LadyBoleyn
-
Dlaczego przestaliśmy pisać listy? Dlaczego krótkie wiadomości tworzone na telefonach komórkowych stały się dla nas codziennością? Przecież ręcznie pisane zwierzenia, na której następnie naklejało się zwykły znaczek pocztowy, potrafiły przetrwać lata. Zakochani mimo odległości mogli komunikować się ze sobą, a rodzina doskonale wiedziała, co się dzieje u kogoś, kto znajdował się setki kilometrów od nich. Pomimo tego, że smsy docierają zdecydowanie szybciej – nie posiadają już żadnej magii. Bo chyba każda kobieta chciałaby otrzymać w swoim życiu chociaż jeden list, w którym nie brakuje słów pełnych miłości od swego lubego? Osobiście bardzo chciałabym, by taki dzień nastąpił, zwłaszcza po lekturze książki „Moja miłość", która zawiera listy słynnego poety Juliana Tuwima do jego ukochanej żony, Stefanii, która była jego „Stefusią najdroższą" i „kwiatkiem, swoim błękitnym"...
Julian Tuwim zanotował datę 4 kwietnia 1912r. jako dzień poznania Stefanii Marchwiówny – i tę rocznicę obchodził przez całe życie. Pomimo tego, że dwa lata wcześniej był platonicznie zakochany w pannie Halinie, to Stefania stała się całym jego życiem i to ona została jest inspiracją oraz najwierniejszą towarzyszką. Pomimo wielu rozłąk i niepewnych czasów, korespondowali ze sobą praktycznie cały czas, stopniowo zdobywając wzajemne zaufanie. Pierwszy list Tuwima należał do wyjątkowych, bowiem całkowicie dusił w sobie namiętności względem Stefanii, aby żadnym słowem jej nie urazić. Ich miłość bez wątpienia rozkwitała, szczególnie u poety, który z każdym kolejnym rokiem coraz bardziej dojrzale kochał swoją wybrankę. Jego listy pełne są ciepłych słów i on sam kilkakrotnie domagał się od swojej „Stefuchny" odrobiny otuchy aniżeli oschłego sprawozdania z jej życia. I czytelnik dostrzega w jego staraniach oraz wierszach kierowanych do żony całą gamę miłosnych uczuć, które rzadko w dzisiejszych czasach są wyrażane. A nawet jeśli to na pewno nie aż z taką mocą...
I cóż mam powiedzieć? Tuwima znam głównie za sprawą dziecięcych wierszyków, które czytali mi rodzice i z kilku poważniejszych wierszy. Nigdy nie zapoznawałam się z jego biografią, chociaż doskonale wiem, że swego czasu zdobył aż za duże uznanie wśród władz socjalistycznych. Czytając jego listy do Stefanii, czułam się tak, jakbym obserwowała rozkwit ich miłości. Julian Tuwim z niezwykłą troską i uwielbieniem pisał do ukochanej, wyważając każde słowo, które pełne było miłości. Był niesamowicie delikatny i nawet, gdy Stefania jego zdaniem wydawała za dużo pieniędzy – wybaczał jej to natychmiastowo, nie umiejąc się na nią gniewać. Tęsknota za nią jest wyczuwalna niemalże na każdej stronie, a zamieszczone wiersze doskonale podsumowują relację, jaka pomiędzy nimi się wytworzyła. Patrząc na życiorysy takich poetów jak Władysław Broniewski czy Stanisława Przybyszewskiego, aż trudno uwierzyć w to, że związek Stefanii i Juliana przetrwał aż 34. lata. To najbardziej pokazuje, że byli sobie po prostu pisani.
W całej publikacji brakowało mi zdjęć tych dwojga – dwie fotografie znajdują się tylko na pierwszych stronach, a czytelnik chciałby spojrzeć na parę, która mogłaby uchodzić za wzór. Polecam tę pozycję przede wszystkim miłośnikom Juliana Tuwima, którzy w ten sposób lepiej poznają znanego polskiego poetę. „Moja miłość" idealnie sprawdzi się również jako prezent dla wrażliwych kobiet, poszukujących mężczyzny, który spędzi z nimi wszystkie lata swego życia. Ta pozycja daje wiarę w to, że prawdziwa miłość istnieje.