Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Sucha Sierpniowa Trawa

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Sucha Sierpniowa Trawa | Autor: Anna Jean Mayhew

Wybierz opinię:

Isadora

Wydawać by się mogło, że kwestia rasizmu i segregacji rasowej, jakże często poruszana na kartach literatury, jest - podobnie jak Holokaust - tematem przepracowanym, o którym nie sposób już powiedzieć nic nowego i odkrywczego, który niczym więcej nas nie poruszy, nie zaskoczy, nie wpłynie na nasze życie czy sposób postrzegania świata. Kiedy jednak sięgam po książkę taką, jak "Sucha sierpniowa trawa", uświadamiam sobie, jak ogromny potencjał w niej drzemie. Ludzka głupota, bezmyślność i okrucieństwo nigdy nie powinny przestać nas poruszać i szokować - obojętność i przejście nad nimi do porządku dziennego w jakimś sensie czynią nas współwinnymi zła, jakie wywołują. Debiutancka powieść Anny Jean Mayhew - niełatwa, wyczerpująca emocjonalnie i boleśnie prawdziwa, zwracając uwagę na ludzką krzywdę, jednocześnie nas na nią uwrażliwia.

 

Akcja "Suchej sierpniowej trawy" rozgrywa się na amerykańskim Południu w latach 50-tych XX wieku. Choć Abraham Lincoln zniósł niewolnictwo na obszarze podległym Konfederatom już w 1862 roku, czyli rok po wybuchu wojny secesyjnej, mniej więcej w tym samym czasie tzw. Jim Crow laws zalegalizowały segregację rasową, która trwała aż do lat 60-tych następnego stulecia. Na jej mocy dzielono przestrzeń publiczną na tę przeznaczoną dla białych i kolorowych - istniały oddzielne szkoły, publiczne toalety, pociągi, restauracje, nawet ławki w parku, zabraniano zawierania międzyrasowych małżeństw. Zdelegalizowany dwadzieścia lat wcześniej Ku-Klux-Klan odradzał się w formie luźno powiązanych grupek praktykujących podpalenia, lincze i zabójstwa kolorowych. Oto w jakich czasach przyszło żyć trzynastoletniej June Watts, zwanej przez rodzinę Jubie, narratorce powieści. Jest lato 1954 roku, dziewczynka wybiera się wraz z matką, trójką rodzeństwa: starszą siostrą Stellą, młodszą nazywaną Pudding i braciszkiem Daviem - oraz czarnoskórą służącą Mary na wakacje do wujka Taylora na Florydę. June, która nie znajduje zrozumienia u surowego ojca i ciepła u nieczułej matki, jest bardzo silnie związana emocjonalnie ze swą opiekunką, która traktuje ją niemal jak własną córkę. Wrażliwa dziewczynka nie potrafi zrozumieć, dlaczego jej mądrą, ukochaną Mary wszyscy dookoła traktują pogardliwie i lekceważąco, dlaczego nie okazują jej szacunku, który powinien się należeć tak wspaniałej osobie. Stojąca u progu dojrzewania June zaczyna dostrzegać mnóstwo innych niepokojących i nie do końca dla niej zrozumiałych rzeczy: kłótnie rodziców, smutek matki, pokątne szepty o przyczynach ciągłych nieobecności ojca... wizyta u wujka będąca miłą odmianą od pełnej napięć codzienności spotyka się z entuzjazmem dziewczynki. Jednak będzie to podróż, która zatrzęsie posadami świata June, która na zawsze zmieni jej życie i sposób postrzegania świata, wepchnie ją w dorosłość - w sposób bolesny i trudny, bo naznaczony tragedią, która najmocniej dotknie właśnie ją.

 

"Sucha sierpniowa trawa" jest powieścią napisaną bardzo oszczędnym, także w sensie emocjonalnym, stylem. Spojrzenie na rzeczywistość amerykańskiego Południa lat 50-tych i rozgrywające się wydarzenia oczami bądź co bądź jeszcze dziecka, do którego dopiero zaczyna docierać okrucieństwo i niesprawiedliwość świata, jest dla czytelnika, którego one nie dziwią, niezwykłym doznaniem. Przede wszystkim perspektywa małej narratorki jest jak kubeł zimnej wody: jej naiwność, niewinność i niezrozumienie budzą zdziwienie, a zaraz potem wstyd; jak to możliwe, byśmy zachowania będące przejawami rasizmu mogli traktować tylko w kategoriach faktu, przyjmując je do wiadomości i unikając potępienia za każdym razem, kiedy mamy z nimi do czynienia choćby tylko na kartach książki? Opowieść June jest jak jeden wielki wyrzut sumienia; nie może się pogodzić z tym, że Mary pracuje ponad siły, podczas gdy rola matki w domu ogranicza się do wydawania jej poleceń i wizyt w salonie piękności; w drodze na Florydę zastanawia się nad znaczeniem mijanych przydrożnych tablic z rasistowskimi napisami: "Segregacja się nie popsuła. Nie majstrujcie przy niej" (ostrzeżenie dla liberalnych białych), "Dla białych, nie dla brudasów" czy bardziej finezyjne "Niektóre rzeczy się nie mieszają: oliwa i woda, kolorowi i biali". Na każdym kroku spotyka się z przejawami rasizmu o różnym natężeniu i zdaje się, że tylko ona jedna dostrzega okropność całej sytuacji. Bo każdy z białych bohaterów Anny Jean Mayhew jest w jakimś stopniu rasistą, wszyscy oni prezentują cały wachlarz dyskryminacyjnych zachowań; począwszy od białych bandytów jeżdżących po ulicach miasta po godzinie policyjnej i polujących na zabłąkanych kolorowych, poprzez ojca June wykazującego maniery właściciela plantacji, jej matkę, której wydaje się, że traktuje swoją służącą "przyzwoicie", a tak naprawdę poniża ją na każdym kroku po wuja komandora, który bardzo się stara ukrywać swoje przekonania pod płaszczykiem wyrozumiałej wyższości, ale nie do końca mu to wychodzi. Nawet osoby przypadkowo spotkane w czasie podróży na Florydę: właścicielka motelu, mechanik samochodowy, miejscowy szeryf, sąsiadka z domku na plaży - wszyscy oni hołdują przeświadczeniu o swojej wyższości względem kolorowych i dają przyzwolenie na ich piętnowanie. Spostrzeżenia June są bardzo bolesne, zwłaszcza, że ofiarą tych zachowań pada jedyna osoba, która okazuje jej serce - Mary. Poczucie krzywdy i niesprawiedliwości jest tak dojmujące, że udziela się czytelnikowi, a jest ono tym głębsze, że jego ofiarą pada wrażliwa dziewczynka dopiero co wkraczająca w dorosłość. Ona jako jedyna potrafi zachować się właściwie, po ludzku, ma odwagę przeciwstawić się wszystkim - nawet własnej rodzinie - postąpić w zgodzie z własnym sumieniem i poczuciem sprawiedliwości, którego niejeden mógłby jej pozazdrościć. Reakcja June na rozgrywający się dramat, jej rozpaczliwy bunt przeciw rasizmowi i dyskryminacji przynosi nieoczekiwany efekt, budzi sumienie osoby dla niej najważniejszej. Wszystko to daje mocno do myślenia, nie pozostawia obojętnym, nie pozwala przejść nad tym do porządku dziennego. Jednak siła przesłania "Suchej sierpniowej trawy" nie wynika tylko i wyłącznie z poruszanej tematyki, ale z tego, w jaki sposób historia została opowiedziana: w stylizacji narracji na opowieść małej dziewczynki nie ma krzty przesady ani tandetnego grania na emocjach czytelnika, czego osobiście nie cierpię. Wszystko brzmi wiarygodnie i autentycznie, zaś wrażenie to potęguje zabieg dokonany przez autorkę, która ograniczyła się do pokazania nagich faktów oczami dziecka, wyciągnięcie wniosków pozostawiając czytelnikowi. Nie kształtuje ona jego sposobu postrzegania świata narzucając mu swoją wizję, a jedynie pokazuje go takim, jaki jest. Bardzo to sobie cenię, bo stanowi wyraz szacunku do czytelnika, poza tym w żaden sposób go nie ogranicza i sprzyja snuciu swobodnych refleksji. W tym właśnie tkwi wartość książki, która koncentrując się na jednej, niepozornej historii, w istocie opowiada dosłownie o wszystkim, co w naszym życiu ważne. "Sucha sierpniowa trawa" to boleśnie prawdziwa, ale cudownie wielowymiarowa opowieść o tolerancji i wolności, o społecznej niesprawiedliwości i jej ofiarach: nie tylko tych prześladowanych, ale i jej sprawcach z wykoślawionym przez chorą ideologię obrazem świata. Powieść Mayhew to również piękna, głęboka historia o dorastaniu, pozbywaniu się złudzeń, poznawaniu siebie i swojej wartości, dowodzeniu swego człowieczeństwa. Gorąco polecam.

Viconia

Podobno jest to powieść w duchu „Służących". Ciężko mi się do tego odnieść, bo „Służących" nie czytałam. Ale w trakcie czytania ciągle miałam gdzieś tam z tyłu głowy „Smażone zielone pomidory" Fannie Flagg. Fabularnie bardzo się od siebie różnią, a jednak skojarzenia z nią nie potrafiłam się pozbyć. I nie jest to zarzut, wręcz przeciwnie.

 

„Sucha sierpniowa trawa" to wspaniała opowieść o przyjaźni nastoletniej Jubie i czarnoskórej służącej Mary. Lata pięćdziesiąte, amerykańskie południe. Segregacja rasowa ma się świetnie, żeby nie powiedzieć kwitnąco. Trzynastoletnia Jubie, która dorasta w świecie, gdzie na ulicach na porządku dziennym są komunikaty typu:
„MURZYNI
Przestrzegajcie godziny policyjnej!
Po zachodzie słońca!
TYLKO DLA BIAŁYCH"
Dziewczyna, która uważa ich służącą za swoją najlepszą przyjaciółkę nie do końca jest w stanie to zrozumieć. Dlaczego ktoś tak wspaniały jest traktowany inaczej tylko dlatego, że ma inny kolor skóry? Jakie to ma znaczenie w momencie, kiedy jest tak wspaniałym człowiekiem, jak Mary? Mary, która jest dla dziewczyny jedynym wsparciem w trudnych chwilach, które dotyczą pijaństwa i przemocy ze strony ojca.
Ciężko jest określić jakoś tą książkę. Z jednej strony jest napisana bardzo prostym językiem i czyta się ją z nieopisaną lekkością. A z drugiej, dotyczy naprawdę trudnych tematów, takich jak rasizm, przemoc domowa, zdrada i co najgorsze, niemego przyzwolenia na to wszystko ze strony otoczenia.
To jedna z tych książek, które wciągają do tego stopnia, że nie zauważamy upływu stron. I nie ma znaczenia, że akcja toczy się dosyć leniwie, i tak ciężko było mi się oderwać od lektury.

 

Wspaniała historia, w której przeplatają się smutki i radości, zmuszająca do myślenia i refleksji, doskonała powieść obyczajowa, którą mogę polecić bez wahania.

Awiola

Żyjąc w dobie kadencji czarnoskórego prezydenta USA – Baracka Obamy trudno uwierzyć, że jeszcze sześćdziesiąt lat temu prześladowania kolorowej ludności Ameryki były na porządku dziennym. Podziały na lepszą ludność białą i gorszą, czyli kolorową, wywoływały wiele nieszczęścia i ludzkich tragedii. Warto więc czytać książki, które ukazują skutki rasizmu i segregacji rasowej, by podobne uprzedzenia już nigdy nie miały więcej miejsca.

 

Anna Jean Mayhew to amerykańska pisarka pochodząca z Północnej Karoliny. Autorka pracowała jako redaktorka w czasopismach specjalistycznych, jak również miała styczność z lokalną operą. "Sucha sierpniowa trawa" to jej debiut powieściowy, jednak debiut dość niezwykły, gdyż autorka wydała tę książkę w wieku siedemdziesięciu jeden lat. Obecnie pracuje nad drugą powieścią.

 

Lata 50-te XX wieku, południe Stanów Zjednoczonych. Szanowana rodzina Wattsów w postaci trzynastoletniej Jubie, jej dwóch sióstr Stelli i Pudding, brata Daviego oraz matki Pauly, wyrusza na wakacyjną podróż na Florydę do wujka Taylora. W podróży towarzyszy im ukochana czarnoskóra pomoc domowa – Mary. Dla Jubie, Mary nie jest zwykłą służącą, to przyjaciółka i często jedyna osoba, która ją rozumie i wysłucha. Tragedia mająca swe podłoże na tle rasowym, jaka spotyka Mary podczas podróży, nieodwracalnie wpływa na trzynastoletnią bohaterkę. Odtąd świat staje się dla niej całkiem inny.

 

"Sucha sierpniowa trawa" to powieść obyczajowa, poruszająca bardzo trudny i zarazem wielowymiarowy problem rasizmu wobec osób o odmiennym od białego, kolorze skóry. Fabuła książki nie została skonstruowana w oparciu o anonimowego narratora, co okazało się trafionym zamysłem. Autorka oczami trzynastoletniej dziewczyny z zamożnego domu przedstawia codzienną, ówczesną rzeczywistość "kolorowych". I to właśnie szeroko wyeksponowane tło obyczajowe i społeczne wysuwa się na pierwszy plan. Wraz z Jubie przeniesiecie się do świata, w którym dla osób o ciemnym kolorze skóry powstawały oddzielne szkoły, toalety, przedziały w pociągu czy pokoje hotelowe. Do świata, w którym rasizm był na porządku dziennym, i w którym istniały jasno wytyczone granice przestrzeni dla życia osób białych i kolorowych. Wiele przytaczanych przez Mayhew faktów dotyczących ówczesnej, amerykańskiej codzienności zbulwersuje was, wiele wzbudzi różnorodne emocje. Autorka opisała rzeczywistość Ameryki lat pięćdziesiątych taką jaką była, bez zbędnego patosu i sztucznego emocjonalizmu. To według mnie niezaprzeczalny atut powieści, pomimo przygnębienia jakie wzbudza swoim niezaprzeczalnym realizmem.

 

Obok motywu przewodniego książki, jakim niewątpliwie jest zupełnie niezrozumiała segregacja rasowa, zauważyć można również drugą płaszczyznę. To motyw obrazu rodziny i jej wpływu na osobowość młodego człowieka. Główna bohaterka, poprzez zastosowane przez autorkę retrospekcje, powraca do wielu wspomnień. Wspomnień, często niezbyt miłych i kładących się cieniem na jej życiu. Na uwagę zasługuje tutaj kreacja matki Jubie, która jest postacią dość niejednoznaczną. Wiele jej zachowań zasługuje na potępienie, jednak mimo wszystko czytelnik próbuje ją zrozumieć. To bohaterka wzbudzająca różnorodne emocje, czego nie można powiedzieć o ojcu, który ewidentnie jest postacią negatywną tej historii. Jubie, nie mając oparcia w rodzicach, pod wpływem tragedii dotyczącej czarnoskórej Mary, próbuje zrozumieć na nowo otaczającą ją rzeczywistość. Zrozumieć i odnaleźć swoje człowieczeństwo, wartość samą w sobie, nie dającą się niczym wymierzyć.

 

Wydawać by się mogło, że przy takiej, głęboko emocjonalnej wymowie powieści, Anna Jean Mayhew powinna posługiwać się bardzo emocjonalnym językiem, stawiając na wywołanie wzruszenia u potencjalnego czytelnika. Czeka was więc zdziwienie, gdyż autorka poskąpiła patosu, a jej język jest dość chłodny i co gorsza często beznamiętny. Taki zabieg nie wywołuje swoistej sztuczności, jednak proporcja w wyważeniu emocji została trochę zachwiana, na niekorzyść książki. Wolałabym, by autorka pokazała więcej uczuć Jubie, tej sfery mi właśnie zabrakło.

 

Lektura "Suchej sierpniowej trawy" nie była łatwą wędrówką w przeszłość. O takich czasach, takich ludziach i takich uprzedzeniach chciałoby się zapomnieć, raz na zawsze. Nie można jednak tego zrobić, by historia nie powtórzyła się na nowo. Na czytanie tej powieści czytelnicy muszą się odpowiednio nastawić. Nastawić na uczucie złości i bezsilności wobec ludzkiego okrucieństwa.

 

Kot Borys

Ameryka, lata pięćdziesiąte ubiegłego wieku. Czas i miejsce ważnych przemian społecznych. Kraj, wciąż podzielony klasowo i rasowo, stoi w obliczu istotnych wyborów, m. in otwarcia szkół dla kolorowych dzieci. Z punktu widzenia białych obywateli nie ma to jednak większego znaczenia, a w wielu stanach pokutuje jeszcze powiedzenie "Dobry czarnuch, to martwy czarnuch." W nieco bardziej liberalnych miejscach czarnoskórzy służący, ogrodnicy i śmieciarze próbują zachować resztki godności, rodziny i religię, zrzeszają się we wspólnoty, w których ich funkcje diametralnie różnią się od tych, pełnionych w tygodniu służby. Przez białych uważani są za leniwych, nieuczciwych i głupich. Jak duże jest więc zaskoczenie państwa, gdy w ich domu pojawia się dobrze wychowana, bystra, piśmienna Mary, uczynna, sumienna i dyskretna. Szybko staje się w tym domu niezastąpiona, dzieci kochają ją jak członka rodziny, a pani, choć nigdy się do tego nie przyzna, może bezgranicznie na niej polegać. To jednak kruche szczęście w brutalnym, nietolerancyjnym świecie...

 

Nietolerancja to jeden z ciekawszych tematów literackich. Bohater wepchnięty w daną rolę społeczną może sobie z nią radzić na wiele sposobów. Mary jest przykładem kobiety świadomej swoich ograniczeń, a raczeń ograniczeń nałożonych na nią przez białe społeczeństwo, znającą swoją wartość i, z niezwykłym wyczuciem, wykorzystującą skrywaną inteligencję. To tak naprawdę portret kobiety chcącej pozostać niezależną, uzależnionej jednak od pewnych nakazów i norm, które w zależności od czasu i miejsca są mniej lub bardziej restrykcyjne. Odnajdujemy ją więc w różnych sytuacjach, do których z łatwością się przystosowuje, nie tracąc przy tym poczucia własnej wartości i godności.

 

Do tej książki podchodziłam jak przysłowiowy pies do jeża. Mimo pochlebnych recenzji, a może właśnie z ich powodu, długo odkładałam ją na półkę 'do przeczytania'. I chyba dobrze, że czekałam z lekturą do chwili, kiedy mogłam w pełni docenić jej walory, bo tej książce po prostu nie da się powiedzieć nic złego. Czytelnik ma wrażenie, że jest to przemyślana, spójna całość; fabuła nie nudzi, a bohaterowie nie są do końca jednoznaczni, choć autorka od początku manipuluje naszymi sympatiami i antypatiami. Być może książka wyda się niektórym zbyt spokojna, ale w mojej ocenie jej powolne tempo dodało fabule realizmu i pozwoliło na wsiąknięcie w tę, obyczajową w końcu, historię.

 

Ciekawym zabiegiem było wyjawienie punktu kulminacyjnego już w pierwszym rozdziale książki. Wbrew pozorom nie zniechęca to do dalszej lektury, a tylko podsyca naszą ciekawość, popycha do przewracania i pochłaniania kolejnych stron. Dzięki retrospekcjom, które systematycznie przybliżają czytelnika do rozwiązania akcji, a jednocześnie trzymają go na stosowny dystans, autorka zyskuje dużo czasu na opisanie scenek rodzajowych z życia mieszkańców amerykańskich przedmieść początku lat pięćdziesiątych. Co więcej, bohaterów spotykamy w momencie podróży – wraz z nimi przemierzamy więc zróżnicowane społecznie i obyczajowo Stany. Ta wędrówka pomoże lepiej zrozumieć podzielony ideowo kraj i niepokoje, jakie pociągają za sobą przemiany lat 50. ubiegłego wieku.

 

Stylizowany na dziecięcy język (narratorką jest bowiem 13-letnia Jubie, średnia córka państwa) to kolejny zabieg, który niemalże odziera wizję sielankowej prowincji z odwracających uwagę świecidełek i pośród kłamstw i niuansów dorosłych pozwala uchwycić sedno rzeczy, drugie dno, brutalną prawdę życia. Sucha sierpniowa trawa to po prostu kawał dobrej lektury, studium jakiegoś wycinka ubiegłego wieku, dziurka od klucza, przez którą podglądamy historię...

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial