Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Kot Dalajlamy

Kup Taniej - Promocja

Additional Info

  • Autor: David Michie
  • Tytuł Oryginału: The Dalai Lama's Cat
  • Gatunek: Powieści i Opowiadania
  • Język Oryginału: Angielski
  • Przekład: Marta Czub
  • Liczba Stron: 184
  • Rok Wydania: 2013
  • Numer Wydania: I
  • Wymiary: 140x208 mm
  • ISBN: 9788324674596
  • Wydawca: Helion
  • Oprawa: Miękka
  • Miejsce Wydania: Gliwice
  • Ocena:

    1/6


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 3 votes
Wątki: 100% - 2 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 4 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Kot Dalajlamy | Autor: David Michie

Wybierz opinię:

Przeecinka

Piątkowe popołudnie – doskonały dzień na chwilę relaksu przy książce po tygodniu ciężkiej pracy. Nie mając konkretnej, upatrzonej wcześniej pozycji, na księgarskich regałach szukam czegoś, co naprawdę mnie zaciekawi.

 

W natłoku ogromnych ksiąg już po chwili dostrzegam niewielką, szaro pomarańczową okładkę z której spoglądają na mnie małe, lecz jakże tajemnicze oczęta.

 

Czytam streszczenie z końca:

„Wyobraź sobie, że masz dostęp do najgłębiej skrywanych tajemnic Dalajlamy..." Zapowiada się ciekawie. Patrzę dalej: "Opowieść o prywatnym oraz o bardziej oficjalnym życiu Dalajlamy snuje jego najbliższa przyjaciółka – mała, zuchwała i bystra... kotka". Strzał w dziesiątkę!

 

Bez wahania sięgam po książkę z przekonaniem, że okaże się ciekawą, nierzadko intrygującą relacją z nieznanego zwykłemu śmiertelnikowi życia Dalajlamy za zamknięty drzwiami świątyni. W dodatku wszystko zrelacjonowane przez zwierzę uznawane przecież w buddyzmie za przeklęte.

 

No cóż – nic bardziej mylnego. Już po pierwszym rozdziale zaczynam zastanawiać się nad trafnością swojego wyobru i rzetelnością streszczenia.

 

Książka Davida Michie - nauczyciela medytacji urodzonego w Zimbabwe, stawiającego pierwsze kroki na rynku beletrystycznym, pt. „Kot Dalajlamy" okazuje się bowiem mało frapującą powieścią, która zachwycać może mnie jedynie zapachem nowego druku, zaś sama jej treść pozostawia wiele do życzenia.

 

Z życia buddyjskie guru czytelnik dowiaduje się kilku mało istotnych informacji na temat Jego spotkań z wielkimi, międzynarodowymi osobistościami, których imiona i nazwiska pozostają do końca niewyjaśnione, Co jedli, o czym rozmawiali (oczywiście bez większych szczegółów), ewentualnie, czym się zajmowali - schematycznie. Gdzieniegdzie autor napomknął też coś o medytacjach, pobliskiej restauracji, która pod koniec przekształca się w księgarnio - kawiarnię i zepsutym sprzęcie telefonicznym, co ostatecznie (i oczywiście przez przypadek) przyczynić się ma do diametralnej zmiany w życiu przysłanego moderatora.

 

Większą część książki za to poświęca On życiu samej bohaterki – Kotki Jego Świątobliwości, jak to bywa nazywana w tybetańskim środowisku. Rozterki miłosne związane z poznanym przez przypadek dachowcem – królem pobliskiego osiedla, zazdrośś wobec psa, który pewnego dnia z niewyjaśnionych przyczyn pojawia się w domu, burząc panujący do tej pory koci ład i porządek. A tak – jeszcze problem Jej straszliwej nadwagi.

 

A wszystko to jako symbol życia ludzkiego; przesłanie mające trafić do człowieka i zmusić po raz kolejny do refleksji: nad sensem własnego życia, nad światem i wiarą, która ma pomóc „(...)wszystkim żyjącym istotom szybko i bez trudu osiągnąć pełne oświecenie".

 

Jednak sam język, w jakim została napisana książka nie jest językiem wymagającym znajomości górnolotnego słownictwa, mimo osadzenia całej akcji i świecie buddyzmu tybetańskiego. Osobiście nie uważam jednak, żeby to odgrywało większą rolę – książka w moim mniemaniu bez względu na stopień trudności użytego w niej języka nie zyskałaby na ciekawości. Nadal pozostawałaby nudna, po prostu. (Przepraszam autora)

 

Komu mogłabym polecić tę książkę? Tylko fanatykom kotów i (ewentualnie) tybetańskim buddystom.
Wymagającym czytelnikom zaś radziłabym szukać czegoś bardziej wysublimowanego.

 

A ja?! Chyba muszę zacząć wybierać książki tylko w oparciu o wygląd okładki, bo jak się okazuje, streszczenie na końcu może nijak mieć się do ich treści.

 

Ps. Gdyby jednak któryś z czytelników, zwłaszcza tych nie buddyjskich, znalazł w niej coś ujmującego i zachwycającego, to proszę o wiadomość – chętnie poznam Waszą ocenę! Moja zaś, jak łatwo przewidzieć, to ta najniższa z możliwych w skali Sztukatera.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial