Zuzankawes
-
Królowa jest tylko jedna. Tak przynajmniej twierdzą niektóre gwiazdy i gwiazdki popkultury. Pozwolę sobie nie zgodzić się z tym stwierdzeniem, bo dla mnie jest ich więcej. Z całą pewnością do pocztu królewskiego zaliczam skandynawskie pisarki powieści kryminalnych, z Camillą Lackberg na czele. Jej kryminały czytam i słucham z wypiekami na policzkach i czole, nerwowo zacierając ręce.
„Syrenka" jest szóstą częścią kryminalnego cyklu o miejscowości Fjallbaka, z Patrikiem Hedströmem i Ericą Falck w rolach głównych.
Przed Patrikiem i policjantami z Fjalbakki staje nie lada zadanie. Poszukują oni mężczyzny, który zniknął z domu, nie pozostawiając po sobie żadnego śladu. Jakiś czas później odnalezione zostaje jego ciało i wszystko wskazuje na to, że jego śmierć nie nastąpiła na skutek nieszczęśliwego wypadku a w wyniku morderstwa. Sprawa robi się jeszcze bardziej niebezpieczna i złożona, kiedy jeden z przyjaciół zamordowanego zaczyna otrzymywać listy z pogróżkami. Jasne staje się, że zarówno za morderstwem jak i groźbami stoi jedna i ta sama osoba, która pragnie wymierzyć mężczyznom biblijną wręcz sprawiedliwość. Z czasem krąg osób z listy niebezpiecznego szantażysty rośnie, wzbudzając u swoich ofiar prawdziwe przerażenie. Jednocześnie, ku wielkiemu zaskoczeniu policji (i czytelnika) ofiary chronią potencjalnego sprawcę, godząc się na swój los. Cała sprawa zaś kręci się wokół książki „Syrenka", która wyszła spod pióra jednego z szantażowanych mężczyzn, Christiana Thydella. Jaki związek ma tytułowa Syrenka z morderstwami, wysłuchajcie w porywającej książce Camilli Lackberg.
Lackberg stworzyła porywającą intrygę, zagmatwaną, paraliżującą, z obezwładniającym czytelnika / słuchacza zakończeniem. Akcja jest wielowymiarowa, a autorka zadbała o to, by wprowadzić mnóstwo wątków, sytuacji i postaci, które ubarwiają powieść. Początkowo trudno jest połączyć w logiczną całość informacje, którymi zasypuje odbiorców autorka. Z czasem jednak, kiedy informacji zdobywa się coraz więcej, śledztwo (także to prowadzone przez słuchacza, czy czytelnika) powoli i systematycznie posuwa się do przodu, a poszczególne elementy trudnej sprawy zaczynają do siebie pasować.Camilli Lackberg udało się napisać powieść niezwykłą. Dla mnie niezwykłą podwójnie, bo pomijając rewelacyjny wątek kryminalny, książka nabrała jeszcze innego wymiaru. Po moich dwóch niedawnych ciążach, postać ciężarnej Eriki stała mi się szczególnie bliska, zwłaszcza kiedy słuchałam o jej odczuciach, tak bardzo podobnych do tych, które sama przeżywałam, podobnie zresztą jak wiele innych kobiet... Lackberg jest mistrzynią oddawania emocji kobiecych, szczególnie tych pań, które borykają się z silnym działaniem hormonów. Wyrozumiała, ale i prześmiewcza, a fragmentów o opiece nad niemowlakami nie powstydziłaby się sama ekipa Monty Pythona.
Na „Syrenkę" pokusiłam się w wersji audio. Interpretację kryminału powierzono popularnemu aktorowi, Marcinowi Perchuciowi. W swoim dorobku poza mnóstwem ról filmowych i teatralnych, aktor ma bogatą kolekcję ról dubbingowych. I doświadczenie to widać, słychać i czuć, jak śpiewał klasyk. Aktor dobrze moduluje głosem, wcielając się co rusz w inną postać. Robi to bardzo sugestywnie, zawodowo. A przy okazji udało mu się uniknąć przesady, zachowując przy tym naturalność. Bardzo dobra robota, dzięki czemu „Syrenki" słucha się świetnie.
Zachęcam zatem do wysłuchania „Syrenki" Camilli Lackberg czytanej przez Marcina Perchucia. Odkryjcie bolesną przeszłość odciskającą piętno na teraźniejszości bohaterów. Dajcie ponieść się prozie autorki, która zaskoczy was w niejednym miejscu i niejedną sytuacją tak, że często zastanawiać się będziecie, czy czasem bohaterowie nie mają do czynienia z siłami nadprzyrodzonymi. Poznajcie prawdziwą, biblijną sprawiedliwość, oko za oko ząb za ząb. Dowiedzcie się także, jak wielkie piętno odcisnąć może przeszłość na ludzkim życiu, wysłuchując historii zazdrosnego grubasa...Poznajcie bulwersujące szczegóły tej przerażającej historii, stając się tym samym zagorzałymi fanami Camilli Lackberg, o ile jeszcze nimi nie jesteście. A przy okazji dajcie namówić się do wysłuchania audiobooka, bo w tej interpretacji naprawdę warto.