Falka
-
„Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że nasza cywilizacja znajduje się na zakręcie, nie tylko pod względem wartości, ale także społecznych oraz ekologicznych problemów, o których ostatnio dużo się mówi. Apokaliptyczne wizje dziejów niejednokrotnie były polem eksplorowanym przez artystów. (...) Artyści dobitnie pokazują, że nie trzeba czekać na koniec świata – ten proces nieustanie się dzieje, ulegając, podobnie jak cywilizacja, wizualnym metamorfozom. Wystarczy tylko zdjąć różowe okulary i spojrzeć na świat bez szkieł powiększających lub pomniejszających, które zaburzają jego prawdziwy obraz, narzucając bezwartościowy powidok"*.
Świat kończył się już po wielokroć. Dobry rok to w istocie taki, w którym nie brakuje zapowiadanej apokalipsy. Końcówka 2012 przedstawiała się w tym względzie niezwykle interesująco: na 21 grudnia przypadało zakończenie kalendarza Majów, w powietrzu wisiało przebiegunowanie Ziemi, a co za tym idzie katastrofy naturalne, które miały zmieść nas z jej powierzchni. Niestety/na szczęście fataliści musieli obejść się ze smakiem, a Rita Baum wypuścić kolejny numer pisma w kontekście życia „po końcu".
Numer otwiera okładka z fotografią z cyklu: Izabela Chamczyk**, performans NIE DOTYKAJ!, co już samo w sobie nadaje kontekst całości numeru. Instalacja/performance tej wrocławskiej artystki wychodził bowiem od znamiennego rozdzielania sztuki i rzeczywistości. Prawda stara jak świat, zostaje jednak przez nią przetworzona: sztuki nie można dotknąć, ale można prowokować pragnienie jej dotknięcia. Czytając to w kontekście tematu numeru: zbliżymy się do granicy krańcowości, bo przecież nic nie nęci, tak jak to czego nie możemy w pełni posiąść. A co jest lepszego, jeśli nie ostateczność sprzedana na kilkadziesiąt sposobów?
Wychodząc od manifestu Alaina Badiou, mówiącym o końcu filozofii, redakcja Rity rozpatrując różnorodność końców, zaprosi czytelników między innymi na zupę pomidorową (M. Dymek, Hucznego końca świata nie będzie), rozważania o apokalipsie informatycznej (M. Milach, Ostateczny (o)sąd twarzy świata) i tej we wierzeniach dżinijskich (M. Glinicka, Niekończąca się pralaja). Cykl świetnych tekstów o końcach w sztuce przywodzi na myśl komentarz do współczesnego rozwoju pustki mentalno-emocjonalnej, której stajemy się uczestnikami poprzez dematerializację codziennych faktów, przesyt informacyjny i oddalanie od konkretu. Pamiętacie zdjęcie ludzi skaczących z WTC? Wy także uważacie, że jest cholernie estetyczne? (M. Stefanik, Skok w pustkę, Z. Sokołowska, Wszystkie końce sztuki).
Obok tego wyjątkowo sporo młodej prozy i poezji z wybijającymi się Złotorzyckim i Opałką, poezją Janickiego. Interesujące komentarze do sztuki współczesnej: wystawy aktów z cyklu „Świętości" Ćwiertniewicza, czy swoistego fenomenu twórczości Patrycji Dołowy (U. Benka, Formy ciała i pamięci) przeplatają się z przesyconymi ciemnością fotografiami Pawła Kuli. Całość podsumowuje projekt Piotra Bartosa i Mateusza Ryczka, dołączony na CD do numeru.
Na kolejny koniec świata przyjdzie nam poczekać jeszcze 46 lat (następna w kolejce jest apokalipsa wg Newtona!), szczególnie że wskazówki Zegara Zagłady*** łaskawie dają nam jeszcze całe pięć minut do północy. Rozmowy o/po końcu prezentowane w zimowej, wyjątkowo smacznej Ricie udowadniają, że nie potrzebujemy gromów na niebie, by doświadczać końców na wszelkie możliwe sposoby, a poeci mają ciągle rację, twierdząc, że na inny koniec świata nie mamy co liczyć.
*Z. Sokołowska, Wszystkie końce sztuki, [w:] „Rita Baum" nr 26,Wrocław 2012, s. 31.
**przegląd prac artystki wewnątrz numeru
***Zegar Zagłady: http://pl.wikipedia.org/wiki/Zegar_Zag%C5%82adyZa możliwość zapoznania się z numerem dziękuję redakcji Rity Baum oraz portalowi Sztukater.