Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Nowy Drapieżnik

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 1 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 2 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 1 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Nowy Drapieżnik | Autor: Zbigniew Zborowski

Wybierz opinię:

PJK

„Zło da się opisać jako specyficzny stan pobudzenia mózgowia. Ktoś zły, a więc porywczy, pozbawiony współczucia, skłonny do manipulowania innymi ludźmi i osiągania swoich celów ich kosztem, ma nie tylko nieco inną budowę mózgu, ale też odrobinę inną jego fizjologię."

 

Gdy myślimy o ewolucji, mamy przed oczami rybę, która nagle wychodzi na ląd na swoich własnych nogach. Gdy pomyślimy o tym nieco dłużej, rozumiemy, dlaczego coraz mniej jest ogromnych zwierząt. Wiemy, czym jest kość ogonowa u człowieka, wiemy także, że zęby mądrości są rudymentami, narządami szczątkowymi, pozostałością po naszych przodkach.

 

A obecnie? Czy ewolucja człowieka dokonuje się nadal, skoro brak kluczowych do jej przebiegu elementów? Dobór naturalny już właściwie nie ma racji bytu, odkąd nastała cywilizacja, rozwinęła się nauka, technologia i medycyna. Człowiek nie ma już także naturalnych wrogów – człowiek podporządkował już sobie, w zasadzie, cały świat.

 

Czy to oznacza, że już nie ewoluujemy?

 

„Na świecie żyje obecnie siedem miliardów ludzi. Przyjmując, że każdy z nich waży średnio pięćdziesiąt kilogramów, po przemnożeniu otrzymujemy wynik – trzysta pięćdziesiąt milionów ton. Tak, panie redaktorze. Trzysta pięćdziesiąt milionów ton świeżego mięsa. Jeszcze nigdy w całej, liczącej trzy i pół miliarda historii życia na Ziemi, nie zdarzyło się, żeby marnowała się taka ilość pokarmu. Żeby tyle wartościowego mięsa szło, za przeproszeniem pana redaktora, do piachu"

 

A jeśli, poprzez pewne drobne mutacje w kodzie DNA, narodziłby się nowy podgatunek człowieka rozumnego? Następne ogniwo? Jeśli ten nowy, ulepszony przedstawiciel Homo sapiens stałby się drapieżnikiem, naszym naturalnym wrogiem, żywiącym się naszą energią? Jeśli potrafiłby węszyć, tropić, rozpoznawać aury; jeśli tylko jedno jego spojrzenie wystarczyłoby, byśmy byli skłonni zrobić wszystko, co nam każe?

 

Na warszawskiej Pradze dochodzi do dziwnej... śmierci. Tak, właśnie. Nie można stwierdzić, że w odejściu na tamten świat ktoś Żyle pomógł – bandzior po prostu umarł. I, w sumie, to dobrze – jednego zafajdanego przestępcę mniej. I pewnie tak by tę sprawę pozostawiono, gdyby Madejski, stary i zgorzkniały policjant, nie doznał swoistego uczucia deja vu. Widział już taką śmierć. Dwadzieścia lat temu...

 

Tylko Madejski widzi zależność. I zacznie teraz węszyć, szukać powiązań, rozgrzebywać starą sprawę. Sprawę, w której brał udział śmiertelnie chory, przykuty do łóżka nastolatek.

 

Nastolatek, który stał się bestią.

 

Rozpytywanie Madejskiego wywoła lawinę zdarzeń, w których zginie mnóstwo złych ludzi. A Madejski ma do rozwiązania jeszcze jedno śledztwo – sprawę Obcinaczy Uszu, szajki bandytów, którzy porywają młode dziewczęta, po przesłaniu narządów słuchowych ofiar do ich rodzin żądają okupu i... zabijają je, gdy tylko położą łapy na kasie.

 

Pewna młoda dziennikarka, grupka gangsterów, Madejski i kilku innych gliniarzy zostanie powiązana cienką, acz niebezpieczną nicią. I każdy z zaangażowanych będzie zadawał sobie pytanie: kim jest człowiek, którego ścigają? I czy uda im się go pojmać? Zgładzić? Czy chociaż zrozumieć?

 

„Ale ich przeciwnik jest zaledwie cieniem. Tchnieniem nocy. Złudzeniem"

 

Czy on w ogóle... wciąż jest człowiekiem?

 

„Przez ich oczy, przez ich głowy, przez każdy cholerny zakamarek ich jestestwa przetacza się – jak po wybuchu jądrowym – ogień. Oczywiście, w domu nie ma pożaru. To płoną ich myśli, słowa i uczynki. Im gorsze, im bardziej plugawe – tym bardziej pieką. A potem przychodzi fala uderzeniowa. To przerażenie, zwierzęcy strach, bezsilność schwytanej w sidła ofiary. Trwoga tak straszna, że nawet śmierć wydaje się wybawieniem"

 

Kilka razy w trakcie lektury powracałam do skrzydełka na okładce, by się upewnić, że Zborowski jest debiutantem. Autor ma dość imponujący życiorys – przemytnik, robotnik leśny, podróżnik, dziennikarz, reporter. Obecnie - zastępca redaktor naczelnej... „Pani Domu". I myślałam sobie, kierując swoje słowa do autora: „Ja-cię-nie-mogę, Zbychu, Ty chyba ściemniasz, że to debiut!". Bo, naprawdę!, życzyłabym sobie takiego. Ba, życzyłabym sobie, by choć moja dziesiąta książka była tak dobra. Kurczę, choć jedna!

 

Fabuła książki wciąga jak bagna biebrzańskie. Mamy tu soczysty kryminał z leciutkim wątkiem fantastycznym, maleńkim miłosnym, gigantycznym sensacyjnym. I odrobinę dramatu. Akcja to przyspiesza, to zwalnia, suspens jest nie do przebicia. Zwroty akcji skromne, książka generalnie zmierza do jednego punktu, konsekwentnie trzymając się narzuconej linii fabularnej.
Co mi się najbardziej podoba w tej powieści, to język i... dowcip. Ten pierwszy elastyczny, niebanalny, wyśmienity. Słownictwo i styl wysławiania się bohaterów cudownie dostosowany do ich osobowości, statusu społecznego, wykształcenia. Doceniam dobrą, porządną prozę. Zaś dowcip? Ironiczny, niewymuszony. Męski.

 

Biorę całą tę powieść i jeszcze trochę. Przeczytam ponownie, to na bank. Pięknie, wybitnie napisana, z nienagannym stylem i doskonałą formą. Jedno, co wprawiło mnie w zadumę, to pytanie, czy policja posługuje się więziennym slangiem w mowie potocznej, między sobą? To jedyna moja uwaga, która jednak absolutnie nie ma, na dłuższą metę, znaczenia.

 

Jeśli poszukujecie wyjątkowej, dobrze napisanej książki, w której znajdziecie i świetnie wykreowanych bohaterów, i śmiałe opisy, i brawurowe akcje, i zagadkę – sięgajcie. A jeśli ktoś mi jeszcze raz powie, że Polacy nie umieją pisać... to poszczuję ich Nowym Drapieżnikiem. Po prostu.

 

A na koniec wyrażę jedynie ubolewanie, że Zbigniew Zborowski napisał, póki co, tylko tę jedną powieść. W ciemno deklaruję, że zostałam niniejszym dozgonną fanką prozy pisarza i przeczytam wszystko, co wyjdzie spod jego pióra. Oprócz, rzecz jasna, ewentualnych artykułów w gazecie... ;) Książkę poproszę. I to jak najgrubszą!

 

Panie Zborowski, do roboty!

 

Megajra

„Są gotowi walczyć, mścić się, atakować. Ale ich przeciwnik jest zaledwie cieniem. Tchnienie nocy. Złudzeniem." [s.151]

 

Nieuleczanie i śmiertelnie chory chłopak, którego nieubłaganie mijające dni były już policzone, nagle wyzdrowiał. Coś, co się nie zdarza prawie w ogóle. A jednak, jak widać jest to możliwe. Jaką cenę musiał oddać za swoje nowe życie? Czemu akurat on? Dlaczego los dał drugą szanse akurat jemu? Co doprowadziło to tak „cudownego" uzdrowienia?

 

Dwa zabójstwa, które wydarzyły się w odstępstwie dwudziestu lat i stary gliniarz Madejski, który pomimo alkoholizmu i swojego nieudacznictwa to dobry glina. Bo który inny policjant by się nad tym głowił i siedział. Wszakże dwadzieścia lat to szmat czasu, więc wątpliwe jest, aby te dwa przykre incydenty coś ze sobą łączyło. A może jednak? Czy naprawdę są powody ku temu, aby z powodu jakichś mglistych wspomnień i domysłów prowadzić śledztwo można by rzec na własną rękę? Co ma z tym wspólnego najbardziej skuteczny i brutalny gang w kraju i pewna początkująca dziennikarka? I kim jest człowiek, którego boją się nawet oni? Czy jest powód do strachu?

 

Zbigniew Zborowski to z zawodu i z zamiłowana reporter. Przed posadą zastępcy redaktor naczelnej dwutygodnika Pani Domu parał się różnymi zajęciami – był przemytnikiem, robotnikiem leśnym w Bieszczadach oraz tułał się z plecakiem po Chinach, Indiach, Pakistanie i Nepalu. Pracę w obecnym zawodzie zaczął w 1991 roku w Życiu Warszawy. W 2013 zaś wydał swoją debiutancką powieść – Nowego Drapieżnika.

 

Jeśli ktoś szuka w debiucie Zborowskiego dobrej, ale „grzecznej" fantastyki, którą raczej nazwałabym thrillerem, tego tutaj nie znajdzie. Jest to stuprocentowa męska powieść. Policja, gangsterka, poszukiwania, pościgi, śledztwa, przekręty. W pełnym i kolokwialnym skrócie: kasa, gangsterka, dragi, policja. Nie znajdą tutaj również pięknego i wyszukanego języka. Tu jest prosto i na temat, a co idzie za środowiskiem również i masa przekleństw, więc pozycja ta jest z pewnością niewskazana dla ludzi o słabych nerwach, ale dobrym słuchu. Mnie akurat to nie przeszkadzało. Nowy drapieżnik dzięki temu nabrał pewnego odpowiedniego smaku i naturalności, co jest dla mnie jednym z najważniejszych elementów w powieściach.

 

Pozory jednak mylą, bo pod wyżej wymienionymi banalnymi tematami kryje się naprawdę ciekawa koncepcja ewolucji człowieka. Tajemnicza, wyjaśniona dość dokładnie i co tu dużo pisać – w pewien sposób przerażająca. Czy prawdziwa i możliwa, tego nie wiem. Jednak nie możemy być pewni, jak będzie wyglądał i funkcjonował nasz gatunek za kilkadziesiąt czy kilkaset lat. Przyglądając się człowiekowi i jego dokonaniom na przestrzeni tych powiedzmy dwustu lat jesteśmy wstanie zaobserwować wiele zmian. Technika i organizm się zmienia, niemożliwe staje się możliwe, więc nie ma żadnych przeszkód ku temu, aby przedstawiona przez Zbigniewa Zborowskiego wizja nie mogła znaleźć odzwierciedlenia w rzeczywistości.

 

Autor zapoznaje nas z wieloma bohaterami. Głównym jest tutaj z pewnością Maciej Kindżej, ale tylko niedaleko w tyle zostaje Madejski i Iza. Choć tego się nie spodziewałam, bo po przeczytaniu mogę stwierdzić, że Maćka naprawdę polubiłam, co doszło do mnie dopiero po skończonej lekturze. Każda z bliżej poznanych postaci jest charakterystyczna i charyzmatyczna. Ma w sobie cechy, które odkrywają się przed czytelnikiem stopniowo. Niektórzy zmieniają się diametralnie i okazują się zupełnie innymi ludźmi niż na początku.

 

Okładka już od początku przyciąga wzrok. Jedynie trzy kontrastujące ze sobą kolory i dziwna maska, jako główny jej element. W rzeczywistości wygląda to jeszcze lepiej niż na zdjęciu. Ma w sobie to „coś", co zatrzymuje przy sobie na dłużej i sprawia, że chce się zapoznać z opisem książki. Zwiastuje coś mrocznego i intrygującego. Niby nic, a bardziej działa na wyobraźnię niż niepotrzebny przepych.

 

Tematyka, męski humor i dobre wykonanie z pewnością spodoba się mężczyznom. Kobietom również, co widać, ale jest to kawał dobrej powieści skierowany głównie do tej pierwszej płci. Nowy drapieżnik jest dopracowany w każdym calu i choć w niektórych i mniej licznych momentach przewidywalny, w większość naprawdę zaskakuje. A co najważniejsze końcówka. Takowej się w ogóle nie spodziewałam i muszę przyznać, że byłam oszołomiona i przez moment nie mogłam uwierzyć w to, co czytam. Spodziewałam się czegoś bardziej przewidywalnego, a tu proszę, naprawdę miłe i niemiłe zaskoczenie. Miłe, bo w końcu zaskoczenie, coś co się w tego typu książkach chwali, zaś niemiłe, bo zakończyło się tak jak się zakończyło, a planowałam zupełnie inną przyszłość dla tego bohatera. Ciekawa jestem czy Zbigniew Zborowski ma coś jeszcze w zanadrzu i będzie można zobaczyć jego nazwisko przy innym tytule, bo Polak pokazał, że nasze wcale nie oznacza gorsze, że można pisać na wysokim poziomie.

 

 

Uleczkaa38

I znów dałam się złapać na notkę wydawcy, wieńczącą tylną stronę okładki książki. Opis ten wydał Mi się tak sugestywny, intrygujący, zaskakujący i pozostający tak wiele niedomówień, że wiedziałam już od pierwszej sekundy po zakończeniu jego lektury, że po prostu muszę tę powieść przeczytać. Niezrażana tym, że wielokrotnie notka wydawcy Mnie zwiodła i wprawiła w nastrój głębokiego rozczarowania, sięgnęła po niniejszą powieść, przeczytam od pierwszej do ostatniej strony i..jestem absolutnie zachwycona:) Aż dziw Mnie tylko bierze, że o takiej książce, której premiera miała miejsce w listopadzie ubiegłego roku, dotąd nie słyszałam i że ogólnie tak mało się o niej pisało i mówiło w mediach poświęconych literaturze. Chyba czas najwyższy to zmienić i być może moja skromna recenzja w jakimś małym stopniu się do tego przysłuży. Zatem poznajmy tytuł i autora tej wychwalonej książki, którymi są odpowiednio "Nowy drapieżnik" i Zbigniew Zborowski.

 

Niejednokrotnie przekonałam się już, że najciekawsze pomysły na literacką opowieść, tkwią w sprawach zwykłych, codziennych, z pozoru niczym się nie wyróżniających. I tak też jest w przypadku tej powieści, która podejmuje temat powszechny, trudny i bolesny, ale mimo wszystko zwyczajny, który zostaje zmodyfikowany w tak błyskotliwy i interesujący sposób, iż oto nagle staje się historią pełną napięcia, tajemnic, grozy. Oto bowiem poznajemy młodego chłopca - Maćka, który od urodzenia cierpi na nieuleczalną chorobę, nie dającą mu szans na przeżycie dłuższego czasu, niż kilka miesięcy. Przykuty do łóżka, skazany na pomoc najbliższych, znajdujący jedyną rozrywkę w widoku zza okna. I oto pewnego dnia, na wskutek dramatycznego wydarzenia i pewnego nadzwyczajnego kroku podjętego przez samego chłopca, choroba zaczyna ustępować, a on sam zaczyna czuć się jak nigdy dotąd w życiu, jak żaden człowiek dotąd nigdy się nie czuł..

 

Mija kilkanaście lat..Na jednym z warszawskich osiedli policja znajduje potwornie okaleczony zwłoki. Zajmujący się tą sprawą komisarz Madejski, wiąże ów zbrodnię z morderstwem sprzed lat, w wyniku którego ofiara poniosła śmierć w identycznie niezwykły sposób.. Trop śledztwa prowadzi policjanta do historii pewnego młodego, śmiertelnie chorego chłopca o imieniu Maciej..

 

Powieść Zbigniewa Zborowskiego jest jego debiutem, który od razu rzuca autora na głęboką wodę. Książka ta jest bowiem wyjątkowo sprawnie i inteligentnie skonstruowaną opowieścią, łączącą w sobie sensację, zjawiska nadprzyrodzone i naukę. Te trzy dziedziny życia są tutaj zawarte w idealnych proporcjach, nie dających żadnej z nich palmy pierwszeństwa, lecz jedynie wzajemnie się uzupełniających. I tak jak spodziewałam się po tej książce typowego horroru, ewentualnie łagodniejszego thrillera, tak byłam nią całkowicie zaskoczona, gdyż owe wątki "nie z tego świata" zostały tutaj zasygnalizowane w tak mądry sposób, że po jej lekturze nie jestem już w stanie sama stwierdzić, czy to tylko literacka fikcja, czy też może nieco ponura wizja przyszłości egzystencji człowieka. Należy się tu wielkie słowa uznania dla pisarza, który umiał tak idealnie określić granicę pomiędzy zjawiskami nadprzyrodzonymi i naukowymi, że niemalże nie sposób jej zauważyć..

 

Wątek ewolucji ludzkiej rasy był już wielokrotnie poruszany w literaturze, z lepszym lub gorszym skutkiem. Tym razem autor zdecydowanie wychodzi zwycięsko z tego zdania, gdyż ujmuje ten temat w sposób niezwykle obrazowy, jednak z zachowaniem wszelkich cech realizmu i naukowej interpretacji ludzkie psychiki. Nie od dziś wiadomo jedynie, że tak naprawdę wykorzystujemy jedynie kilka procent z możliwości Naszego mózgu, zaś pozostałe jego właściwości są dla nauki wielką zagadką. Autor w niniejszej książce pokusił się o swoją własną odpowiedź na to pytanie, które nie koniecznie przypadnie Nam wszystkim do gustu. Nie oznacza to bynajmniej, że być może jego wyobraźnia nie jest bliżej prawdy, niż to by się mogło wszystkim wydawać, a wówczas, cóż.., chyba byśmy nieco inaczej spojrzeli na to, kim tak naprawdę jesteśmy i na czym polega człowieczeństwo..

 

"Nowy drapieżca" to dla Mnie przede wszystkim świetny, trzymający w napięci kryminał, a dopiero potem thriller i horror, w dowolnych proporcjach. Autor w doskonały sposób prowadzi śledztwo rękoma komisarza Madejskiego, zmierzającego mozolnie, krok po kroku, do odkrycia niezwykłej prawdy. Jak przystało na dobry kryminał, tak wiele interesujących Nas kwestii otrzymujemy dopiero wraz z końcem lektury. I choć szybko domyślamy się, a następnie dowiadujemy z samego tekstu, kto jest sprawą tych zbrodni, to i tak zakończenie książki kryje bardzo wiele tajemnic, co do których nie domyślamy się choćby w najmniejszym stopniu. Na przykładzie tej książki uświadomiłam sobie po raz kolejny, że tak naprawdę to 99% powieści są w mniejszym lub większym stopniu kryminałami, w których to główny bohater poszukuje rozwikłania danej zagadki lub tajemnicy. I to chyba dobrze, bo takie podejście do kryminału jakie serwuje Nam Zborowski w tym przypadku, jak najbardziej korzystnie wpływa na każdy gatunek literacki, nawet powieść grozy. Inteligentna fabuła zawsze się obroni, choćbyśmy nie byli fanami takich klimatów, to i tak lektura takiej książki będzie dla Nas świetną rozrywką.

 

Jak przystało na dobry kryminał, nie brak tutaj złych i dobrych charakterów, gangsterskich porachunków, zapierających dech w piersi widowiskowych scen pościgów, ostrego języka ulicy i silnych osobowości. To nie tylko świetnie zarysowana historia ale również żywy i prawdziwy obraz współczesnej Polski, tej Mniej popularnej i niezbyt często pokazywanej w mediach. Polski blokowisk, gangów, złodziei, policyjnego rzemiosła w tym mniej miłym wydaniu. Prawdziwy język, niemalże slang, to duży atut tej historii. Ludzie Ci mówią w sposób wiarygodny, prawdziwy, naturalny dla siebie i swojego środowiska. Dzięki temu książkę czyta się bardzo łatwo, szybko i dużym zainteresowaniem. Nie brak tu również odrobiny czarnego humoru, który dodaje pewnego smaczku całości lektury. Nie jest to z pewnością książka dla bardzo wrażliwych, a tym bardziej młodych czytelników, gdyż liczne epitety mogłyby zrazić te osoby do tej pozycji. Najlepiej chyba można by powiedzieć, że jest to mocna lektura dla ludzi o mocnych nerwach.

 

Bohaterowie występujący w książce to ludzie z krwi i kości, tacy jakich znamy, a bynajmniej wyobrażamy sobie w danym środowisku, czy to blokersów, czy to przestępców czy też szeregach policji. Zarówno główne postacie, czyli komisarz Madejski, Maciej Kindżej, jak i również poboczni bohaterowie, np. dziennikarka Iza, wnoszą wiele do całości fabuły, stanowiąc tym samym kluczowe jej elementy. Bez tych bohaterów, tak naturalnie i mądrze zarysowanych, książka ta z pewnością nie była by tak udaną pozycją. Postaciom tym kibicujemy, nawet tej najbardziej kontrowersyjnej z nich, która stała się tym, kim się stała, nie do końca z własnej winy. I to także duża zasługa autora, który potrafił przekonać czytelnika, iż nawet w potworze kryją się resztki ludzkich uczuć..

 

Zbigniew Zborowski to człowiek światowy, który nie jedno widział i nie jedno przeżył. I chyba właśnie te jego życiowe doznania pomogły mu bardzo w tak trafnym i umiejętnym ujęciu tematu. Z pewnością jest to bardzo udany debiut pisarski, który wróży wielką karierę temu autorowi. Wydaje się bowiem, że człowiek ten posiada to nienazwane coś, co powinien mieć każdy dobry pisarz, dzielący się swoją wyobraźnią z czytelnikami. Trudno to nazwać dosłownie, ale być może najbliżej pasującym tutaj określeniem będzie para tych dwóch słów "mądre szaleństwo", oczywiście w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu. Bo świetny pisarz musi być po trochu szalony, gdyż całkiem normalni ludzie nie miewają tak przenikliwych i fascynujących wizji rzeczywistości.

 

"Nowy drapieżnik" to pozycja warta poznania i godna polecania dla każdego czytelnika, który ceni sobie mądrą powieść kryminalna z domieszką thrillera. Mocna lektura, której chyba od czasu do czasu potrzebuje każdy z Nas.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial