Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Zbyt Wiele Szczęścia

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Zbyt Wiele Szczęścia | Autor: Alice Munro

Wybierz opinię:

A_psik

Do opowiadań nigdy nie podchodziłam ze szczególnym entuzjazmem. Nie wiem z czego to wynikało – może zraziłam się podczas lat nauki szkolnej? W każdym razie stosowałam zasadę, że „póki nie muszę – nie będę po nie sięgać". Jednak wiadomość, że Alice Munro została tegoroczną laureatką literackiej Nagrody Nobla, spowodowała, że postanowiłam zawalczyć z niechęcią do tej formy literackiej. Tym sposobem w moje ręce trafił zbiór dziesięciu opowiadań pt. „Zbyt wiele szczęścia".

 

Każde z opowiadań dotyczy innego zestawu problemów i porusza inne uczucia. Ta różnorodność powoduje, że podczas czytania się nie nudzimy.

 

Styl snucia opowieści przez autorkę przypadł mi do gustu, a jej umiejętność przelania na papier obserwacji, jakie zapewne poczyniła wcześniej, powoduje, że wiedziałam podskórnie, co „autorka chciała powiedzieć". Choć myliłby się ten, kto by sądził, że mamy tam wszystko podane „kawa na ławę" – po każdym opowiadaniu przychodzi czas na refleksje, tym bardziej, że niektóre z nich mają zakończenia – według mnie – otwarte. Wiele z tych zakończeń jest tak nieoczywistych, że po kilka razy sprawdzałam, czy kartki w książce się nie skleiły. O to tu właśnie chodzi – zostajemy poniekąd zmuszeni do zastanowienia się nad rozmaitymi problemami. Dlaczego poszczególni bohaterowie wybrali taką, a nie inną drogę; dlaczego podjęli określone decyzje.

 

Co najciekawsze, każdy może znaleźć w tych opowiadaniach coś dla siebie. Spisałam sobie krótko, o czym każde z nich traktowało, po czym porównałam z opiniami innych czytelników. I do jakiego doszłam wniosku? Że każdy z nas dopatrzył się innych treści... Te krótkie formy prozatorskie są tak bogate, że możemy je czytać wielokrotnie i za każdym razem odkryjemy nowe nieznane lądy... Najbardziej wstrząsnęły mną: „Inny wymiar" (o więzach, które trzymają nas np. w rodzinie; o uzależnieniu od innej osoby), „Wolne rodniki" (o tym, że los i tak nas dosięgnie, niezależnie od tego, czy będziemy przed nim uciekać), „Twarz" (o tym, jak ciężko żyje się z brzemieniem kalectwa; o odrzuceniu, ale także o akceptacji) oraz „Dziecięce igraszki" (o tym, jak odbieramy osoby z ułomnościami; o sile kobiecej przyjaźni).

 

Większość opowiadań traktuje o kobietach, choć jeden tekst („Las") najchętniej podsunęłabym mojemu mężowi. Sądzę, że mógłby mu się spodobać...

 

Po tym zbiorze zaczynam się skłaniać ku opinii, że nieprawdą jest, jakoby emocje mogły zostać dobrze opisane jedynie w rozwlekłych powieściach. To samo dotyczy bohaterów. Nie wystarczy ich „osadzić" w odpowiednim tle. Można ich doskonale skonstruować również w opowiadaniu. Wielokrotnie odnosiłam wrażenie, że autorka po mistrzowsku kreuje postaci – są one złożone, emocjonalnie bogate. Do tego ich przeżycia są tak głębokie, że żałowałam, iż nie są bohaterami powieści, którą można czytać przez kilka wieczorów. Zresztą kilka z tych tematów mogłoby spokojnie wystarczyć na naprawdę dobrą powieść i nie ja jedna tak uważam.

 

Alice Munro jest mistrzynią krótkiej formy – powtórzę za tłumem, który przyjemność czytania jej opowiadań ma już za sobą. Początkowo myślałam, że czytelnicy powtarzają jeden za drugim coś na kształt mantry zaczerpniętej z lektury szkolnej: „X wielkim poetą był...". Ale nie tym razem. To moja pierwsza przygoda z twórczością autorki, ale zapewne nie ostatnia.

 

Polecam każdemu, kto spragniony jest historii przepełnionych ogromnym ładunkiem emocjonalnym z niezwykle intrygującymi bohaterami.

Mała Pisareczka

W stosunku do każdego pojedynczego pisarza czuję ciekawość. W stosunku do każdego nagrodzonego pisarza ciekawość i szacunek. Natomiast w stosunku do każdego nagrodzonego Nagrodą Nobla pisarza czuję ciekawość, szacunek, a przede wszystkim podziw. Lecz coś za coś - z podziwem wiążą się wielkie oczekiwania.

 

Z ręką na sercu przyznaję, że o Alice Munro, jednej z największych kanadyjskich pisarek, nie słyszałam wiele (praktycznie nic) przed wręczeniem prestiżowej nagrody, jaką jest Nagroda Nobla. Postanowiłam to szybko naprawić - na pierwszy ogień wybrałam "Zbyt wiele szczęścia".

 

Przed przystąpieniem do lektury, zwróciłam szczególną uwagę na komentarze znawców z tyłu okładki, gdzie wyczytałam: "W opowiadaniach Munro dzieje się więcej niż w niejednej powieści..." ("The New York Post"); "Munro posiada talent przemieniania tego, co zwyczajne, w dzieło sztuki" (Joyce CarolOates, "New York Review of Books"). "Zbyt wiele szczęścia to przykład wybitnej współczesnej prozy: zniewala precyzyjnym i przystępnym językiem, a jednocześnie porusza i zachwyca - magią opowieści" (Wydawnictwo Literackie).

 

Po raz pierwszy posługuję się w moich recenzjach opisami z tyłu. A wiecie dlaczego? Ponieważ to pierwszy raz od niepamiętnych czasów, kiedy zgadzam się ze słowami znawców, krytyków. Kiedy czytałam 30-stronowe opowieści naprawdę miałam wrażenie, że czytam 300-stronową powieść! Kiedy czytałam, nie zdawałam sobie często sprawy, że są to historie zwykłych ludzi! I tak, "Zbyt wiele szczęścia" jest przykładem wybitnej współczesnej prozy - jest tak wybitna, że w wielu wypadkach nie potrafiłam docenić tej wybitności (i nadal nie mogę...) - chyba jestem na to za zwyczajna...

 

Książka zawiera dziesięć opowiadań, które każde z nich łączy jedno - szara codzienności, zwyczajne życie. Głównymi bohaterami są zazwyczaj kobiety, ale zdarzają się również mężczyźni, których otacza rodzina, przyjaciele, znajomi z pracy, pani ze sklepu... To się czuje, po prostu czuje, że to są ludzie z krwi i kości. A gdy to się poczuje, "Zbyt wiele szczęścia" widzi się w zupełnie innych barwach. Zauważa się własne odbicie oraz twarze z naszego otoczenia.

 

Przygody postaci wykreowanych przez Alice Munro, ich życie i zmagania były tak zwyczajne, tak codzienne, że... w końcu nie rozumiałam, dlaczego ja to czytam! Oczywiście, mówię tu tylko o niektórych opowiadaniach - szczególnie mam tutaj na myśli tekst pod tytułem "Las", który jest ósmą w kolejności historią w spisie treści. Ta, nawet niepełna 30-stronowa "przygoda" pewnego mężczyzny, który uwielbiał spędzać czas w lesie, była dla mnie w swoim wydźwięku tak ciekawa, że aż oczy mi się kleiły z nudów. Rozumiem, że autorka przedstawiała w swojej twórczości zwykłych ludzi (który to już raz powtarzam to określenie?), ale dla mnie to opowiadanie nie zaliczało się do znakomitych historii.

 

Oprócz historii "Las" miałam jeszcze wątpliwe odczucia co do dwóch innych tytułów. Musiało też minąć kilkanaście stron, bym przyzwyczaiła się do, powiedziałabym, specyficznego stylu autorki. To z pewnością nie są dzieła, do których nawykliśmy. One nie mają określonego początku, a tym bardziej końca. Nawet nie zdajemy sobie sprawy, w którym momencie pochłonęła nas ta historia - jesteśmy ciekawi jej końca - a nie ma już więcej stron. Koniec tak nagły i pozostawiający za sobą wiele pytań, jak gdyby opowiadanie nie było dokończone... czyż nie przypomina wam to życia?

 

Wszystkie opowiadania (szczególnie przypadły mi do gustu "Dziecięce igraszki") są ciepłe, przyjazne, a jednocześnie poruszające (moje zdanie: wszystkie poza dwoma wyjątkami). Bohaterów, ma się wrażenie, zna się od podszewki, dzięki umiejętności sprawnego łączenia przeszłości z teraźniejszością i przyszłością. Nawet dialogi, choć jest ich stosunkowo niewiele na taką ilość narracji, oddają charakter postaci. A opisy nie męczą, lecz poszerzają nasze pole widzenia utworu.

 

Styl i język autorki to po prostu wisienka na torcie. Widać lata pracy nad tekstem i ciągłe doskonalenie się - przybliżanie się do perfekcji. Język jest jednocześnie precyzyjny, jak i bardzo przystępny, z którym nikt nie będzie miał trudności. Tak jak wspomniałam, w teksty Alice Munro wpada się nagle i nagle trzeba się z nich wydostać, znając już całą historię danej postaci. Bo po opowiadaniach pani Munro po prostu się płynie.

 

Może po prostu ja nie potrafię na tym etapie życia docenić wybitności dzieła pani Munro? Bardzo możliwe. Pewnie dlatego mam tak mieszane odczucia co do tej książki. Postanowiłam raz jeszcze dać szansę Alice Munro i zapoznam się z kolejnym jej dziełem... i może następnym i następnym.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial