Nataliał
-
„Choćbyś zerwał się bladym świtem, twój los i tak wstanie przed tobą"
Tak właśnie przypadkowo na mojej drodze pojawiły się „Palmy na śniegu". Poszłam do empiku powęszyć za nowościami, a przytaszczyłam właśnie tę książkę. I zakochałam się na zabój, nie tylko w okładce, która jest piękna, ale przede wszystkim w treści. Nie wiedziałam, że można tak pisać o uczuciach, potrawach, obyczajach, czy walce o niezależność. Jak dla mnie hit, będzie ciężko innym pozycjom dorównać recenzowanej pozycji.
Fernando Poo, to miejsce, gdzie ściągają liczni ochotnicy chcący zarobić na życie. W 1953 roku na wyspę przybywa również Kilian, towarzyszy mu brat – Jacob (stary wyjadacz, wielki kobieciarz, rzetelny pracownik i mężczyzna mający ogromny urok osobisty). Bracia zasilają grono biały kolonizatorów, którzy trzymają pieczę nad produkcją kakao i zarządzają czarnoskórymi robotnikami. Kiliana początkowo radzi inność życia w tym egzotycznym miejscu, obyczaje, język, tradycja i sposób postrzegania świata jest zupełnie inny niż w jego rodzinnej Hiszpanii. Tubylcy w bardzo różny sposób postrzegają przybyszów, jedni jako samo zło, które niszczy to, co oni kiedyś powołali do życia. A inni dostrzegają szansę na rozwój i możliwość godnej egzystencji. Oprócz tego, że dochodzi do wymiany poglądów i doświadczeń, konfrontacji na tym polu, to również mają miejsce liczne miłostki, romanse i trwałe związki. Takie uczucie dotyka również w Kiliana, zakochuje się w kobiecie, z którą nie może być. Zakazuje tego szereg norm obyczajowych, mentalnych i prawnych. Ta relacja dotknie samych braci, doprowadzi do wielu niespodziewanych zdarzeń i tragedii. Całą prawdę poznamy dzięki Clarence, bratanicy Kiliana, która nie spocznie, póki nie pozna tajemnic jakie ukrywają jej ojciec i stryj.
Autorka prowadzi nas przez zawiłości stosunków społecznych jakie istniały wówczas w koloniach. Mamy tylko i wyłącznie kolonię hiszpańską, jednak poznajemy problemy jakie trapią mieszkańców również innych faktorii. Ciekawe zwroty akcji skutkują szeroko otwartą buzią i pytaniem, a czemu, to tak? W powieści nie spotkamy się z banałami, których wiele w książkach. Wszystkie elementy zostały dopieszczone, nic nie dzieje się bez przyczyny, wszystko ma swój początek i koniec.
„Palmy na śniegu", to powieść o poświęceniu, nadziei, wielkim uczuciu. Książka pokazuje jak ważna w życiu jest chęć wiary w lepsze jutro i właśnie to motywuje nas do działania. Dzięki ogromnej determinacji, no i może wparciu gen. Franco Gwinea stała się niepodległym krajem, w którym nie ma wydzielonych miejsc w kawiarni, czy produktów przeznaczonych tylko dla białych albo czarnych (chociaż bieda nadal istnieje, a sposób władzy pozostawia wiele do życzenia).
Autorka stworzyła niezwykłą powieść, w której ukazała magiczny region. Wykreowała nietuzinkowe postaci, które są motorem napędowym całej historii. Książka porywa od samego początku. Może straszyć swoją objętością, ale obiecuję, będzie mało. Nie można przejść obok niej bez zatrzymania. Mnie zachwyciła i pewne jest to, że wrócę do niej i to nie jeden raz.