Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Pocztówki Z Innej Planety

Kup Taniej - Promocja

Additional Info

  • Autor: Wojciech Letki
  • Tytuł Oryginału: Pocztówki Z Innej Planety
  • Gatunek: Historia Powszechna
  • Język Oryginału: Polski
  • Liczba Stron: 140
  • Rok Wydania: 2014
  • Numer Wydania: I
  • Wymiary: 148 x 210 mm
  • ISBN: 9788373865365
  • Wydawca: Nowy Świat
  • Oprawa: Miękka
  • Miejsce Wydania: Warszawa
  • Ocena:

    5/6


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Pocztówki Z Innej Planety | Autor: Wojciech Letki

Wybierz opinię:

Korcia

Obecnie, gdy króluje konsumpcjonizm, gdy mnożą się hipermarkety wypełnione po brzegi przeróżnymi towarami, trudno sobie nawet wyobrazić, że kiedyś w sklepie mógł być tylko ocet. Dzisiaj to sprzedawcy walczą o klienta, kiedyś to kierownik sklepu był naprawdę kimś. Oglądając film "Miś" pewnie wielu młodych ludzi rozdziawia ze zdziwienia buzię i nie bierze przedstawionej w nim rzeczywistości poważnie. Oczywiście została ona tam przerysowana, ale nie aż tak bardzo, bo ówczesne realia były wystarczająco absurdalne, nie trzeba ich było wcale koloryzować. Wojciech Letki w swojej książce "Pocztówki z innej planety" dzieli się własnymi wspomnieniami z okresu PRL-u.

 

Obecnie długie kolejki przed sklepami zdarzają się bardzo rzadko, czasami w okresie przedświątecznym Polacy ulegają magii świąt i wtedy owszem trzeba czasami postać w kolejce do kasy, ale oczywiście z pełnym koszykiem przeróżnych towarów. W latach siedemdziesiątych ludzie nawet o czymś takim nie śnili. Godzinami stali w kolejce po mięso, którego i tak nie starczyło dla wszystkich. Autor przywołuje właśnie takie wspomnienie. Jednego dnia stał w dwóch kolejkach po mięso. Ściskał w ręce kartki, bo musicie wiedzieć, że kiedyś coś takiego było i to dzięki temu papierkowi obywatel mógł nabyć mięso, oczywiście pod warunkiem, że udało mu się je gdzieś znaleźć. I tak nasz narrator w jednym sklepie musiał się obejść smakiem, bo mięso skończyło się zanim dotarł do lady. Godziny stania poszły na marne. Dowiedział się jednak, że w innym sklepie też jest dzisiaj dostawa, więc szybko się tam udał. Stał w kolejce wraz z całym tłumem, a tam okazało się, że do sklepu wpuszczają tylko osoby, które wcześniej zapisały się na społeczną listę. Tym razem nie tylko nie dostał mięsa, ale też ostro oberwał, bo chciał zawalczyć o swoje...

 

Autor miał okazję wyjechać do Berlina Zachodniego i tak oto wspomina swoje pierwsze wrażenia:

"Kolorowe miasto podpłynęło do mnie jak ciepła fala. Cisnąwszy na ziemie swój ubogi bagaż stanąłem, szeroko otwartymi oczami chłonąc widok ulicy. Dookoła mnie przelewała się prawdziwa rzeka samochodów, w dodatku każdy samochód – nie do uwierzenia – był innej marki i miał inny kolor! Między samochodami śmigały lśniące od chromu motocykle, wielkie jak statki kosmiczne. Wszystko było tu olbrzymie! Ogromne witryny sklepowe zamiast paprotek lub papierowych dekoracji prezentowały stosy wyszukanych towarów, na trawniku zaś przed olbrzymią gazetą świetlną leżała sobie z butelkami piwa grupka najprawdziwszych hippisów. Nikt ich nie przepędzał. Leniwie rozmawiali, jedząc z pudełka jakaś dziwną potrawę – później dowiedziałem się, że tak właśnie wygląda pizza. Chodniki i trawniki sprawiały wrażenie nieskazitelnie czystych. Na wysokich, również czystych kamienicach rozkwitały kwiaty różnobarwnych reklam. Te wszystkie kolory i kształty pulsowały dookoła, wirowały mi w oczach, przepełniały mnie, niemal pozbawiając tchu. Lekki wietrzyk przynosił słodki zapach kwitnących lip.
To było zupełnie nierzeczywiste doznanie, coś na granicy halucynacji i zawrotu głowy. Dziś mogę stwierdzić, że już nic później – ani widok z wieży Eiffela, ani Florencja, ani Alhambra w Sewilli, ani Wieża Belem w Lizbonie, ani nawet złocisty aksamit dominikańskiej plaży roztapiającej się delikatnie w szmaragdowym oceanie – nie zrobiło na mnie równie szokującego wrażenia jak Berlin podczas tych pierwszych chwil".

 

Nic dziwnego, że Berlińczycy nie byli nawet w stanie sobie wyobrazić sytuacji panującej w Polsce.

 

Oczywiście w książce znajdziecie więcej migawek z socjalistycznej rzeczywistości, tego jak ludzie sobie wtedy radzili. Dzisiaj dla wielu z nas jest ona równie nierzeczywista jak dla pana Wojciecha pierwsze spotkanie z Berlinem Zachodnim. Mnie ten świat absurdu bardzo ciekawi, dlatego też jestem zachwycona tą lekturą. Czyta się ją jak dobrą książkę fantastyczną, z tą różnicą, że ta jest oparta na faktach.

 

"Pocztówki z innej planety" napisane są w bardzo ciekawy i przystępny sposób. Ani się nie obejrzałam, a byłam na ostatniej stronie i żałowałam, że to już koniec tej opowieści. W książce umieszczono też kilka zdjęć. Możemy na nich zobaczyć chociażby wspomniane przeze mnie kartki, czy ówczesny dowód osobisty, bon towarowy... A na koniec, prawdziwa wisienka na torcie, czyli bajka o Jasiu, Małgosi i Królewnie Śnieżce w realiach PRL-u.

 

Gorąco zachęcam do lektury, zarówno młodych czytelników jak i tych starszych. Może osoby, które z rozrzewnieniem wspominają tamte czasy, przypomną sobie, jak faktycznie wtedy było. Wiadomo, że z czasem pewne wspomnienia się zacierają, zapominamy o tym co złe. Może niektórzy chwalą tamte czasy, bo wtedy byli młodzi, pełni zapału, a może należeli do grupy uprzywilejowanej... Natomiast dla młodzieży to świetna lekcja najnowszej historii.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial