Kyou
-
Już kiedyś wspominałam, że uwielbiam czytać książki dla dzieci. Takie proste, łatwo przyswajalne, pełne radości i banalnych kłopotów. Z chęcią więc zabrałam się za tą. Żółta, radosna okładka zdecydowanie przyciąga wzrok. Trzeba też wspomnieć o nawiązaniu do Mikołajka. Coś mi tam świta, że kiedyś czytałam którąś z jego przygód i nawet mi się podobała. Leżąc chora w łóżku stwierdziłam, że czas dać tej książeczce szansę. I się nie zawiodłam.
Pitu i Kudłata to rodzeństwo. Mamy tutaj zbiór luźno połączonych opowiadań o ich przygodach. Zdecydowanie lubię taką formę - zawsze można wrócić do jednej historyjki bez konieczności czytania od nowa wszystkiego. Każda z przygód jest pełna humoru i naprawdę trzeba być pozbawionym dziecięcych uczuć, by tego nie docenić. Leszek Talko w swojej książce sprawia czytelnikom wyjątkowy prezent. Daruje nam wszystkim dobrą zabawę i mnóstwo szczęścia.
Pitu i Kudłata mają swoje małe dziwactwa i fakt, że są narratorami, którzy brak wiedzy w jakiejś dziedzinie życia nadrabiają bujną wyobraźnią cieszy. Chłopiec jest czwartoklasistą a jego siostrzyczka jest młodsza. Oboje mają świetne pomysły i ich rodzice muszą nieźle się z nimi natrudzić. Moją ulubioną historyjką jest ta o przezorności Pitu. Postanowił on spakować się na wycieczkę już tydzień wcześniej. Oczywiście, nie zapominając spakować kanapek - bo cóż to za wycieczka bez jedzenia?
Mnóstwo też tutaj cudownych ilustracji. Byłam zachwycona oglądając je. Uwielbiam takie wydania książek. Sprawiają przyjemność samym wyglądem. Twarda okładka i żywe kolory. Cudowne. Jestem wzrokowcem, więc na wydania też zwracam dużą uwagę. Dzieciaki też powinny ucieszyć się z takiego prezentu. A Pitu i Kudłata idealnie nadają się dla rozpoczęcia przygody z czytaniem. Zawsze można też zacieśnić rodzicielskie więzi z dzieckiem i poczytać razem.
Leszek Talko w idealny sposób wykreował postacie. Czasami miałam wrażenie, że i Pitu i Kudłata zaraz wpadną do mojego pokoju i zaczną rozrabiać, jak to tylko oni potrafią. Ciężko jest stworzyć bohaterów, którzy będą wydawać się realni i nie będą sprawiać wrażenia płaskich postaci, które robią tylko to, co chce od nich autor. Tutaj wszystko żyje własnym życiem. Można odnieść wrażenie, że pan Talko tylko stworzył Pitu i Kudłatą, a resztę zrobili oni sami. Nie ma tu żadnej przesady, jest tylko mnóstwo radości i zabawy z samego bycia dziećmi.
Podobało mi się, że Pitu i Kudłata interpretują słowa rodziców w dosłowny sposób. To częste u dzieci i czasami prowadzi do zabawnych sytuacji. Humor książki polega na przerysowanych charakterach bohaterów oraz żartów sytuacyjnych. Już wspomniane ilustracje też robią swoje i nie sposób nie śmiać się podczas czytania. Z pewnością zachowam tą książkę i gdy już dorobię się własnych dzieci, co zbyt szybko nie nastąpi, przekażę im tą pozycję i jestem pewna, że im się spodoba. Jest to książka dla każdego. Nie ma żadnych wiekowych limitów. Można ją kupić w prezencie bratu, siostrze, mamie, tacie... Każdemu. Zastanawiam się, czy mój brat, zaciekły przeciwnik czytania, nie zabrałby się za tą książeczkę. Spróbuję go do tego przekonać. W końcu nic nie straci, ale może zyskać.
Biorąc pod uwagę całokształt jest to jak na razie jedna z lepszych pozycji czytanych ostatnio. Chyba każdy lubi wrócić do takich dziecięcych pozycji. Z tego co wiem to któraś część. Postaram się zdobyć poprzednie, gdyż bardzo spodobali mi się bohaterowie a styl autora trafił mi prosto w gust.