Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Okładka wydania

Spokojny Chaos

Kup Taniej - Promocja

Additional Info


Oceń Publikację:

Książki

Fabuła: 100% - 2 votes
Akcja: 100% - 1 votes
Wątki: 100% - 1 votes
Postacie: 100% - 1 votes
Styl: 100% - 1 votes
Klimat: 100% - 2 votes
Okładka: 100% - 1 votes
Polecam: 100% - 1 votes

Polecam:


Podziel się!

Spokojny Chaos | Autor: Sandra Veronesi

Wybierz opinię:

Andra

Pierwsze dni listopada dla wielu z nas to czas melancholii i wspominania tych, którzy już odeszli. Często wtedy przypominamy sobie o pierwszych dniach po śmierci kogoś bliskiego. Każdy na swój sposób przeżywa żałobę. Właśnie o tym trudnym momencie opowiada Sandro Veronesi w swojej książce.

 

Pietr Paladini to jeden z włoskich producentów telewizyjnych. Mężczyzna od kilkunastu lat jest w szczęśliwym związku z Larą i ma z nią ukochaną córeczkę Claudię. W chwili, gdy go poznajemy, pozostaje kilka dni do jego ślubu. Ku wielkiej radości bliskich wybranki, w końcu ma nastąpić sformalizowanie znanej wszystkim miłości. Nadchodzi jednak dzień, w którym wszystko się zmienia.

 

Przyszły pan młody korzysta z ostatnich chwil kawalerskiego życia na przepięknej, włoskiej plaży. Wtem zauważa wielkie zamieszanie, spowodowane topieniem się dwóch osób. Wspólnie z bratem bohater ratuje życie dwóm kobietom, co niestety nie zostaje zauważone. Biznesmen pełny rozgoryczenia wraca do domu, mając nadzieję, że chociaż rodzina doceni jego chwalebny czyn. Niestety, tu spotyka go kolejny cios. Ma miejscu okazuje się, że jego narzeczona zmarła. W dniu, kiedy wszyscy mieli bawić się na weselu, odbywa się niespodziewany pogrzeb.

 

Pietr musi zmienić swoje życie i zaopiekować się córką. Podświadomie czuje, że teraz musi dbać o swoją Gwiazdeczkę, jak nigdy wcześniej, by nie załamało jej odejście matki. W tym celu pierwszego dnia szkoły składa jej niecodzienną obietnicę. „Będę tu na Ciebie czekał" – zwykłe zdanie, które tysiące rodziców mówi swoim pociechom, co rano, żeby zapewnić je, że po nie przyjadą, staje się dla mężczyzny niemal przykazaniem. Postanawia zamienić zwykłe słowa w czyn. Odtąd przesiaduje długie godziny przed szkołą córki, licząc chociażby na małe pozdrowienie w czasie przerwy. Przyjęte zachowanie początkowo budzi współczucie, potem zdziwienie, a w końcu obojętność i nieartykułowane przeświadczenie, że taka postawa nie jest normalna. Sam obiekt zainteresowania, którego oczami obserwujemy fabułę, uparcie twierdzi, że nie cierpi po nieoczekiwanej stracie, choć uważa się za „wdowca". Czy tak jest naprawdę?

 

Faktem jest, że swoisty stan stagnacji bohatera wpływa na jego otoczenie w dużo większym stopniu, niż można pierwotnie przypuszczać. Z czasem Pietr staje się swoistym spowiednikiem dla rodziny, współpracowników i całkiem obcych ludzi, co zmusza go do przeanalizowania swoich własnych doświadczeń i emocji.

 

W pozycji jest stosunkowo dużo odniesień do utworów literackich i filmowych. Trochę szkoda, iż są to w większości pozycje amerykańskie, bo przecież w kulturze Italii jest wielu autorów wartych przypomnienia.

 

Autor postanowił w dość kontrowersyjny sposób przedstawić jeden z problemów współczesnego świata biznesu. Porównanie mającej nastąpić fuzji dwóch korporacji, (w której Paladini odegra pośrednio rolę nie tylko, jako pracownik) do dwóch religii może być dla wielu obrazoburcze. W trakcie czytania miałam wątpliwości czy zestawienie judaizmu z chrześcijaństwem i wplecenie w ten wątek osobistych przekonań ma jakikolwiek sens. Na pewno zastosowany zabieg wzbogacił jednak dość spokojną akcję powieści psychologicznej. W książce występują jednak również zauważalne sceny erotyczne. Veronesi nie boi się budować swoistego mrocznego klimatu, głównego miejsca akcji, nieco podobnego do tych znanych z powieści Kinga.

 

Pierwsze spotkanie z serią „Europa odnaleziona" było dla mnie niezwykle udane. Myślę, że to dobra pozycja, która udowadnia, że współczesna, europejska powieść psychologiczna ma się naprawdę świetnie i nie należy o niej zapominać.

Kyou

Zacznijmy od tego, że okładka tej książki jest strasznie przerażająca. Idealnie oddaje tytuł. Jest spokojnie, ale czuć niepokój. Zainteresowałam się tą pozycją właśnie przez to - od razu wywołała we mnie falę uczuć. Z nutką niecierpliwości czekałam na chwilę, kiedy w końcu nadejdzie jej kolej. I gdy to się stało, wsiąkłam. Nie mogłam się oderwać. Prawie czterysta stron małym druczkiem. Niby nic. A w środku zawarte jest tyle emocji, że zaraz na pierwszych stronach uderzają w twarz,

 

Pietro wybrał się z bratem na plaże. Bawili się jak dawniej - surfowali. Gdy wyszli na brzeg ujrzeli dwóch tonących ludzi. Tłum stał tam i patrzył na to. Zwykła, ludzka znieczulica. Obaj bracia rzucili się do wody. Nie było łatwo uratować tonącą kobietę. Rzucała się i nie chciała współpracować.

 

Nic z tego, teraz jest już jasne, że ta kobieta nie chce zostać uratowana, pragnie tylko, aby ktoś umarł razem z nią.

 

W końcu udało mu się ją uratować. Druga kobieta też była bezpieczna. Od razu się nimi zajęto, całkowicie zapominając o mężczyznach, którzy o mało tam nie zginęli. Nie usłyszeli nawet żadnego dziękuję. Z topielicami wszystko było w porządku. Nie można było jednak wezwać karetki, gdyż w miasteczku była tylko jedna i właśnie wyjechała. Kto by się spodziewał, że Pietro zobaczy ją pod swoim domem? Sąsiedzi i jego córeczka, Claudia stali przed domem, gdzie umarła Lara - przyszła żona i matka.

 

Nazywam się Pietro Paladini, mam czterdzieści trzy lata i jestem wdowcem. Z punktu widzenia prawa to ostatnie stwierdzenie nie jest właściwe, bo ja i Lara nie mieliśmy ślubu; ale ponieważ byliśmy razem od dwunastu lat, mieszkaliśmy razem, od jedenastu i spłodziliśmy córkę, która ma teraz dziesięć lat, a gdyby tego było mało, właśnie postanowiliśmy się pobrać (wreszcie - zakrzyknięto chórem) i zaczęliśmy przyjmować prezenty, tyle, że Lara nagle umarła i w dniu, kiedy miał być nasz ślub, odbył się jej pogrzeb, to akurat prawo nie jest najlepszym punktem widzenia dla opisania całej tej historii.

 

Mężczyzna został sam z dziesięcioletnią córeczką. Wydaje się, że ani on, ani ona nie są świadomi tego, że śmierć zabrała im ukochaną osobę. Pietro spodziewa się jednak, że przyjdzie taka chwila, gdy zaleje ich fala prawdziwego bólu. Odczuwa ciągły niepokój. Już pierwszego dnia szkoły żartobliwie obiecał córce, że będzie przez cały dzień czekał na nią przed szkołą. Jednak, gdy tylko wsiadł do samochodu stwierdził, że zrobi sobie jeszcze jeden dzień wolny od pracy. Spędził kilka godzin czekając na córkę. I następne dni też. Jakby bał się ją opuścić. Ale tylko tam był szczęśliwy. Na parkingu przed szkołą swojej córki. Obserwował ludzi, którzy przyjeżdżali po swoje dzieci, słuchał zwierzeń, gdyż nagle wszyscy zapragnęli wygadać się właśnie jemu.

 

To taka dziwna książka. Mężczyźnie ginie ukochana kobieta, a ten nie czuje nic. Żadnego bólu, żadnego smutku, żadnej tęsknoty. Tak samo jego córka. Trudno poradzić sobie w życiu praktycznie samemu. Pietro musi wychować swoją córeczkę sam. Spędzając czas przed jej szkołą pokazuje jej, że zawsze będzie przy niej. Ale przecież to nie o to chodzi. Żyją spokojnie, obserwując wszystko, co dzieje się dookoła nich. Bardzo dziwne.

 

Spodziewałam się dużej ilości bólu, cierpienia. Mimo tytułu nie przewidziałam, że w tej książce będzie dominował taki... spokój. Problemy ludzi, którzy przychodzili do mężczyzny stojącego na parkingu przed szkołą były niczym, w porównaniu ze stratą prawie żony. Ale to oni cierpieli. Nie Pietro. Bardzo spodobał mi się pomysł, który został wykorzystany w Spokojnym chaosie. Bardzo dobrze się to wszystko czytało. Nie było nic na siłę. Sandro Veronesi pisze w niesamowity sposób. Język jest dosyć prosty, ale uderza tam, gdzie powinien. Nie ma zbytnich słów. Jest tyle, ile potrzeba.

 

Sama książka jest po prostu niesamowita. Pozostawia po sobie uczucie pustki i pytanie: co dalej? Na tych kilkuset stronach autor zamieścił uczucia i sprzeczne pragnienia, które targają mężczyzną. Tak dobrze wczuł się w jego postać, że czyta się to nie jak powieść, ale jak autobiografię. Naprawdę niesamowite uczucie, zostać rzuconym w sam środek czyjegoś życia. A wszystko zaczyna się tak spokojnie. Plaża, fale... Jednak już od pierwszych stron człowiekiem targa niesamowite przerażenie. W takich książkach ciągle obawiam się tego, co może nadejść. Spodziewam się najgorszego. Nie potrafię pozbyć się tego niepokoju.

 

Jak dla mnie pan Veronesi zakończył historię w idealnym momencie. Jestem ciekawa, jak dalej potoczyło się życie Claudii i Pietro, jednak cieszę się, że to już koniec. Nie w złym sensie. Jestem po prostu spokojna, że nie stało się nic tragicznego, co by mną mocno wstrząsnęło. W pewnym sensie cała książka jest szokująca, jednak również spokojna. Spokojny chaos to idealny tytuł. Świetnie oddaje całą aurę historii. Naprawdę trudno uwierzyć, że to nie wydarzyło się naprawdę.

 

Nie bójcie się tej książki. Dajcie jej szansę. Bo warto - naprawdę. Kolejna pozycja na liście tych ulubionych. Nie da się przy niej nudzić - a przecież cała akcja dzieje się praktycznie na parkingu przed szkołą. Dobry pomysł, dobrze napisany. Słowem - idealna książka.

 

Komentarze

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial