Anath
-
Rok 1533. W małym miasteczku Arnes położonym pośród oszałamiającej przyrody lasów i gór Terra Alta, María, młoda i silna dziewczyna, rodzi swoje pierwsze dziecko, córkę Lunę. Niezmiernie szczęśliwa babcia Magdalena, doświadczona akuszerka i zwolenniczka dobroczynnych sił natury, chce powitać swoją wnuczkę pradawną modlitwą, pełną mocy i mądrości. Popełnia jednak fatalny w skutkach błąd: jej słowa słyszy stary proboszcz, który jest zdolny do wszystkiego, by wyplenić herezję.
Gdy Luna dorasta, przechodzi inicjację dzięki Maríi i tajemniczemu tekstowi, Księdze Wiedzy Tajemnej, kompendium całej wiedzy, magicznej i naturalnej, która na przestrzeni wieków przechodziła z pokolenia na pokolenie. Jednak matka i córka, a także cała ich dawna mądrość są w niebezpieczeństwie. Ograniczenie i fanatyzm rozprzestrzeniają się po tych ziemiach, a oskarżenia o czary powoli nadciągają do miasteczka.
Jako godne dziedziczki swojego rodu, Luna i María muszą chronić tę sekretną księgę i kontynuować tradycję, choćby groziła im za to śmierć na stosie.
Temat książki jest dość.. mainstreamowy. Coraz więcej czytamy o czarownicach, wilkołakach, elfach i innych stworach. Dlaczego więc właśnie ten utwór miałby być wyjątkowy? Sam gatunek mówi – powieść historyczna. To oznacza, że niektóre wydarzenia naprawdę miały miejsce lub bohaterowie kiedyś żyli. Realizm przeplata się z magią, która otacza zewsząd bohaterów. Drzewa nie ruszają się, a zwierzęta nie rozmawiają. Magia obecna jest w inny sposób. Bohaterki wykorzystują siły natury do zaklęć. Zwierzęta są im posłuszne i bronią przed niebezpieczeństwem ze strony ludzi.
W książce nie ma wielu bohaterów. W pierwszej części <„Mroczna noc"> pojawia się Magdalena, Maria, Luna, Martin, burmistrz oraz dwóch księży. W kolejnych częściach zostaje tylko Magdalena i Luna, które poznają zakonnika. Pozostaje jedna, tajemnicza osoba, która za wszelką cenę chce chronić świat od czarownic. Czy uda mu się tego dokonać? Cóż, tego dowiecie się czytając „Czarownice z Arnes", a ich historia jest bardzo ciekawa.
Przeplata się niewiele wątków. Nie wymagam wielu po tak krótkiej lekturze. Przede wszystkim wątek magii, religii i miłości matki do córki. Jak już wspomniałam wcześniej, magia otacza ze wszystkich stron bohaterki. Autorka poświęciła nawet kilka stron na wypisanie kilku „receptur". Luna i Maria porozumiewają się ze zwierzętami, a każda z nich ma osobny dar.
W XVI wieku ludzie mocno wierzyli w przesądy, nienawidzili heretyków. To jeden z głównych problemów. Niewinne kobiety były spalane na stosie za „uprawianie czarnej magii". W tej książce pojawia się człowiek, który także za wszelką cenę chce zniszczyć kobiety, uważając, że są czarownicami. Kilka razy opisana jest jego nienawiść i zło, które czyni innym ludziom.
Maria i Luna są ze sobą bardzo zżyte. Jako matka i córka mają bardzo dobry kontakt. Bez problemy się porozumiewają, pomagają sobie nawzajem i razem uczą się wielu cennych rzeczy. Miłość matki jest bardzo silna. Stara się chronić swoją córkę. Tylko... czy w ogóle jest na to szansa?
W książce pojawia się wiele ciekawych historii, które opowiada jedna z głównych bohaterek. Czasem są one powiązane z mitami, legendami lub bajkami. To akurat najbardziej spodobało mi się w utworze Davida Martí.
„Czarownice z Arnes" to krótka lecz ciekawa opowieść o czarownicach. Nie znajdziecie tutaj nie wiadomo jakiej fabuły, ale nie powieje nudą. Momentami naprawdę wciąga, a niekiedy nie można zrozumieć co się czyta. Nie ma wielu bohaterów, więc akurat tutaj jest w porządku, bo postaci nie mylą się czytelnikowi. Książka w sam raz nadaje się dla osób, które chcą przeczytać coś lekkiego, a tę lekturę można pożreć w dwa dni.