Katarzyna K
-
Marta Handzlik (ur. 1981) to prawniczka, specjalista do spraw prawa oświatowego, były pracownik Ministerstwa Edukacji Narodowej, wielbicielka Ameryki Południowej, zapalona podróżnicza, autorka i współautorka publikacji prawniczych. Mieszka w Czechach. Po przeczytaniu krótkiego biogramu o autorce, nasuwa mi się pytanie: skąd zatem pomysł na książkę?
Książka "Buenos Aires" jest zapiskiem wielomiesięcznego pobytu Marty Handzlik w stolicy Argentyny. Marta Handzlik, to trzydziestoletnia kobieta, która stawia wszystko na jedną kartę, konfrontując rzeczywistość ze swoimi marzeniami. Wychodzi jej to na szóstkę z plusem. Dzięki temu doświadczeniu zaznała spokoju, zadowolenia, spełnienia, satysfakcji i pewności, że Argentyna to jej raj na ziemi, jej „mała" oaza spokoju. Autorka powieści mówi, że: „Zdobyłam kolejny szczyt i jedyne, co mi teraz pozostało, to spojrzeć z niego po raz ostatni i zacząć szukać następnego". Odważna kobieta. Pewna siebie i ambitna. Wie, czego chce od życia i wytrwale do tego dąży.
Marta Handzlik, opisując swoją własną podróż, łączy w książce przede wszystkim dwa gatunki: biografię Evy Perón, którą się zainspirowała i relację z podróży- przewodnik po Buenos Aires. Razem z nią przeżywamy jej pierwsze dni, początkowe problemy z hiszpańskim, poszukiwanie mieszkania, kontakty z trybem życia mieszkańców tego ogromnego miasta, z samymi mieszkańcami. Przemierzamy również ogromne miasto, chłoniemy jego gwar, zapach, wdychamy wilgotne powietrze, przeżywamy fascynację odmiennością.
Ważnym wątkiem tej powieści, raczej najważniejszym jest poznanie historii jednej z najbardziej znanych kobiet Argentyny: Evy Perón. Kobiety, uwielbianej przez lud, ale znienawidzonej przez klasę wyższą, która zginęła mając 33 lata.
„Buenos Aires" to utwór o spełnionym marzeniu. O spełnionym marzeniu autorki, która będąc jeszcze licealistką zafascynowała się tym światem, aż w końcu kupiła bilet lotniczy do stolicy Argentyny, do jej miasta marzeń i snów. Marta Handzlik udowadnia nam czytelnikom, że człowiek ma możliwość skutecznego działania i nie warto z tego rezygnować.
Powieść jest obiektywna, szczera, napisana prostym językiem, co sprawia, że czyta się przyjemnie i szybko. Książka liczy bowiem 162 strony, więc na pewno warto poświęcić godzinkę, może dwie na zapoznanie się z historią o spełnianiu swoich marzeń. Być może i Ciebie zainspiruje do zdobywania własnych szczytów? Podsumowując, w Buenos Aires można się zakochać! Polecam Wam serdecznie tę ciekawą i niebanalną lekturę!
JoannaKa
-
Nie kategoryzujcie „Buenos Aires" jako literatury podróżniczej. Oczekujcie od książki czegoś więcej niż tylko biograficznych wspomnień z życia Evity. Nie myślcie, że jest to zaledwie notatnik z odbytej podróży. Wtedy czytanie tej pozycji okaże się wyśmienitą literacką zabawą. Znajdziecie tutaj wszystkiego po trochu. I odkryjecie, że „Buenos Aires" to przede wszystkim książka... o spełnionym marzeniu.
Cała przygoda Marty Handzlik zaczyna się od pewnej fascynacji. Od uwielbienia skierowanego do Evity. Autorka nie raz da czytelnikowi do zrozumienia, że zamierza przemierzać drogi, którymi jej idolka kroczyła. I że na zawsze będzie należeć do Buenos Aires. Pobyt w tym mieście był dla niej spełnieniem największego marzenia, by chociaż w ten sposób przybliżyć się do Evity. Poszukuje jej śladów w całym mieście. I trzeba przyznać, że niesamowicie potrafi snuć opowieść o miejscach, które pokochała. Potrafi swoją fascynacją nieźle namieszać w głowie innych.
A właściwie dlaczego Evita? „Choćby dlatego, że była kobietą, która w czasach, gdy kobieta mogła być tylko żoną albo kochanką, zapragnęła być przywódczynią narodu. Przyszła znikąd, ale pragnęła wszystkiego. (...) Pokazała, że w kraju zdominowanym przez mężczyzn kobieta może wiele. Miała siłę, upór i wiarę w to, że może wiele zdziałać." [s. 28] Wokół niej kręci się cała argentyńska opowieść. Każda droga, którą Marta Handzlik kroczy jest pretekstem do opowiedzenia czegoś o niej. Każda rozmowa zostaje z premedytacją nakierowana na poznanie nowych faktów z jej życia. Każda spotkana osoba pozwala odkryć nowe ciekawostki.
Dla mnie jednak „Buenos Aires" jest świetnym obrazem współczesnej Argentyny. Bowiem pomiędzy poszukiwaniami ducha Evity, autorka książki próbuje nam przedstawić dokładny obraz Rego rejonu świata. Dlatego pozycja ta jest także swego rodzaju przewodnikiem. Poznamy trochę zwyczajów, zapragniemy skosztować specjałów kulinarnych i wiele więcej. Marta Handzlik zwróci nam uwagę na parę istotnych faktów, które mogą się przydać w naszej przyszłej przygodzie z tym krajem i miastem.
Styl „Buenos Aires" najbardziej zbliżony jest do luźno pisanego dziennika z przeżyć w obcym kraju. Można odnieść wrażenie, że duża część książki pisana była „na gorąco". Autorka czasami się powtarza. Ale jednak całość można pochłonąć bardzo szybko. Czyta się ją bardzo dobrze, z zapartym tchem. Szybko przewraca się kolejne strony, by z każdą kolejną poznać nowe fakty.
Marta Handzlik bardzo sugestywnie opisuje miasto, do którego niejedna osoba chciałaby się udać. Czytelnik szybko zaczyna nadawać na podobnych falach. Pragnie natychmiast postawić wszystko na jedną kartę, kupić bilet i wyjechać na jakiś czas. Pragnie samemu poczuć ten unikalny klimat, ludzi. Posłuchać i zobaczyć tango. Zasmakować wyśmienitej wołowiny. Porozmawiać z ludźmi, z którymi autorka się spotyka. Być może Handzlik nie snuje swoich opowieści jak Wojciech Cejrowski. Ale jednak potrafi zarazić innych swoimi fascynacjami. Całkiem miło z jej strony, że pozwoliła mi odkryć nowe oblicze miasta, o którym już wiele zdążyłam przeczytać.