Czytelnik7
-
Nie potrafię sobie przypomnieć, co dokładnie skłoniło mnie do tego, bym sięgnął po "Zaćmienie księżyca", nieznanego mi autora, Jana Jastrzębskiego. Być może, mało mówiąca, tajemnicza, okładka, albo intrygujący tytuł. W każdym razie, z wielkim zaciekawieniem zasiadłem do lektury tejże pozycji, oczekując od niej naprawdę wiele.
Jan Jastrzębski, urodzony w 1952 roku, ukończył filologię polską na Uniwersytecie Warszawskim. Debiutował w 1975 w dwutygodniku "Kamena", a na przestrzeni kolejnych lat publikował w m.in. w następujących czasopismach: "Nowy Wyraz", "Odra", "Sycyna", "Ocalenie przez poezję", "Topos" oraz w antologiach. Jest autorem licznych zbiorów prozy: "Fado w ogrodach", "Drżąc", Błoto", "Prozy kolejowe", "Dzwonek".
Pierwsze tygodnie stanu wojennego w Polsce. Do szpitala trafia Nagoreczny, główny bohater opowieści, w celu amputacji nogi, na wyraźne zalecenie miejscowego chirurga oraz doktora Powałki. Niezadowolony z miejsca, w którym musi przebywać, traktuje szpital jako konieczność, skutecznie odgradzając się, za pomocą gazety lub książek, od kompanów swojego cierpienia, z sali numer 7. Z czasem, wedle panującej zasady, głoszącej, że chodzący usługują leżącym, nawiązuje liczne znajomości, a szpitalny korytarz staje się jedynym miejscem obserwacji, z których może wyciągnąć wiele istotnych informacji oraz wartości. Nagoreczny staje się naocznym świadkiem cierpienia, nadziei, przemijania, a także bezlitosnej śmierci.
"Zaćmienie księżyca" to bardzo cieniutka, ledwie 64-stronnicowa, opowieść, o niezbyt skomplikowanej budowie. Główny bohater jest postacią, która za sprawą obiektywnych obserwacji, przeprowadzanych podczas wędrówek po szpitalnym korytarzu, dostarcza czytelnikowi refleksji na temat przemijania i życia. Jednakowoż, aby odczytać te wartości, należy tekst interpretować samodzielnie, gdyż autor nie pisze o nich wprost. Największą zaletą recenzowanej pozycji jest niewątpliwie język, który zachwyca od pierwszych stron. Jan Jastrzębski pisze w sposób bardzo plastyczny i wdzięczny, a nawet poetycki. Zdania zachwycają swoją złożonością i niebanalnością. Nie brak w nich podniosłości, jednak nie rażą zbędną patetycznością.
Najbardziej ubolewam nad tym, że autor zaniedbał analiz psychologicznych, zarówno bohaterów, jak i praw oraz wartości dominujących w wykreowanej rzeczywistości. Uważam, że w "Zaćmieniu księżyca" Jan Jastrzębski miał tyle dogodności do rozwinięcia opisów psychologicznych, że można mówić o grzechu ich niewykorzystania. Szpitalna, szara, przykra rzeczywistość, spotkani ludzie, których życie zdominowały rozmaite choroby, sytuacja polityczna kraju - niewyczerpane źródło możliwości!
Lektura najnowszej opowieści Jana Jastrzębskiego sprawiła, że począłem refleksje nad własnym życiem, otoczeniem i przemijaniem, jednak wynika to z mojej natury, a nie z tekstu recenzowanej pozycji. Autor wykreował interesującą rzeczywistość, stworzył niebanalnego bohatera, jednak ze względu na brak opisów obyczajowo-psychologicznych mam wrażenie, że książka nie spełnia roli, jaką spełniać powinna i jaką spełniać by z całą pewnością mogła.