Jezyna22
-
Mirosław Salski to dziennikarz telewizyjny. Zadebiutował tomem opowiadań „Las oszustów". W 2005 roku za powieść „Kawaler z odzysku" dostał wyróżnienie w ogólnopolskich konkursie Bellony. Wykłada dziennikarstwo na Uniwersytecie Szczecińskim.
Szczecin jako miasto zawsze mnie intrygowało, dlatego z ogromna chęcią sięgnęłam po kryminał „Wielbłąd przy bramie". Główny bohater to Leon Ciesielski Junior. Pewnego dnia zaskakuje go mail od jego stryja z dość ciekawą treścią, a mianowicie sędziwy już pan (92 lata) przebywający zagranicą, pragnie po swojej śmierci być pochowany w ojczyźnie na Centralnym Cmentarzu w Szczecinie. Prośba może nie jest aż tak nietypowa , lecz zawiera jeszcze polecenia znalezienia fałszywej wdowy, która by go na pogrzebie mocno opłakiwała. I jak tu nie podjąć się tak tajemniczego zlecenia? Główny bohater na pewno nie jest świadom tego w co wdeptuje i w jakie sprawy będzie zmuszony się mieszać.
Fabuła co prawda nie jest najszybsza i zawiera mnóstwo wątków, które niestety nie wszystkie są wyjaśnione ale jak pisze sam autor „nie wszystko musi być dopowiedziane". Leon Ciesielski Junior w Szczecinie przepada na amen. Mało, że zaczyna być pod niesamowitym urokiem Agaty – pracownicy zarządu cmentarza, to również poznaje policjanta (co prawda emerytowanego) , inspektora Wadę, który skutecznie zmienia mu znane dotąd oblicze zwariowanego stryja. Okazuje się, że niekoniecznie zamieszkuje on w Toronto, a przebywa dużo bliżej w Kopenhadze. Na dodatek wszystko wskazuje na to, że ma on coś wspólnego z kradzieżą w sklepie Baltona, kiedy to łupem złodziei padła duża ilość zegarków Atlantic. Pobyt zagranicą wydaje się być tak naprawdę ucieczką stryja.
Autor stosuje styl mocno opisowy, miałam w pewnym momencie wrażenie, że moja znajomość gatunków drzew jest znikoma w porównaniu z tymi istniejącymi na szczecińskim cmentarzu. Ogólnie Szczecin tez stał mi się jakby bliższy, co zdecydowanie zachęciło mnie do wizyty w nim i na własne oczy skonfrontowania paru rzeczy. Ogromnie spodobał mi się wątek wykorzystania autentycznej historii kradzieży, oj nietanich zegarków. Świetnie on pełni swoją rolę dodatkowo mieszając już i tak poplątaną miejscami fabułę.
Trzeba jeszcze zaznaczyć, że autor ma swój osobliwy styl pisania i troszkę to trwało, zanim zaczęłam w pełni uczestniczyć w wydarzeniach.
Humor „Gangu Olsena" nie zawsze był mi do końca jasny, a tutaj przydałoby się go świetnie rozumieć. Jednak to wszystko powoduje nasza wzmożoną uwagę i czytelnik stara się powiązać pewne fakty i próbować rozwiązać zagadkę. Tajemnic jednak jest mnóstwo i niełatwo się z nimi rozprawić. Fabułę świetnie urozmaicają kolorowe postacie występujące w powieści. Poprzez duńskiego policjanta z filozoficznym charakterem Olafa Potockiego, emerytowanych przedstawicieli polskiej władzy Generała i Wady i atrakcyjną Agatę. Jest to przegląd niesamowitych osobowości, które na dodatek mają zdolność wywoływania uśmiechu na twarzy czytelnika. Najważniejsza jednak jest tutaj zemsta, która nie pozwala o sobie zapomnieć.. Pod przykryciem humoru, odrobiny prześmiewczych elementów, autor przypomina o tym co tak ludzkie. Nic nie może ujść płazem a zemsta jest jak lek na skołataną duszę.
Czuję się w pełni usatysfakcjonowana po przeczytaniu powieści Pana Salskiego. Tekst na pewno nie jest tuzinkowy, wymaga wykonania pewnej pracy umysłowej lecz również czytając go można świetnie się odprężyć. I przecież o to chodzi. Polecam!