Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Przywróceni

Kup Taniej - Promocja

Additional Info

  • Autor: Jason Mott
  • Tytuł Oryginału: The Returned
  • Gatunek: Powieści i OpowiadaniaRomans
  • Język Oryginału: Angielski
  • Przekład: Barbara Budrecka
  • Liczba Stron: 396
  • Rok Wydania: 2013
  • Numer Wydania: I
  • Wymiary: 145 x 215 mm
  • ISBN: 9788323890867
  • Wydawca: Mira
  • Oprawa: Miękka
  • Miejsce Wydania: Warszawa
  • Ocena:

    5/6

    4,5/6

    3/6

    4/6

    6/6

    6/6

    4.5/6

    3,5/6

    2/6

    5/6


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Przywróceni | Autor: Jason Mott

Wybierz opinię:

Kyou

Jacob Hargrave zginął w roku 1966. Miał wtedy zaledwie osiem lat. Harold i Lucille jakoś pozbierali się po śmierci jedynego syna i żyli spokojnie w małym miasteczku. Ale zmarli zaczęli powracać do życia. Na całym świecie ci, którzy już kiedyś umarli, szukali swoich rodzin. Gdy na progu starszego już małżeństwa stanął Jacob, mężczyzna nie chciał wierzyć. Wcześniej rozmawiał ze swoją bardzo religijną żoną na temat Przywróconych. Lucille uważała, że nie są to ludzie.

 

Kiedy jednak diabeł stanął w drzwiach - ich własny i wyjątkowy, mały i cudowny, taki sam jak przed laty, z brązowymi oczyma mokrymi od łez radości i ulgi, jakie doznaje dziecko, które na zbyt długo pozbawiono rodziców i skazano na opiekę obcych - wtedy... no cóż, Lucille, która ocknęła się z omdlenia zmiękła jak wosk.

 

Harold natomiast nie uważa tego Przywróconego za swojego syna. Według niego Jacob zmarł tam, w rzece, w dniu swoich urodzin. Mnóstwo pytań ze strony Biura do spraw Przywróconych wcale nie zraża kobiety. Odpowiada na wszystkie pytania szczęśliwa, że odzyskała syna. Niestety, coraz więcej zmarłych powraca. Ludzie zaczynają się bać. Niektórzy są zadowoleni, inni boją się, że umarli zajmą ich miejsca. Nikt nie wie, dlaczego wracają. Nikt nie wie, ilu jeszcze wróci.

 

Zaczynają się protesty a Przywróconych zbiera się w jednym miejscu. Po pewnym czasie tracą nadzieję na to, że wyjdą na wolność. Jacob został tam zabrany, jednak nie sam. Harold, nie potrafiąc go zostawić, poszedł z nim. Lucille zostaje sama. Zajmuje się gotowaniem, by jej rodzina chociaż mogła dobrze zjeść i próbuję wyciągnąć ich z tego więzienia.

 

Wyobraź sobie, że cały Twój świat staje na głowie...

 

Zainteresowała mnie ta książka jeszcze długo przed premierą. Przywróceni? Tego jeszcze nie było. Gdy w końcu przyszła na nią kolej byłam przestraszona tym, co mogę znaleźć w środku. Nie jest to lekka historia, to trzeba przyznać. Okładka jest piękna, taka spokojna. Nie widać po niej, jaka burza czeka nas pod nią.

 

Czytałam, coraz głębiej wchodząc w tamten świat. Najbardziej byłam ciekawa tego, co sprawia, że zmarli wracają. Czekałam tylko na wyjaśnienie tego, skąd się wzięli, co jest po śmierci... Niestety, tego się nie dopatrzyłam w lekturze. Jason Mott pokazał nam, że ludzie nie zawsze są prawdziwymi ludźmi. Potrafią niszczyć to, czego nie rozumieją. Muszę przyznać, że bardzo bałam się o Jacoba. Podbił moje serce swoją niewinnością. Niektórzy uważali, że to sprawka diabła - inni, że cud. Ja stwierdziłam, że to drugie. Władca piekła miał posłać na ziemię tych, za którymi tęskniono?

 

Zaczęłam się zastanawiać, co ja bym zrobiła w takiej sytuacji. Autor wybrał naprawdę trudny temat i jestem pełna zachwytu nad tym, co stworzył. Nie raz miałam łzy w oczach. Nie brakuje tutaj też śmiesznych momentów. Jacob urzekł mnie swoim zamiłowaniem do kawałów.

 

- Jak się nazywa kura, która przechodzi przez ulicę?

Wstrzymała oddech. Każdy dowcip dotyczący kur mógł okazać się zgubny.

- Drób w ruchu! - zawołał Jacob, nim jeszcze Bellamy zdołał zastanowić się nad odpowiedzią. A potem uderzył się w kolano i parsknął śmiechem jak stary mężczyzna.

 

Styl Jasona Motta wydał mi się zbyt lekki, jak do takiej powieści. Może to jednak dobrze. Trudno byłoby czytać o takich sprawach, gdyby opisywał je patetyczny język. A śmierć jest bardzo ciężkim tematem. Podziwiam autora, że się go podjął i tak dobrze mu to wyszło. Z chęcią przeczytałabym jeszcze jakieś inne jego książki, niekoniecznie o umarłych. Po takim sukcesie na pewno nie raz jeszcze o nim usłyszymy.

Martyna x

Mówi się, że w życiu można być pewnym tylko jednej rzeczy - śmierci. Kiedy umiera ktoś bliski, przeżywamy okres żałoby i smutku, ponieważ w ten sposób żegnamy się z tą osobą. Co jednak by się stało, gdyby zmarli mogli zmartwychwstawać, a śmierć wcale nie oznaczałaby końca wszystkiego? Co by się stało, gdyby okazało się, że z zaświatów można powrócić?

 

Na całym świecie dochodzi do dziwnego zjawiska - zmarli powracają do świata żywych. Odnajdują swoje rodziny, stają przed nimi i wyglądają dokładnie tak, jak osoby, które odeszły w przeszłości. W dodatku jest ich tak wielu, że okazuje się to katastrofalne w skutkach. Przywróconych nie ma gdzie ulokować, brakuje jedzenia i picia, a powroty nie ustają. Wszyscy starają się zrozumieć to zjawisko, opowiedzieć się po stronie Prawdziwie Żywych lub Przywróconych oraz zadecydować czy powroty są cudem czy przekleństwem. W środku tego wszystkiego znajduje się Lucille i Harold, małżeństwo, które po 46 lat odzyskuje swojego ośmioletniego syna. Jednak czy istota, która pojawiła się w ich drzwiach, okaże się ich prawdziwym dzieckiem czy wcieleniem diabła?

 

"Przywróceni" to debiutancka powieść Jasona Motta i jak na debiut, wypada naprawdę świetnie. Może dlatego, że autor pisał ją w oparciu o własne życie i doświadczenia. Poświęcił on też dużo czasu na przemyślenie wszelkich detali tej historii, co jest doskonale widoczne.

 

Powieść ta posiada niesamowity klimat. Zabiera czytelnika w podróż do innego świata i bardzo długo go w nim trzyma. Ja nie mogłam co prawda oddać się tej książce w całości przez natłok obowiązków i brak czasu, ale gdybym miała szansę, przeczytałabym tę opowieść jednym tchem by w pełni wczuć się we wszystkie wydarzenia.

 

Kunszt i umiejętne operowanie słowami sprawiły, że całość czyta się lekko, a przy tym nie ma się uczucia, że język jest zbyt ubogi czy prosty. Poza tym pochwalić trzeba też samą budowę powieści, ponieważ autor dołożył starań, aby książka trzymała w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Od początku dużo się dzieje, pojawia się masa bohaterów, ogrom tajemnic i niewyjaśnionych faktów, ale wszystko na koniec zostaje wyjaśnione za co wielki, wielki plus, bo nie lubię niedopowiedzeń w literaturze, a w thrillerach po prostu nie mogę ich znieść. Tutaj na szczęście dostałam prawie wszystkie odpowiedzi.

 

Autor nie powiela schematów, nie ma tutaj zachowań typowych, ani bohaterów szablonowych. Każda postać jest barwna i ciężko ją porównać z jakąkolwiek wcześniej poznaną. Przywróceni mimo tego, że są postaciami, które powróciły zza światów, nie są opisywane jako zombie czy istoty w jakikolwiek sposób odmienne od ludzi. Na końcu każdego rozdziału poznajemy pojedynczych Przywróconych, dzięki czemu możemy się przekonać, że ich emocje i uczucia są prawdziwe.

 

Tym co wypadło w tej książce na minus są moim zdaniem opisy. Było ich zdecydowanie zbyt dużo, zbyt często i zostały zbyt precyzyjnie opisane. Rozumiem, że autor chciał zobrazować wszystko czytelnikom, ale mnie to niejednokrotnie męczyło, nudziło i odrobinę zniechęcało.

 

Drugą sprawą jest to, że powieść nie odpowiada nam na pytanie dlaczego zmarli powracają. Niby dają nam jakiś zarys odpowiedzi, ale ja osobiście chciałabym mieć to podane czarno na białym.

 

"Przywróceni" to książka, która może nas wiele nauczyć, ponieważ między wierszami mamy okazję spotkać się z zagadnieniami takimi jak tolerancja i wiara. Znajduje się w niej wiele zachowań rasistowskich i cała masa odwołań do Boga, a więc śmiało można rzec, że książka w takiej samej mierze zapewnia nam rozrywkę, co uczy, a temat choć trudny, gwarantuje kilkanaście godzin pełnych emocji. Warto je poświęcić na lekturę tej powieści!

Gosiarella

„Dobrze wiemy, że umiera się raz. Na tym koniec."

 

Na świecie dochodzi do dziwnego i dość osobliwego zjawiska - osoby zmarłe przed wielu laty powracają do życia (lecz nie jako zombie). Głównymi bohaterami książki jest małżeństwo, które przed laty straciło synka. Nigdy tak naprawdę nie pogodzili się ze stratą, choć lata mijały, a ich głowy pokryły siwe włosy, dalej w ich sercach gościł ból. Pewnego dnia, w ich drzwiach pojawił się agent biura do spraw Przywróconych, który zwrócił im Jacoba. Chłopiec nie postarzał się ani o dzień mimo upływu lat. Jego powrót przywrócił Lucille chęć do życia, jednak Harold, w przeciwieństwie do niej, nie widział w tej istocie swojego syna. W między czasie do życia powracało coraz więcej Przywróconych, a to wywołało niepokój Prawdziwie Żywych.

 

„Człowiek nie może się bać,gdy postępuje właściwie."

 

Jason Mott w "Przywróconych" nie skupia się jedynie na rodzinie ośmioletniego Jacoba. Pojawiają się historię innych ludzi i Przywróconych. Jedną z najbardziej zaskakujących była dla mnie historia przywróconych do życia niemieckich żołnierzy, którzy umarli w trakcie II Wojny Światowej. Ich powrót przysporzył im wrogów, a tłum chciał ich śmierci. Schronienia im żydowska rodzina. Niesamowity w tej historii jest fakt, że osoby, które z założenia powinny życzyć swoim byłym oprawcom śmierci, musiały bronić ich przed zwykłymi amerykanami, którzy z tamtą wojną nie mieli nic wspólnego. Autor w godny podziwu sposób ukazuje, jak reagują ludzie w trudnych i niespodziewanych sytuacji. Osoby pogrążone w żałobie marzą by móc spędzić ze swoimi zmarłymi bliskimi jeszcze trochę czasu by w odpowiedni sposób się pożegnać, jednak w świecie wykreowanym przez Jasona Motta, nie wielu z pośród nich stanęło na wysokości zadania. Rodzicie nie chcieli mieć nic wspólnego z niegdyś martwymi dziećmi, nie rzadko nikt nie chciał spotkać się z przywróconym ukochanym, rodzicem, czy przyjacielem. Były jednak takie przypadki, gdy było zupełnie odwrotnie, ludzie porzucali swoje dotychczasowe życie i ponownie wcielali się w rolę dzieci swoich zmarłych rodziców lub nawiązywali więzi z Przywróconymi, którzy nie mieli do kogo powrócić.

 

Autor nie skupia się na odpowiedziach na pytania Skąd przybyli? W jakim celu? Kim są? Czym jest śmierć? Mott stara się za pomocą opisywanych historii pokazać, w jaki sposób ludzie radzą sobie z tak spektakularnym powrotem. Mimo wszystko wydaje mi się, że temat nie został wyczerpany nawet w połowie i liczyłam na znaczenie więcej. Liczyłam również na większą dawkę emocji, czy to strachu, czy to wzruszenia. W ostatecznym rozrachunku nie poczułam żadnych emocji czytając "przywróconych", co było dla mnie dużą wadą książki.

 

Niezaprzeczalną zaletą "Przywróconych" jest ich tematyka i sposób przedstawienia problemu. Oryginalna, dramatyczna, momentami niepokojąca i zmuszająca do refleksji - tak najprościej ją podsumować. Gdyby książka wywołała u mnie jakiekolwiek emocje uznałabym ją za bardzo dobrą, jednak w tym przypadku mogę napisać, że była jedynie dobra. Niemniej warto ją przeczytać, choćby dlatego, że zmusza czytelnika by odpowiedział sobie na kilka ważnych pytań.

Marta_25

„A gdy martwi powrócą na ziemię, nastąpi kres dni."*

 

Harold i Lucille Hargrave'owie to małżeństwo, które niemal pół wieku temu przeżyło ogromną tragedię. Ich jedyny, ośmioletni wówczas syn, Jacob utonął w pobliskiej rzece. Od tamtej pory ich życie stało się jałowe i nieznośne. Obecnie, jako para sędziwych już ludzi, nie oczekują od losu żadnych niespodzianek, jednak, jak wiadomo bywa on bardzo przewrotny i nieprzewidywalny. I tak pewnego dnia przed drzwiami ich domu staje...Jacob, ośmioletni chłopczyk, którego stracili wiele lat temu.

 

Nie tylko syn Hargrave'ów powraca do świata żywych. Media donoszą, że tego typu przypadki odnotowywane są na całym świecie. Zmarli masowo powstają z grobów i próbują odszukać swoich bliskich. Wśród społeczeństwa szerzy się panika, którą sukcesywnie podsycają środki masowego przekazu. Wkrótce powstają dwa obozy: tych, którzy popierają przywróconych oraz tych, którzy pragną ich unicestwić. Powstaje nawet specjalna komórka rządowa zajmująca się tym zjawiskiem. W miastach wydzielane są specjalne tereny, gdzie przetrzymywani są ci, którzy powrócili do życia. Nikt nie umie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego zmarli wracają Czy pojawienie się „przywróconych" jest cudem czy zapowiedzią końca?

 

Sięgając po debiutancką powieść Jason'a Mott'a miałam pewne obawy, że będzie ona mi się zbyt mocno kojarzyła z książką „Powroty zmarłych" autorstwa John'a Ajvide Lindqvist'a, gdzie fabuła także oscyluje wokół zmartwychwstań. Muszę przyznać, że dostrzec można pewne podobieństwa nie tylko ze względu na fabułę, ale także odnośnie wydźwięku obu powieści. U Lindqvist'a odnajdziemy jednak inny klimat: ciężki, nieco mroczny i odstręczający. Mott wciąga czytelnika w nieco inny, zatrważający klimat, który u niejednego wywoła dreszcze.

 

Mimo tych skojarzeń i porównań debiut Motta odbieram pozytywnie. Już samo umiejscowienie akcji w miasteczku o nazwie Arcadia może zostać odbierane symbolicznie, gdyż „arkadia" to przecież raj na ziemi, kraina wiecznego szczęścia. A czy powrót utraconej osoby, która była dla nas wszystkim nie jest szczęściem? To jedno z licznych pytań, na które będą musieli odpowiedzieć bohaterowie i...czytelnicy, gdyż powieść skłania do wielu pytań dotyczących ludzkiej egzystencji.

 

Mott realistycznie i precyzyjnie przedstawił świat ogarnięty chaosem, którego przyczyną są zmartwychwstania. Autor skupia się na oddaniu emocji bohaterów, na ukazaniu mechanizmów psychologicznych, które tłumaczyłyby ich zachowania, choć jak wiadomo, kiedy w grę wchodzą uczucia zdrowy rozsądek i logiczne myślenie idą w zapomnienie. Ludzie czują się rozdarci, z jednej strony boją się „przywróconych", z drugiej natomiast chcą znowu mieć blisko siebie osoby, które kiedyś odeszły. Pisarz przekonująco nakreślił także proces przemian, jakie zachodzą w człowieku, który znajduje się ekstremalnej sytuacji, z którą nie umie sobie poradzić. Przyznam, że przeobrażenia bohaterów niejednokrotnie mnie zaskoczyły i utrwaliły w przekonaniu, że nigdy do końca nie poznamy siebie i nie przewidzimy swojego zachowania.

 

„Przywróceni" to powieść pełna emocji, które zostają w czytelniku na długo po skończeniu lektury. To powieść zaskakująca, budząca niepokój i skłaniająca do wielu refleksji. To powieść o trudnych wyborach, przed którymi nikt nie ucieknie. I wreszcie to powieść o tym „jak wiele człowiek może znaczyć dla drugiego człowieka" **. Polecam.

 

** s. 267

*s. 11

Ag.

Jason Mott napisał książkę „Przywróceni". Zebrała ona wiele dobrych recenzji. W Polsce pojawiła się w 2013 roku dzięki wydawnictwu Mira/Harlequin.

 

W drzwiach mieszkania Harolda i Lucille Hargrave'ów staje przedstawiciel Biura do spraw Przywróconych z ich synem, Jacobem. Problem polega na tym, że chłopiec nie żyje od wielu lat. Teraz jednak stoi obok eleganckiego mężczyzny i cieszy się na widok oszołomionego ojca. Urzędnik wyjaśnia, że Przywróconych jest coraz więcej, a to co pokazuje się w telewizji trwa. Na świecie pojawiają się osoby, które od lat nie żyją i za wszelką cenę chcą wrócić do swoich rodzin. Nigdy nie wiadomo, gdzie taki Przywrócony się pojawi. Nie zawsze też jego powrót jest powodem do radości. Nie wszyscy potrafią się przekonać do nowej sytuacji. Miejscowy pastor przekonuje, że jest to cud boży, w co uparcie wierzy Lucille, która stara się chronić swojego syna przed źle życzącymi mu ludźmi. Harold jest jednak sceptyczny – wie, że jego syn zmarł wiele lat temu, a ten, który wrócił, jest tylko zjawą. Mimo wszystko nie opuszcza go w najtrudniejszej chwili – gdy Biuro postanawia zgromadzić Przywróconych w jednym, zamkniętym i odizolowanym miejscu. Harold udaje się z Jacobem do szkoły, gdzie czasem odwiedza ich Lucille. Z czasem jednak zabrania się jej wizyt, a Przywróconych przybywa. Nie podoba się to niektórym mieszkańcom, co jawnie pokazują w protestach. Na świecie jest dokładnie tak samo. Jak skończy się ta fala powrotów? Czy dawni żywi wyprą prawdziwie żywych z globu?

 

Książka przedstawia historie kilku osób, ale skupia się głównie na małżeństwie Hargrave'ych i ich ośmioletnim synu. W tle opisane są inne przypadki Przywróconych – mniej lub bardziej szczęśliwe. Ważną rolę odgrywa w powieści również urzędnik Biura, Bellamy. Jego rola nie sprowadza się tylko do informowania rodzin o pojawieniu się na ziemi ich zmarłych bliskich. Zaprzyjaźnia się on z Haroldem, pomaga mu i powierza w opiekę innych Przywróconych.

 

Mocnymi postaciami książki są Harold i Lucille. Oboje zmieniają się na przestrzeni stron, co bardzo zaskakuje i daje do myślenia. Końcowe akapity powieści pokazują ich w zupełnie innym świetle, co zmienia zdanie czytelnika na ich temat.

 

Język jest prosty, zdania krótkie, a dialogi czasem tylko tajemnicze. Korekta spisała się dobrze, a na końcu powieści umieszczono rozdział od autora, który przybliża nam pomysł powstania książki.

 

Akcja toczy się w miarę szybko, chociaż dla mnie była nieco przewidywalna. Sam pomysł jest jednak innowacyjny, a bardzo dobrze wykreowany świat przedstawiony zachwyca.

 

Trzeba przyznać, że książka daje do myślenia. Jej wielką zaletą jest to, że autor nie stara się stanąć po żadnej ze stron – ani za tymi, którzy cieszą się z powrotów rodziny, ani za tymi, którzy widzą w nich zagrożenie. Pokazuje obie strony, przedstawia ich racje, ujmując je w najprostszy ze sposobów jako przeciwieństwo zdań małżonków Hargrave. To dobry zabieg, mimo że po licznych przejściach nawet opinie Harolda i Lucille zmieniają się.

 

Trzeba też wspomnieć o okładce, która jest zachwycająca. Prosta, bez zbędnych szczegółów, lecz zapadająca w pamięć i pełna wyrazu. Niesamowicie pasuje do powieści.

 

Dla mnie książka okazała się smutna. Nie płakałam, ale dała mi do myślenia. Osobiście wiele bym dała za kilka chwil z Przywróconym, lecz z drugiej strony ciężko byłoby mi się z nim ponownie żegnać. Zaczęłam się zastanawiać nad moją postawą wobec takiej hipotetycznej sytuacji. Z tego powodu uznałam, że książka jest wybitna – zmusiła mnie do wyrobienia swojej własnej opinii i wzbudziła we mnie emocje, których się nie spodziewałam.

 

Komu polecam? Moim zdaniem jest to książka warta uwagi, szczególnie dla tych, którzy kogoś stracili. Daje nadzieję, bądź ją odbiera, ale też pokazuje istotę śmierci. Nie można żyć złudzeniami, przeszłością i wspomnieniami – to wszystko jest tu zawarte między wierszami. Autor porusza też inne tematy, w tym ludobójstwa, postawy wobec potencjalnego zagrożenia i zmian charakterów ludzi w nowych sytuacjach. To wszystko jest gdzieś pokazane na marginesie, z boku, ale wyraźnie to widać po skończeniu pozycji. Dlatego warto po nią sięgnąć.

Awiola

"A jeśli nawet człowiek nie całkiem rozumie znaczenie i sens błogosławieństwa, w niczym go to przecież nie umniejsza... prawda?"

 

 

Narodziny i śmierć – dwie stałe obecne w naszym życiu. Świat został zbudowany w taki sposób, by ludzie ustępowali miejsca na Ziemi nowo narodzonym. A co gdyby ta odwieczna kolej rzeczy nagle się zachwiała? Gdyby dawno umarli powracali do życia, by wieść swoją egzystencję od punktu w którym ją niespodziewanie przerwali? Pytanie trudne, na które nie sposób znaleźć wyczerpującej odpowiedzi.

 

Jason Mott, zamieszkujący południowo-wschodnią Karolinę Północną to autor dwóch zbiorów poetyckich, absolwent University of North Carolina w Wilmington. Autor był nominowany do nagród "Pushcart Prize 2009" i "Entertainment Weekly". "Przywróceni" to jego debiutancka powieść, przetłumaczona na trzynaście języków, która uzyskała status bestsellera New York Timesa. Prawa do ekranizacji książki zakupiła firma producencka Brada Pitta, natomiast stacja telewizyjna ABC Studios zamierza wyemitować serial oparty na powieści pt. "Ressurection".

 

Harold i Lucille Hargrave, mieszkańcy małego prowincjonalnego miasteczka Arcadia w 1966 roku przeżyli wielką tragedię, która na zawsze odmieniła ich życie. W swoje ósme urodziny ich jedyny syn Jacob utopił się w rzece, pogrążając swoich rodziców w wiecznej żałobie. Pięćdziesiąt lat później na świecie zaczynają dziać się niewyobrażalne rzeczy. Na Ziemię zaczynają powracać ludzie, którzy nie żyją – matki, dzieci, małżonkowie. Istoty te przybywają w takiej formie w jakiej opuściły nasz świat. Nikt nie wie dlaczego odwieczna ściana oddzielająca żywych od umarłych przestała istnieć. W domu wiekowego małżeństwa pewnego dnia pojawia się również ich ośmioletni syn Jacob. Czy jest to jednak ich prawdziwy syn, którego będą w stanie tak samo kochać?

 

Po lekturze debiutu Jasona Motta nie dziwię się, że powieść ta już przed publikacją wzbudzała kontrowersję i wiele skrajnych emocji. Autor bowiem pod płaszczykiem nieco fantastycznej fabuły, przechwycił mnóstwo fundamentalnych pytań dotyczących definicji ludzkiego życia i śmierci. Człowiek bowiem oto staje w sytuacji, gdy odwieczny boski porządek zostaje zachwiany. Umarli powracają, a śmierć przestaje być zjawiskiem constance. W takiej oto sytuacji pojawia się mnóstwo pytań natury etycznej i moralnej, jakie autor ustami wykreowanych przez siebie bohaterów zadaje czytelnikowi. Czy można dalej kochać osobę, którą pochowaliśmy, a która nieoczekiwanie powróciła do nas z zaświatów? Czy można uznać taką istotę za człowieka z pełnymi, ludzkimi prawami? Czy przywróceni to ludzie? Czy takie masowe powroty można uznać za początek cudu, czy może apokalipsy. Te i wiele innych kwestii znajdziecie w fabule powieści. Po lekturze można stwierdzić, że to współczesny mini traktat o życiu i śmierci.

 

Trzeba przyznać, że sam pomysł autora na tak nietuzinkową fabułę zasługuje na uwagę i uznanie. Przywróceni to bowiem nie żadne zombie, czy inne żywe trupy, lecz ludzie z krwi i kości, którzy pragną kontynuować swoje przerwane życie na naszej planecie. Nie posiadają żadnych nadnaturalnych zdolności ani innych wykraczających poza normę zachowań. To ludzie, którzy powrócili do świata żywych by kontynuować swoją ziemską wędrówkę. Każdy czytelnik, który zatopi się w karty powieści Jasona Motta zacznie zadawać sobie pytanie, jak sam zachowałby się w takiej niecodziennej sytuacji. Gdyby powróciła wasza babcia, zmarli rodzice czy utracone dziecko, czy potrafilibyście traktować ich jak równych sobie wiedząc, że byli po tajemniczej drugiej stronie? Myślę więc, że głównym atutem "Przywróconych" jest wywoływanie w potencjalnym odbiorcy tego dzieła, mnóstwa pytań natury moralnej i etycznej. Pytań, na które trudno znaleźć odpowiedź. Autorowi udało się wzbudzić we mnie wiele takich przemyśleń oraz skłonić do subiektywnej oceny zachowań bohaterów książki.

 

Jason Mott zastosował zabieg, który nie każdemu czytelnikowi przypadnie do gustu. Mianowicie nawet w najmniejszym stopniu nie odkrył tajemnicy przywróconych. Aura tajemnicy otacza ich powroty do ludzkiego świata, jak i nagłe zniknięcia. Czytelnik nastawiony na przynajmniej częściowe przybliżenie fenomenu przywróconych, poczuje wielkie rozczarowanie i niedosyt, tym samym zostając zmuszony do uruchomienia własnej wyobraźni. Ciekawym wątkiem również oprócz motywu psychologicznego i etycznego, to wątek ekonomiczny i gospodarczy. Powieść bowiem pokazuje alternatywny scenariusz jednoczesnego napływu tak wielu ludzi w krótkim czasie i ruchy władz w tym zakresie, by zachować porządek i nie doprowadzić do chaosu.

 

Przyznam, że powieść czytało mi się w ekspresowym tempie głównie ze względu na minimalizm opisów z jednoczesnym językowym ukierunkowaniem na wywołanie emocji. Warsztat pisarski Jasona Motta stoi w moim przekonaniu na wysokim poziomie, czego dowodzi szybko upływający czas podczas tej lektury. Warto również zwrócić uwagę na idealnie dopasowaną okładkę. Chłopiec stojący do góry nogami, rzec można, że jest odwrócony, idealnie odzwierciedla zamierzenia fabularne powieści. Mówiąc kolokwialnie "świat stanął na głowie", role życia i śmierci zostały bowiem odwrócone.

 

Jak dobrze, że autorowi pewnej nocy przyśnił się sen o jego zmarłej matce. Sen, który stał się niejako inspiracją do napisania "Przywróconych". Sen, dzięki któremu mamy okazję przeczytać nietuzinkową powieść, odkrywającą przed nami głęboko skrywane pokłady naszych lęków i obaw dotyczących natury życia i śmierci. Z pełną odpowiedzialnością polecam.

Scathach

Ostatnie lata to renesans dla powieści postapokaliptycznych i kolejnych wariacji na temat zombie. W całą plejadę osobliwości związanych z owym uniwersum, swój wkład włożył także Jason Mott, proponując własną wersję nieumarłych, zupełnie odbiegającą od dotychczasowych przedstawień.

  

Harold i Lucille stracili syna, który tragicznie zginął na skutek utonięcia w rzecze w dniu swoich ósmych urodzin. Przez lata rodzice próbowali uporać się z bolesną stratą, zapełnić czymś wyrwę powstałą w sercu i przepracować żałobę, która zdawała się nie kończyć.
Przez dziesiątki lat żyli samotnie, próbując na nowo czerpać radość z życia, zawsze jednak mając w pamięci zmarłego syna.
Lata nieopisanego bólu pozwoliły im w końcu uporanie się ze stratą i podjęcie próbę normalnego życia. Wtedy jednak stała się rzecz nieoczekiwana – oto w ich drzwiach stanął Jacob – niezmieniony upływem czasu, taki sam jak w dniu swojej śmierci, lecz... żywy.

 

Mimo że lata wcześniej, jeszcze zanim tragicznie utracili syna, Lucille i Harold rozmawiali o powracających zmarłych, uznając ich za demony, ich opinie uległy całkowitej zmianie, gdy nieumarłym okazał się ich syn.
Na przekór minionym dziesiątkom lat, podczas których małżeństwo bardzo się zmieniło – nie tylko fizycznie, ale też psychicznie – ich syn pozostał niezmieniony, stając się jednym z tych, którzy wrócili...

 

Podobne wydarzenia mają miejsce na całym świecie, a nikt nie potrafi ich wyjaśnić. Pomocą dla przywróconych zajmuje się specjalna organizacja, która stoi na straży ich bezpiecznego powrotu do domów, które zawsze toczone są podobnymi dylematami: czy ten, kto wrócił to naprawdę mój syn? Jak to możliwe? Co teraz zrobić, jak zareagować, czy go zatrzymać?

 

Powroty tych, których kochaliśmy, a którzy odeszli nie są łatwe: zawsze powodują otwarcie ran, które tak długo próbowały się zasklepić, rozbija życie, dezorganizując i zasiewając w nim morze wątpliwości.
Narodziny i śmierć, dotąd oczywiste, niezmienne i przeznaczone każdemu elementy życia nagle przestały być pewnikami. Odwieczna kolej rzeczy zachwiała się w posadach, pozwalając na powroty tych, którzy niegdyś odeszli i kontynuację życia dokładnie w tym momencie, w którym je przerwali. Niestety, tylko pozornie. Przywrócony się nie zmienia, za to wszystko inne płynie dawno wyznaczonym torem, nie zatrzymując się ani na chwilę.

 

Jak w nowej rzeczywistości odnajdą się Lucille i Harold? Jak radzą sobie z nią inni ludzie na całym świecie?
Jacob, to nowa odmiana zombie – nieumarły, który posiada duszę, umysł i ciało, który powrócił do życia, jednak wcale nie po to, by pasożytować i siać zagładę, lecz po to... no właśnie, po co? I czy to naprawdę ten sam Jacob, który dziesiątki lat temu został znaleziony w rzecze?

 

Fabuła książki spotkała się z tak dobrą recepcją na całym świecie, że prawa do jej sfilmowania wykupiła wytwórnia Brada Pitta. Pozostaje więc oczekiwać na jego prezentację uniwersum, budzącego tak samo wiele kontrowersji jak i optymizmu. Mott stawiając pytania o fundamentalne kwestie, poddaje w wątpliwość istnienie stałych determinujących nasze życie, każe przedefiniować myślenie o śmierci i przemijalności jako czymś niezmiennym. Jego książka budzi wiele wątpliwości, zmusza do stawiania pytań natury etycznej i moralnej, które nie sposób przemilczeć. Jak uporać się z powrotem kogoś, kogo śmierć już przepracowaliśmy, jak po latach reagować na istnienie człowieka, który świadczy o tym, że czas się zatrzymał, jak psychicznie poradzić sobie z niespodziewanym powrotem i jak zbudować sobie przestrzeń bezpieczeństwa w świecie, w którym nic, nawet śmierć, nie jest już pewna i gwarantowana.

 

Nie sposób czytać tę książkę i nie zastanowić sobie co zrobilibyśmy na miejscu głównych bohaterów, jak zareagowalibyśmy w tak niecodziennej sytuacji i jak odbiłoby się to na naszej kruchej psychice.
Mott przesuwa granie, zmusza do myślenia abstrakcyjnego i refleksyjnego, nie podaje gotowych rozwiązań, lecz generuje coraz więcej wątpliwości, zmuszając tym samym do ponownego zastanowienia się nad kwestiami fundamentalnymi i jak dotąd – stałymi.

 

Brak rozwiązań może frustrować, jednak celem Motta wcale nie jest udzielenie prostych odpowiedzi. Jego tekst ma raczej powodować jątrzenie się ran, zasiać ziarno niepokoju i zmusić do tworzenia alternatywnych wizji świata.

Ciarolka

Wszyscy pragniemy by nasi najbliżsi, którzy już odeszli, byli z powrotem z nami. Byśmy mogli z nimi porozmawiać i się do nich przytulić. Niestety, nie jest nam to dane i nic nie możemy na to poradzić. Jasonowi Mottowi udało się jednak zmienić rzeczywistość i przywrócić zmarłych do świata żywych w swojej powieści. Pozwala ona na zastanowienie się, czy rzeczywiście byłoby dobrze, gdyby zmarli powrócili i czy byliby oni tymi samymi ludźmi. Bo przecież umiera się tylko raz...

 

Bohaterami powieści są starsi ludzie, małżeństwo Lucille i Harold Hargrave, którzy w latach 60-tych przeżyli niewyobrażalną tragedię. Ich synek Jacob zmarł w dniu swych ósmych urodzin. To wydarzenie diametralnie zmieniło ich życie, sprawiło, że utracili jego sens i radość. Przez te wszystkie lata czuli pustkę, której nie dało się już wypełnić. Harold stał się zgorzkniały, a Lucille cierpi na bezsenność. Jednak pewnego dnia na progu ich domu staje właśnie Jacob - beztroski ośmioletni dzieciak. Rodzice początkowo nie wiedzą jak się zachować. Przecież ich dziecko zmarło kilkadziesiąt lat temu, więc jak to możliwe, że stoi tu przed nimi, jak gdyby nic się nie stało?

 

Jacob nie jest jedynym człowiekiem, który zmartwychwstaje. W całych Stanach Zjednoczonych i nie tylko rozpoczyna się fala powrotów. Nikt nie wie, czy jest to dzieło Boga, czy może zapowiedź apokalipsy. Realnym problemem staje się liczba Przywróconych, która stale rośnie. Maleńkie miasteczko na południu USA - Arcadia - gdzie dzieje się akcja powieści, staje się więzieniem dla masowo przywożonych tu i przetrzymywanych Przywróconych, którzy według niektórych mogą stanowić zagrożenie dla żywych. Są oni enigmą, nikt nie wie skąd się wzięli i po co wrócili - głowią się nad tym wszyscy bohaterowie oraz ja jako czytelnik powieści.

 

"Nagle się okazało, że na świecie jest zbyt wielu ludzi. Wydawanie koncesji na życie wydawało się kwestią czasu."

 

W tym miejscu chciałabym zaznaczyć, że Przywróceni nie jest książką science-fiction, fantasy ani tym bardziej polityczną. Według mnie Jason Mott przedstawił oczywisty a jednocześnie oryginalny sposób powrotu zmarłych do świata żywych. Znamy powieści o wilkołakach, wampirach itd., ale kto był na tyle odważny, żeby napisać powieść o zwykłych ludziach? Jason Mott. Ja odebrałam tę książkę jako powieść obyczajową, ale to moja subiektywna opinia i nie każdy musi się z nią zgadzać. Dzięki temu cała ta historia wydaje się być bardziej realna i pozwoliła mi na zastanowienie się nad tym, co by było gdyby wydarzenia mające miejsce w książce wydarzyły się naprawdę?

 

Bardzo ciekawa jest reakcja Lucille i Harolda na powrót syna. Matka, jak każda kochająca mama, jest przeszczęśliwa i dziękuje Bogu za każdy nowy dzień spędzony z synem. Natomiast ojciec patrzy na to wszystko bardziej racjonalnie. Nie jest do końca pewny, czy to aby na pewno ich syn, nie mieści mu się w głowie, że ktoś może tak po prostu umrzeć, a po 50 latach powrócić. Uważa, że ich syn zmarł przed laty i należy się z tym pogodzić, a mimo to spędza czas z Jacobem i momentami czuje się tak beztrosko jak przed laty.

 

"Ta istota obok była kimś innym. Martwą imitacją życia. Chodziła, mówiła, uśmiechała się, śmiała i bawiła jak Jacob. Ale to nie był Jacob. To nie mógł być on. Wedle wszelkich praw rządzących wszechświatem nie wchodziło to w rachubę."

 

Interesujące jest również to, że Arcadia zaledwie w kilka tygodni ze spokojnego, wręcz idyllicznego miasteczka (podejrzewam, że zostało tak nazwane nie bez powodu), zmienia się w twierdzę, w jedno wielkie więzienie, a życie mieszkańców zostanie wywrócone do góry nogami.

 

Początkowo nie mogłam się wciągnąć w lekturę, szczerze mówiąc lekko mnie nudziła, ale po jakichś 150 stronach było już troszkę lepiej. Mimo wszystko trochę się na niej zawiodłam, bo moje oczekiwania były ogromne, intuicja podpowiadała mi, że to będzie jedna z lepszych książek, jakie przeczytam w tym roku. Oczekiwałam, że pochłonie mnie bez reszty, a nawet wbije w ziemię. Niestety tak się nie stało i podejrzewam, że odebrałam ją tak dlatego, że moje oczekiwania były zbyt wysokie. Moim zdaniem w Jasonie Motcie siedzi nie do końca wykorzystany potencjał i mam nadzieję, że kolejne jego książki będą lepsze. Myślę, że pomysł i fabuła są bardzo ciekawe, skłaniające do refleksji, niestety gorzej z wykonaniem. Ostateczną decyzję pozostawiam Wam, bo ja szczerze mówiąc mam mieszane uczucia, choć nie powiem, zakończenie było mocne.

Scoto

- Co czytasz?
- "Przywróceni".
- To coś o zombiakach?
- Nie, to o ludziach, którzy wrócili po śmierci. Tak w mocnym skrócie.
- Wszyscy?
- Nie, część.
- Hmm... A co trzeba było zrobić, żeby wrócić? I w takim razie po co umierać?

 

No właśnie? Po co umierać, skoro za jakiś czas można wrócić do życia. Po co przeżywać żałobę, jeśli ma się nadzieję, że jutro, pojutrze, za jakiś czas, bliska nam osoba zapuka do drzwi? Jason Mott miał ciekawy pomysł, jednak w moim odczuciu powieść miała sporo niedopowiedzeń. Lubię czytać historie z różnych punktów widzenia, w przypadku Przywróconych mamy przedstawiony tylko jeden - żywych. A ja przez cały czas lektury zastanawiałam się - co na to tytułowi przywróceni?

 

Sam pomysł mi się bardzo spodobał, wydał mi się czymś świeżym i nowym, z miejsca przykuł moją uwagę i - szczerze - napaliłam się na książkę jak głupia. Oczywiście jak to zwykle bywa moje oczekiwania były zbyt wygórowane, trochę się zawiodłam, jednak muszę stwierdzić, że, jak na debiut, powieść jest bardzo dobra. W trakcie lektury zastanawiałam się nawet co by było, gdyby tego typu wydarzenia miały faktycznie miejsce. Pewnie każdy, czytając, sobie zadał chociaż jedno podobne pytanie... Szybko stwierdziłam, że jakkolwiek można by uznać powrót zmarłych za cud, to jednak upierdliwy cud. Pomijając kwestię nagłego wzrostu demograficznego, bezrobocia, problemów z podstawowymi artykułami do życia itd., to jest jeszcze kwestia samego postrzegania śmierci i mętliku w głowach, jaki ta sytuacja by spowodowała. Pewnie na samym początku byłaby radość, sama chętnie na nowo przytuliłabym jedną i drugą babcię, jednak co dalej? Gdzie miałyby mieszkać, za co żyć, jak one by się czuły nagle pojawiając się w moim życiu i widząc mnie X lat po swojej śmierci? Jak odnalazłyby się w nowym świecie?

 

Jason Mott nie podał odpowiedzi na te pytania, zajął się problemem z innej strony. W jego powieści wszystko stało się nagle, ot, z dnia na dzień wcześniej zmarłe osoby zaczęły się pojawiać w różnych miejscach, niekoniecznie związanych ze swoim wcześniejszym życiem. Początkowo myślałam, że znajdę w tym jakąś prawidłowość, na przykład będą wracały tylko te osoby, które zmarły nagle, w wyniku wypadku czy morderstwa, nic takiego jednak się nie potwierdziło. W książce kilka postaci zastanawiało się dlaczego ich krewni nie wrócili, czemu sąsiad odzyskał swoją dawno zmarłą żonę a jemu nie udało się na nowo połączyć z rodzicami? Być może przez to ludzie w końcu podzielili się na zwolenników i przeciwników przywróconych. Zazdrość i tu pokazała swoje oblicze... Choć pewnie i strach.

 

Hargrave'owie mieli szczęście odzyskać zmarłego przed pięćdziesięciu laty synka. Lucille i Harold mieli wcześniej dość jednoznaczną opinię o przywróconych, nie uważali ich za ludzi, prędzej już za diabły. Pojawienie się Jacoba zmieniło ich punkt widzenia, a przynajmniej Lucille bo Harold nie chciał przyjąć chłopca na powrót pod swój dach. Matka na nowo miała swojego synka, i, mimo, że widziała w nim coś nienaturalnego, bagatelizowała to i cieszyła jego obecnością. Zresztą, wszyscy potwierdzali, że przywróceni nie do końca byli tacy jak wcześniej, choć nikt nie umiał powiedzieć, o co dokładnie chodzi. W końcu zdarzył się cud a cuda się nie kwestionuje... Po jakimś czasie rząd wziął sprawy w swoje ręce, postanowił umieścić przywróconych w wyznaczonych punktach i zdecydować co dalej z nimi robić. Niestety tygodnie mijały jeden za drugim, przywróconych było coraz więcej a decyzji jak nie było, tak nie było... Jak długo jednak mogło to trwać?

 

Kwestia zamykania przywróconych w wytyczonych strefach bardzo przypominała mi obozy koncentracyjne. Oczywiście intencje były inne, w powieści Jasona Motta rząd chciał w ten sposób zapanować nad przywróconymi, był kierowany strachem a nie rządzą zabijania czy wykorzystania taniej siły roboczej, jednak wynik był podobny. Straszne warunki, w jakich ludzie musieli przebywać, strach, coraz większa demoralizacja - to jest nie do uniknięcia w takich sytuacjach i przy podobnej organizacji. Autor dobrze oddał obraz tego typu obozów oraz zachowań zamkniętych w nich osób. Nie zdziwił mnie finał powieści, wręcz wydał mi się mało "krwisty" i właściwie niczego nie rozwiązywał. Ciekawa jestem czy ekranizacja "Przywróconych" przyniesie mi podobne odczucia.

 

W powieści co jakiś czas były wprowadzane nowe postaci, część z nich ma później związek z główną fabułą, część "pojawia się i znika". Nie wiem jaki miało to cel, ale zdecydowanie wpływało na niekorzyść powieści. Może to błąd Jasona Motta, może się trochę pogubił w trakcie pisania i nie zdołał połączyć wszystkich wątków ze sobą... Ciężko mi ocenić, jednak jest to zdecydowanie minus książki. Innym moim zastrzeżeniem jest, jak już pisałam, jednostronność. Autor mógłby przedstawić choćby punkt widzenia Jacoba, co czuł mały chłopiec wracając do rodziców i widząc ich w tak posuniętym wieku? Jakoś nie chce mi się wierzyć, by wszyscy przywróceni mieli klapki na oczach i nie widzieli rzeczy oczywistych.

 

Kończąc lekturę Przywróconych wie się o nich tyle samo co na początku. Może o to chodziło, może czytelnik miał się dalej zastanawiać dlaczego zmarli wrócili na ziemię i jaki był tego cel. A może Jason Mott sam nie wiedział, jak to wytłumaczyć? Czasami lubię tego typu zabiegi, ale nie w tym przypadku. Naprawdę liczyłam na coś innego... Pomysł fajny, jednak nic więcej. Nie polecam.

Kinga "Jenah" Stempor

Kim jestem i do czego zmierzam? Co jest większym cudem - życie samo w sobie czy odzyskanie zdrowia w chwili, gdy lekarze nie dają nam już większych szans na przeżycie? Boimy się bardziej samej śmierci, czy tego, co nas po niej czeka?

 

Ludzkość od zarania dziejów lubi zadawać sobie mnóstwo egzystencjalnych pytań, szukają odpowiedzi, chcą wniknąć w swoją istotę i zrozumieć prawa rządzące życiem. Czasem odpowiedź jest tak blisko, że wystarczy wyciągnąć po nią rękę, czasem jest tak ulotna, że tylko muska naszą świadomość i znika, pokrywając się grubą warstwą niedopowiedzeń i domysłów. Godzimy się z tym, co natura dla nas przygotowała, bo czy mamy inne wyjście? Rodzimy się, dorastamy, starzejemy się, umieramy... Czasem śmierć przychodzi szybciej, gdy jeszcze nie jesteśmy gotowi - czy to dotyczy nas samych, czy naszych bliskich. Zastanawiamy się, co zastaniemy po tzw. drugiej stronie. Zobaczymy światło, do którego należy iść, czy nasza dusza powróci prędzej czy później na ziemię w innym ciele? Tak wiele pytań, tak mało konkretnych odpowiedzi, potrzebujemy naukowych dowodów, ale nauka nas zawodzi. Rozumiemy, jak bardzo ograniczona jest nasza wiedza, jak wiele jest w niej ciemnych plam.

 

Śmierć i zmartwychwstanie - te pojęcia nie są nam zupełnie obce, zwłaszcza w kontekście naszej wiary. Każdy przecież słyszał o losach Jezusa. Czy zastanawialiście się kiedyś nad tym, co by było, gdyby jednak zmartwychwstanie dotyczyło wszystkich zmarłych osób? Co by było gdyby nagle do Waszych drzwi zapukali wszyscy zmarli krewni? Jason Mott rzuca nam swoiste wyzwanie i poprzez swoją powieść "Przywróceni" zmusza nas do zastanowienia się nad swoją reakcją. Co kierowałoby Waszymi emocjami - radość i szczęście, a może strach i lęk przed tym, co nieznane, co całkowicie odbiega od praw natury.

 

Bohaterowie powieści odzyskują to, co dawno temu utracili, co było kiedyś sensem ich życia - dziecko. Harold i Lucille przed wielu laty doświadczyli niewyobrażalnej tragedii. Pobliska rzeka zabrała im życie syna, pochłaniając jednocześnie w swych nurtach szczęście rodzinne. Ale jak się okazuje nie na zawsze. Jakieś niewytłumaczalne zjawisko oddaje im syna w nienaruszonym stanie, bez widocznych śladów upływu czasu. Tak samo ośmioletni, jak przed dziesiątkami lat, tak samo żwawy i radosny. Jakby zupełnie się nic nie stało. Cudownie Przywrócony. Pozostaje tylko pytanie - czy to naprawdę on?

 

Grono powracających z dnia na dzień się powiększa. Świat staje w obliczu masowych powrotów, początkowa radość z powrotu bliskich przeradza się w lęk. Kim oni są? Skąd przybyli? I przede wszystkim - dlaczego? Nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na te nurtujące pytania. Władze starają się zapanować nad sytuacją, ale powoli w ustalony porządek zaczyna się wkradać coraz potężniejszy chaos. Rośnie panika, a życie Przywróconych, które już raz, wydawałoby się bezpowrotnie, utracili, zaczyna być zagrożone.

 

Kto szuka w "Przywróconych" powieści czysto przygodowej, jasnej, przejrzystej fabuły lub po prostu czegoś o powrocie żywych trupów, ten srogo się zawiedzie. Lepiej niech sięgnie po coś innego. Powieść Jasona Motta to próba podjęcia trudnego tematu w sposób, którego jeszcze do tej pory nie było. To zaproszenie do zmierzenia się z własnymi emocjami, do zastanowienia się, czym byłoby dla nas takie powtórne przyjście. Może szansą, którą moglibyśmy wykorzystać na uporanie się z poczuciem winy, które przecież często dręczy rodzinę po stracie bliskiej osoby... Szansą na pogodzenie się z tym, co się stało, pogodzenie się ze stratą.

 

Choć Jason Mott porusza bardzo trudną, bolesną tematykę, fabuła i język powieści nie sprawiają jakichkolwiek trudności. Ciężki temat w opakowaniu w wersji "light". "Przywróconych" czyta się błyskawicznie i choć nie dostarcza aż tylu emocji, których można by się po niej spodziewać (głębokich wzruszeń, łez wylewanych litrami), i choć za plecami wielu ludzi można dostrzec jakąś tragedię, przed nimi majaczy cień nadziei. Czemuś te powroty służyły i nasza rola jest taka, by dostrzec ich sens.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial