Klaudia F.
-
„Moja córeczka - mruknął. - Zaledwie osiemnastolatka, a już została oskarżona o popełnienie morderstwa, pomagała kryminalistom i ma na koncie więcej ofiar niż większość strażników przez całe życie. - Urwał. - Nie mógłbym być bardziej dumny."
Moja przygoda z tą serią zaczęła się już jakiś czas temu. Każda część miała w sobie coś, co zachęcało do kolejnej. Gdy już byłam po przedostatniej części, wprost nie mogłam doczekać się tego tomu. Próbowałam jak najbardziej przedłużać czas przy tej części, lecz tak bardzo chciałam wiedzieć, co się w końcu wydarzy, że nie byłam w stanie już dłużej przeciągać. Dla mnie to zakończenie serii jest niesamowite i... No dobra. Zacznijmy od początku.
„Czasem zależy nam na kimś i lubimy spędzać z nim czas, ale to nie wystarcza, żeby być razem."
Nasza główna bohaterka, Rose zostaje oskarżona o zabójstwo królowej. Wszyscy, którzy dobrze znają ją wiedzą, że ona nigdy nie byłaby w stanie zrobić podobnej rzeczy, a tym bardziej nie zostawiła po sobie tylu śladów. Kto w takim razie ją wrobił? Przyjaciele pomagają dziewczynie oczyścić swoje czyste imię Strażniczki. Do całej sprawy wtrąca się ojciec Rose. Czy jest to dobre posunięcie z jego strony? Czy pozycja Lissy nie zasłabnie przez jej przyjaźń z królowobójczynią?
„-O nie! Kazaliście Christianowi wysadzić starożytne posągi. -Oczywiście, że nie-żachnął się Eddie. Był wstrząśnięty, że mogłam zasugerować taką okropność.-Moroje władający ogniem potrafiliby ocenić, czy to zrobił. -Jestem pod wrażeniem-przyznałam. Powinnam mieć więcej wiary w ich zdrowy rozsądek. No, niekoniecznie. -Użyliśmy C4."
Szczerze to nie spodziewałam się takiego zakończenie. Do ostatniej strony tak wiele się działo, że nie było chwili wytchnienia. Intryga za intrygą. Tajemnice i ... niesamowite ich rezultaty. Po skończeniu tej serii czuję niedosyt. Zakończenie samo w sobie jest czymś cudownym. Tyle wrażeń i przeżyć zmieścić w tej jednej małej książce. Tak polubiłam bohaterów i ich losy, że chcę jeszcze więcej i więcej. To niesamowite jak autorka przyciągnęła mnie do tego cyklu. Z miłą chęcią wrócę jeszcze kiedyś do niego, bo jak tu nie poczytać znów o losach Rose, Lissy, Christiana, Adriana, Dymitra i wielu innych osób. Tak ich pokochałam, że chcę więcej.
„Kiedy się ockną będą pamiętali tylko tego niezrównoważonego Rosjanina."
W ciągu ucieczki Rose z dworu z Dymitrem i alchemiczką Sydney, wreszcie możemy zauważyć zmiany w zachowaniu Dymitra po ponownym przemienieniu w dampira. Dzięki ucieczce wreszcie nie unika Rose i ... i właśnie teraz udaje mu się znaleźć ponowny sens życia oraz móc się w końcu cieszyć drobiazgami. Poznajemy Dimke z innej strony, co mnie bardzo ucieszyło i można także stwierdzić, że nieco zdziwiło.
„Czym jest miłość? Kwiatami,czekoladkami i poezją? Może czymś więcej? Kończeniem za kogoś żartu, absolutną wiarą w to ,że ten ktoś zawsze będzie po twojej stronie? Przekonaniem,że cokolwiek zrobisz on to zrozumie i myśli tak samo jak ty?"
Emocje, uczucia i niebezpieczeństwo. Wiele akcji, która nie da wam ani na chwilę odpocząć. Jeśli zakochaliście się w tej serii to jak najszybciej dojdźcie do ostatniej części, która jako kulminacja i zakończenie jest niesamowicie dobra. Na pewno nie zapomnę tej serii i będzie ona jedną z moich ulubionych. Możliwe, że niedługo sięgnę po inne książki autorki, ale na razie polecam wam tą serię. Nie wahajcie się! Polecam!!!
„Adrian zerknął na Christiana wyciągniętego na łóżku. - Hm - mruknął, wchodząc. - Więc to tak zamierzasz rozwiązać problem braku najbliższej rodziny kandydatki. Mali Dragomirowie. Dobry pomysł. Christian usiadł, a potem wstał i podszedł do nich. - Otóż to. Przerwałeś nam rozważanie wagi państwowej."