Asertyslem
-
Vladimir Wolff stał się na naszym rodzinnym rynku jednym z autorów wiodących prym w dziale literatury wojennej. Zasłyną z barwnych, mocno wyrazistych i nietuzinkowych bohaterów, którzy z coraz większym impetem budziły w czytelniku aprobatę, i coś w rodzaju sentymentu. Wiemy już, że militarystyka to jego konik, a żadna wojna, jakikolwiek konflikt czy starcie – gdziekolwiek odbyte – nie skrywa przed nim w ogóle tajemnic. Dogłębną analizą rozłożył na łopatki współczesne konflikty, czego dowodem jest choćby fenomenalny cykl Stalowej kurtyny, zaś swoją wiedzę o historii udowadnia w powieści Imperium – łącząc rześką opowieść awanturniczą, z rzeczywistymi faktami, okraszają całość całą gametą zwyczajów, zachowań itp. Jedynym minusem są występujące weń dialogi, które nie zawsze zostały tak dobrze... skonstruowane.
Nurt narracji nie płynie spokojną i płytką rzeką; płynie nieprzewidywalnie, raz przepływając przez stateczny dopływ, przedstawiający spokojne życie na kupieckim okręcie, by nagle wpaść w rwący nurt przygody, morskich batalii, wydarzeń na skalę światową, które zostaną spisane na kartach historii. A główny bohater, stanie się nie tyle światkiem, co samym uczestnikiem tych przełomowych dziejów. Casper Kolb, młody marynarz, ma poważne kłopoty i ledwo, z niemałą pomocą, udaje mu się trafić na pokład zamożnego kupca, i notabene dzięki temu wychodzi z tarapatów w jednym kawałku. Po czasie, który okazał się dość fartowny w skutkach dla młodzieńca, staje się on przyjacielem kupieckiej rodziny i staje się jedną z nielicznych osób, znających pewne sekrety. Nic nie okazuje się jednakowoż tak różowe, na jakie z początku wyglądało. A burzowe chmury wojny, nieszczęśliwie dla bohaterów, przerywają ich – cokolwiek – sielskie życie.
Mistrz wojennej literatury wysilił się jak mógł, tworząc coś odmiennego od tego, czym raczył czytelników do tej pory. Nie odpuścił jednak dwóch rzeczy – walki i wojny, które niejako się dopełniają, a raczej nie są zbytnio możliwe bez siebie (w jednym przypadku). Historyczne – wcale oryginalne i nieoklepane – tło stanowczo jest mocną stroną owej książki, a związek z doskonale poprowadzoną fabułą, tylko poprawia całokształt powieści Wolffa. Wyśmienite połączenie starć zarówno morskich i lądowych (z mocnym naciskiem na MORSKIE!). Oto kolejna, mało znana karta historii Europy i jednego z większych konfliktów na tle polityczno-religijno-terytorialnym, zostaje otwarta przed nieświadomymi czytelnikami. Historycy nie powinni mieć wielu zastrzeżeń do toku historycznego, o ile w ogóle będą mieli jakieś zastrzeżenia. Poza tym przedstawienie tak emocjonujących wydarzeń, w tak realnym otoczeniu, tylko poprawia człowiekowi, jakkolwiek zainteresowanemu dziejami świata czy Europy, humor. Prawdziwa gratka dla fanów Wolffa, jego literatury (bohaterów!) i wydarzeń mających miejsce w minionych czasach.
Imperium to zdecydowanie powieść warta przeczytania, choć nie tak odkrywcza jak jej księgarniane – nieliczne zresztą – substytuty. Aczkolwiek pomysł na fabułę nie stanowi jakiegoś wystrzałowego scenariusza na bestseller, to cała – wspaniała – reszta, rekompensuje książkę co do joty. Przeczytajcie, na pewno się nie zawiedziecie!