Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Kroniki Wardstone Tom  11 Wijec

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Kroniki Wardstone Tom 11 Wijec | Autor: Joseph Delaney

Wybierz opinię:

Kyou

Cały jestem włochaty - i powinienem wspomnieć o czymś jeszcze. O czymś, co różni mnie od was.
Mam ogon.
________________________________________

 

Wijec jest kobalowskim magiem, który żyje sobie spokojnie w pniu największego drzewa ghanbala w okolicy. Potrzebuje tylko krwi - czy to zwierzęcej, czy ludzkiej. Czasami handluje z pewnym farmerem, który sprzedaje mu trochę krwi swoich zwierząt. Mężczyzna ma trzy córki, którymi zajmuje się sam po śmierci żony. Gdy pewnego dnia zostaje on stratowany przez byka, wymusza na Wijcu pewną obietnicę. Dostanie on jego najstarszą córkę, Nessę, jeśli odprowadzi dwie młodsze dziewczynki do wujostwa. Mag chętnie przyjmuje propozycje - planuje sprzedać dziewczynę na targu niewolników i w ten sposób wypełnić co czterdziestoletni obowiązek wobec swojej rasy.

 

Trudno jednak podróżować z trzema dziewczynkami. Szczególnie, jeśli jest się Wijcem. Muszą ukrywać się przed spojrzeniami ludzi, którzy mogliby coś źle zrozumieć i próbować uratować siostry. Nie spodziewa się jednak, że to nie jest jedyny kłopot, który go czeka. Na swojej drodze spotka mnóstwo niebezpieczeństw.

 

Zdecydowałam się na tą książkę, gdyż dowiedziałam się, że nie ma praktycznie nic wspólnego z poprzednimi częściami. Opowiada o całkiem innych bohaterach, przygodach. Spokojnie można przeczytać ten tom nawet, jeśli nie zna się wcześniejszych. Cała historia wydaje się być czymś bardziej dla dzieci, jednak nic mylnego. Jodeph Delaney jest mistrzem fantastyki i horroru, co doskonale widać, nie wiem, czy w całej serii, ale w tym tomie. Wystarczy popatrzyć na samą okładkę: minimalizm jest przerażający. Pod względem graficznym jest wydana wspaniale. Rysunki Davida Wjatta idealnie uzupełniają treść. Nie mogłam się na nie napatrzeć. Z niecierpliwością czekałam na kolejne rozdziały.

 

Wijca czyta się bardzo szybko. Wręcz za szybko. Akcja jest wartka, zawsze coś się dzieje. Dwie godzinki i nie ma co czytać dalej. W końcu objętością książka, niestety, nie grzeszy. Formatem również. Mimo to cała seria musi się wspaniale prezentować na półce i budzi się we mnie taka chęć sprawdzenia tego. Wszystkie tomy maja żywe kolory, co przyciąga wzrok. Przyznam się bez bicia, że pierwsze, na co patrzę to okładka i naprawdę rzadko się zdarza, bym chwyciła za coś, czego wydanie mi się nie podoba. Pewnie w ten sposób naprawdę dużo tracę, jednak nie potrafię się tego oduczyć. Wyjec na szczęście okładkę ma cudowną i pewnie na brak zainteresowania nie narzeka.

 

Książka jest przeznaczona dla osób powyżej... dziesiątego roku życia. I w sumie dobrze określono ten wiek. Na brak krwi nie można narzekać, w końcu tym żywi się tytułowy bohater, jednak opisy nie są aż tak brutalne, by zgorszyć czytelnika. A może po prostu mam już doświadczenie w tej kwestii po lekturze The Walking Dead? Tak czy inaczej spokojnie można książkę kupić jakiemuś dzieciakowi w prezencie. Spróbuję przekonać do niej jedenastoletniego brata z wrodzoną niechęcią do książek. Zobaczymy, czy jemu przypadnie do gustu.

Asertyslem

Kroniki Wardstone bawią młodzież oraz dorosłych już od paru dobrych lat, a pierwsza premiera z serii, obchodzi właśnie swą dekadę. Jest to w rzeczy samej, niezwykle ważne i godne dzieło w literaturze fantasy, szczególnie w sekcji mniej brutalnej, choć akcji w całym cyklu nie brakowało, a nawet czasem zarówno oryginalność i suma wydarzeń przewyższała niektóre z uznanych za bardziej wzięte powieści.

 

Jedenasta część Kronik nie trzyma się już tak ściśle głównego trzonu fabuły serii. Historia opowiada nam o przygodach tytułowego bohatera, który za sprawą złożonej obietnicy pewnemu znajomemu farmerowi – oczywiście nie bez obopólnej korzyści – musi przemierzyć niemały zakątek świata w towarzystwie jakże uroczych siostrzyczek. Dzięki temu, będzie mógł nareszcie wypełnić tradycję swojej rasy. Ale nic nie będzie tak łatwe, na jakie się zapowiadało. Świat bowiem pełen jest niebezpieczeństw, nie tylko tych czyhających w cieniach leśnych ostępów i na górskich uroczyskach, będąc tym kim jest Wijec, niebezpieczeństwo płynie także ze strony, która dotychczas mogła uchodzić za wcale przyjazną. Jednak gdy ma się dość przydatne umiejętności, sprawny umysł, magiczne zdolności i... ogon – droga, może nie być aż taka kręta.

 

Joseph Delaney w zmyślny i całkiem interesujący sposób przedstawił rasę Kabalosów, ich świat oraz cywilizację. Sprawił, iż czytelnik na samym początku ma wrażenie, jakoby autor miast Kroniki Wardstone zaczął coś zupełnie nowego, osadzonego w tym samym świecie, co summa summarum dużym skrzywieniem nie jest, acz gdy wciągnąć się w tą nietuzinkową opowieść głębiej, zaczynamy dostrzegać całą esencję owego świata, takiego jaki znaliśmy z poprzednich części, a zarówno nowi jak i starzy bohaterowie, nadają wszystkiemu magii, którą doznawaliśmy w towarzystwie Toma.

 

Wijcaczyta się podobnie jak jego poprzedniczki – lekko i przyjemnie. Płynna, sprawnie skonstruowana i wyrazista narracja, sprawiają, że malownicza fabuła, połączona z oryginalnymi bohaterami oraz sposób opowiadania tworząc nie tyle zjadliwy, co wcale pomyślny i smakowity kąsek literacki, który kończy się niestety w zawrotnym tempie, pozostawiając po sobie subtelny niedosyt. Ale mam szczerą nadzieję, iż jeszcze przyjdzie nam zobaczyć Wijca w dalszych opowieściach Kronik, bo powiew świeżości jaki wprowadził pan Delaney za sprawą głównego bohatera, jego warsztatu niecodziennych umiejętności i znakomitego szczęścia do wplatania się w bardzo ciekawe sytuacje – słowem, coś czego w takiej literaturze zdarza się rzadko; ironiczna postać przeważnie brana za skrajnie negatywną, w tym wypadku okazuje się nie tylko dość dobrą, ale także wiodącą niemalże całą narracje.

 

Notabene, miłym doświadczeniem było zapoznanie się z zupełnie nowym Delaney'em, a uraczenie tą książką wolnego czasu, to wręcz zaszczyt, bo nie ma nic lepszego, niż spędzenie niezaplanowanych chwil w towarzystwie kawałka wcale przyjemnej, pochłaniającej i, przede wszystkim, ambitnej literatury, która choć z pozoru przeznaczona dla czytelnika nieleciwego, może okazać się przyjemnością również dla poszukiwaczy czegoś nowego, ale nie ustępującego inszym tytułom z gatunku.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial