Bacha85
-
Po raz kolejny miałam okazję sięgnąć po rodzimą, współczesną poezję. Tym razem jest to niewielki tomik Teresy Ireny Strycharz, w którym znajdziemy raptem osiemnaście utworów. Jak zawsze w przypadku liryki, wiersz musi trafić do odbiorcy, musi wzbudzić emocje za pomocą znacznie mniejszej, niż w przypadku prozy, ilości słów. Jak udało się to tomikowi: „Promienie życia"?
Tematyka wierszy oscyluje wokół dwóch motywów. Po pierwsze uczucia, głównie miłość, raczej spełniona i stateczna, niż gwałtowna i pełna burz. Po drugie opisy przyrody i pogody, od morza, aż po górskie szczyty. Leniwe popołudnia w uzdrowiskowej kawiarni oraz deszczowy dzień na Połoninach. Pogoda służy również do wyrażania emocji i często jest metaforą uczuć.
Utwory zawarte w tym tomie są różnorodne, począwszy od bardzo oszczędnych w słowa, po nieco dłuższe, bardziej opisowe. Wszystkie jednak sprawiają dość minimalistyczne wrażenie i niestety dla mnie to było nieco za mało. By oddziaływać na czytelnika za pomocą niewielkiej ilości słów, potrzebny jest przede wszystkim ich odpowiedni dobór i kompozycja. Wiersze zawarte w tym tomiku wydały mi się poprawne i niestety niewiele więcej.
Próbuję znaleźć, jakiś wiersz, który przypadłby mi do gustu i nie potrafię. Cały tomik wydał mi się miałki i nijaki. Podstawową emocją, która mi towarzyszyła przy lekturze było znudzenie i wrażenie absolutnej przeciętności. Nie wątpię, że znajdą się osoby, którym ta poezja może się spodobać, jednak we mnie nie poruszyła ona absolutnie żadnej struny. Nie wzruszyła, ani nie oczarowała.
Trudno mi polecić komuś tę książkę, zwłaszcza, że w przypadku liryki znacznie trudniej trafić w szerszy krąg odbiorców. Jak w przypadku każdej poezji najwięcej zależy od samego czytelnika, od jego wrażliwości i spojrzenia na świat. Nie wątpię, że książka znajdzie swoich amatorów, jednak najlepiej samemu się przekonać, czy jest się jednym z nich.