Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Małe Kobietki

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 2 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Małe Kobietki | Autor: Louisa May Alcott

Wybierz opinię:

Medziks1

Louisa May Alcott to pionierka literatury kobiecej. Tworzyła w XIX wieku, w tym czasie były również osadzone jej powieści. Pisała o sprawach bliskich sobie oraz innym ludziom, w szczególności kobietom i dzieciom, w tamtych czasach. Na koncie pisarki znajduje się wiele dzieł, ale jedno szczególnie utkwiło w sercach pań na całym świecie i zdobyło uznanie krytyków. Chodzi o jej powieść "Małe Kobietki", która dołączyła do grona klasyków literatury zarówno amerykańskiej, jak i światowej. Została ona dodatkowo wpisana na listę 100 książek które trzeba przeczytać przed śmiercią, sporządzoną przez BBC. Książka była też wielokrotnie ekranizowana, więc bardziej niecierpliwi mogą zapoznać się z adaptacją. Po latach, autorka napisała kolejne części: "Dobre Żony", "Mali Mężczyźni" i "Chłopcy Jo". Ja skupię się na pierwszej części cyklu, która rozpoczyna historię czterech sióstr.

 

Ameryka, lata sześćdziesiąte XIX wieku. Samotna matka, której mąż bierze udział w wojnie secesyjnej, wychowuje grupę młodych dziewczyn. Ciężko jest opiekować się nimi samodzielnie, ale nastolatki nie dają mamisi - jak same ją nazywają - wielu powodów do zmartwień. Owszem, czasem ich pomysły, szybko zamieniane w czyn, nie kończą się dobrze, ale zawsze starają się pamiętać o zasadach wpojonych im przez panią March. Choć nierzadko brakuje im pieniędzy i tęsknią za ojcem, nadrabiają entuzjazmem i oczarowują wszystkich dookoła.

 

Meg, najstarsza z sióstr, jest niewątpliwie najbardziej poważną, dostojną i stateczną z córek pani March. Niekiedy zbytnio oddaje się pragnieniu życia w luksusie i materializmowi, ale jak wszyscy w rodzinie pracuje nad sobą.
Jo to bez wątpienia moja ulubienica. Zawsze pełna energii, z milionem pomysłów na każdą wolną chwilę dnia. Kreatywne zabawy oraz nietuzinkowe pomysły to domena tej właśnie dziewczynki. Dodatkowo jest uzdolniona, ma lekkie pióro.
Beth jest cicha, ale również utalentowana. Nie literacko, jak starsza siostra, a muzycznie. Dzięki swojej umiejętności gry na pianinie, zdobywa serce nawet starego i pozornie zgorzkniałego sąsiada.
Amy jest nieco przemądrzała, a jej problemy z ortografią, interpunkcją czy składnią nieraz doprowadziły mnie do śmiechu. Mimo tego, że jest najmłodsza w rodzinie, często się wywyższa.
Do czterech dziewczynek dołącza również sąsiad, Laurie, który z czasem staje się nieodłącznym towarzyszem zabaw dzieci.

 

Choć niewątpliwie niepozbawione wad, bohaterki budzą sympatię i łatwo można utożsamić się z którąś z nich. Czytelnik jest jednak w stanie wybaczyć im niepowodzenia, biorąc pod uwagę ciężką pracę nad sobą i urzekające usposobienie. Przeżywając razem z nimi niesamowite przygody i podziwiając pomysłowość tych czterech postaci, przywiązujemy się do nich i po skończeniu powieści myślimy - to już koniec? Na szczęście, jak już wspominałam, na "Małych Kobietkach" nie musimy kończyć zabawy z paniami March.

 

Powieść kierowana była - i dalej jest - głównie do amerykańskich nastolatek i zapewne miała na celu pobudzenie ich sumień oraz motywację do pracy nad sobą. Pomimo bardzo moralizatorskiego wydźwięku powieści, bije od niej ciepło i miłość, jaką okazywały sobie wszystkie siostry. Jestem pewna, że książkę docenią nie tylko osoby młodsze, ale również te z poza grupy docelowej. Zawsze dobrze jest zapoznać się z kawałkiem dobrej literatury, a śliczna oprawa graficzna edycji wydawnictwa mg tylko umila chwile spędzone z pozycją i zapewnia ładny wygląd na półce. Widząc czarne kontury czterech sióstr można pokusić się o pogłówkowanie i domyślenie się, która z nich przedstawia jaką siostrę, a różowa, prosta okładka, wzbudza uśmiech i zapowiada miłą przygodę. To powieść idealna na długie, zimowe wieczory, a szczególnie okolice Bożego Narodzenia, bo wtedy właśnie poznajemy rodzinę Marchów.

 

Za egzemplarz recenzyjny dziękuję portalowi Sztukater.pl i wydawnictwu Mg.

Olga Piechota

Mam wrażenie, że część z nas nie zawsze docenia to, co ma. Skupiamy się na rzeczach doraźnych, materialnych albo pogonią za niespełnionymi marzeniami. Wierzymy, że one zostaną kiedyś spełnione i wtedy dadzą nam szczęście. Tylko że dni mijają, miesiące, lata, a my nadal tylko za nimi gnamy. Jeśli nawet uda nam się dotrzeć do celu, to prawie od razu wyznaczamy sobie nowy i zapominamy o radości, która powinna nam towarzyszyć przy spełnieniu poprzedniego. Czy ostatecznie docieramy do czegoś? Czy dostajemy to upragnione szczęście?

 

Meg, Jo, Beth i Amy to siostry, które lubią wspominać, że kiedyś były bogate i nie musiały się martwić codziennym życiem. Teraz muszą liczyć każdy grosz i radzić sobie bez ojca, który dzielnie walczy za ojczyznę. Ich sytuacja wydaje się naprawdę zła, ale czy tak jest w rzeczywistości? Otóż nie! Siostry mają siebie, swoją kochającą matkę oraz dobrych sąsiadów. Mimo obecnych niedogodności są radosne, pełne energii oraz dobroci w sercach. Nie ma nic złego, co by na dobre nie wyszło, a nasze szalone dziewczyny udowadniają to z całą mocą. Jakie przygody czekają je w przyszłości? Czy ich sytuacja kiedykolwiek się polepszy? Co tak naprawdę ważne jest w życiu?

 

"Małe Kobietki" to pewnego rodzaju klasyka, która w swoim czasie oczarowała czytelników. Teraz powraca w przepięknym wydaniu i z tak samo piękną treścią – pełną refleksji, radości i czystej miłości. Gdy usłyszałam o wznowieniu tej powieści, byłam zachwycona, ponieważ moim celem jest poznanie lepiej literatury klasycznej. A też warto wspomnieć, że wielkimi krokami nadchodzi też ekranizacja. Już teraz wiem, że będzie się różnić od treści książkowej, ale nie zmienia to faktu, że chcę obejrzeć film. Jednak tym czasem wracam do treści pisanej!

 

Nie chcę psuć mojego ulubionego schematu, więc tradycyjnie zacznę od stylu autorki. A jestem pod olbrzymim wrażeniem. Widać, że pisarka włożyła całe swoje serce w tę powieść, gdyż każdy najmniejszy szczegół jest opisany z olbrzymią dokładnością, ale przy tym zachowuje naturalność. Język Alcott sprawia, że czytelnik rusza w błogą podróż pełną kwiecistych opisów przyrody, codziennych scen i wielkich uczuć. Nie ma miejsca tutaj na błędy czy niedomówienia.

 

"Małe Kobietki" są wolną opowieścią, co może nużyć niektórych, jednak na pewno nie mnie. Jest to pewnego rodzaju monotonia, która sprawia, że cała historia jest wprost niesamowita i przepiękna. Nie potrzeba tutaj nie wiadomo jakich zwrotów akcji, by przyciągnąć czytelnika. Oczywiście one też się zdarzają, ale nie w takich ilościach, jak niektórzy mogliby się spodziewać. Powieść jest wyidealizowana i miejscami bardzo przerysowana, ale jestem pewna, że to był zabieg samej autorki, która właśnie tym przekoloryzowaniem chciała zwrócić uwagę na naprawdę istotne tematy. Historia czterech sióstr kipi sentymentalizmem i to właśnie on sprawił, że gdy czytałam, robiło mi się cieplutko na sercu. Miałam przed sobą wizję utopii, która może istnieć w naszej rzeczywistości, ponieważ też ma swoje wady, cierpienie i złe emocje nadal tam istnieją, ale póki będziemy pamiętać, co ważne jest w naszym życiu, poradzimy sobie z tragediami i smutkami.

 

Myślę, że "Małe Kobietki" mają otworzyć nam oczy na codzienne sprawy. Dobitnie pokazują, że to nie te piękne i długo oczekiwane dni są najlepsze, tylko te codzienne, gdy mamy problem wstać z łóżka do szkoły czy pracy, gdy musimy wykonywać swoje monotonne obowiązki i ze zmęczeniem poświęcać czas bliskim. To brzmi tak negatywnie, a tymczasem w tym tkwi sedno szczęścia. Póki mamy przy sobie ludzi, których kochamy, póki staramy się być dobrymi osobami i walczyć ze swoimi wadami, będziemy szczęśliwi. I lepiej to sobie uświadomić teraz, kiedy prawdopodobnie przeżywamy właśnie taki dzień niż w momencie gdy tego wszystkiego zabraknie.

 

Schodząc trochę z patetycznego tonu, wspomnę o genialnej kreacji bohaterów. Pisarka stworzyła pełnowymiarowe postacie, które mają własne historie, własne uczucia, problemy i marzenia. Nie pominęła tutaj nikogo, dzięki czemu wiemy, że każdy człowiek liczy się w życiu tak samo. Jednak moją ulubienicą stała się Jo. Jej charakter jest bardzo rozbudowany i skomplikowany. Jest niejednoznaczna pod każdym względem, co bardzo przypadło mi do gustu i sprawiło, że pokochałam ją całym sercem. Jej zapalczywość kontrastowała niesamowicie z dobrocią i prostodusznością. Całym sercem pokochałam też Lauriego i tutaj również wiele do powiedzenia miała jego niespójność cech charakteru. Lubię takie nieoczywiste postacie.

 

Czytając "Małe Kobietki", poczułam spokój duszy oraz ciepło w sercu. To jest historia, która sprawia, że inaczej patrzy się na świat. Po jej przeczytaniu nie można tak po prostu bezrefleksyjnie wrócić do swojego dawnego życia. To niesamowita dawka głębokich przemyśleń, radości i miłości. Dlatego polecę tę książkę każdemu, kto jest gotowy zmierzyć się z sentymentalizmem i ponownie zastanowić się nad priorytetami w życiu.

 
 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial