Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Taniec Z Ogniem Na Beczce Prochu

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 3 votes
Wątki: 100% - 3 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Taniec Z Ogniem Na Beczce Prochu | Autor: Krzysztof Dmowski

Wybierz opinię:

Uleczkaa38

 

Morskie podróże na pokładach dawnych okrętów, wypełnione zmaganiami z siłami wodnego żywiołu, okrutnymi piratami, przebiegłymi członkami załogi oraz pogonią za skarbami..Któż z Nas nie marzył o takich przygodach będąc małym dzieckiem i wcielając się w rolę odważnego pogromcy korsarzy lub też równie dzielnego pirata z czarną opaską na oku. Morska bryza, szum wiatru, zapach słonej wody i widniejące gdzieś na dalekim horyzoncie lądy.. - wszystko to stanowi przepiękny krajobraz, który dla większości z Nas byłby chyba najpiękniejszym spełnieniem marzeń, oddającym w pełni znaczenie słowa "szczęście". Cóż.., niestety 99% z Nas nigdy zapewne nie spełni tego pragnienia.., ale nie powinniśmy popadać w zbyt pesymistyczny nastrój, gdyż przecież zawsze możemy doświadczyć tych chwil, sięgając po lekturę powieści przygodowo - awanturniczych, które to zabiorą Nas na pokład pięknych okrętów żeglujących na najodleglejszych morzach i ocenach świata. Wystarczy choćby zasiąść do lektury powieści autorstwa Krzysztofa Dmowskiego, której tytuł brzmi: "Taniec z ogniem na beczce prochu".

 

Główną treścią tej historii jest nieustanna walka i konfrontacja pomiędzy dwoma niezwykle potężnymi stronami, którymi są "Tajemnicza Wyspa " i "Syndykat Skrybów", twórców mitycznej wyspy o nawie "Eden". Wyspie, której mieszkańców i flotylle określa się mianem piratów, po części słusznie po części nazbyt pochopnie, na wskutek legend i plotek mówiących o bogactwie, mądrości i magicznej mocy skrywanej na tej wyspie. Przedstawiciele "Tajemniczej Wyspy" - wyspy na którą zsyłani byli najwięksi złoczyńcy i przeciwnicy polityczni, nie cofną się przed niczym by tam dotrzeć i zdobyć ów bogactwa. Doskonałą okazją ku temu byłoby pojmanie kapitana sztandarowego okrętu "Mervilleux" - Tadeusza, który jednocześnie jest prezydentem Edenu. W historii tej wielką role odegra także młoda Polka - Joanna, której to spokojne życie córki bogatego kupca ulegnie ogromnej zmianie, gdy na płynący z Nią na pokładzie okręt, napadnie grupa rzezimieszków, zaś dziewczyna jako jedyna ujdzie z tego z życiem. O tej chwili drogi Tadeusza i Joanny nieuchronnie zmierzają w tym samym kierunku, jakim to jest Eden..

 

Lektura tej powieści z pewnością jest bardzo interesująca i zaskakująca dla czytelnika, ale jednocześnie wymagająca bardzo dużego zaangażowania i uwagi, by odnaleźć się w tym morskim świecie. Początek tej opowieści niejako "rzuca" czytelnika wprost na głęboką wodę, tylko od czasu do czasu rzucając mu "koło ratunkowe" w postaci skąpych informacji. I nawet gdy wydaje się już, iż osiągnęliśmy odrobinę stabilnego gruntu pod stopami i z grubsza wiemy o co chodzi w tej zawiłej historii, to za chwilę znów jesteśmy świadkami pewnego, tajemniczego wydarzenia, które ponownie wprawia Nas w stan kompletnego zagubienia. Zagubienia potęgowanego nie tylko samą fabułą, ale także i ogromną ilością terminów marynistycznych, co prawda rzetelnie i skrupulatnie wyjaśnianych w przypisach, ale jednak wywołujących konieczność co chwilowego przerywania lektury. I tak po prawdzie to zastanawiam się, czy aby nie za wysokie wymagania przed czytelnikami postawił autor tej książki, gdyż sama fabuła na pewno się broni i jest godna uwagi, natomiast jej zawiłość jak i również sposób prezentowania, wydaje się być zbyt trudny dla przeciętnego czytelnika.

 

Nie mogę oprzeć się wrażeniu, iż pewne przetasowania w chronologii przedstawianych tu wydarzeń jak i również pewne okrojenie tekstu wraz ze zmniejszeniem ilości postaci, wyszły by całości lektury na korzyść. Fabuła wydaje się być tutaj bowiem zbyt rozbudowana, zbyt szybko pędząca do przodu, pozostawiająca niektóre wydarzenie zbyt szybko w tyle, tylko po to, by przenosić czytelnika w zupełnie inne miejsce i do zupełnie innych bohaterów. I tak oto weźmy za przykład np. przejęcie okrętu z Joanną na pokładzie, który to padł łupem bandy rzezimieszków/piratów. Wszystko to następuje tak szybko i jest przedstawione w tak pobieżny sposób, iż w zasadzie nie wywiera tak dużego wrażenia na czytelniku, jak wywrzeć powinno. Podobnie ma się sytuacja z pojedynkami morskich okrętów z "Mervilleux" na czele, na drodze którego to stają jednostki z "Tajemniczej Wyspy". Bitwy te także traktowane są bardzo pobieżnie, mało widowiskowo i nazbyt szybko. A przecież to właśnie spektakularne sceny morskich zmagań są kwintesencją tego gatunku literackiego, jakim to jest marynistyka przygodowa. Być może się mylę, ale moim skromnym zdaniem autor tej książki chciał przedstawić nazbyt wiele wydarzeń i wątków, w jak najszybszym czasie i jak największym natężeniu zdarzeń. Niestety to nie zawsze przynosi dobry rezultat, o wiele częściej wpływa zaś na zbyt powierzchowny odbiór treści przez czytelnika, co z kolei przekłada się na mniejszą atrakcyjność lektury.

 

Pewien problem miałam także z wiarygodnością tego tekstu, jak i również postaciami tu występującymi. I tak jak sugerowałam powyżej, sama fabuła i sam pomysł na jej główną strukturę na pewno się broni i jest interesująca, tak jednak jej przekazywanie czytelnikowi odbywa się w nie do końca odpowiedni sposób. Czytając te wydarzenia nie mogłam bowiem oprzeć się wrażeniu, że wszystko to jest jakby zbyt naiwne, zbyt proste, oczywiste dla tych postaci. Być może to kwestia zbyt wygórowanych oczekiwań, ale wolałabym aby bohaterowie tej historii postępowali w sposób bardziej logiczny, naturalny, inteligentny i .., choć wiem że to zabrzmi dość dziwnie, dorosły. Wydaje mi się bowiem, że są to trochę jakby zbyt naiwny, nie nauczeni życia i po prostu niedojrzali ludzie, którzy kompletnie nie potrafią się odnaleźć w tym literackim świecie. Co tu dużo mówić, są po prostu nudni i nie mają chyba zbyt wiele do zaoferowania czytelnikom, by ich do siebie przekonać. I piszę te słowa naprawdę z pewną dozą żalu, gdyż ta historia zasługuje na ciekawszych bohaterów.

 

Na plus z pewnością można zaliczyć umiejętne kreowanie świata fantastycznego, opartego na realnych, historycznych postawach. Mam tu na myśli głównie kwestię polską i jej dramatycznych, rozbiorowych losów. Z prawdziwą przyjemnością i pewnego rodzaju dumą, czytałam o Polakach, którzy rozsiani niemalże po całym świecie, wciąż czują się Polakami i pamiętają skąd pochodzą. I nawet w kontekście magii, kamieni filozoficznych, wpływów nieziemskich sił wyższych, wciąż ta polskość jest tutaj widoczna i bardzo ważna, idealnie wkomponowująca się w ten fantastyczny świat Edenu. Ponadto na uznanie zasługują także czytelne nawiązania do świata realnego, chociażby w odniesieniu do samej "Tajemniczej Wyspy", którą dość łatwo można uznać za jednego z największych agresorów i burzycieli porządku i ładu na świecie, czyli np. Rosji, pchającej swoje długie ręce ku innym, szczęśliwszym krajom na początku XX stulecia, chociażby i samej Polski.

 

Książka Krzysztofa Dmowskiego to przede wszystkim niezwykła gratka dla miłośników żeglarstwa i dalekich podroży. Codzienne życie na okręcie zostało odwzorowane tutaj z iście mistrzowską precyzją, nie uznającą jakichkolwiek uogólnień lub też drogi na skróty. I choć w przypadku takiego "szczura lądowego" jak Ja, stanowi to pewien problem i trudność w lekturze, to z drugiej strony dla kogoś kto interesuje się tą tematyka bardziej niż trochę, to z pewnością książka ta może stanowić nieoceniony zbiór wiedzy dla takiego czytelnika. Kto wie, być może właśnie dzięki tej powieści jakiś młody człowiek dojdzie do przekonania, iż jego przyszłość jest związana z morzem i tylko na nim będzie mógł być szczęśliwy. Mimo sugerowanych powyżej uwag, muszę docenić niezwykłą pracę autora książki, jaką to włożył w tak rzetelny sposób przedstawiania pracy i funkcjonowania ludzi spędzających całe życie na pokładach okrętów. To ważny walor edukacyjny tej pozycji, o którym można mówić tylko w jak najlepszych słowach.

 

Powieść ta, to także spora dawka humoru, często bardzo rubasznego, ale przecież innego nie powinniśmy oczekiwać w przypadku piratów i ludzi z Nimi walczących,. jak i również mocno rozbudowana historia miłosna, skupiająca się na skomplikowanych i burzliwych relacjach pomiędzy Tadeuszem i Joanną. I chyba dobrze się stało, iż autor nie skupił się tutaj jedynie na wątkach przygodowych, marynistycznych i podróżniczych, dając tym samym pewne chwile wytchnienia od akcji wszystkim tym, którzy potrzebują od czasu do czasu pewnego powiewu romantyzmu i humoru. Ja do takich osób się zaliczam i bardzo cenię wszelakie przejawy tych dwóch, jakże odmiennych ale na swój sposób i podobnych, stanów emocjonalnych. Tak więc śmiało mogę zachęcić również i Panie, by odważnie sięgnęły po tę powieść, nie bojąc się napotkania jedynie typowo męskich rozrywek, jak wojna, pojedynki, kradzieże itp..:)

 

"Taniec z ogniem na beczce prochu", pomimo swoich pewnych minusów, z pewnością jest książką wartą uwagi. Przede wszystkim dlatego, iż na polskim rynku wydawniczym bardzo rzadko goszczą powieści morsko - awanturnicze, będące dziełem rodzimego pisarza. Im więcej takich pozycji, tym lepiej i tym bardziej powinno się o nich głośno mówić. W zasadzie to w książce tej czeka na czytelników przede wszystkim wielka przygoda, której tak często brakuje Nam w Naszym codziennym, zwykłym życiu. Dlatego też chociażby z tego powodu, gorąco zachęcam do sięgnięcia po powieść Krzysztofa Dmowskiego i przeżycia tych wszystkich niesamowitych przygód, choćby pośrednio, na własnej skórze.

Kyou

Taniec z ogniem na beczce prochu jest pierwszą częścią serii, która opowiada nam o mieszkańcach pewnej wyspy. Eden została stworzona przez grupę naukowców, którzy werbują największe umysły na świecie. Mowa tutaj o Syndykacie Skrybów. Mieszkańcy owej wyspy są od wieków strażnikami wielu skarbów - wśród nich znajduje się coś, czego szuka się od zarania dziejów - mowa o kamieniu filozoficznym. W 1912 roku, wtedy też rozgrywa się akcja powieści, do Edenu zostaje wysłanych kilka części, niegdyś podzielonego, kamienia. Niejeden władca chciałby mieć u siebie chociaż fragment tego mitycznego przedmiotu, więc władcy kilku europejskich państw przyłączają się do Królestwa Tajemniczej Wyspy w walce o kamień filozoficznych.

 

Ciekawie brzmiąca fabuła, prawda? I taka właśnie jest. Kamień filozoficzny kojarzył mi się do tej pory wyłącznie z Harrym Potterem. Całą serię J.K. Rowling uwielbiam, więc nic w tym dziwnego. Kiedyś jeszcze natknęłam się na serię o Nicholasie Flamelu i zdecydowanie chciałabym ją mieć. Ucieszyłam się więc, gdy okazało się, że stawką w Tańcu z ogniem na beczce prochu jest właśnie owy kamień filozoficzny. Bardzo mi się to podoba.

 

Miło spędziłam czas na czytaniu, czego się w ogóle nie spodziewałam. Zwykle nie bardzo przypadają mi do gustu pirackie napady czy morskie wyprawy. Ta naprawdę dobrze się udała. Postacie również. Najbardziej polubiłam zakładniczkę, Joannę. Cieszyłam się, gdy udało jej się odnaleźć miłość. W końcu nie miała łatwej drogi do szczęścia.

 

Książka kojarzy mi się z Piratami z Karaibów. Sama nie wiem, dlaczego. Nigdy w życiu nie oglądałam żadnego filmu z tej serii. Jakoś nie potrafię się zmusić, gdyż, jak już pisałam, za piratami najzwyczajniej w świecie nie przepadam. Dlatego też zdziwiłam się, że ta przypadła mi do gustu. Jak widać tutaj nie chodzi o to, czy lubimy jakiś gatunek tylko od tego, jak autorowi uda się napisać swoją powieść. Chyba muszę przestać unikać gatunków, w których nie czuję się pewnie. Może odnajdę w nich coś, co mi się spodoba.

 

Szkoda, że okładka tej książki wygląda tak, jak wygląda. Bardzo mi się nie podoba. Jest taka zwyczajna, aż odrzucająca. Dobrze, iż tym razem nie kierowałam się szatą graficzną przy wyborze lektury, gdyż odrzuciłabym ją już na samym początku i straciła szansę poznania naprawdę dobrej książki. Cieszę się, że jest to pierwsze z opowiadań o tej tajemniczej wyspie. Z pewnością będę chciała poznać następne. Mam nadzieję, że szybko. W końcu coś rozbudziło moją ciekawość - a o to niełatwo, naprawdę.

 

Ciekawa jestem, czy mój tato nie przekonałby się również do tej pozycji. Nie gustuje w takich, jednak ja też nie, prawda? Byleby tylko zgodził się ją przeczytać - o to trudniej. Nie mam pojęcia jak go do tego przekonać, jednak spróbuję mu ją podrzucić. Może się skusi. Wydaje mi się, że spodobałaby mu się. Szkoda tylko, że, jak już wspomniałam, okładka nie upiększa mojej kolekcji książek. Jestem bardzo wyczulona pod tym względem. Nie oceniaj książki po okładce? Wiem, wiem. A jednak to pierwsze, na co patrzę. Jestem bardzo złym człowiekiem pod tym względem. Cóż, będę musiała po prostu jakoś to znieść. Może kiedyś się do niej przekonam - podobnie jak do tej książki.

Anath

„Kryształ Edenu" to pierwsza część rozpoczynająca serię „Taniec z ogniem na beczce prochu". Powieść ta rozpoczyna cykl o mieszkańcach apokryficznej wyspy Eden.

 

Wyspa Eden została stworzona przez grupę naukowców werbujących najtęższe umysły świata - Syndykat Skrybów. Mieszkańcy wyspy Eden od stuleci są strażnikami legendarnych skarbów, a wśród nich spoczywa właśnie kamień filozoficzny. Inteligentni, oczytani, posiadający wiedzę, do której nie mają dostępu pozostali ludzie, sięgając do zasobów zebranych przez swoich poprzedników. Głównym przeciwnikiem Syndykatu Skrybów jest Tajemnicza Wyspa, na którą są zsyłani niepokorni. Czy z niczym nie kojarzy się Polakowi takie traktowanie podwładnych, dokąd trafiali niepokorni? Walka tych dwóch ugrupowań odzwierciedla politykę stosowaną od średniowiecza przez pewne dwa europejskie państwa. Na morzu dochodzi ciągle do spięć między statkami Syndykatu i Wyspy, a prezydent Edenu jest niezwykle pożądanym człowiekiem, którego wielu chce złapać, bo wyznaczono za niego wysoką nagrodę. A czemu? Bo jest prezydentem niezwykłego lądu posiadającego skarb, dającego siłę, mądrość, a może nawet nieśmiertelność?

 

„Taniec z ogniem na beczce prochu" opowiada historię pewnej wyprawy morskiej na jachcie o pięknej nazwie Mervilleux. Do tego dochodzi historia pirackiej napaści na inny jacht, z którego zostaje zabrana tylko jedna zakładniczka o imieniu Joanna. Drogi jej są mocno kręte, ale po wielu przygodach i ona trafia do Edenu. Ma do spełnienia pewne ważne zadanie i udaje się jej je zrealizować, a przy okazji znaleźć swoją miłość i jedynego wybranego partnera na całe życie.

 

Krzysztof Dmowski od najmłodszych lat marzył, by zostać marynarzem, kapitanem żaglowca. Pierwsze próby pisarstwa rozpoczęły się w roku 1985. Pisanie okazało się jego powołaniem i prawdziwym hobby. Pierwsza powstała powieść „Taniec z ogniem na beczce prochu". Potem napisane zostały kolejne tomy.

 

Lubię powieści przygodowe, toteż kiedy nadarzyła się okazja, by sięgnąć po Taniec z ogniem na beczce prochu zrobiłam to. Trochę zniechęcała mnie dość nietypowa okładka. Moim zdaniem fatalnie wykonana pod względem graficznym. Utwór jest debiutem polskiego pisarza. Dałam mu szansę. Zawiodłam się czy wręcz przeciwnie?

 

Na początku zdarzenia mieszają się ze sobą. Jest nawał bohaterów, ukazuje się jeden, drugi znika z niewiadomych przyczyn... Ogólnie mówiąc, autor zrobił fatalny wstęp. Kiedy co nieco zaczyna się w końcu układać w logiczny sposób, pojawia się masa powtórzeń. W jednym rozdziale naliczyłam kilkanaście zwrotów Asia. Przecież można było użyć innej formy tego imienia, czy nawet słów takich jak dziewczyna lub kobieta. Kolejny nawał bohaterów. Myślę, że lepiej by było, gdyby autor ich tylu nie wprowadził. To bez sensu, o niektórych wzmianka była tylko w jednym zdaniu.

 

Wydarzenia nabrały zdrowego ciągu w mniej-więcej połowie książki. Lepiej późno niż wcale.

 

Szczerze mówiąc, to nie wiem czy polecić tę książkę czy też nie. Dla miłośników morskich przygód nada się idealnie. Niestety, jak dla mnie, nie jest zbyt wysokich lotów. Brakuje mi rzeczy. Ale jeśli czytelnik nie zwraca uwagi na natłok wydarzeń i bohaterów to gorąco polecam! Osoby, które nie przepadają za powieściami przygodowymi powinny omijać tę pozycję szerokim łukiem. Nie sądzę, bym była zainteresowana kolejną częścią serii.

Bacha85

Lubię od czasu do czasu sięgnąć po dobrą powieść przygodową, sympatia do tego typu lektury zrodziła się we mnie dość dawno pod wpływem Jamesa Olivera Curwooda, Karola Maya oraz Aleksandra Dumas. Skuszona pamięcią o powieściach tych autorów sięgnęłam po ten tytuł, który zapowiadał miłą, nieco banalną rozrywkę z szumem fal w tle.

 

Akcja powieści ma miejsce w równoległej rzeczywistości, przełomie wieków dziewiętnastego i dwudziestego. Przynajmniej w teorii, gdyż opisy świata zdecydowanie bardziej kojarzyły mi się z epoką o sto lat wcześniejszą. Rozległe niezbadane oceany, ogromne żaglowce i tylko gdzie nie gdzie wzmianki o maszynie parowej, czy bardziej nowoczesnych wynalazkach. Gdzieś pośrodku wielkich, morskich przestrzeni znajduje się sztuczna wyspa Eden, zdecydowanie bardziej zaawansowana technologicznie.

 

Głównym bohaterem książki jest Tadeusz Tymowski, dwudziestodwuletni prezydent Edenu i kapitan okrętu Mervilleux, który wyruszył w tajemnej misji. Zdecydowanie przeszkadzał mi młody wiek kapitana, zwłaszcza w kontekście jego wspomnień, gdyż odniosłam wrażenie, że już jako dziesięciolatek podbijał świat. Tadeusz jest zdecydowany doprowadzić swoją misję do końca, cechuje go cynizm i sarkazm, które niejednokrotnie dają o sobie znać w jego kontaktach z załogą.

 

Wśród pozostałych bohaterów wymienić należy Joannę, dziewczynę, która dziwnym zrządzeniem losu natrafia na Tadeusza. Cechuje ją bystry umysł i specyficzne poczucie humoru, które sprawiają, że idealnie dogaduje się z prezydentem. Członkowie załogi Tadeusza stanowią większość pozostałych postaci, bezczelny bosman Dybicz, czy chemik- wynalazca Ptaszyński, to tylko nieliczne z szeregu niebanalnych bohaterów.

 

Fabuła książki osadzona jest wokół tajemniczych klejnotów Edenu, będących odłamkami swoistego kamienia filozoficznego. Miałam jednak spory problem, by zrozumieć co wiąże poszczególne wydarzenia, gdyż dopiero, jak przebrnęłam przez prawie jedną trzecią książki, to zaczęłam znajdywać jakąś myśl przewodnią, kierunek w jakim zmierza fabuła powieści.

 

W książce dzieje się dużo, co jest zresztą typowe dla tego gatunku, jednak tu miałam problem, by jakoś te wydarzenia powiązać, sprawiały wrażenie luźno ułożonych scen. Częste i nagłe zwroty akcji mają uatrakcyjnić fabułę powieści, choć mnie wydały się nieco wciśnięte na siłę, czasem z całkowitym pominięciem jakiejkolwiek przyczynowości, że wspomnę chociaż o scenie wypadnięcia za burtę.

 

Język książki roi się od marynistycznego słownictwa, co osobom nieobeznanym z tematyką może sprawić niewielki kłopot. Na szczęście przypisy autora dokładnie wyjaśniają zawiłości żeglarskich określeń. Powieść czytałoby się dobrze, gdyby nie sprawiała wrażenia tak chaotycznej. Zmiany akcji i rozmyta fabuła nie ułatwiały odbioru książki. Sceny dialogów między Tadeuszem, a jego marynarzami, miały być chyba zabawne, jednak mnie nie ubawiły ani trochę i często wydały mi się zupełnie niepojęte.

 

Niestety nie spodobała mi się ta powieść i dość długo się z nią męczyłam. Nie udało mi się polubić jej bohaterów, a kreacja świata nie wzbudziła we mnie chęci jego bliższego poznania. Fabuła mnie nie wciągnęła a kolejne zwroty akcji wydały mi się wciśnięte w nią na siłę. Nie jest to jednak zupełnie zła książka i myślę, że może znaleźć swoich zwolenników wśród miłośników marynistycznej literatury, więc tylko takowym ją polecam.

Ruczek

Krzysztof Dmowski od dzieciństwa pragnął zostać marynarzem bądź kapitanem statku, jednak z biegiem czasu oddał się innemu zajęciu – pisaniu, które okazało się jego powołaniem. Pierwsze kroki jako pisarz zaczął stawiać w 1985 roku, jednak dopiero w roku 1998 postanowił wrócić do swoich zapisków i przeredagował swoją debiutancką powieść do jej obecnego kształtu – a jest nią właśnie „Taniec z ogniem na beczce prochu", będąca jednocześnie pierwszą częścią dziesięciotomowej serii o przygodach mieszkańców Edenu.

 

Historia opowiada głównie losy wyspy Eden i jej mieszkańców. Jest to wyspa wysoko rozwinięta technologicznie, jak na tamte czasy, dzięki skrywanym tam skarbom, przez to jednak ma wielu wrogów, pragnących wykraść skrywane tam tajemnice oraz zdobyć dla siebie kamień filozofów, który to wyspa ma chronić. Głównymi bohaterami powieści są kapitan Tadeusz Tymowski, będący także prezydentem tej niezwykłej wyspy oraz młoda dziewczyna, Joanna, córka bogatego kupca, która niemiłym zrządzeniem losu trafia w ręce nieokrzesanych marynarzy marzących o bogactwie, a następnie, skutkiem wielu zbiegów okoliczności i innych wydarzeń, losy jej i Tadeusza przecinają się. Ponad to jest jeszcze tajemna organizacja, zwana Syndykatem Skrybów, z którą należy się liczyć. To ona właśnie stworzyła Eden i wyposażyła ją w całą technologię, jednak nadal nie wiadomo, kto stoi na jej czele ani jakie są plany tej osoby, nawet sam prezydent wyspy.

 

Już od samego początku autor rzuca czytelnika w wir wydarzeń, gdzie akcja goni akcję, niestety w nadmiarze powodując dezorientację u czytającej powieść osoby. Nawał bohaterów i zdarzeń, które zdają się być ze sobą niepowiązane, powodują, że czytelnik początkowo nie wie, co się dzieje ani dokąd to zmierza. Jednak z biegiem czasu i upływem kolejnych stron wszystko zaczyna nabierać sensu, choć nie znaczy to, że szybkie zwroty akcji, niekiedy następujące z nieuzasadnionych przyczyn, nadal nie wywołują mętliku w głowie czytelnika. Tak samo jak i niektóre dialogi, które w założeniu autora miły być pełne humoru bądź wywoływać zwadę między bohaterami, a w rzeczywistości są raczej... niezręczne i niezrozumiałe.

 

Książka ta obfituje w podręcznikowe słownictwo związane z żeglarstwem, i choć dzięki licznym przypisom każde nieznane słowo zostaje wyjaśnione, to jednak niekiedy nie pasowało ono do ludzi, którzy się nim posługiwali. Ponad to wątek miłosny, pojawiający się w książce, jest wymuszony, bowiem kapitan, który przez lata szukał tej jedynej, po spotkaniu Asi, a jeszcze przed rozmową z nią, już konkuruje o dziewczynę z zakochanym w niej (swoim przyjacielem!) bosmanem, który też zapałał uczuciem do niej już pierwszego dnia znajomości. Takich absurdów znajdzie się w tej powieści jeszcze kilka, co niestety negatywnie wpływa na odbiór całości.

 

„Tańca z ogniem na beczce prochu" niestety nie mogę nikomu polecić, bo ja zawiodłam się na tej książce ogromnie. Oczekiwałam świetnej pirackiej przygody, okraszonej dobrym humorem i z ciekawymi postaciami, ale zamiast tego nudziłam i irytowałam się podczas jej lektury, z upragnieniem wyczekując końca. Książkę tę czytało mi się opornie i nie potrafiłam wciągnąć się w opisywane zdarzenia, a i bohaterowie mnie sobą nie zachwycili. Jednakże nie potrafię jej także nikomu odradzić, wiem bowiem, że są osoby, którym przypadła ona do gustu. Nie jest to całkowicie zła pozycja, jednak chyba skierowana do niewymagającego i niedoświadczonego czytelnika. Najlepiej zatem, jeśli powyższa recenzja będzie tylko ostrzeżeniem, a każdy sam zdecyduje, czy zechce sięgnąć po tę powieść.

 

„Nie ma rzeczy doskonałych na świecie – stwierdziła. – Zawsze mają dobre i złe cechy." [s. 323]

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial