Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Skazaniec. Na Pohybel Całemu Światu

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 6 votes
Akcja: 100% - 3 votes
Wątki: 100% - 6 votes
Postacie: 100% - 7 votes
Styl: 100% - 9 votes
Klimat: 100% - 9 votes
Okładka: 100% - 7 votes
Polecam: 100% - 6 votes

Polecam:


Podziel się!

Skazaniec. Na Pohybel Całemu Światu | Autor: Krzysztof Spadło

Wybierz opinię:

Scoto

Zastanawialiście się kiedyś co może czuć człowiek skazany na dożywocie? Jak to jest nie móc wyjechać, odwiedzić bliskich, ba!, nie móc wyjść poza mury jednego budynku? Pomyślcie o jutrzejszym dniu, o najbliższym tygodniu i zastanówcie się co będziecie robili... A teraz pomyślcie, że wszystkie Wasze plany ograniczają się do jednego - siedzenia w celi, wyjścia na spacerniak, pracy, która niekoniecznie jest szczytem Waszych marzeń i posiłków, niesmacznych papek, które mają Was jedynie utrzymać przy życiu a nie dostarczyć kulinarnych radości.

 

Tak właśnie wyglądało życie Stefana "Ropucha" Żabińskiego, 22-latka, chłopaka ledwo co wchodzącego w dorosłość.

 

Akcja rozgrywa się w latach 20. XX wieku, samochody dopiero zaczynają się pojawiać na ulicach, Polska powoli zapomina o wojennych przeżyciach a więzienie we Wronkach jest uważane za jedne z najsurowszych. Ropucha poznajemy w momencie przewożenia do nowego "domu". Oczywiście na "dzień dobry" zostaje odpowiednio potraktowany, co może szokować, ale szybko uświadamia nas, w jaki sposób przedstawiały się ówczesne realia. Kolejne dni Żabińskiego we Wronkach przybliżają nam więzienne życie, poznajemy zasady funkcjonowania placówki i tryb życia skazanych. Z jednej strony współczułam więźniom, z drugiej wiedziałam, że przecież za coś zostali skazani, odbywają karę za swoje czyny więc, w gruncie rzeczy, mają to na co zasłużyli. Nie przebywali w sanatorium czy na wakacjach... A jednak...

 

Żabikowski jednocześnie ma dużo szczęścia i tyle samo pecha. Połączenie jednego i drugiego sprawia, że dostaje pracę, która daje mu satysfakcję i możliwości, o jakich inni więźniowie mogli tylko pomarzyć i, jednocześnie, poznaje smak karceru i dodatkowych ograniczeń. Ropuch nadzoruje pracę na stolarni, gdzie "przy okazji" wykonuje meble na zamówienie naczelnika więzienia. Dzięki temu może poruszać się po całym więzieniu i zmieniać standardowy rozkład dnia. Żabikowski wielokrotnie wspomina ile satysfakcji daje mu ten układ, momentami wręcz zapominał gdzie się znajduje i kim jest. Krzysztof Spadło postarał się żeby więzienne życie głównego bohatera nie wyglądało jednak zbyt różowo. Na samym początku swojego wronkowskiego życia Ropuch poznaje aspiranta Szumskiego. Szczerze przyznaję, że znienawidziłam go równie mocno co główny bohater. Za każdym razem, gdy czytałam jego wypowiedzi, gdy widziałam co robił Żabikowskiemu, trzęsło mną. Na tym przykładzie widać, jak jedna decyzja (odmowa donoszenia) może wpłynąć na cały późniejszy pobyt skazańca, sympatia bądź antypatia nadzorujących osób zmienia wiele, jeśli nie wszystko.

 

Oczywiście ciężko jest opisywać więzienne życie bez wspominania o innych skazańcach. Autor Skazańca stworzył różnorodne i barwne więzienne towarzystwo. Momentami miałam wrażenie, że siedzę pośród nich. Niektórzy mnie śmieszyli, inni drażnili, pozostali czasami przyprawiali o gęsią skórkę, widziałam ich oczami Ropucha i reagowałam na ich zachowanie podobnie jak on. Nie wszyscy z nich odbywali, jak Żabikowski, karę dożywocia. Część z nich odliczała kolejne miesiące dzielące ich od odzyskania wolności. W rozmowach skazanych często przewijał się ten temat, w końcu tym żyli, to trzymało ich przy zdrowych zmysłach. Ropuch zazdrościł im możliwości planowania przyszłości, on, co najwyżej, mógł przysłuchiwać się i mieć nadzieję, że kiedyś, w innym ustroju politycznym, zmienią mu karę na 25 lat odsiadki.

 

Żabikowski ma spędzić resztę swojego życia w więzieniu, ale przecież nie zawsze tak było, urodził się i wychował "na zewnątrz". Opisując swoje wronieckie losy często wspomina dawnych przyjaciół, swoje przygody z dzieciństwa, opowiada o ukochanej i zadręcza się rozstaniem z nią. W czasie zakazu kontaktowania się ze światem zewnętrznym ryzykuje przekazywanie listów matce. Układy i układziki mogą wiele zdziałać, tyle samo dobrego co i złego. Historia jego mamy, spotkanie z byłą dziewczyną - to były sceny, które bardzo mnie poruszyły. W pierwszym przypadku nie mogłam zrozumieć, jak bardzo zdegenerowanym i nieludzkim trzeba być, by tak postąpić; w drugim wzruszała moc miłości. Od pierwszych dni w więzieniu Ropuch zmieniał się; z wesołego, otwartego i przyjacielskiego chłopaka stał się zamkniętym w sobie, nieufnym mężczyzną. Strona po stronie widzimy tę przemianę, osobiście nie dziwiłam się jej, miejsca przebywania jednak determinują nasze zachowanie. Ciekawa jestem czy Żabikowski kiedyś wyjdzie z więzienia i jak wtedy będzie się odnosił do ludzi. Tak, jak we Wronkach, czy może jednak inaczej? Jeden z długoletnich więźniów nawet przy krótkim wyjściu na zewnątrz nie był w stanie się odnaleźć w prawdziwym świecie. Mimo możliwości wyjścia poza więzienne mury wolał zostać w celi. Bał się, normalne życie przerażało go i sam mówił, że nie jest w stanie już się w nim odnaleźć. Być może dla ludzi z długoletnimi wyrokami perspektywa wolności nie jest jednak tym, czym może się wydawać?

 

Jaki jest Ropuch? Sympatyczny. Polubiłam go od pierwsze pobicia. Wydał mi się taki młodziutki, niedoświadczony, nieumiejętność pisania i czytania robiła go jeszcze bardziej nieporadnym. Współczułabym mu jeszcze bardziej, gdyby nie jedna zasadnicza rzecz - został skazany za morderstwo. Nie wiem kogo zabił, przez całą powieść ten temat był omijany szerokim łukiem. Żabikowski wprawdzie wspominał, że bardzo tego żałuje, ale nic poza tym. Może gdybym wiedziała co zrobił wcale bym go nie żałowała?

 

Gdy dostałam od autora plik ze Skazańcem byłam nastawiona sceptycznie. No bo skoro autor rozdaje swoje dzieło za darmo to pewnie nie może być dobre... Cóż, pomyliłam się. Nie boję się pisać krytycznych uwag, ale w tym przypadku jedynie do korekty można się przyczepić. Poza tym książka jest świetna. Idealnie zarysowane postaci, świetne stopniowanie napięcia, dobre wprowadzenie w rzeczywistość lat 20. XX wieku. Nie mogłam się oderwać od powieści, czytałam i czytałam, strona po stronie, aż doszłam do końca i krzyknęłam - "Ale jak to?!". Jak można zakończyć książkę w taki sposób? W takim momencie? Z miejsca przypomniało mi się dlaczego nie lubię czytać serii bez wcześniejszego upewnienia się, że kolejny tom jest już napisany...

 

Jeśli ktoś się waha czy sięgnąć po "Skazańca" zapewniam, że nie ma nad czym się zastanawiać. Warto. Serio.

 

Skrawki Myśli

Początek lat dwudziestych dwudziestego wieku. Polska dopiero co odzyskała niepodległość. Zaledwie od kilku lat kształtuje swą państwowość po długim okresie zniewolenia. Niestety nie wszystkim przyjdzie cieszyć się tą upragnioną niepodległością. Młody, bo zaledwie dwudziestokilkuletni Żabikowski, trafia do Centralnego Więzienia we Wronkach. Ten młody mężczyzna na wolności był bardzo dobrze zapowiadającym się stolarzem. Na wolności też czekała go spokojna przyszłość u boku ciepłej i dobrej dziewczyny. Tam też pozostała kochająca go matka. Los jednak zadrwił z Żabikowskiego i jego przyszłość miała odtąd aż po kres jego dni upływać za więziennymi murami.

 

Więzienie jest środowiskiem specyficznym i tak typowym zarazem. Specyficzni są mieszkańcy tego nad wyraz sztucznego w swej formie świata. Żyją tu pod jednym dachem więźniowie i strażnicy. A różnica pomiędzy nimi czasami bywa bardzo płynna. Czasem Ci, którzy winni stać na straży prawa bywają bardziej okrutni i pozbawieni wszelkich skrupułów niż Ci, których za winy osądzono i umieszczono pod czujnym okiem strażników. Czasem jest tak, że stróż zmienia się w kata, a kat w ofiarę i nic nie może temu zapobiec. Przecież nikt nie przejmie się losem skazanych za najokrutniejsze zbrodnie. Więzienie jest też miejscem typowym. Tu tworzą się pomiędzy osadzonymi struktury władzy i zależności. Tu ludzie muszą radzić sobie z codziennymi troskami. Tu też przeżywają radości. Muszą funkcjonować w otaczającej grupie. Tu zawiązują się przyjaźnie. Tu dochodzi pomiędzy więźniami do animozji. A czas upływa na pracy i odpoczynku.

 

Żabikowski trafia do więzienia. Jest to dla niego całkowicie nowa sytuacja. Początkowo inni więźniowie odnoszą się do niego z rezerwą. Wkrótce okazuje się jednak, że jest to zachowanie zupełnie naturalne i przejawiane wobec każdego nowego skazańca. Wkrótce jednak Żabikowski, zwany Ropuchem, zyskuje zaufanie wśród więziennych towarzyszy. Powoli zaczyna przyzwyczajać się do życia w zamknięciu. Czas upływa mu na pracy i więziennej codzienności. Mimo, że stara się przestrzegać obowiązujących w zamknięciu zasad, przestrzegać regulaminu, to jednak nieustannie popada w coraz to większe tarapaty. Nie pomaga mu również wrogość jednego ze stróżów prawa. A wszystko to w czasie, gdy w niepodległej Polsce tak wiele się dzieje, tak znaczące wydarzenia budują jej przyszłość. Ale co właściwie zrobił ten młody człowiek, by tak przekreślić swój los? Jakiej dopuścił się zbrodni, że zasłużył, by w Centralnym Więzieniu we Wronkach dokonać swego żywota?

 

Powieść „Skazaniec" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Krzysztofa Spadło. „Skazaniec" to również debiutancka powieść tego autora. W 2011 r. Krzysztof Spadło wydał zbiór opowiadań pt. „Marzyciele i pokutnicy". Byłam zatem bardzo ciekawa powieści, o której wcześniej czytałam sporo dobrych słów. Przyznać muszę, że powieść „Skazaniec" jednocześnie miło mnie zaskoczyła, jak i trochę rozczarowała.

 

Krzysztof Spadło ciekawie i bardzo malowniczo, jeśli takie określenie jest w tym miejscu odpowiednie, pisze o realiach polskiego więziennictwa z początku ubiegłego stulecia. Bardzo szczegółowo opisuje obowiązujące stosunki międzyludzkie i reguły panujące w zakładach karnych, nakreśla również zasady prawodawstwa. A wszystko to okrasza sporą dawką faktów historycznych, które tworzą ciekawe tło powieści i przybliżają czytelnikowi ówczesną Polskę i świat.

 

Książka Krzysztofa Spadło pełna jest również ciekawych bohaterów. Są nimi zarówno więźniowie, jak również strażnicy. Jednak najbardziej interesujący i wielowymiarowi są ci pierwsi. Osadzeni tworzą specyficzny rodzaj społeczności. Ich też autor odmalowuje jako postaci niejednobarwne. Popełnili przestępstwa a nawet zbrodnie, jednak nie można ich tylko i wyłącznie definiować przez pryzmat popełnionego czynu zabronionego. W każdym z nich istnieje pierwiastek dobra, jak i zła. Można ich lubić, można ich znienawidzić.

 

Powieść „Skazaniec" ma jednak swą zasadniczą wadę. Tempo powieści jest zdecydowanie za wolne. Autor tak mocno skupia się na ukazywaniu panujących w więzieniu stosunków społecznych, że gdzieś w międzyczasie wątki, które są szalenie interesujące i tworzą aurę tajemniczości giną w bezmiarze więziennej codzienności. A najciekawszy wątek pojawia się dopiero u krańca powieści i tworzy pole dla kolejnej części historii. Wydaje mi się jednak, że nie jest to najlepsze z możliwych rozwiązań, bo gdy pomyślę, że przyjdzie mi czekać kolejnych wiele godzin w następnej części opowieści o więźniu Żabikowskim, by w końcu coś istotnego się wydarzyło, to zaczynam się zastanawiać czy starczy mi na to cierpliwości.

 

Ewa Chani Skalec

Książkę tę wygrałam w fejsbukowym konkursie. Muszę przyznać, że latem miałam szczęście do różnych zabaw i, ku mej wielkiej radości, moja biblioteczka trochę się dzięki temu wzbogaciła. Tym bardziej więc cieszę się z tej powieści, ponieważ szczerze mogę napisać, że jest naprawdę z najwyższej półki. Autor, co jest w Polsce fenomenem, wydał pierwszy tom "Skazańca" niemal jednocześnie w formie papierowej, audiobookowej i ebookowej, a jakby tego było mało – nakręcił 10-minutowy film (o którym jeszcze na końcu recenzji).

 

Temat więziennictwa zawsze żywo mnie interesował. Nie powinno to dziwić, skoro jestem magistrem prawa i to raczej zdecydowanie karnistą. We Wronkach co prawda nigdy nie byłam (choć pochodzę z Poznania), ale miałam wątpliwą przyjemność "zwiedzić" zakład karny w Rawiczu. To, co zobaczyłam z pewnością nie było do pozazdroszczenia i do dziś (mimo upływu ponad dekady) zachowałam tamten dzień w pamięci. Mam też świadomość, że dzisiejszym więźniom żyje się przynajmniej o jedno niebo lepiej niż tym, którzy w więzieniach przebywali w czasach II RP (nie wspominając już o czasach zaborów). A to o nich właśnie jest pierwszy tom trylogii.
Tyle tytułem wstępu. Przechodząc do meritum...

 

Akcja powieści rozpoczyna się w lipcu 1922 roku. Stefan Żabikowski zostaje przewieziony z aresztu do Centralnego Więzienia we Wronkach, gdzie ma spędzić resztę swojego życia. Smutna prawda, szczególnie dla młodego człowieka, który za kilka miesięcy ma obchodzić 22. urodziny. Cóż, jak zauważa jednak Ojczulek – więzień, o którym jeszcze napiszę – z "dożywociem" zawsze wiąże się czyjaś śmierć. Czyja? Nie wiemy, ponieważ Staszek, nazywany przez wszystkich Ropuchem, do ostatniej strony nie zdradza nam, jakim czynem zasłużył sobie na pobyt w tym straszliwym miejscu, na które składają się ceglane mury, druciane zasieki i uzbrojeni strażnicy. To on jest pierwszoosobowym narratorem – wszystkie wydarzenia widzimy jego oczami, słyszymy jakby z jego ust i... odczuwamy jego sercem.

 

"Sztuką jest poradzić sobie z własnymi demonami bez pomocy innych." Dlatego w więzieniu potrzebni są przyjaciele. Cóż, trudno mówić w tych warunkach o przyjaźni, a Ropuch dotkliwie i boleśnie się o tym przekona. Jeśli więc nie przyjaciel, to chociaż ktoś, kto wspomoże, kto wesprze raz na jakiś czas dobrym słowem, kto wysłucha twojej historii, podzieli się papierosem, albo podpowie, z kim warto ubić interes. Takich osób i we wronieckim więzieniu nie brakowało, choć Ropuszek musiał być bardzo ostrożny, komu powierza swe tajemnice. Szczególnie, że uwziął się na niego aspirant Teodor Szumski. Na nic czasami zda się poparcie u samego dyrektora zakładu, kiedy większość decyzji dotyczących dziesiątego oddziału jest w rękach aspiranta...

 

Światek przestępczy, którego przedstawiciele trafili za kratki jest zróżnicowany i bardzo, bardzo bogaty... w doświadczenie. Z twarzy nie wyczytasz, co kto uczynił, jak po okładce nie poznasz, czy książka jest warta przeczytania. Każdy kryje w sobie jakiś mroczny sekret, w końcu za nic nie trafia się do takiego okropnego miejsca. Można co najwyżej mieć pecha i dostać karę wyższą, niż się zasłużyło, ale cóż... sprawiedliwość może i jest ślepa, ale ludzie, którzy wydają wyroki mogą mieć w tym swój interes. Doskonałym przykładem takiego wypadku jest postać Cygana Boyko, który splamił się zwykłą kradzieżą, a skazany został za dywersję i przestępstwo polityczne...

 

W powieści co i rusz przewija się jakaś wzmianka o wydarzeniach w Polsce i na świecie, o których więźniowie w jakiś sposób się dowiedzieli, albo o których dużo, dużo później przeczytał Ropuch. Wszak miał sporo czasu... Zaraz, zaraz, ale skąd raczej biedny mieszkaniec Kalisza umiał czytać? Otóż, nie umiał. Miał talent do liczb i prawdziwy dar do pracy w drewnie, ale czytać i pisać nauczył się dopiero za kratkami. Jego nauczycielem był, wspomniany już przeze mnie, Ojczulek. Najstarszy więzień we Wronkach. Postać barwna i niesamowita. Nie chcę o nim za wiele pisać, by nie popsuć Wam lektury, ponieważ Ojczulek niejeden raz odegra niebagatelną rolę w życiu Staszka, a także i innych osadzonych. Szczególnie tych z oddziału dziesiątego, szczególnie wtedy, gdy zbliżają się Święta...

 

Barwna galeria postaci, pierwszoosobowa narracja, tragiczny bohater, do którego po prostu nie da się nie przywiązać, wciągająca historia i wspaniały język. Czegóż więcej może chcieć czytelnik? Może kilku literówek mniej, ale i te można jakoś przetrwać, kiedy w czasie lektury "Skazańca" zdajesz się wciągnięty w wir wydarzeń, czujesz niemal fizycznie bicie pałką, czy smród noszonego w metalowych wiadrach łajna. Od powieści nie sposób się oderwać, a ostatnie sto stron to już całkowity majstersztyk. I nawet zawalona kompletnie noc zdaje się niczym – w końcu więźniowie we Wronkach wycierpieli więcej. Owszem, nie zostali tam osadzeni za nic, ale za karę. Czy lektura "Skazańca" to kara? Zdecydowanie nie.

 

Obiecałam kilka słów i filmie, najlepiej chyba jednak będzie podać Wam po prostu link (https://www.youtube.com/watch?v=guW01-vA9RQ), pod którym możecie go zobaczyć. Warto. Ja natomiast z niecierpliwością czekam na drugi tom, którego premiera już za kilka dni.

A psik

Jeszcze na dobre nie wyszłam z więzienia - mam tu na myśli PrzemianęJodiPicoult - a znowu do niego wróciłam. Nie fizycznie, rzecz jasna, lecz mentalnie. Znów poczułam na plecach chłód więziennych murów, a to za sprawą polskiego autora, Krzysztofa Spadło, który w sugestywny sposób opisał straszne miejsce - więzienie we Wronkach.

 

1922 rok. Młody mężczyzna, Stefan Żabikowski z aresztu zostaje przewieziony do Centralnego Więzienia we Wronkach, więzienia, które nie cieszy się dobrą opinią. Żabikowski ma w nim spędzić resztę swojego życia, gdyż za to, co zrobił (tego się niestety nie dowiadujemy), został skazany na dożywocie. Jedno jest pewne:

Nie musisz mi mówić, co zrobiłeś, wiem, że za każdym wyrokiem dożywocia czai się śmierć. - s.164

 

Powyższe słowa mówi do Stefana Ojczulek, inny więzień, były ksiądz. Między mężczyznami nawiązuje się nić przyjaźni. Ale o tym może za chwilę. Wszystkie wydarzenia na terenie więzienia - i nie tylko - poznajemy z perspektywy Ropucha (bo takim przydomkiem ochrzcili Stefana koledzy więźniowie). To on jest narratorem. Obserwujemy więc, jak Ropuch powoli dostosowuje się do więziennego życia. Nie może obejść się bez siniaków i innych bolesnych przygód. Powolutku zawiązują się różne znajomości, jednak Stefan ma pecha - aspirant Teodor Szumski bardzo go nie lubi. A to właśnie Szumski rządzi całym dziesiątym oddziałem więzienia. I nawet, kiedy później Ropuch "ustawi się" dzięki swoim stolarskim umiejętnościom i zdobędzie uznanie w oczach samego dyrektora zakładu, Szumski nadal będzie go niemiłosiernie gnębił.

 

Mamy możliwość podejrzeć, jak wyglądało więzienne życie na początku ubiegłego wieku. Widzimy i przeżywamy razem z bohaterem wszystkie jego przejścia. Doświadczamy zdrady, bólu i całego kalejdoskopu różnorodnych, często skrajnych, uczuć. Obserwujemy, jak Ropuch przystosowuje się do więziennej codzienności i próbuje odnaleźć się w tamtejszej hierarchii i rozmaitych układach.

 

Więzienie zmienia człowieka, buduje nową hierarchię wartości i priorytetów (...). Kiedy jesteś otoczony przez mury i kraty, musisz się nauczyć dbać o własne interesy. - s.115

 

W akcję wplecione zostały wzmianki o różnych wydarzeniach z kraju i ze świata, które miały wówczas miejsce. Mamy tu więc i śmierć Narutowicza i informację o pisaniu "Mein Kampf" przez Hitlera i wiele, wiele innych cennych informacji. Takie tło historyczne niezwykle wzbogaca i uatrakcyjnia lekturę.

 

Wspaniały sposób poprowadzenia akcji i umiejętne łączenie pięknej polszczyzny, z bądź co bądź wszechobecnymi w więzieniu wulgaryzmami to cechy, które mnie ujęły praktycznie "od pierwszego wejrzenia". Książka czyta się/słucha płynnie, nie ma niepotrzebnych dłużyzn ani bezsensownych dygresji. Wszystko jest dograne, dopięte na ostatni guzik. "Skazaniec" z powodzeniem może zostać uznany za zbiór życiowych mądrości:

Czas. W miarę jego upływu zmieniają się nasze poglądy, nastawienie, relacje; potrafi zweryfikować wszystko, począwszy od uczuć, a skończywszy na wspomnieniach. Kiedy po latach oglądamy się za siebie, możemy dostrzec prawdziwe oblicze naszych zwycięstw i porażek, ponieważ dopiero wtedy wyraźnie widzimy ich konsekwencje. - s.291

 

Mam drobny zarzut względem powieści - zastanawiam się, dlaczego czytelnicy nie otrzymują (chociażby na końcu książki) informacji, za co siedzi w więzieniu główny bohater, Ropuch. W toku lektury otrzymujemy okruchy informacji, dlaczego znaleźli się tam jego "kumple", ale sam Żabikowski nie ujawnia swojej przeszłości. Trochę mnie to irytowało, bo z powodu owej niewiedzy zdążyłam nawet trochę polubić bohatera. Podejrzewam, że gdybym się wreszcie dowiedziała, jakie są jego grzechy, mogłabym zmienić zdanie.

 

Jeśli chodzi o sam audiobook, to mam mieszane uczucia. Sposób czytania, intonacja nie zachwyciły mnie jakoś szczególnie. Po usłyszeniu kilku ciekawych myśli postanowiłam posiłkować się wersją książkową, stąd przy cytatach byłam w stanie podać numery stron.

 

Wiktoria

Nie mam szczęścia do audiobooków, lub po prostu nie jestem do nich przyzwyczajona – nie jestem w stanie skupić się na tym na tyle, zapamiętać wszystko lub nie budzić się z tzw. zawiasu po pięciu minutach. Wydaje mi się, że na początek powinnam napisać coś o tym, jak się słuchało „Skazańca...". Leszek Wojtaszak ma mocny, lekko zachrypnięty głos, który pasuje do więziennego klimatu, jednak łatwo się rozpraszałam, jak zawsze.

 

„Musicie wiedzieć, że każda cela to miejsce kaźni, gdzie czas znęca się nad człowiekiem. Jesteś tylko ty, twoje myśli i czas płynący w zwolnionym tempie. Sunie leniwie i pastwi się nad tobą, zagląda ci w umysł, budzi wspomnienia, zadaje pytania, na które nie ma odpowiedzi."

 

„Skazaniec. Na pohybel całemu światu" opowiada historię 22-latka – Stefana Żabikowskiego – który trafia do więzienia we Wronkach na początku lat dwudziestych XX wieku. Mężczyzna dostaje przezwisko „Ropuch", do czego musi się przyzwyczaić, jak i całej więziennej rzeczywistości. Powiem Wam jedno – ma na to całe życie. Dostał dożywocie, tylko że autor nie zdradził, za co.

 

KRZYSZTOF SPADŁO

zadebiutował na polskim rynku literackim w roku 2012 zbiorem opowiadań pt: "Marzyciele i pokutnicy". We wrześniu 2013 jako autor niezależny opublikował I tom powieści "Skazaniec" wydając w tym samym dniu książkę papierową, e-wydania na wszelkie możliwe nośniki, audiobooka oraz upublicznił film krótkometrażowy promujący rzeczoną powieść. W ogólnopolskim konkursie Ebook Roku 2013 powieść "Skazaniec" została uhonorowana laurem Najlepszy Self-Pub 2013. [źródło: http://www.skazaniec.com/]

 

Podoba mi się to, że autor zastosował narrację pierwszoosobową. Wydaje mi się, że dzięki temu mamy szansę poznać lepiej Ropucha, który jest narratorem. Opowiada dzieje swojego życia – młodego człowieka, który zwyczajnie stara się przetrwać w więzieniu. Najbardziej uderzyły mnie moje myśli o bohaterze na samym początku – przecież w dniu, gdy trafił do więzienia, pożegnał się ze swoimi marzeniami i planami na przyszłość.

 

„Miewałem takie dni w swoim życiu, kiedy czułem, że mój umysł zanurza się w otchłań szaleństwa. Wówczas niewiele brakowało, aby jedna przelotna myśl strąciła mnie w przepaść wyimaginowanego świata. Znałem takich, którzy nie potrafili się temu oprzeć i zupełnie bezsilni pogrążali się w koszmarnych krainach ciemności. Widziałem, jak stają się niewolnikami własnych demonów i fobii. Odchodzili przeważnie na dwa sposoby. Jednych ogarniało kamienne misterium, przepełnione milczącym zapomnieniem, a drugich rozpierała wściekłość. Zresztą co tu dużo mówić, w tak mrocznym miejscu jak więzienie we Wronkach każdy miał prawo sfiksować."

 

Zazwyczaj unikam więziennych tematów – nie sądziłam, że to może być tak ciekawe. Gdyby nie to, że był to audiobook, a nie książka papierowa, skończyłabym to w góra dwa dni (a przy obecnym stylu życia to sukces). Nieważne w jakiej formie sięgniecie po tą książkę – przekazuję, że przede wszystkim warto zwrócić uwagę na przedstawione tło historyczne, które ma wpływ na więzienie we Wronkach.

 

„Skazańca" słuchało się całkiem dobrze, zwyczajnie musiałam się wciągnąć. Podczas słuchania nie wiedziałam czego się spodziewać. Nagrania w sumie trwają ponad 16 godzin – przeraża, co? Nie warto myśleć o tym, że to tyle trwa, dodatkowo jeśli chodzi o więzienie. Warto natomiast sięgnąć po „Skazańca" i poznać dzieje Stefana „Ropucha" Żabikowskiego.

 

Korcia

Książkę Krzysztofa Spadło "Skazaniec" otrzymałam w formie audiobooka. Lubię czasami posłuchać jakiejś powieści. Towarzyszy mi ona wtedy w domowych pracach i sprawia, że są zdecydowanie przyjemniejsze. Za to dużo trudniej pisze się recenzje audiobooków, bo ciężko wyłuskać cytaty, nie można przewertować jej, by sobie przypomnieć fabułę. Spróbuję jednak jakoś sobie z tym trudnym wyzwaniem poradzić.

 

"Miewałem takie dni w swoim życiu, kiedy czułem, że mój umysł zanurza się w otchłań szaleństwa. Wówczas niewiele brakowało, aby jedna przelotna myśl strąciła mnie w przepaść wyimaginowanego świata. Znałem takich, którzy nie potrafili się temu oprzeć i zupełnie bezsilni pogrążali się w koszmarnych krainach ciemności. Widziałem, jak stają się niewolnikami własnych demonów i fobii. Odchodzili przeważnie na dwa sposoby. Jednych ogarniało kamienne misterium, przepełnione milczącym zapomnieniem, a drugich rozpierała wściekłość. Zresztą co tu dużo mówić, w tak mrocznym miejscu jak więzienie we Wronkach każdy miał prawo sfiksować".

 

Bohaterem książki jest Stanisław Żabikowski, zwany Ropuchem. Jest to młody człowiek, który w wieku dwudziestu dwóch lat trafia do więzienia. W Zakładzie Karnym we Wronkach będzie odsiadywał karę dożywocia.

 

Akcja rozgrywa się w latach dwudziestych ubiegłego stulecia, kiedy to obraz więziennictwa przedstawiał się zupełnie inaczej niż dzisiaj. Wtedy skazani nie mogli liczyć na wygody, musieli ciężko pracować i próbować jakoś odnaleźć się w więziennej rzeczywistości.

 

Nasz bohater, jako jeden z niewielu, spędzi w więzieniu większość swojego życia. Podczas gdy inni skazani odliczają czas do zwolnienia, on nie ma na co czekać. Teraz to tu jest jego dom i Ropuch musi się postarać, by egzystencja tu była przynajmniej znośna. W końcu nawet w więzieniu można się jakoś ustawić...

 

Wraz z kolejnymi stronami lepiej poznajemy Stanisława Żabikowskiego, innych osadzonych, życie w więzieniu oraz strażników. Pojawiają się też migawki z życia poza więzieniem, wydarzenia z historii naszego kraju. Trzeba przyznać, że osadzeni niechętnie dzielą się informacjami, za co zostali skazani, również nasz główny bohater nie za bardzo chce o tym mówić.

 

Czytając książkę "Skazaniec", trudno pozbyć się skojarzeń z jednym z opowiadań Stephena Kinga "Skazani na Shawshank", ale oczywiście oprócz oczywistych podobieństw jest też wiele różnic. W końcu polskie i amerykańskie więzienia różnią się między sobą, ale czy aż tak bardzo?

 

Mnie obraz zakładu karnego z początku ubiegłego wieku bardzo zaciekawił, ale też nieco zszokował. W przypadku takich historii oczywiście nie da się uniknąć brutalności czy wulgarnego języka, który w przypadku audiobooka długo dźwięczy w uszach. Jednak dzięki temu opowieść jest bardziej wiarygodna. Warsztat Krzysztofa Spadło jest na bardzo wysokim poziomie. Dzięki temu udało mu się stworzyć historię bardzo prawdziwą, jednocześnie ogromnie ciekawą i napisaną po mistrzowsku. Czegóż chcieć więcej? "Skazaniec" błyskawicznie pochłania czytelnika i na długo nie daje o sobie zapomnieć.

 

Narracja powieści jest pierwszoosobowa. Więzienną rzeczywistość poznajemy z perspektywy Stanisława Żabikowskiego. Wydaje się, że nic w tej opowieści nie jest przypadkowe, że została ona bardzo skrupulatnie dopracowana, więc tym bardziej cieszy fakt, że jest to tylko pierwsza część z wielotomowej serii.

 

Na koniec dodam jeszcze, że trudno książkę "Skazaniec" zaklasyfikować do jednego gatunku, bo ma ona elementy powieści obyczajowej, dramatu, thrillera, sensacji, a nawet romansu, które zostały bardzo umiejętnie ze sobą połączone. Dzięki temu ma ona szansę zaciekawić bardzo szeroki krąg odbiorców.

 

Nie wiem jak Wy, ale ja już czekam na więcej...

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial