Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Powrót Na Staromiejską

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Powrót Na Staromiejską | Autor: Anna Mulczyńska

Wybierz opinię:

A_psik

Zaczęło się od tego, że zobaczyłam tę książkę na wystawie pewnej księgarni i od razu wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Wiem, wiem - nie powinno oceniać się książki po okładce, ale po prostu czułam, że ta powieść mnie zauroczy. I nie pomyliłam się!

 

Weronika Peterson to typ kobiety, z którą chętnie bym się zaprzyjaźniła. Otacza ją aura, która sprawia, że ludzie do niej lgną - zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Jest typem artystycznej duszy, która swoją bogatą wyobraźnię przekształca w piękne projekty artystyczne. Zakłada magiczne miejsce, które nazywa "Robótkowo". Zajmuje się szeroko pojętym rękodziełem: dzierganiem, decoupage'm, a także - by wyleczyć po rozstaniu z mężem zranione serce - szyciem patchworkowej kołdry DearJane (zainteresowanych odsyłam na stronę http://dearjane.com). Uciekła ze Szwecji, zostawiając za sobą przeszłość, w tym nieudane małżeństwo. Jednak serce potrzebuje czasu, by wyleczyć się ze zdrady. Największą zaletą bohaterki jest to, że... nie jest idealna. Ma krzywe zęby, walczy z dodatkowymi kilogramami (a która z nas nie?;-)) i dzięki temu zyskuje na autentyczności. Czytelniczki mogą się z nią rzeczywiście utożsamiać. Bohaterka w krótkim czasie nawiązuje wiele ciekawych znajomości...

 

Edward Zawiślak - dla bliskich Edek, Edzik, Edziu - to młody mężczyzna, prowadzący z przyjacielem Robertem (barwna postać drugoplanowa!) Trattorię Cannelloni. Jego serce zostało zranione przez pewną baletnicę z pobliskiego teatru. Leczył je podróżując po Europie i kształcąc się w swoim - kulinarnym - fachu. Gotował w przeróżnych knajpkach, restauracjach, mieszkał w przyciasnych kątach - wszystko po to, by móc po przyjeździe do kraju założyć coś własnego. Na ulicy Staromiejskiej w nieznanym nam bliżej mieście (interesujący zabieg, o którym opowiem za moment), jego ojciec prowadził małą "kanapkownię" (z okienka podawano klientom pyszne kanapki), więc po powrocie Edek postanowił rozbudować, przebudować lokal i serwować pyszności, które poznał w trakcie swojej europejskiej tułaczki.

 

Autorka posłużyła się specyficznym zabiegiem - umiejscowiła akcję powieści na urokliwej brukowanej uliczce Staromiejskiej oraz jej pięknych okolicach, nie podając nam nazwy miasta. Domyślamy się, że nie jest to zabita deskami mieścina - w końcu znajduje się w niej między innymi teatr (!). Jedyną wskazówką geograficzną jest to, że w niedalekiej odległości od miasta znajdują się... Mazury. Wiemy TYLKO, a może AŻ tyle. Do całej reszty musimy uruchomić swoją wyobraźnię. Wydaje mi się, że taki zabieg jest o tyle "sprytnym" posunięciem, że autorka nie musiała później uważać na topografię jakiegoś konkretnego miasta podczas pisania, bo najprawdopodobniej sama je na swój użytek wymyśliła (chociaż mogę się mylić). To zapewne ułatwiło jej pracę nad powieścią.

 

Powoli robię się upierdliwym czytelnikiem... Już tłumaczę, dlaczego tak sądzę. W niektórych fragmentach "Powrotu na Staromiejską" odnajdywałam pewne nieścisłości czy niedomówienia. Na przykład: główni bohaterowie obejmowali się, przytulali (mam nadzieję, że nie jest to spoiler?) - i nie zgadzał mi się opis tej sytuacji: jedna ręka na biodrze, druga gdzieś na bioderku, a kawałek dalej - niby tkwiąc w tej samej pozie - już ręka leżała gdzie indziej. Chyba jakaś dziwna gimnastyka miała tam miejsce albo autorka w międzyczasie stwierdziła, że bohaterowie zmienili układ swoich ciał;-) Zżymałam się przy tym niemiłosiernie. Wiem, że takie rozkładanie powieści na czynniki pierwsze może być dla Was - Czytelników - irytujące, więc proszę o wybaczenie. Po prostu im więcej przeczytanych książek za mną, tym bardziej staję się wyczulona na takie niuanse.

 

Muszę od razu zaznaczyć, że dużo pracy autorka poświęciła na przekazanie ogromu informacji dotyczących wyszywania haftem krzyżykowym, mulin czy decoupage'u. Za uwiarygodnienie powieści takim elementem... wielki szacunek. Widać, że autorka zna się na tym - w końcu starała się w powieść wpleść swoje pasje: rękodzieło czy dobrą kuchnię oraz fascynację Szwecją. Kolejny plus za realizm w odwzorowaniu kłopotów z polskimi urzędami - bohaterowie prowadzą własne firmy i borykają się w związku z tym z różnymi problemami.

 

Nie szkodzi, że były jakieś tam nieścisłości i że się przy nich irytowałam. Mimo wszystko było to sporadyczne, a książka najoględniej mówiąc... skradła moje serce. Gdybym miała napisać własną powieść dla kobiet, to bardzo bym chciała, aby była w stylu powieści pani Anny Mulczyńskiej. Dobrze wykreowani bohaterowie, przystępny język, zaskakujące zwroty akcji to zalety "Powrotu na Staromiejską".

 

To niezwykle ciepła, klimatyczna opowieść o tym, że każdy z nas chce kochać i być kochanym.

 

Czekam z niecierpliwością na kontynuację powieści pt. "Przyjaciółki ze Staromiejskiej"! I zapraszam na magiczną ulicę, gdzie przyjaźń, miłość i realizowanie własnych marzeń idą ze sobą ramię w ramię.

 

PS. Starajcie się nie czytać "na głodnego", bo po niektórych fragmentach jeszcze bardziej będzie Wam burczało w brzuchach;)

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial