Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Wszystko Na Słowa

Kup Taniej - Promocja

Additional Info

  • Autor: Asia Press
  • Tytuł Oryginału: Wszystko Na Słowa
  • Gatunek: Powieści i Opowiadania
  • Język Oryginału: Polski
  • Liczba Stron: 90
  • Rok Wydania: 2014
  • Numer Wydania: I
  • ISBN: 9788327241962
  • Wydawca: Self Publishing
  • Ocena:

    -

  • Typ: ebook, pdf
  • Format: pdf, epub
  • Rozmiar Pliku: 2,15 MB

Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Wszystko Na Słowa | Autor: Asia Press

Wybierz opinię:

Julia Orzech

Otrzymałam niedawno propozycję przeczytania maszynopisu książki pewnej początkującej pisarki. Nieznana mi to osoba, więc w ogóle nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać. I bardzo dobrze, ponieważ moje zaskoczenie podczas lektury było niebywałe. Wzięłam do ręki pierwszą stronę i z zaciekawieniem przyglądałam się literom, słowom i zdaniom, które A. Press tak pięknie ze sobą poukładała częstując mnie ucztą, która zaspokoiła wszystkie moje zmysły.

 

Wyobraźcie sobie, że największym atutem tej książki jest język. Przez całe osiemdziesiąt trzy strony zastanawiałam się, jak można tak pięknie i oryginalnie opisać historię, której tematem parało się już wielu twórców. Ano można i ja w tym momencie kłaniam się do stóp autorce. Jest tutaj pewien cytat, który ma charakteryzować bohaterkę tej książki, jej zdolności do żonglowania słowem. Według mnie doskonale określa samą książkę:

Kapitalne żarty, taki czarny humor, jak atrament, dystans do siebie. Może i udawany, ale świetny (...). Potrafiła uderzyć słowem, wyczekać, podnieść napięcie i rozłożyć cię na łopatki (...) Pisała swój maraton (kilkanaście wersów na raz) i to sprintem. Mimochodem zmieniała tempo, poważniała i nagle wolta i jeszcze lepsze szły słówka. Jej litery. To było cały czas wysokie. Pewnie, że nie nadążałem. Ale po co? Wystarczyło być. Pisała dla wszystkich. Nawet te najbanalniejsze, te najlichsze fragmenty dnia, przerabiała na skecze. Z automatu, bez słowa wstępu. Siadała, kwadrans, gotowe*(37).

 

Jakie ona miała historie? Pisała je na sucho, tylko ja nie trzeźwiałem po nich. Nigdy się nie rozczulała. Rzeczowo, dobitnie, jakby relację zdawała. A to był jej los**. (39)

 

Nie gadała jak seniorka rodu, ale z łacińską manierą. Czasowniki na końcu, „się" w miejscu, którego nikt się nie spodziewał. Nawet jak rymowała, to wdzięcznie. Wywracała słowa na lewą stronę, tę przewrotną***.

 

Wszystko na słowa rozkłada na łopatki, męczy, dręczy i upaja. Z tego się już nie trzeźwieje. Ale to akurat chyba dobrze.
Poza dwójką głównych bohaterów, nikt w tej książce nie posiada imion. A i tamci figurują, jako ona i Ro. Jane i Robert – pada tylko w najważniejszych dla tej dwójki chwili, kiedy to wyznają sobie miłość. Inni nazwani zostali odpowiednio do pełnionej funkcji. Jest więc Główny – mąż bohaterki, młodsza – córka, bliska – to najlepsza przyjaciółka, fachowiec – lekarka. Wszystko to są jednak moje domysły, których wiele trzeba snuć podczas lektury. Jest więc kobieta, matka, żona, kochanka, przyjaciółka, sąsiadka, którą poznajemy w ostatnich chwilach jej życia. Odchodzi, bo tak zdecydowała, powoli i po cichu, samotnie. Czy zawiodła ją miłość? Codzienne życie, czy po prostu straciła ochotę, na to, aby oddychać powietrzem? Każdy czytelnik nich wybierze swoją wersję i niech dalej rozwija historię. Wszystko na słowa, opiera się właśnie na słowach. Tu nie ma miejsca na zbędne dookreślenia, nazwy, imiona, rzeczy. Zamykając książkę doszłam do wniosku, że powieść tylko na tym zyskała. Jest pełna, bogata, skupiona na sobie i zawiera tylko to, co najlepsze. Sam soczysty miąższ, bez skórki.

 

Niezwykle ciekawy jest pomysł na poprowadzenie fabuły. Padają proste słowa: ona umiera i wtedy wszystko zaczyna się dziać, choć właściwie nic się nie dzieje. Szereg osób zmartwionych, zdziwionych, zbulwersowanych tą sytuacją zatrzymuje się na chwilę i wypowiada na temat tej, która umiera gdzieś po cichu, skulona na podłej pryczy. Wszyscy mówią, wspominają, czasem dobrze, czasem źle, ale właściwie nikt nie podejmuje żadnych kroków, aby jej pomóc. Twierdzą, że się nie da, nie powinno, skoro sama zainteresowana nie chce żyć. Jednym jest tak wygodnie i właściwie nie mogę doczekać się końca, inni chcieliby pomóc, ale w zasadzie nie wiedzą jak. Jeszcze inni są zupełnie obojętni ( a bo to mało takich przypadków, niech sobie nie myśli, że jest najważniejsza). Dzięki takiej narracji poznajemy bohaterkę dokładnie, kawałek po kawałeczku, z każdej strony. Patrzymy na nią przez pryzmat wielu osób i dzięki temu historia zaczyna w pełni się kształtować. Czy Ona coś mówi? Mówi. W ostatnim powiewie nadziei otwiera się, choć nie do końca, nie w pełni i opowiada swoją historię. Robi to szybko, bo nie ma czasu i w dodatku w osobie trzeciej, jak gdyby to nie o niej była mowa. Nie powie wszystkiego, bo przecież niech sobie w końcu pomyślą, zastanowią się i dopowiedzą.

 

Czy to gra Jane z tymi, którzy zostaną, kiedy jej już nie będzie? Możliwe. Przecież miłości do żonglowania słowem nie utraciła nigdy. A może to jednak gra autorki z czytelnikiem? Nie każda książka może być podana na tacy, w postaci fileta bez zbędnych ości. Taki wypatroszony kawał mięcha jest może i łatwy w konsumpcji, ale jakież to nudne. Zero adrenaliny i wysiłku, a przecież nie o to w życiu chodzi, żeby było zawsze łatwo, miło i przyjemnie.

 

Wszystko na słowa interpretować można na wiele sposobów, w zależności od tego, które słowa jak przeczytamy, połączymy ze sobą czy rozdzielimy. Wiele zależy też od stopnia zagłębienia się w tekst i ilości przeczytanych słów. Za pierwszym razem to odkrywałam, to gubiłam się w gąszczu liter. Dałam się wciągnąć w fascynującą grę, która jak się okazało przy trzeciej lekturze miała wiele opcji i rozwiązań. Zwycięzcą byłam za każdym razem. W tym przypadku nie mam mowy o jednoznaczności. Sama autorka pisze, że umierać można na wiele sposobów i do skutku. Tak też umiera Jane. Dla siebie, dla innych, a nawet za innych**** (Ze wstępu autorki). Umieranie to jednak w mistrzowskim stylu, wieloznaczne, niejasne, niedopowiedziane. Tym lepiej. Można wymyślać, dopowiadać, pytać, odgadywać

 

A czego nam nie powiedzieli? I dlaczego? Słowo jest ważniejsze niż pobieżny, wpisany w niego, sens. Oni żyją w swoich słowach, dla tych słów, między słowami. Mają alfabet, kody, szyfry... (...) nie chodzi przecież o prosty schemat trójkąta. To ich w ogóle nie tyczy...*****(ze wstępu autorki)

 

Lektura tej książki jest niesamowitą przygodą i ucztą w czystym wydaniu. Kiedyś ktoś wspomniał o przeżywaniu katharsis podczas obcowania z doskonałą sztuką. Rzadko dostępuję tego zaszczytu, tym bardziej cenię sobie lektury, które wzbudzają takie emocje. A. Press, posiada niezwykły dar czarowania słowem, zabawy literą, którą układa na białej karcie według sobie tylko znanych kombinacji tworząc wspaniałą kompozycję, która cieszy oko i umysł. Niebanalna fabuła, stworzona z prostego tematu, nabrała nowego wyrazu i smaku, a czarne litery już dawno nie miały takiego charakteru.

 

Polecam gorąco!

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial