Natalia
-
Myślę, że Mikołajka znają wszyscy albo prawie wszyscy. To książka nie tylko dla dzieci, bo i dorośli docenią jej humor i świetne pióro. Mnie towarzyszyła w autobusie i muszę przyznać, że były to dwie najlepsze godziny w moim życiu.
Rene Gościnny przyzwyczaił nas do swoich historii o rezolutnych chłopcach. Mikołajek, Ananiasz, Joachim, czy Euzebiusz, to imiona niektórych bohaterów tej niewielkiej książeczki. Samo wydanie zostało wznowione i nieco zmodyfikowane. Jednak nadal można w niej znaleźć piękne ilustracje Sempre. Bez nich nie wyobrażam sobie tej pozycji. W książce możemy odnaleźć szereg historii. Są tak fantastycznie napisane, że razem z łobuziakami robimy sobie zdjęcie szkolne, palimy cygaro, czy gramy w piłkę. Mnie osobiście ujęła opowieść o tym, jak Mikołaj przygarnął pieska. Mama chłopca nie chciała się zgodzić na to, aby zwierz mieszkał z nimi w domu. Nie ma sytuacji bez wyjścia urwis bardzo szybko znalazł rozwiązanie. A we wszystkim maluchowi pomagał tata. Niestety, sam koniec historii był smutny. A to tylko dodaje uroku. Nie zawsze życie toczy się tak jakbyśmy tego chcieli.
Te książki mają coś takiego w sobie, że kocha się je. Prosty język, barwne postaci zostają z nami na długo. Oczywiście, w tej sytuacji brawa należą się również tłumaczom, którzy wykonali świetną robotę. Na mojej buzi królował uśmiech, a wybuchy śmiechu pojawiały się wielokrotnie.
Tekst przeznaczony jest głównie dla dzieci, jednak ja dzieckiem nie jestem, a zakochałam się w niej. Już sama koncepcja krótkich opowiadań jest świetnym pomysłem i daje masę literackich rozwiązań. Żadne z opowiadań nie jest do siebie podobne. Każdy problem, czy błahostka ma swoją osobną historię. Nie ma co zastanawiać się nad czytaniem. Trzeba dać się porwać grupce łobuzów i bawić razem z nimi.