Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Plastusiowy Pamiętnik I Przygody Plastusia

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 11 votes
Akcja: 100% - 9 votes
Wątki: 100% - 14 votes
Postacie: 100% - 8 votes
Styl: 100% - 7 votes
Klimat: 100% - 11 votes
Okładka: 100% - 12 votes
Polecam: 100% - 9 votes

Polecam:


Podziel się!

Plastusiowy Pamiętnik I Przygody Plastusia | Autor: Maria Kownacka

Wybierz opinię:

Julia Orzech

Ręka do góry, kto z Was pamięta Plastusia? Tak, tak, tego uroczego plastelinowego ludzika, który mieszkał w piórniku u Tosi, a także miewał przygody na polskiej wsi? Ja osobiście pamiętałam samego Plastusia i to, że mieszkał w piórniku, natomiast wszystkie jego przygody umknęły gdzieś z mojej pamięci. Z wielką więc przyjemnością sięgnęłam po piękne, jubileuszowe wydanie Plastusiowego pamiętnika i Przygód Plastusia, przygotowane przez Wydawnictwo Siedmioróg. Szczerze mówiąc miałam zamiar sama zasiąść w fotelu i zabrać się do lektury, ale mój syn zainteresowany ilustracjami, poprosił, abyśmy przeczytali ją razem. I tak się zaczęła nasza cowieczorna przygoda. Tymkowi tak się spodobały przygody plastelinowego ludka, że nie mogło być mowy o zaśnięciu bez przeczytanie kilku rozdzialików. Sama byłam zaskoczona, że tak przeżywał tę lekturę. Gdybyście widzieli, jak się złościł na Zosię, kiedy ta zniszczyła Tosi przybory z piórnika... Kiedy zaś w drugiej części książeczki, Plastusia porwała sowa, był taki przejęty, że czytanie musiałam kontynuować aż do momentu, kiedy Plastuś bezpiecznie wylądował na głowie kozy i Tymek wreszcie mógł odetchnąć z ulgą.

 

Podejrzewam, że większość z Was czytało i pamięta te książeczki, dlatego nie będę się tutaj rozpisywać na temat fabuły. Przypomnę tylko, że siedmioletnia Tosia ulepiła sobie Plastusia na lekcji plastyki i od tej pory ludzik zamieszkał na stałe w jej piórniku, mając za przyjaciół gumkę myszkę, ołówek, stalówki i scyzoryk. W trakcie lekcji, Tosia wyciągała Plastusia i sadzała go koło kałamarza, aby ten mógł obserwować wszystko, co się dzieje wokół. Jeśli myślicie, że życie plastelinowego ludka z odstającymi uszami i wielkim nosem jest nudne, to grubo się mylicie. Wbrew pozorom, w piórniku i wiele się dzieje. Czasem trzeba pomóc obolałemu ołówkowi, którego bezlitośnie przyciskał do papieru Jacuś, brat Tosi. Czasem uratować przed jego małymi raczkami Tosiny elementarz, sunąc w kapciu niczym w samochodzie wyścigowym. Bywało, że Plastuś wisiał na choince, jako ozdoba, a kiedy świąteczny czas minął, zamiast Tosi, przywłaszczył go sobie łobuziak Witek. Na szczęście ze wszystkich tych przygód Plastuś zawsze wychodził cało, no może z lekko spłaszczonym noskiem, który jednak kochana Tosia szybko naprawiała.

 

W jubileuszowym wydaniu, w jednym zbiorze, znalazły się także Przygody Plastusia, które Maria Kownacka napisała w 1956 roku na prośbę dzieci. Książeczka ta opowiada o przygodach ludzika na wsi. Jak się tam znalazł plastelinowy bohater? Nadeszła zima i Tosia wyjechała na ferie zimowe do swojej kuzynki Hani. Oczywiście zabrała ze sobą Plastusia, który zafascynowany światem codziennie zaglądał przez okno i z zainteresowaniem przyglądał się szczególnie ptakom. Niestety, któregoś dnia kot Maciek strącił go ogonem z parapetu i Plastuś wypadł przez okno prosto w puszysty śnieg. Dzielny Plastuś podejmuje wielką wędrówkę do domu, która przedłuży się aż do lata, kiedy to na powrót przyjedzie Tosia. Plastuś, choć ciągle będzie tęsknił za swoją opiekunką, z ciekawością będzie poznawał świat przyrody, wiele gatunków zwierząt, ptaków i ich zwyczaje. Zaprzyjaźni się z kozią głową, dzięki której przetrwa całą zimę na strychu.

 

Zupełnie zapomniałam, że opisując barwne przygody Plastusia, Maria Kownacka zaznajamia dzieciaki z bogatą przyrodą polskiej wsi. Sama z wielką chęcią i zainteresowaniem przeczytałam o dudku, sikorkach, bocianach i innych ptakach. Oj miło było wrócić do czasów wczesnego dzieciństwa za sprawą uroczego Plastusia. Wiem też, że nie robiłam tego po raz ostatni, bo kiedy tylko dobrnęliśmy z Tymkiem do ostatniej strony, ten ułożył usta w podkówkę i poinformował mnie, że teraz będziemy czytać Plastusia od początku. ( Ja tam się cieszę, choć jeszcze tyle smakowitych książek na nas czeka).

 

Jak już wspominałam przy okazji Karolci, książki wydane w serii limitowanej, to prawdziwe arcydzieła. Są to bowiem wydania kolekcjonerskie, ich nakład jest oczywiście limitowany. Każdy egzemplarz opatrzony jest numerem i ma unikalną wartość.

 

Wygląd serii mówi sam za siebie. Twarda oprawa w stylu retro, płócienny grzbiet ze złoceniami, papier chamois i cudowne ilustracje, z którymi spotykaliśmy się jeszcze w dzieciństwie.

 

Plastusiowy pamiętnik i Przygody Plastusia, zostały wydane w jednym tomie z okazji 120. rocznicy urodzin Marii Kownackiej. Z tyłu znajduje się wspaniała niespodzianka w postaci rozdziału o samej autorce i dziejach Plastusia. Z przyjemnością przeczytałam o pierwszych krokach stawianych przez M. Kownacką na łamach Płomyczka i Płomyka, o tym jak mała Krysia zainspirowała autorkę do napisania przygód o plastelinowym ludku. Wspaniałym dodatkiem są liczne zdjęcia, czy to biurka, przy którym zostały napisane wszystkie książeczki, czy też licznych wydań Plastusiowego Pamiętnika (książeczka została przetłumaczona na wiele języków (rosyjski, niemiecki, ukraiński, litewski, łotewski, gruziński, bułgarski, japoński, turkmeński, ormiański, mołdawski, uzbecki). Wydanie jubileuszowe zawiera również ilustracje do wszystkich polskich wydań Plastusia. Mnie zdecydowanie do gustu przypadły najbardziej proste ilustracje Zbigniewa Rychlickiego i cieszę się, że książka, którą trzymam w ręka opatrzona została ilustracjami właśnie tego autora. Każde kolejne są dla mnie po prostu nieco za nowoczesne.

 

Jeśli lubicie takie powroty do swojego dzieciństwa, wzbogacone tylko subtelną nutą nowoczesności, na pewno z przyjemnością sięgniecie po książeczki z serii limitowanej. Na przykładzie zaś mojego syna, mogę stwierdzić, że przepaść kulturowa nie jest jeszcze taka wielka, skoro mimo występowania scyzoryków do ostrzenia i wymiennych stalówek do pióra, dzieci potrafią zapałać jeszcze miłością do zwykłego, plastelinowego ludzika. :)

 

Polecam!

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial