Sarah
-
Zdarza się, że podczas doboru książki często kierujemy się intuicją czy też samą jej estetyką. W końcu mamy prawo wierzyć, że ta pozycja książkowa może okazać się interesującą, którą będziemy czytać jednym tchem bądź też nie. I taką właśnie okazała się książka autorstwa Stefana Themerson'a zatytułowana Wyspa Hobsona, choć trzeba przyznać że wywołała szereg mieszanych uczuć zarówno w trakcie, jak i po przeczytaniu jej.
Wyspa Hobsona jest powieścią utrzymaną w nastroju kryminalnym, a zarazem filozoficznym. Traktować ją możemy jako powiastkę filozoficzną, pełną bogactw stylistycznych czy ideowych.
Książka ta, sprawia że choć czyta się ją - początkowo - ciężko, bowiem można odczuć pewne zdezorientowanie czytanymi frazami, to jednak w konsekwencji okazuje się być bardzo przyjemną w sferze duchowej. Jako, że sam autor swoje zainteresowania dzielił także między kartami filozofii, nic dziwnego że pewne przemyślenia o życiu można znaleźć w jego twórczość.
Zaznaczyć jednak trzeba, aby przejść przez każdą kolejną stronnicę TEJ książki, należy wpierw przede wszystkim uzbroić się w cierpliwość, czujność a zarazem pewną swobodę myślenia, aby summa summarum odnaleźć w całości utworu skrywane aurea mediocritas(przyp. aut. złoty środek), który pomoże lepiej zrozumieć powieść.
Powieść ta, zawiera w sobie pewien koncept, który realizując się poprzez pomysł fabularny, skłania do rozważań przede wszystkim natury egzystencjalnej, która na pierwszym miejscu skupia się na naturze człowieka i jego miejscu w życiu.
Podczas czytania, zauważyć można bogaty wachlarz sarkazmu i groteski, charakterystyczny dla twórczości Themerson'a, co tak naprawdę wywołało nie jeden uśmiech na mojej twarzy.
Wyspa Hobsona, książka wydana po śmierci autora w roku 1988, której akcja rozgrywa się na tytułowym lądzie gdzieś na Atlantyku zawiera w sobie opis społeczeństwa, którego życie wiedzione jest idyllicznym spokojem. Do czasu. Wszystko za sprawą nagłego zainteresowania służb specjalnych różnych państw. Wielowątkowość, w której można znaleźć dzieje osiadłej rodziny, losy indywidualnych jednostek, których życie jest w niebezpieczeństwie, w konsekwencji doprowadza do zaskakującego zakończenia. Różnorodność przeplatanych wątków, sprawia, że czytelnik ma do czynienia z intrygująca, a także dowcipną powieścią .
Stefan Themerson - awangardowy artysta, filozof, prozaik a przede wszystkim twórca koncepcji poezji semantycznej, zyskał światowe uznanie jako autor powieści czy opowiadań nasączonych mieszanką wcześniej wspomnianej groteski i filozofii, która również uwidacznia się w owej powieści.
Choć recenzja w swej definicji zawiera przede wszystkim funkcję informacyjną, co w pewien sposób obliguje recenzenta do nakreślenia fabuły, Wyspa Hobsona jest książką bardzo - powiedziałabym nawet - specyficzną. Skłania do indywidualnych refleksji i niewątpliwie każdy kto po nią sięgnie, wyłuska z niej coś dla siebie. Jednakże, zarówno w czasie jak i po przeczytaniu nasuwa się wiele skrajnych odczuć, co summa summarum sprawia że powieść ta mimo wszystko jest w pewien sposób wyjątkowa, choć nie dla każdego. Nie jest jednak możliwe, oddanie tego co w sobie zawiera. Nie fabuła ma tu istotne znaczenie, choć w pewien sposób wymusza na czytelniku skłonienie się ku refleksjom i przemyśleniom. Należy po prostu samemu po nią sięgnąć.
Zamiast więc rozwodzić się nad całością utworu Themersona, Drogi Czytelniku - jeśli masz choć odrobinę odwagi, dociekliwości i swobody myślenia, cenisz sarkazm i filozofię w jednym, nie zawiedziesz się.
Któż wie, co może odkryć przed Tobą, ta niebanalna powieść?