PJK
-
Natalka była smutna i płakała. Szła przez las, z mokrymi oczkami, gdy nagle usłyszała czyjś śmiech i wołanie. I oto zaczynają się czary! Bo Natalka teraz zapozna się z całą zgrają leśnych zwierzaków. Pomówi z krukiem, którego nieopatrznie weźmie za czarnego gołębia, posłucha grzybowej orkiestry, zapozna się z drzewem lipowym, muchomorem, posłucha o złym czarowniku, zobaczy krasnoluda i... aj, przygód ta Natalka będzie mieć bez liku!
A gdy już dojdziemy do końca tej historii... to nie będzie jeszcze wszystko. Od Wydawcy dostaniemy jeszcze „Czas na bajeczkę", „Dorotkę" oraz „Franka i Basię" Janusza Ignacego Borkowskiego.
Książeczka jest idealna do czytania dla dzieci. Czytałam na głos – opowieści pisane wierszem pięknie się rymują i brzmią melodyjnie. Barwne rysunki – które są, co widać gołym okiem, rysowane ręcznie – uzupełniają historię i mogą zainteresować młodsze dzieci lub zainspirować starsze do przerysowywania. Miłe dla oka kolory, czytelna czcionka dla rodzica i atrakcyjne wydanie dla dziecka. Czegóż chcieć więcej?
Jako leśnik z wykształcenia podchodzę czasem do takich baśni dość podejrzliwie, zaś jako niedoszły pedagog – krytycznie. Rozumiem, że baśń ma rozbudzać wyobraźnię, malować świat widziany oczyma fantazji tuż przed słodkim snem, intrygować i bawić dzieci. Istotną jednak wagę przykładam do wartości edukacyjnej książek dla dzieci i tutaj, niestety, muszę pogrozić autorowi palcem – kaktusy z Ameryki w polskich lasach nie rosną! Krasnoludy, księżniczki, czarodzieje i postaci typowo baśniowe mają rację bytu w tego typu historiach (bo przecież nawet najmłodsze dziecko wie, że grzyby nie grają na instrumentach, a ptaki nie mówią ludzkim głosem), ale drodzy autorzy powieści dla dzieci! Starajcie się pisać prawdę tam, gdzie to możliwe!
Polecam rodzicom, którzy podchodzą do baśni z ogromnym dystansem i których pociechy lubują się w słuchaniu ładnie brzmiących, wciągających historii. Rodzicom, którzy na pierwszym miejscu, obok zabawy, stawiają wartości edukacyjne – odradzam.