Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Miasto Niebiańskiego Ognia

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 67 votes
Akcja: 100% - 60 votes
Wątki: 100% - 66 votes
Postacie: 100% - 57 votes
Styl: 100% - 64 votes
Klimat: 100% - 73 votes
Okładka: 100% - 56 votes
Polecam: 100% - 69 votes

Polecam:


Podziel się!

Miasto Niebiańskiego Ognia | Autor: Cassandra Clare

Wybierz opinię:

Turquiss

Tak długo czekałam na zamknięcie tej serii. Siedziałam jak na szpilkach, od czasu do czasu przeglądając poprzednie tomy, uruchamiając DVD z filmem (nie najlepszym co prawda) i słuchając non stop soundtracku (uwielbiam!). I się doczekałam. Trzy dni po premierze trzymałam w rękach wyczekane 700 stron.

 

Clary wróciła do Nowego Jorku i układa sobie powoli życie. Nie jest łatwo, bo Jace'a nie może za bardzo nawet dotknąć (bo ten ma w sobie niebiański ogień). Akcja zaczyna się kiedy wszyscy, także Jocelyn. Okazuje się, że Sebastian napada na poszczególne Instytuty mordując ich mieszkańców lub (co gorsza) przemieniając ich w Mrocznych (doskonały opis w prologu!). Wszyscy Nocni Łowcy zostają ewakuowani do Idrisu. W Nowym Jorku zostają Simon, Jordan i Maia.

 

Z każdą stroną akcja rozkręca się bardziej - dochodzi do bitwy o Cytadelę, w której biorą udział Clary i Jace. Simon zostaje porwany przez wampiry, Jordan (SPOILER ALERT!) zamordowany przez Sebastiana. Brat Clary rozgrywa wojnę po mistrzowsku - zawierając sojusze i wystawiając na próbę sojusze zawarte przez Łowców. Nie liczy się z nikim, pragnąc osiągnąć swój cel - czyli zniszczyć Nefilim i mieć Clary po swojej stronie.

 

Całość nabiera rozmachu po (SPOILER ALERT 2) zdradzie faerii, które porywają przywódców podziemnych. I Jocelyn (no bo kogo innego mogli porwać?). Na ratunek do Edomu (krainy demonów) wyrusza cała paczka - Clary i Jace, Alec, Isabell i Simon. Razem postarają się pokonać Sebastiana, utrzymać Porozumienia i uratować zarówno porwanych jak i cały Idris (albo świat, jak kto woli).

 

Trochę to dla mnie na siłę. Trzy pierwsze tomy były fajne - trzymały w napięciu, akcja była wartka, a zwroty nieprzewidziane (przyznać się - kto uwierzył, że Jace jest bratem Clary?). Tomy 4 i-6 powstały, przynajmniej takie mam wrażenie, na fali popularności serii i są dużo gorsze, Według mnie wyraźnie widać różnice. Ostatni tom nie jest zły, ale nie jest też jakiś szczególny. Czekałam trochę na marne. Akcja momentami się wlecze i to zakończenie! Aż się mdło robiło.
I Isabell - taka fajna dziewczyna, a w ostatniej części jest wystraszona i bardzo niepewna. Ta postać straciła cały "pazur". A szkoda. Ja Izzy lubiłam.

Jak już krytykuję to jeszcze jedna rzecz mnie męczy - dlaczego, ach dlaczego ostatni tom wyszedł tylko w "nowych okładkach"? Taka dysharmonia na mojej półce powstała, że aż mnie boli (pisałam nawet o niej w poprzednim poście).

 

Mimo wszystko należy powiedzieć, że całość czyta się raczej przyjemnie i mimo wszystko szybko. Może dlatego, że chce się poznać zakończenie :) Szczególnie prolog przypadł mi do gustu. I bitwa o Cytadelę. Clare pisze prostym językiem, sprawiając, że całość jest bardzo przystępna.

 

Dużym plusem jest rozwinięcie historii Magnusa. Nie wiem jak Was, ale mnie fascynuje. Ponadto bardzo dobrze przedstawiono działania Sebastiana - chłopak przewidywał (do czasu) każdy ruch Nocnych Łowców i umiejętnie rozgrywał wojnę, cały czas rozdając karty. Nie do końca ogarniam swoim małym rozumkiem jego postępowanie, ale jak dla mnie jest całkiem wiarygodne. Nie o takich psychopatach się czytało.

 

Podobały mi się także nawiązania do prequela serii - Diabelskich Maszyn. I to, że Clare otworzyła sobie kilka furtek do kontynuowania opowieści Nocnych Łowców - sam świat jest bowiem świetnie wymyślony. Myślę, że o Blackthorn'ach i Emmie jeszcze usłyszymy. Teraz pozostaje czekać na kolejne ekranizacje.

 

Książkę polecam wszystkim, którzy czytali poprzednie części. Nie dlatego jednak, że jest świetna, ale dlatego, że lubię zamykać tematy.

 

Raven Stark

Serie wielotomowe to takie, które ciągną się przez lata. Mają to do siebie, że są obecne w naszym życiu dłuższy okres, przez co są świadkami naszych wewnętrznych zmian: charakteru, toku rozumowania, etc. (Można by rzec, że są jak tacy cisi przyjaciele).

 

Do takich serii się przywiązujemy, w taki czy inny sposób, niezależnie od tego, czy nam się ona spodoba czy też nie.

 

Najgorsze jest to, że kiedy więzy łączące książkę i czytelnika zacisną się naprawdę bardzo, bardzo intensywnie, iż można by pomyśleć, że bardziej się już nie da, nadchodzi ten moment, kiedy na rynek wychodzi ostatni tom, po przeczytaniu którego zakończy się jeden z etapów życia czytającego. Sercem zawsze przy serii pozostanie, jednak już bez możliwości przeczytania jej książek ,,po raz pierwszy", kompletnie nie znając fabuły. I mnie nie ominął taki los, oficjalnie skończyłam czytać serię Dary Anioła.

 

Żeby choć na chwilę ostudzić swoje emocje (muszę to przecież zrobić, żebyście nie pouciekali z mojego bloga z przeczuciem, że jestem jakimś książkowym, emocjonalnym terrorystą), kilka słów na temat samej fabuły.

 

Obserwując poczynania Sebastiana można dojść do wniosku, że wojna z Mrocznymi jest nieunikniona. Jeśli Valentine Morgenstern był złem wcielonym, to jego syn jest złem wcielonym podniesionym do kwadratu. A nawet do potęgi 666. Ataki na instytuty się nasilają, Nefilim pod przymusem piją z Piekielnego Kielicha, zmieniając się w Mrocznych, jeśli jacykolwiek Nocni Łowcy nie dołączają do armii Sebastiana, to tylko ci martwi. Nefilim, którzy zdołali tego uniknąć, masowo uciekają do Idrisu, wyjątki dołączają do nich zaledwie parę dni później. Świat ludzi pozostaje bezbronny, narażony na ataki demonów. Kto obroni śmiertelników, jeśli wszyscy Nocni Łowcy są w Alicante? Podczas kolacji z przedstawicielami Podziemnych, Nefilim zostają zdradzeni przez jedną z ras. Co gorsze, zdrajca bardzo dobrze się maskuje. Sebastian zdobywa coś, co staje się kartą przetargową. Wydaje się jednak, że jakiegokolwiek wyboru Nocni Łowcy by nie dokonali i tak będzie źle. Bo czy możne osądzić, czyje życie jest ważniejsze? Sebastian śmieje im się w twarz, wie, że ma rażącą przewagę nad Nefilim.

 

Clary wraz z Drużyną Dobra nie ma zamiaru poddać się bez walki. Rusza w podróż, którą wszyscy mogą przypłacić życiem. W tej ostatniej części Darów Anioła nie obejdzie się bez ofiar, możecie być tego pewni...

 

Cassandra Clare po raz kolejny wprowadza nas w świat Nocnych Łowców. Przyznam, że ja sama serię zaczęłam czytać jakiś rok temu, trochę od pierwotnej daty premiery Miasta Kości minęło, zanim dotarła do mnie wiadomość o książce, później dłuższy czas wahałam się nad dołączeniem do fandomu Shadowhunters, bo tyle to się nasłuchało skrajnych opinii... Ale w końcu się wciągnęłam. Czy żałuję?

 

Rozległe opisy, przepiękne sentencje i niepowtarzalne porównania, metafory Cassie. To czeka czytelników w Mieście Niebiańskiego Ognia. Książka określona została przez ze mnie przed przeczytaniem jako absolutny must have, co się działo, kiedy wreszcie się w nią zagłębiłam?

 

Na początku czułam się trochę, jakbym oglądała serial (a właśnie, wiecie, że Dary Anioła zostaną ukazane na małym ekranie?), coś szło dobrze, coś się zepsuło i pociągnęło za sobą kolejne katastrofy. Trochę mnie smuci fakt, iż na początku nie byłam w 100% obecna duchem w akcji książki. Czytałam, kiedy właśnie tak postanowiłam, nie było czegoś takiego, żebym nie mogła się od lektury oderwać. Z czasem jednak zaczęłam coraz łapczywiej pochłaniać kolejne rozdziały. Te ponad 700 robi swoje, trochę czasu schodzi na ich przeczytanie.

 

To, co inni autorzy opisują w 30-40 stron, Clare potrafi rozciągnąć do stu, aczkolwiek robi to tak przepięknie, że nie sposób narzekać. Autorkę charakteryzuje niesamowita dbałość o każdy szczegół, z czym pewni większość Shadowhunters się ze mną zgodzi. Po mistrzowsku przeplata ze sobą poszczególne wątki, ukazuje część z Diabelskich Maszyn, a także przedstawia nam Emmę Carstairs, bohaterkę zapowiedzianej przez Clare kolejnej serii o Nocnych Łowcach. Wychodzi na to, że kiedy będę studiować, później pracować, wciąż myślami będę przesiadywać w świecie Nefilim. I choć w większości przypadków powroty [przez autorów] do światów wykreowanych we wcześniejszych seriach byłyby dla mnie nadmiarem, przeżytkiem, stwierdziłabym, że choć nie wiadomo jak bardzo seria mi się podobała, to musi kiedyś nastąpić jej koniec, tak jeśli chodzi o Cassandrę Clare, ma moje pozwolenie na ponowne zagłębianie się w historie Nefilim.

 

Narracja trzecioosobowa, jaką wybrała autorka, teraz, po sześciu tomach wydaje się być idealna. Mogłam poznać doznania odczucia, każdego bohatera, nie koncentrując się tylko i wyłącznie na Clary. Dopiero teraz zaczynam odczuwać, jak bliska stała się dla mnie Cassie. Jest jak taka... ciocia na odległość? To chyba najlepsze określenie...

 

Przeżywałam ze łzami w oczach śmierć bohaterów, na których tak bardzo mi nie zależało, co było zaskoczeniem dla mnie samej. Zmiany, poświęcenia, decyzje, które podjęli bohaterowie w trosce o innych. Nieodwracalne skutki i jeszcze raz zmiany. Pojawiają się pytania, dlaczego właśnie o n, dlaczego to akurat j e j musiało się t o przydarzyć, dlaczego nie znaleźli t e g o?... na niektóre pytania nie dostaniemy odpowiedzi w książce, sami musimy sobie na nie odpowiedzieć.

 

Cassandra Clare jest ,,wirtuozem" w swoim fachu, nie potrafię znaleźć wad w jej książkach. Plastyczny język ponadponadponadprzeciętna wyobraźnia, dopieszczenie każdego zdania, co jest nie lada wyzwaniem, przy tak obszernych książkach. Serce, które podaje nam na tacy pisząc serie o Nefilim, jej wrażliwość, pokora. Cassie potrafi wzruszać jak nikt inny.

 

Tyle emocji się we mnie kłębi, że pewnie pisałabym tę recenzję jeszcze kilka godzin, niestety, muszę się jakoś streścić.

 

W soboty odsypiam wszystkie te dni, kiedy muszę wstawać, gdy za oknem jeszcze ciemno, dziś w nocy, około drugiej się przebudziłam. Do końca MNO został mi tylko epilog. Czytałam go najwolniej jak się dało, bo wiedziałam, że to już będzie koniec. Im bliżej końca byłam, tym większy respekt do autorki czułam. I czuję nadal. I nie mogę się doczekać kolejnych książek Clare.

 

Tym, którzy jeszcze nie zapoznali się z serią, m.in. ze względu na fakt, iż inni Wam tego odradzali, koniecznie polecam zapoznanie się z Darami Anioła. To nietuzinkowa, absolutnie genialna seria pod każdym względem, chylę czoła talentowi autorki, życzę Cassie kolejnych cudownych wizji przelanych na papier, a Wam, drodzy czytelnicy, niezapomnianych chwil przy lekturze DA.

 

Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu MAG, mam nadzieję, że wyda w przyszłości kolejne książki Clare! :)

 

Lilien

„W Bogu jest chwała: a gdy ludzie po nią sięgają,
To jest iskra za dużo niebiańskiego ognia".

 

„Miasto niebiańskiego ognia" to już szósty i zarazem ostatni tom przygód Clary i Jace'a napisanych przez Cassandrę Clare. To właśnie dzięki „Darom anioła" autorka podbiła wydawniczy świat na wszelkie możliwe sposoby. Nic, więc dziwnego, że zna ją niemalże każdy nastolatek (i nie tylko) na tym świecie. Na dodatek jej powieści już od początku uplasowały się w czołówce bestsellerów New York Timesa – nic, więc dziwnego, że „Miasto niebiańskiego ognia" również się tam znalazło.

 

Książka ta należy przede wszystkim do literatury fantastycznej i poniekąd młodzieżowej, – chociaż w moim mniemaniu z każdym kolejnym tomem seria „Darów Anioła" coraz mniej pasuje do znanych nam wszystkim „młodzieżówek" – głównie ze względu na dość trudną i co tu dużo mówić – niekiedy też krwistą i bardzo waleczną akcję.

 

Tematyka i fabuła praktycznie niczym się nie różni od swoich poprzedniczek ukazując dalsze losy przygód Clary, Jace'a i ich przyjaciół. Nefilim zostają obezwładnieni przez chaos i destrukcję. Nasi młodzi przyjaciele wyruszają do kolejnej walki, by pokonać złe siły. Brat Clary, Sebastian zmienia Nocnych Łowców w istoty z koszmaru, rozdzielając bliskich, powiększając tym samym szeregi swojej armii Mrocznych. Dlatego też wszyscy wyruszają do królestwa demonów, co jest dla nich ostatnią deska ratunku na uratowanie świata i Nefilim.

 

Nie jest to lektura lekka, pod względem tematyki i problematyki. Co prawda czyta się ją w zastraszającym tempie, ale walka, śmierć, i wojna jest tam na porządku dziennym. Wyjątkowym plusem jest jednak fakt, iż autorka nie zatraca się w długim i nudnawym wstępie, a od razu pozwala nam porwać się akcji, dzięki czemu nie sposób się przy niej nudzić. Osobiście przepadłam. Gdy tylko rozpoczęłam lekturę, nie mogłam się od niej oderwać przez długie godziny. To oczywiście ogromna jej zaleta – przynamniej dla mnie, bo dla reszty rodziny niekoniecznie, gdy nie ma ze mną jakiegokolwiek kontaktu.

 

W „Mieście niebiańskiego ognia" akcja goni akcję i to warto podkreślić – a co najważniejsze – nawet czytelnik, który uważa, że przez tyle części historii dowiedział się o bohaterach dosłownie wszystkiego, może się miło zdziwić, bo wcale tak nie jest – na każdym kroku dowiadujemy się coraz to nowszych i bardziej zaskakujących rzeczy, które, bądź, co bądź nieźle mieszają w fabule powieści.

 

Jeśli chodzi o analizę stylu, to przyznaję, że zbytnio nie mam się, czego przyczepić. Już sam fakt, że pochłonęłam ją niemal od razu, daje wiele do myślenia. Książka pani Clare czyta się naprawdę łatwo i z ogromną przyjemnością. Nie sposób się od niej oderwać, o czym mówiłam już wcześniej. Sam język jest bardzo przystępny i naturalny. Nieudziwniony, ale i nie banalny. Mogłabym rzecz wprost idealny.

 

To, co mnie jednak najbardziej zaintrygowało w tej części, to stosunek Clary do reszty bohaterów – zwłaszcza Sebastiana, oraz jej pochodzenie. Nawet bardziej, aniżeli stosunki Clary-Jace. Co prawda był to jeden z głównych wątków poruszanych w lekturze, jednak osobiście zagłębiając się coraz bardziej w jej historię, próbowałam doszukać się tak zwanego „drugiego dna". Niestety nie udało mi się – a szkoda.

 

Według mnie „Miasto niebiańskiego ognia" to wprost idealna kontynuacja, a zarazem zwieńczenie historii Clary i Jace'a. Dlatego też nie zdziwi mnie fakt, jak za kilka tygodni ponownie sięgnę po nią z półki i ponownie zanurzę się w ten fantastycznie dopracowany świat Nocnych Łowców. Na koniec muszę jeszcze dodać, że zwieńczeniem tejże wspaniałej historii jest niesamowita okładka, która ukazuje wszystkie walory powieści. Co prawda mam tutaj na myśli nowszą wersję okładkową, ale tak, czy siak jest naprawdę niepowtarzalna. Tak samo, jak treść, dlatego eż zachęcam każdego do zapoznania się z tą cudowną i niezapomnianą historią.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial