Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Dziecię Ognia

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Dziecię Ognia | Autor: Harry Connolly

Wybierz opinię:

Asertyslem

O samym autorze na polskich forach i portalach literackich trudno jest cokolwiek znaleźć. Wiadomym jest, iż napisał cztery tomy The Twenty Palaces (tłum. Dwadzieścia pałaców/Towarzystwo Dwudziestu Pałaców) – których pierwszą częścią jest właśnie Dziecię ognia. Udało mi się również znaleźć – z prywatnej strony autora, że napisał powieść King Khan. Ponadto pisarz jest fanem heavy metal lat '70 i '80 oraz uwielbia z przyjaciółmi przy sześciopaku piwka, oglądać sport.

 

Samą powieścią zainteresowałem się ze względu na parę aspektów – doskonałą okładkę, dobrze mi znane wydawnictwo i rekomendację osoby, która niewątpliwie zna się na rzeczy.

 

Scenarzysta Piratów z Karaibów, Terry Rossio napisał o książce: Opowieść, którą czyta się jednym tchem, jakby oglądało się najlepsze hollywoodzkie produkcje.

Nie do końca zgadzam się z opinią tego pana, jednak nie twierdzę, że powieści nie dało się tak przeczytać, bynajmniej nie w moim wypadku. Bywały nużące momenty. Jednak brnąc przez kolejne kartki wciągałem się w tą historię i naprawdę zaciekawił mnie dalszy rozwój wydarzeń, przez co ową pozycję przeczytałem w stosunkowo krótkim czasie, acz nie obyło się bez małych wpadek autora.

 

W książce prowadzona jest pierwszoosobowa narracja. Głównym bohaterem jest Ray Lilly, mężczyzna który właśnie wyszedł z więzienia, do którego trafił za kradzież samochodów i został przymuszony do współpracy z Towarzystwem Dwudziestu Pałaców. Wrażliwy, nie potrafiący przejść obok cierpiącego człowieka obojętnie i lekko cyniczny. Towarzyszy mu niezbyt miła szefowa, AnnalisePowliss, wręcz jego odwrotność - obojętna całkowicie na ludzkie krzywdy i pogardliwa wobec podwładnego, zachowująca zimną krew w niemal każdej sytuacji. Z początku intrygowało mnie jej specyficzne zachowanie, podejście do świata, ale w pewnym momencie zaczęło mnie to irytować. Sprawia wrażenie jakby nie była człowiekiem, a pochłanianie ogromnych ilości surowego mięsa tylko mnie w tym osądzie utwierdzało, bądź z dziwnych przyczyn przegapiłem wyjaśnienie tego, w co szczerze wątpię.

 

W mieście Hammer Bay, mieście niejako odosobnionego, odciętego od reszty świata, do którego również zmierza Ray; wszyscy znają się dobrze, uwielbiają rodzinę założycieli mieściny i na pozór prowadzą swojskie, spokojne życie. Jednak to właśnie tam dzieją się dziwne, przerażające rzeczy, a tajemnica rozwiązuje się z uporczywym mozołem, choć prawdziwe sedno sprawy może okazać się zaskakujące.

 

Otoczką dla tego świata jest magia, płynąca z rytuałów, potężnych artefaktów oraz ksiąg czarodziejskich; za których sprawą na świat można przywołać niebezpieczne stworzenia, drapieżców, niezwykle trudnych do opanowania i podporządkowania swojej woli. Do gry wchodzą również specjalne tatuaże i runy, dające określone zdolności. Pozostaje jeszcze kwestia znikających bez śladu dzieci, po których bliscy w ogóle nie zamierzają płakać, co więcej nawet ich nie pamiętają.

 

Trzeba przyznać autorowi, że zaczął – może nie do końca tak jak zamierzał – z dużej rury, wrzucając nas niemal na samym początku w wir wydarzeń i akcji. Było to dobrym zabiegiem z pewnością zachęcającym do zapoznania się z dalszymi losami bohaterów. Nasz alternatywny świat z jednej strony odstrasza, brakiem dokładnych wyjaśnień, a z drugiej buduje sferę tajemniczości, odsłaniającą się we właściwym czasie i we właściwej dawce. Moje zdanie w tej sprawie jest mieszane, ale nie przeszkadzało mi to za bardzo w delektowaniu się całością. Natomiast bardzo chciałbym się dowiedzieć czegoś konkretniejszego na temat Towarzystwa Dwudziestu Pałaców o którym mamy zdawkowe informacje, choć może to element serii, mający zachęcić do zajrzenia do pozostałych tomów, które mam nadzieję pokażą się jak najszybciej.

 

Książka napisana jest prostym językiem, ma niezwykłą, nieco skomplikowaną fabułę, a świat – mimo iż mało szczegółowy i tajemniczy – zasługuje na zapoznanie się z tą oryginalną opowieścią.

 

Za możliwość zrecenzowania powieści serdecznie dziękuję Fabryce Słów, jak i portalowi Sztukater.

 

Uleczkaa38

Literatura fantasy, większości osób kojarzy się głównie z książkami dla dzieci i młodzieży, które to fascynują się opowieściami o niezwykłych krainach, przedziwnych gatunkach zamieszkujących ów światy oraz o wszechobecnej magii. Zazwyczaj ów pogląd jest trafny i pokrywa się ze stanem faktycznym tejże literatury. Niemniej istnieje również pewien wąski podgatunek literatury fantastycznej, ukierunkowany na gusta dorosłych czytelników, o czym świadczą przede wszystkim przedstawiane mroczne wydarzenia, brutalne i krwiste opisy czy też nie do końca dyplomatyczny język, jakim to posługują się bohaterowie. Książki takie mają swój nieodparty urok, pozwalający nieco starszym czytelnikom, pasjonować się i cieszyć fantastyką w takim samym stopniu, jak i ich młodszym kolegom. Osobiście jestem wielką zwolenniczką takich powieści i dlatego z wielką radością i równie dużymi nadziejami przystąpiłam do lektury właśnie takiej pozycji, którą to jest "Dziecię ognia", autorstwa Harryego Connolly.

 

Książka przedstawia wydarzenia z kilku dni życia dwojga głównych bohaterów - Ray'a Lilly i Annalise Powliss, którzy to trafiają do malutkiego miasteczka o nazwie Hammer Bay. Otóż w miasteczku tym dzieją się bardzo dziwne i przerażające rzeczy, których rezultatem jest znikanie dzieci w płomieniach, o których istnieniu po chwili nikt, włącznie z ich rodzicami, nie pamięta. Ponieważ Ray i Annalise nie są zwykłymi śmiertelnikami - On jest byłym skazańcem uwolnionym w zamian za pracę na rzecz tajemniczego Towarzystwa Dwudziestu Pałaców (organizacji zajmującej się zwalczaniem magii i tzw. drapieżników - demonów, które trafiają z innego wymiaru do Naszego świata), Ona zaś jest przedstawicielką ów organizacji i jego szefową, postanawiają rozwikłać tajemnicę tego przeklętego miasteczka i pokonać raz na zawsze zło, jakie nim zawładnęło. Oboje, On w mniejszym, Ona w znacznie większym stopniu, posiadają zdolności posługiwania się magią, co niewątpliwie bardzo przyda im się w konfrontacji ze Złem. Kłopot jednak w tym, że Annalise nie zależy na życiu ludzi, a już najmniej na życiu samego Ray'a, lecz jedynie na zlikwidowaniu sprawców makabrycznych wydarzeń, nawet kosztem życia niewinnych osób. Tym samym to właśnie Ray staje przed tym trudnym zadaniem, pokonaniem zła i pozostawieniu jak najmniejszej liczby ofiar..

 

Fabuła książki z pozoru nie wydaje się specjalnie zaskakująca i nowatorska, gdyż oto wielokrotnie czytaliśmy już o przygodach dwojga pozytywnych bohaterów, którzy wkraczają w życie małego miasteczka, zmagając się tym samym z nieprzychylnością jego mieszkańców jak i również tajemnicą, jaką skrywają jego wszelkie zakamarki. Jednak na tym ów podobieństwo się kończy, gdyż tym razem poznajemy przede wszystkim dwoje bohaterów, którzy wcale nie są dobrzy z natury, prawi i uczciwi. Ponadto nie są nie omylni, niezwyciężeni i nie wychodzą ze wszelakich kłopotów zawsze obronną ręką. Wreszcie doświadczamy wydarzeń, które są bardzo brutalne, przerażające i które zazwyczaj nie kończą się szczęśliwym happy endem. Dzięki temu powieść ta jest kompletnie nie przewidywalna, zaskakująca i trzymająca w napięci udo ostatniej strony.

 

Wielką wartością książki jak i równie dużą zasługą samego autora jest fakt, iż w książce tej istnieje pewna równowaga pomiędzy światem fantastycznym (zwanym powszechnie nadprzyrodzonym) a światem jak najbardziej realnym. Oto bowiem po jednej stronie mamy magie, demony, wilkołaki, po drugiej zaś senne miasteczko, skorumpowane władze i policję, miejscową mafię, która jest tak naprawdę nie tyle grupa przestępczą, ile szansą na zarobienie niewielkiej sumy dolarów, potrzebnej do przetrwania okresu zimowego. Myślę, że to bardzo rozsądne i korzystne posuniecie dla atrakcyjności fabuły książki, która nie zamyka się jedynie na magię lecz pozostaje również otwarta na sprawy jak najbardziej ludzkie.

 

Bardzo interesujące jest tutaj oddanie w jak najbardziej wiarygodny sposób realiów małomiasteczkowej prowincji Stanów Zjednoczonych, dla której to wszyscy z zewnątrz są podejrzani o niecne zamiary i tym samym stanowią zagrożenie dla ustalonego od lat porządku. Są to ludzie których trudno polubić, choć z pewnością można zrozumieć. Bar, kościół, kilka sklepów, policja trzęsąca okolicą, burdel, jedna wielka fabryka i wielopokoleniowa rodzina, która wyprowadziła miasteczko na prostą dając zatrudnienie większości mieszkańców. Typowe, prawdziwe i bardzo przerażające.., rodem z filmów Davida Lyncha ze słynnym "Twin Peaks" na czele. I w ten oto świat trafia dwoje obcych ludzi, tajemniczych, dziwnych, rozpowiadających niezbyt pozytywne plotki i szukający czegoś, czego nikt z mieszkańców nie dostrzega. Ta małomiasteczkowa, duszna atmosfera nadaje niezwykłego klimatu całej opowieści, który to udziela się także czytelnikowi. Fascynujące i straszne jednocześnie - wielkie brawa dla Harryego Connolly.

 

Powróćmy jednak to sfery fantastycznej, która jednak odgrywa dominującą rolą w całej powieści. Oto otrzymujemy bowiem naprawdę inteligentną układankę, w której po jednej stronie stoją Ona i On - członkini organizacji zwalczającej demony i jej pomocnik, a ściślej mówiąc przynęta, której to życie nie specjalnie się liczy, po drugiej zaś tajemnicza siła, kontrolująca umysły mieszkańców, zapoczątkowana lata temu przez założyciela miasta. Walka miedzy tymi dwoma stronami opiera się głownie na magii, ale także i na sile fizycznej, sprycie i inteligencji, pozwalającej odkrywać krok po kroku kolejne stopnie tajemnicy. W odróżnieniu do wielu tego typu książek, magia i czary w tym przypadku, nie rażą w oczy, nie wzbudzają powątpiewania i uśmiechu, są wręcz jak najbardziej logiczne, oczywiście w odniesieniu do gatunku fantasy. Czary oparte na mocy tajemnych ksiąg, tatuaży, kręgów, brzmią jakoś bardziej prawdziwie i mądrzej, aniżeli formułki słowne w stylu "Hokus, pokus.."

 

Pierwsze strony lektury wywołują pewien chaos, powodowany nie wyjaśnieniem okoliczności w jakich to główni bohaterowie znaleźli się w zaistniałej sytuacji. Wydawać by się mogło wręcz, że książka ta jest kontynuacją poprzedniego tomu, w którym wszystko zostało wyjaśnione, w tym motywy antypatii pomiędzy dwojgiem bohaterów. Jednak o ile Mi wiadomo, jest to pierwsza cześć cyklu, bynajmniej na polskim rynku wydawniczym. Wraz z kolejnymi stronami wiele pytań odnośnie przeszłości bohaterów, choć nie wszystkie, zostaje wyjaśnionych i zaczynamy rozumieć więcej. Być może taki zamysł towarzyszył autorowi od początku, być może to kwestia pewnego niedopatrzenia, lecz wraz z kolejnymi rozdziałami zaczynamy zapominać o tych wątpliwościach, ciesząc się bardzo emocjonującym rozwojem wypadków.

 

Opowieść prowadzona jest w bardzo dynamiczny sposób, zaś nagłe zwroty akcji towarzysza średnio co 3, 4 strony. Nie ma tutaj momentów statycznych, wszystko dzieje się nagle, zaskakująco i z wielkim rozmachem. Poszczególne wydarzenia łączą się w jedną całość, zmierzającą do zaskakującego finału. Lektura tej powieści to wielka przyjemność, choć czasami wymagająca też sporej dawki mocnych nerwów i odporności na brutalne opisy scen walki. Niemniej jest to czas bardzo przyjemny i wart poświęcenia swojego czasu.

 

W książce tej znajdziemy w zasadzie wszystko to, czym dobra powieść fantasy powinna się charakteryzować. Pominąwszy tak oczywiste kwestie jak zjawiska nadprzyrodzone, złe i dobre charaktery oraz misternie zaplanowaną układankę kryminalną, doświadczymy również sporej dawki humoru. Humoru, bardzo ironicznego, wysmakowanego i na najwyższym poziomie. Głównym obiektem ale i autorem tegoż dowcipu jest Ray Lilly, czyli człowiek umiejący śmiać z siebie samego jak i wszystkich dookoła. Niestety, mimo jego usilnych starań, jego poczucie humoru nie odnajduje uznania w oczach mieszkańców Hammer Bay..Dla szczególnego grona czytelników ważna informacją będzie również fakt, iż nie zabrakło tutaj niewielkiej dawki erotyki.., co jak wiemy, zawsze wpływa korzystnie na każdą książkę:) Dzięki tym wszystkim składnikom literackiej układanki, otrzymujmy powieść, która powinna zaspokoić oczekiwania bardzo różnorodnej grupy czytelników, od fanów typowego fantasy począwszy, a na miłośnikach solidnej sensacji skończywszy.

 

Powieść ta nie była by jednak tak dobra, gdyby nie jej głowni bohaterowie. Powiedzieć o tych postaciach, że zostali solidnie i wyraziście zarysowany przez autora, to stanowczo za mało. Tych dwoje bohaterów to osoby, które pochłaniają całkowicie Naszą uwagę, intrygują Nas, fascynują, ciekawią i nie pozwalają zapomnieć o sobie przez długi czas po zakończeniu lektury. Ray jest typem urokliwego gangstera z dawnych czasów, który stara się unikać niepotrzebnych ofiar w swym fachu jak i również kierować pewnym kodeksem, nakazującym Mu chronić słabszych. Nie znamy jego przeszłości, o której to dowiadujemy się bardzo niewiele z jego własnych wspomnień i przemyśleń, a która to z pewnością odcisnęła głębokie piętno na tym, jakim człowiekiem się stał. A stał się człowiekiem znajdującym się na rozdrożu, szukającym swojej szansy na odkupienie win jak i również na wyjście cało z sytuacji, w której się znalazł. W pewnym sensie budzi on Nasze współczucie, gdyż chyba nikt nie zazdrości mu jego położenia, w którym to jego życie zależy w równym stopniu od jego sprytu, umiejętności, skuteczności w walce z demonami jak i również łaski, ze strony Annalise. Ona - stanowiąca jego niemalże całkowite przeciwieństwo, skupiona jedynie na wykonywaniu swych obowiązków, nie zważająca na takie kwestie jak śmierć niewinnych ludzi. Podobnie jak w przypadku jej podwładnego, nie wiele wiemy o jej przeszłości. Jedyne pewne fakty to te, iż żyje już bardzo długo, posiada ogromne umiejętności w posługiwaniu się magią i ma wielki żal, pretensje, gniew, skierowany ku Ray'owi, za to, że ten w jakiś sposób wpłynął na śmierć jej dawnej przyjaciółki..Mimo to, wbrew zdrowemu rozsądkowi, lubimy tę dziewczynę i kibicujmy jej w jej poczynaniach. Musze przyznać, iż bardzo dawno nie poznałam tak dwóch różnych ale i na swój sposób podobnych, a przede wszystkim fascynujących, postaci literackich.

 

"Dziecię ognia" to doskonała porcja rozrywki na najwyższym poziomie, która zapewni Wam moc przeżyć i emocji na najbliższe kilka dni. Książka ta, to wyprawa do pewnego niezwykłego, sennego, tajemniczego ale i przerażającego miasteczka gdzieś na peryferiach wielkiej Ameryki.., w którą zaprasza Nas autor. Grzechem byłoby nie skorzystać z owego zaproszenia..

 

Hadzia

„Jeśli już muszę wybierać pomiędzy konfrontacją z uzbrojonym szaleńcem a moją szefową, to zawsze wybieram uzbrojonego szaleńca."

 

Lubię książki fantasy, bo przenoszą do innego świata dlatego z chęcią po nie sięgam. Nie jest to bardzo często, ale jednak się zdarza z pewną dozą częstotliwości. Ostatnio miałam okazję przeczytać debiut Harry'ego Connolly'ego, o którym nigdy wcześniej nie słyszałam ani nigdzie nie czytałam;)

 

„Dziecię ognia" to historia mężczyzny, zwanego Ray Lilly, który już zaliczył odsiadkę w więzieniu i kilka kradzieży samochodów. Jest to człowiek wyjątkowy, bowiem nierzadko zdarza się, żeby cynik był jednocześnie tak wrażliwy na krzywdę innych. Tym razem jeździ po kraju ze swoją szefową - Annalise Powliss, którą z nienawiści najchętniej wrzuciłby do ognia lub zrzucił z klifu. Musi u niej odkupić swoje winy, a ich aktualnym zadaniem jest powstrzymanie złowrogiego procesu, jaki dzieje się w miasteczku Hammer Bay. Bije tam źródło złowrogiej magii, którego strzeże drapieżca, który dzięki czarom zabija zupełnie niewinne dzieciaczki, przez co zagraża całemu niewielkiemu, miasteczku. Czy bohaterowie dadzą sobie radę z potworem? Jak to się stanie? Co zdarzy się z drapieżcą? Czy uratują miasteczko? Co Ray jest w stanie zrobić dla swojej szefowej?

 

„Każdy z tych stworów mógłby pozabijać wszystkich ludzi na Ziemi, jeśli pozwolić mu swobodnie żerować. Dlatego właśnie przyjechaliśmy do Hammer Bay - aby upewnić się, że cokolwiek się tu znajduje, zostanie powstrzymane."

 

„Dziecię ognia" to kolejna książka z Fabryki słów, jaką mam w swojej biblioteczne i bardzo się cieszyłam na fakt, że mogę ją przeczytać. Kiedy już się za nią zabrałam, początkowo nie potrafiłam przebrnąć i się do niej przekonać, głównie z powodu tego, że nie do końca wiedziałam do jakiej grupy wiekowej jest skierowana ta pozycja, ale ostatecznie czyta się ją dość szybko i sprawnie. Nie wiadomo czy dla młodzieży czy bardziej dla starszych czytelników, ale generalnie jest to zbyt wyrafinowana ani nie jest to książka zasługująca na miano arcydzieła w dziedzinie fantasy czy książek dla nastolatków.

 

Fabuła „Dziecięcia ognia" zapowiadała się dość dobrze – magia połączone z runami, a do tego dobro walczące ze złem, znikające dzieci i rozwiązywanie zagadek. Ale jednak nie do końca mnie nie do siebie nie przekonała. Akcja okazała się niezbyt pokrewna z tym, czego po niej oczekiwałam. Jeżdżenie samochodem, opisy jedzenia dwudziestu kilogramów surowego mięsa czy opisy płonących dzieci, które zamieniają się w zielone robaczki. No i jedno mnie zaczęło zastanawiać. Dla Ray'a ta cała akcja miała być resocjalizacją po odsiadkach w więzieniu. Ale czy bycie świadkiem wydarzeń takich jak morderstwa czy płonące samoistnie dzieci to dobry sposób na zmianę życia na lepsze. Książkę czytało się szybko, fakt, ale chyba to jest wyznacznik tego, że jest ona dobra, prawda? Prosty, niewyrafinowany i niewymagający język są charakterystyczne dla pozycji skierowanych do młodzieży – raczej nie zachwyci starszych czytelników, chyba że nie są oczekują od książek zbyt wiele. Opisy też nie są zbyt wymagające, porywające czy barwne.

 

Książkę oceniam na przeciętną, ale wydaje mi się, że fanom urban fantasy powinna bardziej przypaść do gustu. Według mnie tragedii nie ma, ale na zachwyty też nie zasługuje. Takie ot, przeciętne i niezbyt zachwycające czytadło, które nie jest jakoś super wciągające, ale lekkie i szybkie w lekturze. Dla miłośników urban fantasy, czytelników szukających odmóżdżenia lub nie mających lepszych książek do czytania – mogę polecić tę książkę. Ale jeżeli nie zaliczasz się do żadnej z tych grup – lepiej sięgnij po coś innego.

 

Ciarolka

Lubię czasem sięgnąć po powieść, o której nie wiem nic. Nie mam pojęcia o czym jest, czy zbiera pozytywne czy negatywne recenzje. Dzięki temu nie sugeruję się opinią innych a wystawiam w stu procentach własną. Opis z tyłu okładki nie mówi zbyt wiele, właściwie specjalnie mnie nie zachęcił, ale za to zaintrygował. Zaciekawiłam się, o czym może być właściwie ta książka, bo z opisu za wiele wywnioskować się nie da. Otworzyłam więc swój umysł i rozpoczęłam lekturę...

 

Bohaterem powieści jest Ray Lilly, mężczyzna, który dopiero co wyszedł z więzienia. Ma na swoim koncie głównie drobne przestępstwa, więc nie siedzi zbyt długo. Szukając swojej drogi życiowej, zatrudnia się (choć nie wiem czy jest to odpowiednie wyrażenie) u niejakiej Annalise, która nieźle daje mu popalić swoim dogryzaniem mu i arogancją. Wspólnie mają do wykonania konkretne zadanie: pokonać drapieżcę, który za pomocą magii zabija dzieci w pewnym pełnym magii amerykańskim miasteczku.

 

"Każdy z tych stworów mógłby pozabijać wszystkich ludzi na Ziemi, jeśli pozwolić mu swobodnie żerować. Dlatego właśnie przyjechaliśmy do Hammer Bay - aby upewnić się, że cokolwiek się tu znajduje, zostanie powstrzymane."

 

Zacznę od tego, że nie umiem jednoznacznie określić grupy wiekowej, do której adresowana jest ta powieść, dlatego powiem, że jest dobra zarówno dla młodzieży, jak i dla tych osób, które książek młodzieżowych nie czytają. Bohaterowie nastoletnie lata dawno mają już za sobą, opisy nie raz są obrzydliwe czy przerażające, dlatego każdy wielbiciel thrillerów czy powieści z dreszczykiem powinien być zadowolony.

 

Ray to typ "bad boy'a" - niejednokrotnie robił złe rzeczy w swoim życiu, przeklina, nie jest typem macho czy uwodziciela. Lubię tego typu bohaterów, dlatego podczas lektury byłam w pełni usatysfakcjonowana. Ray nie zachowuje się jednak jak maszyna do zabijania lecz ma uczucia, przekonania, które musi często przełamywać dla dobra sprawy. Pomimo całego "złego" usposobienia, czułam do niego sympatię, między innymi dlatego, że w całym swoim postępowaniu był ludzki, wrażliwy, śmierć wielu dzieci doprowadzała go do szału. Da się go lubić i nie potępiać za przewinienia.

 

"Ostatecznie jednak ruszyłem w stronę drzwi. Jeśli muszę wybierać pomiędzy konfrontacją z uzbrojonym szaleńcem a moją szefową, to zawsze wybieram uzbrojonego szaleńca."

 

Akcja w tej książce nieustannie pędzi. Jak już pojawi się chwila odpoczynku, to zaraz dzieje się coś, co wywraca wszystko do góry nogami. Bardzo to lubię, dzięki temu nie da się od niej oderwać, bo a nuż zaraz wydarzy się coś przełomowego. Jednak na początku lektury trochę trudno było mi się połapać, o co w tym wszystkim chodzi, bo wszystko dzieje się bardzo szybko, ale później wbiłam się w rytm powieści.

 

Na uwagę zasługuje również niewielkie prowincjonalne miasteczko, w którym przebywamy wraz z bohaterami. Uwielbiam klimat takich miejscowości, które są częściowo bohaterami książki. Dzieją się w nim różne zagadkowe rzeczy, ludzie skrywają mroczne tajemnice, które poznajemy razem z głównym bohaterem wędrując po mieście i spotykając się z jego mieszkańcami.

 

Podobało mi się również to, że w "Dziecięciu ognia" nie ma podziału na tych złych i dobrych. Tak jak w prawdziwym życiu rzadko zdarza się, żeby ktoś był stuprocentowo zły lub dobry, tak i tam - każdy postępuje czasem niewłaściwie, ale jednocześnie stara się być dobrym człowiekiem. W powieści mamy oczywiście tego złego bohatera, jednak jego pobudki są wytłumaczone i można próbować go zrozumieć.

 

Tym, co nie do końca przypadło mi do gustu, był wątek wilkołaków, jakoś nie pasowały mi one do tej powieści. Poza tym autor za często odchodził od głównego wątku, jakim było pozbycie się sprawcy śmierci dzieci. Na uwagę zasługuje jednak fakt, że pojawił się tu pewien polski akcent, który przysporzył bohaterom niemałych problemów. Występuje tu wątek sensacyjny, który odwrócony jest do góry nogami, ponieważ sprawcę znamy od początku... Ale czy oby na pewno? Nie zdradzę, przekonajcie się sami.

 

Powieść ta jest dobrym umilaczem czasu, potrafi wciągnąć na kilka dobrych godzin, dlatego przed lekturą zaopatrzcie się w coś smacznego do jedzenia i do picia, a potem dajcie się wciągnąć w wir pędzącej akcji.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial