Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Bóg W Sprayu

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 3 votes
Wątki: 100% - 6 votes
Postacie: 100% - 4 votes
Styl: 100% - 3 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 2 votes
Polecam: 100% - 2 votes

Polecam:


Podziel się!

Bóg W Sprayu | Autor: Maciej Kaczmarski

Wybierz opinię:

Falka

„Na większości okładek książek Philipa K. Dicka zobaczyć można humanoidalne roboty, obce istoty, statki kosmiczne, czy metropolie stechnologizowanego do reszty futurystycznego świata – a więc wszystko to, co zwykle trafia na obwoluty utworów zaliczanych do science fiction. A jednak twórczość Dicka zasługuje na lepszy los, niż początkowo zgotował jej gatunek fantastycznonaukowy, z którego się wywodzi. Krytyka i publika stosunkowo późno odkryły, iż Dick używał rekwizytów science fiction jako instrumentarium do nadbudowy dla problemów i dylematów znanych teoriom naukowym, filozoficznym i teologicznym"*.

 

Science fiction jako odmiana gatunku fantastycznego należy do nurtu stricte popularnego, a więc służącego przede wszystkim rozrywce. Kosmici, badania odległych zakątków kosmosu, batalie międzyplanetarne i mechaniczne potwory to rekwizyty nie wymagające przedstawiania czytelnikom, kojarzącym je bez problemu z literaturą lekką, łatwą i przyjemną. Jak w każdym gatunku, także i w tym znajdzie się jednak twórca czerpiący z tradycji literackich tylko po to, by przekazać treści pośrednie. Z jednej strony więc zielone ludki i zabójcze roboty z drugiej egzystencjalne dylematy poparte wiedzą naukową. Kto inny jak nie Philip K. Dick.

 

Popularność Dicka nie słabnie, mimo upływu 30 lat od jego śmierci. Treści publikowane w jego książkach, po minięciu pierwszego szoku publiczności, również nie tracą na aktualności. Mimo że miłośnicy taniego efekciarstwa, sięgając po Dicka, mogą być mocno zawiedzeni, czytelnicy szukający w literaturze drugiego dna, wyznają jego boskość wciąż od nowa. Nie bez przyczyny. Kto raz bowiem czytał Dicka, wie, że futurystyczne dekoracje to tylko pretekst do stawiania pytań globalnych, wątpliwości absolutnych, o tyle wnikliwych co nierozstrzygalnych.

 

Czytanie Dicka zwykło się odbywać poprzez kontekst jego biografii oraz system filozoficzny. Taką też drogę obiera Maciej Kaczmarski, który w „Bogu w sprayu..." stworzył jedno z lepszych, a na pewno, jedno z pełniejszych opracowań twórczości pisarza. Dla fanów, chcących podbudować wiedzę o Dicku zapleczem naukowym to pozycja obowiązkowa.

 

Kaczmarski rozpoczyna klasycznie: od biografii autora, której wątki będą przewijać się przez całe jego pisarstwo. Trudności rodzinne, problemy uczuciowe, śmierć siostry bliźniaczki, skrajna bieda, w końcu odkrycie magicznej mocy narkotyków, uzależnienie od nich i czerpanie inspiracji do dalszej twórczości. Sama biografia autora starczyłaby za materiał na książkę fantastycznonaukową.

 

Po niej jednak Kaczmarski skupia się na problemach stricte filozoficznych, za cel obiera sobie bowiem ukazanie systemu, którym posługiwał się Dick. Tu prym wiedzie gnostycyzm, wątpliwa prawdziwość rzeczywistości. Nie zabrakło jednak nawiązań do taoizmu, scholastyki, Schopenhauera, Kanta, czy w końcu Junga, mitologii klasycznej i tej zupełnie egzotycznej. Te zupełnie odległe systemy składają się o dziwo w całość, kiedy analizuje się je w kontekście twórczości Dicka.

 

Kaczmarski na warsztat bierze powieści sztandarowe: Ubika, Trzech Stygmatów Palmera Eldrichta, Człowieka z wysokiego zamku, Czy androidy marzą o elektrycznych owcach, Labirynt śmierci, VALISA, Przez ciemne zwierciadło, Bożej inwazji oraz Transmigrację Timothy'ego Archera i rozkłada je na części pierwsze. Perspektywa odbiorcza w tak przeprowadzonej analizie zmienia się zasadniczo. I było by to dzieło doskonałe, gdyby nie jeden mankament: język Kaczmarskiego.

 

Czyta się to niestety równie wygodnie co przeciętną pracę doktorską. Czytelnika niezaznajomionego z nomenklaturą filozoficzną, będzie ona odstraszać już od pierwszych stron. Wyjaśnienia zawarte w przypisach nie są wystarczające, a zdania wielokrotnie złożone zapętlają i tak nie łatwą w odbiorze treść.

 

„Bóg w sprayu" to pozycja ciekawa, ale tylko dla wybranych lub zwyczajnie wytrwałych czytelników. Rzetelnie zebrany materiał ginie w gąszczu nieczytelnej formy. Robi się z tego publikacja czysto naukowa i jako taka faktycznie interesująca.

 

*M. Kaczmarski, Bóg w sprayu..., Warszawa 2012

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Comments  

0 # Palmer_Eldritch 2016-10-18 19:30
Recenzent mający pretensje do autora za swoje braki, bo ten używa za trudnego języka. To proszę się poduczyć a dopiero potem takie książki recenzować.
Reply | Reply with quote | Quote | Report to administrator

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial