Ewa jeszcze nie poznała Andrzeja, a już go nie lubi.

 

Najbliższą Ewie osobą jest babcia Hanna. Tak naprawdę to ona ją wychowała, do niej Ewa leciała z każdym dziecięcym problemem. Teraz babcia wymaga jej opieki. Chociaż mieszkają osobno, Ewa stara się być u niej kilka razy w tygodniu, zrobić jej zakupy, zabrać na spacer, porozmawiać, by chociaż na chwilę rozproszyć jej samotność. Ewa ma też siostrę Magdę i dwóch siostrzeńców. Jednak mieszkają oni wraz z obecnym partnerem Magdy w Wielkiej Brytanii. W Polsce zjawiają się zaledwie kilka razy do roku.

 

Babcia niepokoi się o Ewę, chciałaby, by ta znalazła w końcu miłość, kogoś z kim będzie mogła iść przez życie. Pani Hania boi się, że jej dni są już policzone i że będzie musiała zostawić ukochaną wnuczkę samą. Marzy, by Ewa się zakochała i to oczywiście z wzajemnością.

 

Jak łatwo zgadnąć, książka "Samotność ma twoje imię" jest oczywiście o samotności i jej różnych odcieniach. Dotyka ona Ewę, jej babcię, sąsiadkę babci - Janinę - i wiele innych osób. Nawet Ci, którzy mają rodzinę, zwykle są szczęśliwi, cieszą się towarzystwem innych ludzi, czasami też czują się samotni. Jednak najbardziej dotkliwa jest ona dla tych, którzy wracają do pustego domu, gdzie nikt na nich nie czeka, może oprócz ukochanego psa lub kota. Leżąc wieczorem w łóżku, nie mają z kim porozmawiać, do kogo się przytulić. W dzień, gdy przebywają wśród ludzi, samotność jest mniej uciążliwa, ale w czterech ścianach mieszkania nie da się o niej zapomnieć.

 

"Na stole stały dwie porcelanowe filiżanki, przy nich łyżeczki jeszcze ze ślubnego kompletu. Janina wyciągała je kiedyś tylko na specjalne okazje, aby jak najdłużej zachować te dobre wspomnienia i smakować je jak puszysty sernik, który zjada się powoli, delektując się każdym kęsem. Z wiekiem nauczyła się pić z najlepszych filiżanek i używać srebrnych łyżeczek każdego dnia, nawet tego najbardziej powszedniego. To pomagało jej choć na chwilę poczuć się wyjątkową. Była taka w oczach Tomasza. Bez względu na to, co miała na sobie czy przeżywała właśnie swój dobry czy też gorszy dzień, w makijażu i bez, dla niego zawsze była wyjątkowa. Dlatego po jego odejściu postanowiła, że dla siebie też będzie wyjątkowa i że każdy dzień będzie takim małym świętem. Dla niej samej".

 

Chociaż samotność dominuje w tej książce, to oczywiście znajdziecie tu też wiele innych uczuć, od szczęścia i miłości do nienawiści, żalu i rozgoryczenia. Autorka podejmuje temat zdrady i tego, jak wpływa ona na związek, jak ciężko po czymś takim go odbudować, naprawić szkodę, po raz kolejny zaufać. Miłość też potrafi być trudna, ma różne barwy, często wiąże się z tęsknotą, czasami z cierpieniem, ale to ona nadaje życiu sens i dopełnia je. Ciężko jest się pogodzić ze stratą bliskiej osoby, wypełnić pustkę, która po niej pozostaje.

 

"Samotność po prostu była. Któregoś dnia weszła bez zaproszenia do jej mieszkania i już w nim została. Nie pytała, czy może, czy ona chce, czy potrzebuje jej obecności. Po prostu zamieszkała z Janiną, rozepchała się po kątach i doszła do wniosku, że tu zostanie. Janina nie potrafiła dyskutować, ale zaczęła ją ignorować. Wciąż czekała. Najpierw na niego, choć wiedziała, że nie przyjdzie. Potem na dzieci i wnuki. Na sąsiadkę. Na listonosza. Na wiosnę. Na lato. Na święta, bo wtedy przychodziły dzieci. Czekała na dzwonek do drzwi. To nic, że ktoś się pomylił i nacisnął dzwonek u jej drzwi, chcąc zapalić światło. Ale każdy dźwięk dzwonka sprawiał, że się uśmiechała, a samotność kuliła się wtedy w swoim kącie, wyglądając z zaciekawieniem i zazdrością. A ona patrzyła w ciemność pustej klatki i widziała w niej jego. I rozjaśniała się w tym oczekiwaniu. I trwała tak, dopóki zimna dłoń samotności na ramieniu nie uświadomiła jej, że to tylko pusty dzwonek. Przez przypadek. Nie do niej. Bo ona nie miała już na kogo czekać".

 

Monika pisze bardzo poetycko, obrazowo, melodyjnie. Pełno w jej słowach magicznych obrazów, ciepłych uczuć, wielkiej serdeczności. Zasiadając do tej książki, ma się wrażenie, że spędza się czas z kimś naprawdę bliskim naszemu sercu, kimś, kto doskonale nas rozumie. Monika jest świetnym obserwatorem, ale nie tylko świata zewnętrznego, potrafi ona też dostrzec to, co siedzi w danym człowieku, docenia jego osobowość, wewnętrzne piękno. To przekłada się na treść jej książek, w których to ludzie są najważniejsi. Autorka splata swoich bohaterów z różnych uczuć, odczuć, nadziei i pragnień. Sprawia, że czytelnik przywiązuje się do nich, obdarza ich ogromną sympatią, chciałby ich spotkać, uścisnąć i przytulić do serca. Nie jest to niemożliwe. W końcu taka pani Janina pewnie i mieszka gdzieś niedaleko Was, może ma na imię Maria, może Ela, pewnie jej historia jest nieco inna, ale ona tam jest i czeka na jakiekolwiek odwiedziny.

 

"Samotność ma twoje imię" to piękna i bardzo refleksyjna opowieść, podczas czytania której bardzo trudno opanować wzruszenie, która uwrażliwia na wiele spraw, otwiera oczy na problemy innych ludzi, dostarcza wielu emocji. Nawet gdy dobrniemy do końca, zamkniemy książkę, to ta opowieść i jej bohaterowie na długo pozostaną z nami, bo to jedna z tych lektur, o których się tak łatwo nie zapomina.

 

Bardzo odpowiada mi styl autorki, pełen emocji i pięknych obrazów. Gdybyście mieli wątpliwości, czy i Wam przypadnie on do gustu, możecie zajrzeć na blog Moniki Magia liter, czar słów i się o tym przekonać.

 

Na końcu książki znajdziecie małą niespodziankę – kilka przepisów na potrawy, na które autorka narobiła nam apetytu w trakcie lektury. Przy odrobinie dobrych chęci każdy z nas może ich skosztować, poczuć ich prawdziwy smak i zapach, a nie ograniczać się tylko do wrażeń opisanych przez Monikę.

 

Ja oczywiście książkę gorąco polecam, szczególnie tym, którzy nie boją się wzruszeń i lubią takie piękne, ciepłe opowieści.

 

A psik

- A może niektórzy są powołani do samotności? - zaryzykowała Ewa (...).
- Bzdury opowiadasz. Człowiek zawsze ciągnie do człowieka, bo tak już nas Pan Bóg stworzył. Gdyby chciał, abyśmy byli sami, ukryłby Ewę przed Adamem. A On mu ją oddał w opiekę. Oboje ich przeznaczył dla siebie po to, aby jedno drugiemu było podporą. (s. 45)

 

Okej, przyznam się. Tym razem sądziłam, że ten zbiorowy zachwyt książką pani Moniki Oleksy to jedna wielka ściema. No, wiecie - książka ciekawa, ale myślałam, że zachwyty są na wyrost. Otóż, moi drodzy, nic bardziej mylnego. "Samotność ma twoje imię" to książka fenomenalna. Książka, która porwała mnie z rzeczywistości i przeniosła w inny świat. Nie liczyło się, jaka jest pogoda za oknem, nie liczyło się nawet to, czy mam pełen brzuszek (a musicie wiedzieć, że nie lubię czytać "na głodnego"), nie liczyło się totalnie NIC. Pragnęłam tylko ciszy i spokoju, by móc zagłębić się w prozę polskiej autorki. To moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Oleksy, ale dam sobie obydwie ręce obciąć, że nie ostatnie...

 

"Samotność ma twoje imię" to liryczna opowieść o tym, że nikomu nie jest do twarzy z samotnością. Ona przytula się do człowieka wtedy, gdy brak bratniej duszy obok. Poza tym samotność wie, kiedy "ze sceny zejść" i odejść w niebyt.

 

Bohaterki tej powieści zmagają się z samotnością. Każda na swój własny, indywidualny sposób. Z mniejszym lub większym powodzeniem, ale próbują sobie z nią radzić. Czasem każdemu potrzebna jest chwila wytchnienia od innych, ale przecież człowiek jest "istotą stadną" i to w "stadzie" czuje się najlepiej. Czasem samotność dopada wtedy, gdy odchodzi ukochana osoba. Czasem - gdy los pokieruje naszą przyszłością tak, a nie inaczej i zamiast mieć u boku męża/żonę, zostajemy sami jak palec. Jednak zawsze ciągnie nas do drugiego człowieka. Mało kto jest samotnikiem z wyboru...

 

Ewa jest kobietą po czterdziestce. Nie potrafi zapomnieć o swojej wielkiej miłości sprzed lat, choć wie, że jej ukochany ma już żonę i dzieci. Minęło ponad dwadzieścia lat, a ona nadal marzy i śni tylko o Mateuszu. Pewnie dlatego nie związała się z nikim innym. Skoro każdego potencjalnego kandydata porównywała do swojego ideału, trudno było jej otworzyć się na nowe i dać szansę jakiemuś innemu mężczyźnie. Swoje życie poświęciła na realizację marzeń i pasji - związanych z tańcem. To w pracy choreografa w szkole tańca się spełnia i pozornie wydaje się, że nic jej do szczęścia nie potrzeba. Czy Ewa w końcu otworzy swoje serce, a jeśli tak - to dla kogo? Wszystkiego można dowiedzieć się, czytając powieść Moniki Oleksy.

 

Pani Oleksa potrafiła wykreować bohaterkę zamkniętą w sobie, a zarazem niezwykle realną, to niebywała sztuka. Mogę wysnuć przypuszczenie, że autorka jest znakomitą obserwatorką świata - dostrzega to, co na ogół niedostrzegalne.

 

"Samotność..." to ciepła opowieść o kwestii ważnej w życiu każdego człowieka - o samotności. Ale także o goryczy rozstania, zdradzie małżeńskiej, wybaczaniu, bólu po stracie bliskich oraz o... miłości. Takiej zwyczajnej, codziennej, ludzkiej.

 

Powieść się pochłania - to chyba najlepsze określenie. Płynnie rozpisane dzieje bohaterów wciągają tak, że zapomina się o bożym świecie. Jednak odnosiłam wrażenie, że czasem było zbyt poetycko i metaforycznie - zdania były zbyt długie i ... hmm... nie zawsze było wiadomo, co autorka miała na myśli. Być może chciała opisać tak wiele stanów emocjonalnych, że zwykłymi prostymi słowami nie byłaby w stanie tego zrobić..?

 

Wszystkim lubiącym powieści wzbudzające ogrom emocji jak najbardziej polecam.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial