Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Minimalizm Po Polsku

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Minimalizm Po Polsku | Autor: Anna Mularczyk Meyer

Wybierz opinię:

Skrawki Myśli

W moim życiu nagle zapanował chaos. No może nie nagle... Zaczęło się dość banalnie. Tak, jak zresztą zawsze. Postanowiłam postawić wszechstronność w wyposażeniu kuchni. I nagle się okazało, że mam krajalnicę, mikser, blender, maszynę do gotowania na parze, maszynę do wypieku chleba i maszynkę do robienia kakao I ilu gadżetów korzystam? ... Czas na szafę ... bo po cóż przecież są wyprzedaże, jak nie po to, by sobie ładnie szafę wypełnić po brzegi i to nie koniecznie ubraniami, które można w pasujące do siebie zestawy poskładać. Urodził mi się również syn. Wiadomo, dziecko ubranek potrzebuje wiele. Zabawek również multum, by się nie nudziły zbyt szybko. No i te książki ... Cóż, ile w moim domu książek stoi na półce i przysłowiowo pachnie, nie jestem już w stanie zliczyć i rozumem ogarnąć, gdyż jest ich tak wiele, że stać już w dwóch rzędach muszą a regały wcale do niewielkich nie należą. Czy moja historia brzmi znajomo? Czy moje zachłyśnięcie się konsumpcjonizmem nie jest nad wyraz typowe?

 

Na szczęście pewnego dnia wolnego od ciągłego biegu, uświadomiłam sobie, że jeszcze trochę a nagromadzone na skromnej mieszkalnej przestrzeni przedmioty mnie zwyczajnie i po prostu swym nadmiarem przygniotą bądź sufit zwyczajnie już więcej tego nagromadzenia rzeczy nie wytrzyma i zwali się mym sąsiadom na głowę. I przyszła mi do głowy nad wyraz orzeźwiająca refleksja ... przecież to wszystko mi nie jest potrzebne do szczęścia... I rozpoczęłam w swoim domu i po części życiu radosną akcję, którą roboczo nazwałam „Wyrzut". Jakże to dwuznaczna nazwa...

 

Trafiłam też szczęśliwym trafem na skromnych rozmiarów, acz pomocną i przyjemną w odbiorze książkę Anny Mularczyk-Meyer pt. „Minimalizm po polsku". Autorka, z wykształcenia iberystka, która zawodowo zajmuje się tłumaczeniami, od 2010 r. prowadzi Prosty blog (www.prostyblog.com), na którym dzieli się z czytelnikami swymi doświadczeniami związanymi z przygodą z minimalizmem. W książce „Minimalizm po polsku" przeczytamy właśnie o tych doświadczeniach autorki.

 

Z liczącej sobie zaledwie 192 strony książki dowiemy się dokładnie tego, czego człowiek zaczynający swą przygodę z minimalizmem dowiedzieć się chce i powinien. Choć zdaje mi się, że i już bardziej doświadczeni zwolennicy tego nurtu czy też szeroko pojętego sposobu na życie wyniosą sporo z tej lektury. Anna Mularczyk-Meyer prowadzi swego czytelnika za rękę i prezentuje z wdziękiem świat minimalizmu. Z książki dowiemy się najpierw czym jest ów minimalizm, na czym polega życie w zgodzie z tym stylem i czy jest to odpowiednia droga właśnie dla nas. Przeczytamy dlaczego w naszej kulturze tak rzadko się z takim stylem spotykamy i jak wielki na to wpływ ma miniony już ustrój polityczny, który jednakże stale dość mocno odciska swe piętno w przeciętnej świadomości przeciętnego Polaka. Dowiemy się jak zaprowadzić minimalizm nie tylko jeśli chodzi o sferę materialną, lecz również duchową i odkryjemy jak daleko niestety właśnie sfera duchowa od haseł, które winny być jej sztandarem często odchodzi. Autorka wskazuje jak zaprowadzić minimalizm we własnym domu, jak uwolnić od nadmiaru swą przestrzeń życiową i czas, który przecież w coraz bardziej pędzącym świecie coraz szybciej ucieka i zdawać by się mogło, że zwyczajnie przecieka przez nasze palce. Anna Mularczyk-Meyer daje gotowe rady jak rozstawać się z przedmiotami, nadmiarem zajęć i jak nie czuć się przy tym z czegokolwiek ograbionym. Ukazuje korzyści, jakie się z tym wiążą, zarówno na poziomie materialnym, jak i emocjonalnym.

 

„Minimalizm po polsku" Anny Mularczyk-Meyer to książka, którą polecam zarówno zwolennikom minimalistycznego stylu życia, jak również wszystkim tym, którzy czasem po prostu czują, że otaczające ich przedmioty zwyczajnie zaczynają przytłaczać i czas z tym w końcu coś zrobić. Lekka w odbiorze, z poczuciem humory, czasem z głęboką refleksją. Polecam.

 

A psik

Żyjemy w czasach, w których w dobrym tonie dobrze jest mieć dużo wszystkiego. Domy i mieszkania mamy pełne przeróżnych przedmiotów, bo posiadanie jest oznaką luksusu. Nie zauważamy, że z czasem nasze miejsca zamieszkania toną od naporu gratów, chociaż może podświadomie czujemy jakiś niepokój.

 

Publikacja krótko, ale konkretnie prezentuje historyczne podejście Polaków do kwestii posiadania. Dlaczego minimalizm jest dla nas tak trudny do osiągnięcia. W wielkim skrócie: nasi przodkowie żyli w czasach, kiedy - owszem - można było dorobić się jakiegoś majątku, ale równie szybko można go było stracić. Każdy z nas ma choćby blade pojęcie o zawłaszczaniu mienia przez okupantów czy o przesiedleniach itp. Więc znowu owi przodkowie próbowali uzbierać rzeczy potrzebne do życia i... znów je tracili. Stąd w obecnych pokoleniach do głosu dochodzi chomikowanie. Bo coś się przyda; bo nie będę musiała pożyczać itp. Taka sytuacja ma jeszcze jedną genezę. Przemiany ustrojowe miały u nas miejsce w czasie, gdy Zachód zdążył się już nacieszyć materializmem. Ludziom Zachodu przeszedł już pierwszy zachwyt, a my dopiero w niego wpadliśmy - w sklepach wybór jest tak ogromny, że tracimy cenny czas na wybieranie, przebieranie i porównywanie produktów, zamiast na przykład spędzać czas z bliskimi.

 

Autorka ma naprawdę zdrowe podejście do tematu - wie, że w dzisiejszym świecie, (w którym koncerny za pomocą reklam rządzą kieszeniami konsumentów) ciężko się buntować i idąc do sklepu, robić zakupy jedynie według listy, ale poleca przynajmniej spróbować odgruzować swoje życie. Czy tak naprawdę do szczęścia jest nam potrzebny kolejny ekspres do kawy i super dizajnerskie skarpety narciarskie? Czy przypadkiem media nie wymyślają nam potrzeb i zachcianek?

 

Szkoda jedynie, że autorka nie pokusiła się o dodanie bibliografii. Zakładam, że do wielu przemyśleń doszła również jakaś literatura, na podstawie której wysunęła tak interesujące wnioski. Chętnie zajrzałabym do źródeł jej inspiracji i zainteresowań minimalizmem. A tak, muszę poszperać sama.

 

Świetna książka. Z całą pewnością autorka zmusiła mnie do przyjrzenia się swojemu życiu i przedmiotom, które mnie otaczają. Bywam zbieraczem, to fakt. Od wielkiego dzwonu potrafię jednak zrobić duże porządki i wyrzucić tony papierów i bzdet, zalegających na półkach czy w szufladach. Jednak od momentu przeprowadzenia się z małego pokoju do domu posiadającego wiele pomieszczeń, nie panuję aż tak bardzo nad tym, co posiadam. Skoro jest miejsce do ich przechowywania, nie powinno być żadnego problemu. Po lekturze "Minimalizmu po polsku" jednak go dostrzegłam. Nie twierdzę, że zaraz, teraz rzucę wszystko i zacznę robić wielkie porządki, mające na celu ogarnąć pewien chaos nie tylko w moich szufladach, ale także w mojej głowie. Ale może krok po kroku, w wolnych chwilach zacznę dzielić rzeczy, na te, które mi się mogą przydać, te, które mogę oddać/sprzedać oraz te, których miejscem przeznaczenia powinien zostać kosz na śmieci.

 

Nie twierdzę również, że książka od razu zmieni moje/Twoje/nasze życie. Jest w niej nieco poradnikowego lukru, ale na szczęście nie znowu tak dużo, żeby miało Was zemdlić. Autorka obiecuje widoczną poprawę komfortu życia, ale sami wiemy, że zmiany rzadko kiedy bywają widoczne tak od razu. Na wszystko potrzeba czasu...

 

To książka, którą nazwałabym "motywującą" - motywuje do działania, do spróbowania, czy z minimalizmem nie jest mi przypadkiem po drodze. Nie chcę się zawczasu asekurować, ale wiem, że z niektórymi moimi zachowaniami konsumpcyjnymi ciężko będzie mi się rozstać (zrezygnować z książek, no jak to?). Mimo wszystko chcę podjąć wyzwanie.

 

Podsumowaniem recenzji niech będzie fakt, że moja Mama, kiedy tylko zobaczyła tę książkę na mojej półce, stwierdziła: "Jak przeczytasz, to chciałabym ją pożyczyć". Chyba podskórnie wyczuła, że jest to publikacja godna uwagi.

 

Autorka - Anna Mularczyk-Meyer z wykształcenia jest iberystką, zawodowo zajmuje się tłumaczeniami. Od 2010 roku prowadzi blog, w którym opisuje swoje spostrzeżenia związane z minimalizmem. Z jej blogiem spotkałam się po raz pierwszy tuż przed lekturą książki, wcześniej go nie znałam.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial