Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Sekret Mojego Męża

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 3 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 3 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Sekret Mojego Męża | Autor: Liane Moriarty

Wybierz opinię:

Agnes Recenzentka

Początkowo nie wiedziałam co może łączyć te wszystkie rodziny. Przecież autorka mogła ze spokojem je pominąć. Opis niektórych – czasami nudnych – rodzinnych rozterek nie miał dla mnie żadnego znaczenia. Najbardziej interesowały mnie losy głównej bohaterki Cecilii Fitzpatrick i jej męża Johna-Paula. Ale potem, zupełnie nieoczekiwanie, wydarzyło się TO...

 

Liane Moriarty wprowadziła czytelnika w obraz trzech rodzin i jednej pojedynczej jednostki. Pierwszą – jak można się było domyślić również główną - była rodzina Cecilii, Johna-Paula i ich trzech córeczek: Esther, Isabel oraz Polly. Ich losy od początku były interesujące, ponieważ pewnego dnia Cecilia odnalazła coś, co miało pozostać tajemnicą. W jednym z pudełek po butach, które w przypływie impulsu postanowiła otworzyć, znajdowała się niewielka koperta zaadresowana właśnie do niej. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że jej mąż wyraźnie zaznaczył, by list otworzyć po jego śmierci. Kobieta znała swojego ukochanego, a przynajmniej tak jej się wydawało. Dlatego postanowiła mu zaufać i nie zajrzała do środka. Jednak kiedy mu o tym wspomniała, ten od razu wrócił do domu i pod okryciem nocy rozpoczął poszukiwania listu. Jego żona, wstrząśnięta faktem poszukiwań, poszła po kopertę i zrobiła coś, czego później długo żałowała. Przeczytała list.

 

Po drugiej stronie układanki pojawiła się Rachel. Matka dwójki dzieci - Roba, który ożenił się z Lauren i miał cudownego synka Jacoba, oraz Janie, której nie dane było dożyć do pełnoletności. Nastolatka została zamordowana, gdy miała siedemnaście lat. O tę straszliwą zbrodnię kobieta osądzała byłego chłopaka swojej córki – Connora Whitby'ego, który teraz, po wielu latach, uczył wychowania fizycznego w szkole. Policja bowiem nie potrafiła znaleźć żadnych dowodów, które wskazywałyby na winę mężczyzny.

 

Ostatnią rodziną byli Tess, Will i ich syn Liam. Oni wydawali się mieć najlepiej poukładane życie. Niestety ład ten został zburzony za sprawą jedynej, najlepszej przyjaciółki Tess – Felicity. Dziewczyna zawsze była otyła i już dawno pogodziła się z faktem, że nigdy nie założy rodziny. Nie przeszkadzało jej, że mężczyźni nie zwracają na nią uwagi i starała się nie zważać na docinki obcych sobie ludzi. Ostatecznie jednak postanowiła coś zmienić w swoim życiu i olbrzymim krokiem, by tego dokonać, było odchudzanie. W efekcie stara, gruba Felicity zamieniła się w nową, piękną, chudą kobietę, która tracąc na wadze zyskała na pewności siebie. Jej kolejne wybory, dzięki którym miała zmienić swoje życie, okazały się zgubne nie tylko dla niej.

 

Losy każdej z tych rodzin przedstawiane były rozdziałami. Zabieg ten, mający według autorki utrzymywać czytelnika w napięciu, w rzeczywistości jedynie wzbudzał irytację. Chcąc poznać dalsze losy Cecilii i jej męża trzeba było najpierw przebrnąć przez dwa, trzy rozdziały losów pozostałych rodzin. Chyba największą wadą tej książki jest podział na dni tygodnia, ponieważ całość mieści się jedynie w siedmiu dniach, podczas gdy dla mnie te wydarzenia mogłyby zająć nawet pół roku. Dodatkowo każdy dzień został oddzielony historycznymi wstawkami dokumentującymi losy muru berlińskiego. Zarówno jego wzniesienia, konsekwencji, jak i upadku. W trakcie czytania często zastanawiałam się czy te działania były celowe, czy też autorka nie chcąc pisać krótkiej powieści postanowiła dodać do niej kilka dodatkowych elementów. A jednak stopniowo zmieniałam zdanie.

 

„Sekret mojego męża" to świetny tytuł. Dopiero na końcu czytelnik zdaje sobie sprawę z tego, że każdy ma jakieś sekrety, a historia tych rodzin jest na to dowodem. Ostatnie pięćdziesiąt, może sześćdziesiąt stron zmieniło mój pogląd na całą książkę, a już sam Epilog to istny majstersztyk. Jeśli ktoś czyta uważnie i potrafi łączyć fakty, będzie mógł dostrzec symbolikę muru i zrozumie jak idealna jest ta metafora w odniesieniu do całości. Natomiast dzięki Epilogowi zrozumiałam, że wszystko, każdy najmniejszy element miał znaczenie. To trochę tak jak w życiu. Człowiek nie zdaje sobie sprawy jak ważne są jego wybory aż nie pozna konsekwencji. A te – jak na złość – zawsze ujawniają się, gdy jest już za późno. Dopiero teraz, gdy dobrnęłam do końca, chciałabym przeczytać tę książkę jeszcze raz, tyle że bardziej uważnie. Chociaż takie czytanie na „świeżo", nie znając jeszcze zakończenia, miało swoje uroki. A zatem co łączy pewnego nauczyciela, mur berliński, odczytany list i kilka rodzin? Ten, kto będzie chciał się tego dowiedzieć, przeczyta książkę.

 

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka oraz portalowi Sztukater!

AnnaPotuczko

Lubię takie lekkie książki, które sprzyjają letniemu odpoczynkowi. Ta, o której dzisiaj piszę, jest jedną z nich. Pomimo sporej objętości ponad 500 stron), doskonale spełniła swoją rolę.

 

O Liane Moriarty słyszałam, a w dokładniej "widziałam" już sporo. Parę razy trafiła mi się zakładka w zakupionej książce, na której reklamowano dwie powieści: "Ktoś we mnie" Sary Waters i "Kilka dni z życia Alice" tej właśnie australijskiej pisarki. Jak to w życiu bywa, twórczość obydwu autorek w końcu mnie dopadła, jednak w jednym i w drugim przypadku zaczęłam od zupełnie innych książek. Te "zakładkowe" wciąż czekają w kolejce na później.

 

Co do samej książki - tym razem zabawa w słowa-klucze.

 

Stereotypy. Drażniące miejscami, czasem bawiące, ale jakże prawdziwe. Jest Rachel, zrozpaczona matka, żyjąca przeszłością i jednocześnie babcia i teściowa, która nie znosi swojej synowej, bo jest zbyt idealna, a jednak nigdy nie potrafi okazać jej wprost swojej niechęci. Są także Cecilia i Tess, dwie matki, które realizują się również zawodowo i usilnie próbują pogodzić pracę z życiem rodzinnym, poświęcić całą siebie spełniając zarówno obowiązki matki i żony jak i pracownicy. Wszystkie trzy łączy to, że w pewnym momencie każdą z nich dopada przeszłość. I, oczywiście, ich drogi zaczynają się krzyżować.

 

Mężczyźni. Bez nich ta książka by pewnie nie istniała, bo każda z trzech głównych bohaterek ma swój sekret-problem związany z jakimś panem. Nie podobało mi się tylko to, że autorka miejscami traktuje każdego faceta jak nieco głupszy gatunek człowieka. Na przykład - co za idiota zostawia na miejscu zbrodni różaniec z odciskami palców? Jakie szczęście, że w 1984 roku robienie testów DNA nie było jeszcze tak powszechne.

 

Przewidywalność. To jedna z cech "Sekretu mojego męża", która sprawia, że na pewno nikt czytaniem jej się nie zmęczy. Mniej więcej wiadomo, co się dalej stanie, choć są momenty, kiedy autorka zostawia trochę miejsca na domysły. Czy to dobrze, czy źle? Dla mnie było to do zaakceptowania, tym bardziej, że jak już wcześniej to podkreśliłam, powieść Liane Moriarty to książka wakacyjna. Popatrzcie tylko na tą okładkę, jest taka letnia; czego można od niej wymagać? Oczywiście, można się spierać, że przecież temat nie jest wcale najlżejszy, ale przecież książka do odpoczynku wcale nie musi być naiwna i głupiutka.

 

Sekret. Niby miał być tajemnicą, ale już od pierwszej wzmianki o Janie byłam przekonana, że wiem, co się święci. Czyli nie taki znowu sekret. Do tego został wyjawiony dopiero prawie w połowie książki, więc trochę się naczekałam, zanim w końcu okazało się, że jednak miałam rację. Ale tą powieść trzeba doczytać do końca, bo tam sekretów jest jeszcze więcej, a ile domysłów.. Kto nie lubi czasem pomarzyć?

 

Zemsta. Los się zawsze pięknie odpłaci.

 

Happy end? Nic nie powiem.

 

Gdyby ktoś pomyślał o ekranizacji tej książki, to ja bardzo chętnie w roli Connora widziałabym Deana Norrisa, a z kolei pulchną Felicity mogłaby zagrać przepiękna aktorka, Rebecca Field. Podczas czytania szczególnie te dwie postaci tak właśnie sobie wyobrażałam. Tak, oglądam zdecydowanie za dużo seriali. A tym, którzy lubią dobry serial, nawet oparty na książce, polecam Under the Dome na podstawie powieści Stephena Kinga o tym samym tytule. W Stanach właśnie emitowany jest drugi sezon.

 

Na koniec cytat, który tak świetnie opisuje związki i pod którym podpisuję się wszystkimi piszącymi łapkami + czterema łapkami mojego psa i kolejnymi czterema należącymi do prawie mojego kota.

 

„Właśnie dlatego, jeśli człowiek cenił sobie swój związek, budował wokół siebie mur odgradzający jego emocje i myśli. Nie zatrzymywał na nikim dłużej wzroku. Nie zostawał na jeszcze jednego drinka. I pilnował, żeby flirt nie wymknął się spod kontroli. Po prostu nie zapuszczał się w niebezpieczne rejony." s. 406

 

Polecam wszystkim tym, którzy szukają niewymagającej lektury na wakacyjne dni. "Sekret mojego męża" można pochłonąć naprawdę szybko i to jest jedna z jej zalet. Co do wad - z początku ta mnogość postaci sprawiała, że trochę się gubiłam. Ale ja nie dam rady? Bez żartów!

Anena

Pewnego dnia Cecilia znajduje list z adnotacją ,,otworzyć tylko w przypadku mojej śmierci”, którego autorem jest jej mąż. Od tej pory życie kobiety zmienia się, a jej rodzina i dwie dotąd nieznajome kobiety zostają połączone mrocznym sekretem skrywanym przez John-Paula.

 

Początkowo Cecilia zastanawia się czy w ogóle otworzyć list, skoro jej mąż nadal żyje i wiedzie satysfakcjonujące życie rodzinne. Jednakże ciekawość zwycięża i łamie jej moralny opór. Niestety wiadomość, którą znajdzie w korespondencji wstrząśnie nią do głębi i sprawi, że Cecilia stanie przed niezwykle trudnym dylematem etycznym. Jej mąż popełnił bowiem czyn, za który nigdy nie poniósł kary. Co zrobi Cecilia? Czy zdecyduje się wyjawić tajemnicę męża i doprowadzić do rozpadu rodziny? A może będzie bronić Johna-Paula i zachowa jego sekret? Czy bohaterka będzie w stanie zachować milczenie widząc cierpienie kogoś, kto zasługuje na poznanie prawdy? Jak będą wyglądać jej stosunki z przyjaciółmi i sąsiadami, których sekret jej męża dotyczy? Czy sprawiedliwości stanie się zadość, choć minęło już wiele lat? Na te i więcej pytań mnożących się podczas lektury znajdziecie odpowiedź w książce ,,Sekret mojego męża”.

 

Liane Moriarty znana jest polskim czytelnikom z bestsellerowej powieści ,,Wielkie kłamstewka”. W nowej powieści z serii ,,Kobiety to czytają!” autorka zapoznaje czytelnika z historią trzech rodzin niezdających sobie sprawy z tego, że są połączone pewnym wydarzeniem sprzed 28 lat. Cecilia zmaga się z konsekwencjami otwarcia listu napisanego wiele lat wcześniej przez jej męża. Rachel do tej pory nie może poradzić sobie z traumą po śmierci nastoletniej córki. Z kolei Tess dowiaduje się, że jej mąż i kuzynka są w sobie zakochani i ze względu na dobro jej syna chcą, aby wszyscy zamieszkali pod wspólnym dachem. Pod wpływem silnych emocji, zmagająca się z poczuciem zdrady kobieta zabiera syna do Sydney, gdzie mieszkają Cecilia i Rachel. Z pozoru trzy odmienne historie kobiet doświadczonych przez życie okazują się ściśle ze sobą połączone, a czynnikiem inicjującym nieoczekiwany splot wydarzeń okazuje się list Johna-Paula do Cecilii, w którym wyjawia on swój najmroczniejszy sekret. Jego poznanie wiąże się z negatywnymi konsekwencjami, które wpłyną na dotychczasowe życie głównych bohaterek i zmienią je na zawsze.

 

,,Sekret mojego męża” Liane Moriarty to bardzo dobrze przemyślana opowieść o kobietach połączonych sekretem sprzed lat. Pisarka zdecydowała się na ukazanie wielowymiarowej historii rozgrywającej się na wielu płaszczyznach, dzięki czemu udało jej się przeprowadzić czytelnika przez zagmatwane psychologiczne meandry ludzkiej natury. Naprzemienne opisywanie stanów oraz emocji towarzyszących Cecilii, Rachel i Tess stanowi dla czytelnika doskonały sposób na dokładne poznanie ich najgłębiej skrywanych myśli, marzeń i nadziei. Początkowy chaos wynikający z namnożenia bohaterów i wątków zaczyna wraz z zagłębianiem się w powieść stanowić coraz bardziej logiczny i zwarty obraz składający się na doskonale napisaną powieść obyczajową. Dodatkowo autorka podsyca ciekawość czytelnika poprzez wprowadzenie ważnych dla współczesnego wątków: zdrady małżeńskiej, śmierci dziecka oraz sposobów radzenia sobie z traumą. Poprzez sekret Johna-Paula autorka wskazuje jak sekrety i przemilczenia wpływają na rodzinę - toczą ją jak choroba atakująca nasze ciało i niszcząca jego zdrowe komórki. Co więcej Moriarty okazuje się wprawnym i wrażliwym obserwatorem ludzkich zachowań. Wskazuje, że nie zawsze jest możliwe postrzeganie świata w skrajnych barwach czerni i bieli. Życie nie raz doświadcza nas w bolesny sposób i wymusza na nas pewne zachowania, które mogą być różnie odbierane w zależności od wrażliwości czytelnika i jego bagażu życiowego.

 

,,Sekret mojego życia” to powieść, którą mogę polecić każdemu miłośnikowi dobrej prozy obyczajowej i osobom lubiącym zgłębianie ludzkiej psychiki. To jedna z książek, która stawia czytelnika w trudnej pozycji. Z jednej strony ,,zmusza” go do przeżycia wielu skrajnych emocji, a z drugiej – stawia przed nim pytania, na które nie ma jednej, właściwej odpowiedzi. Liane Moriarty skłania swoje czytelniczki do głębszej refleksji i zastanowienia się nad tym, co byś zrobiła będąc na miejscu którejś z bohaterek. Czy warto chronić ukochaną osobę i być biernym w obliczu cierpienia innych osób? Czy warto skrywać sekrety, które nie należą do nas?

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial