Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Na Jednej Linie

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Na Jednej Linie | Autor: Wanda Rutkiewicz

Wybierz opinię:

Paula

 Góry. Słowo pełne magii i niesamowitej mocy przyciągania. Jednych urzeka ich majestatyczne piękno, drugich pociąga monumentalność, wysokość, chęć znalezienia się na szczytach, z których świat wygląda inaczej. Do tej drugiej grupy miłośników gór należała Wanda Rutkiewicz, polska himalaistka żyjąca w latach 1943-1992. To chyba najbardziej znana kobieta oddająca się tej pasji. Pasji, którą – podobnie jak wielu przed nią i po niej – okupiła własnym życiem. Zaginęła podczas wyprawy mającej za cel zdobycie jej dziewiątego ośmiotysięcznika: Kangczendżongi.

 

„Na jednej linie" w obecnym kształcie jest drugim wydaniem książki, która ukazała się w 1986 r. Jak tłumaczy we wstępie Ewa Matuszewska, współautorka tamtej i przyjaciółka Rutkiewicz, do pisania przystąpiły już w 1978 r., gdy Polka zdobyła Mount Everest, ale pomijając długość ówczesnego cyklu wydawniczego, tamte lata obfitowały w wydarzenia polityczno-społeczne, które wpłynęły na czas tworzenia. Matuszewska nie precyzuje, skąd pomysł drugiego wydania, ale odnosi się do pewnego znamiennego faktu. Rutkiewicz zginęła przy zdobywaniu dziewiątego z trzynastu szczytów, jakie jej pozostały do miana kobiety, która osiągnęła Koronę Ziemi. Dopiero w 2010 r. udało się to Koreance Oh Eun-sun, z tym że do tej pory wątpliwości wzbudzają jej niektóre wejścia oraz styl wypraw – czysto komercyjny. Matuszewska wraca więc ze swoją przyjaciółką – choć jej już nie ma – do czasów, kiedy wspinaczka była potrzebą serca i ducha, a nie powodowana chęcią sławy i popularności. Do tych czasów, kiedy swoje pierwsze kroki, zamienione potem na styl życia, stawiała Wanda Rutkiewicz.

 

Zawiedzie się ten, który uzna „Na jednej linie" za typową autobiografię. Himalaistka snucie opowieści zaczyna od momentu, w którym w jej życiu pojawił się sport, najpierw ten drużynowy, a potem wspinaczka; ta z czasem wyparła wszystko inne. To jej właśnie jest poświęcona cała książka – od pierwszych doświadczeń w Karkonoszach, przez nabieranie szlifów w Tatrach, po góry wysokie. To raczej relacja z poszczególnych wypraw, dzięki którym możemy poznać autorkę. Jakiekolwiek informacje prywatne są tak szczątkowe, że prawie niezauważalne. To, co w znaczący sposób mogło odbijać się na psychice Rutkiewicz, zaznaczone jest śladowo, w jednym zdaniu (śmierć ojca, rozwód, potem odejście matki). Niby na okładce jest stwierdzone, że „wspomina dom rodzinny, studia inżynierskie i pracę w Instytucie Maszyn Matematycznych", ale są to naprawdę pojedyncze wypowiedzi, wplecione w inny kontekst. To sport stanowił sedno jej istnienia, więc nie mogło być inaczej w książce, którą napisała. To góry są na pierwszym planie i to poprzez obraz konfrontacji z nimi Wandy Rutkiewicz możemy sobie wyrobić opinię na temat jej osobowości jako człowieka i sportowca.

 

Przebieg wypraw przestawiony jest szczegółowo i wydaje mi się, że obiektywnie. Himalaistka nie unika wątków trudnych, np. tego, że nie przysparzało jej sympatii bycie kierownikiem konkretnych akcji. Pisze też to tym, jak na kobietę w obozie reagowali mężczyźni, co jest mocno zaznaczone w ostatnim rozdziale. Sporo miejsca poświęcono kulisom, czyli temu, jak człowiek radzi sobie w zmienionych, trudnych warunkach sam ze sobą, ale też jak układa sobie relacje z grupą. Rutkiewicz nie omija także zjawiska ryzyka związanego z wybraną pasją – istotny jest fragment, w którym podkreśla, że przecież każdy idący w góry chce wrócić, choć nie wszystkim się to udaje.

 

W dwóch aspektach pozostał mi mały niedosyt. Po pierwsze, „Na jednej linie" nie dało mi odpowiedzi na pytanie, co takiego jest we wspinaniu, że uzależnia jak narkotyk, że gdy człowiek raz połknie bakcyla, klimat gór już zawsze będzie miał we krwi. Same relacje – jakkolwiek dokładne – nie przynoszą jednoznacznego stwierdzenia, dlaczego himalaiści nie potrafią żyć bez tej adrenaliny i stale podejmują nowe wyzwania. Druga rzecz, której mi zabrakło, to jakieś posłowie, dopisek, cokolwiek, co odnosiłoby się do dalszego po wyprawie na Everest życia Wandy Rutkiewicz. We wstępie Ewa Matuszewska wymienia zdobyte przez Polkę szczyty, ale to trochę za mało. Zdaję sobie sprawę z tego, że jest książka „Uciec jak najwyżej. Niedokończone życie Wandy Rutkiewicz" autorstwa właśnie Matuszewskiej, ale tutaj parę słów na ten temat nie zawadziłoby.

 

„Na jednej linie" polecam nie tylko miłośnikom gór, ale wszystkim tym, których fascynuje człowiek i jego zdolność do pokonywania samego siebie w ekstremalnych warunkach.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial