Agnes Recenzentka
-
Niewielu lubi wiersze. Różne są tego powody – czasami utwory są zbyt trudne, może niezrozumiałe, niekiedy młodzież jest zmuszana w szkołach do ich interpretowania i nigdy już potem ich nie dotyka. Są nieliczni, którym twórczość poetycka zaczyna się podobać i zaczynają szukać innych, mniej klasycznych, a bardziej współczesnych poetów. Wielka szkoda, że wiersze nie są często kupowane, ba, los sporej większości umrze w szufladzie, gdzie dzieła literackie zalegają i giną podarte lub w płomieniach starości. Nieliczni pozwalają im ujrzeć światło dzienne i spojrzeć na świat z perspektywy tomików.
Zenon Fajfer stworzył krótki tomik wierszy zatytułowany „Powieki". Jednym z wielu zadań powiek jest chronienie oczu przez zarazkami, bakteriami i urazami zewnętrznymi. Nie trzeba być biologiem, by o tym wiedzieć. Zadaniem poetów jest ukazać świat w sposób inny, niż dotychczas. To samo zrobił autor tych wierszy.
Czytanie utworów Zenona Fajfera okazało się prawdziwym wyzwaniem. Tytuły poszczególnych działów, jak i samych wierszy, niewiele mówiły. Same utwory na pierwszy rzut oka składały się z luźno rozrzuconych wyrazów bez głębszego znaczenia. Dopiero długie rozmyślania, nawiązania i przede wszystkim powiązania sprawiały, że można było poniekąd zrozumieć przesłanie. Niewiadomo tylko, czy zrozumienie przesłania było prawidłowe i czy miało być tak, jak się to odczytało. Niektóre wiersze wywoływały uśmiech na twarzy. Najbardziej przeze mnie docenionymi stały się te, w których pojedyncze litery wyrazów pogrubiono w taki sposób, by po odczytaniu samych podkreśleń otrzymać pełne zdanie, którego cały wiersz był dopełnieniem lub wyjaśnieniem. Oczywiście żeby zrozumieć owe wyjaśnienie, trzeba było najpierw wyjaśnić sobie strukturę i pojedyncze elementy dzieła, a w takie słowne gierki już nie każdy lubi się „bawić".
Wierszy jest 34. Niektóre naprawdę interesujące, inne bardzo trudne, ale najlepsze pozostawiono na końcu. Ostatni z nich, brzmiący po prostu – „Nie odwracaj się" – podbił moje serce. Mimo prostoty i krótkiego, znanego wszystkim przekazu, wiersz zawiera głębię. Szczególnie po przeczytaniu pozostałych. Dodatkowo, wyjątkowo na czarnych stronach, wtrącone zostały komentarze Krzysztofa Hoffmana – redaktora tomiku. Jeśli wtrącić dwa zdania na temat niezwykłego wydania, wypadałoby powiedzieć o zaskakującym akcencie, jakim jest płyta na końcu tomiku. Ten przypadek posiada jedną wadę (i chyba jedyną, jeśli chodzi o te wiersze), ponieważ płyty nie można odtworzyć w tradycyjnym odtwarzaczu. Zresztą byłoby to trudne, gdyż na CD-ku wbrew pozorom nie nagrano audiobookowej wersji tomiku, lecz przedstawiono same wiersze w postaci interaktywnej prezentacji. Dlatego potrzebny jest komputer. Wielka szkoda, że autor nie zechciał nagrać wygłaszania swoich dzieł, najlepiej osobiście. Jednak mimo wszystko tomik podbił moje serce.
Takie zbiory z pewnością potrafią zachęcić do czytania wierszy. Polecam!