Przejdź do głównej treści

Zsyp


Autor: Iwa Pezuaszwili

Doris

„Teraźniejszość i przyszłość siłą rzeczy wyrastają z przeszłości i noszą jej znamiona”   Jawaharlal Nehru

 

        Powieść młodego, gruzińskiego pisarza, Iwa Peznaszwilego, jest zapisem zaledwie jednej doby z życia współczesnej tbiliskiej rodziny. Jak wiele może wydarzyć się w ciągu niespełna 24 godzin? Okazuje się, że całkiem sporo, tyle, by podkopać te resztki fundamentów, na których jeszcze rodzina się utrzymuje. Gruzja jest już wolnym krajem, jednak „postsowieckie” znaczy tu wiele, tych lat nie da się ani wymazać, ani zapomnieć, dawna radziecka mgła wciąż unosi się nad Tbilisi niczym fetor niedoczyszczonego zsypu, w którego ścianki wżarł się na tyle, że dalej infekuje otoczenie, „żeby nie wiem  na jak wesołe i miłe dla oka kolory przemalowali sowieckie bloki i ile warstw asfaltu położyli na wypchanej trupami ziemi, smród i tak wisiał w powietrzu. Wisiał i królował.”

 

        Wie o tym dobrze stroskany Gena, któremu to, co minione nie daje spokoju, wie jego żona Mila, tęskniąca za żarliwym i energicznym mężczyzną, z którego pozostał ledwie cień. Zema i Łazarz, ich dorosłe dzieci, codziennie patrzą na szczątki rodziny, jaką niegdyś byli. A kim są teraz? Uciekli z Górskiego Karabachu, nie chcąc stać się ofiarami narodowościowego konfliktu między Ormianami i Azarami, osiedli w Tbilisi, uprzednio sowieckim, teraz gruzińskim… ale dalej postsowieckim. Gena ostentacyjnie mówi tylko po rosyjsku, ani on, ani Mila nie nauczyli się gruzińskiego, choć mieszkają tu już jakiś czas. Ich dzieci zaś nie znają rodzimego języka przodków, gdyż w domu panuje od zawsze zakaz rozmawiania po ormiańsku. Tożsamość to podstawa samoświadomości, rusztowania, na którym budujemy resztę siebie. Tymczasem tutaj ono zrzeszotowiało, jest bardzo chwiejne i w każdej chwili grozi rozpadem.

 

        Przeszłość na tyle zagnieździła się w Genie, że nie pozwala mu żyć dniem dzisiejszym. Zatruwa go od środka i pozbawia wszystkiego, co niegdyś Mila tak bez reszty pokochała. Obecnie po dawnym mężczyźnie pozostała ledwie pusta skorupa, ciało bezwładnie zalegające na kanapie z nieodłączną torebką pierników, które mechanicznie przeżuwa. W co się wpatruje? Przewija w te i we wte śmierć przyjaciela, poddanego pierwej okrutnym torturom, czy może rozpamiętuje swoją zemstę, która zamiast ulgi przyniosła mu jeszcze większą udrękę? Mila nawet urodzin nie może obchodzić bez wspomnień grozy masakry 9 kwietnia 1989 roku na Alei Rustawelego.

 

        Żyją więc z dnia na dzień, byle jak, w kraju bez przyszłości, zżeranym przez korupcję, cwaniactwo i kłamstwo. Ci, których mieli za przyjaciół, układają się z każdą nową władzą i zgarniają do siebie bez skrupułów, co tylko się da. Zema, jako kobieta pracująca w policji, zdążyła już dobrze poznać, co to molestowanie, krycie sprawców przestępstw i niesprawiedliwość. Nie ma złudzeń, jest twarda, wie, czego chce i ile jest gotowa za to zapłacić. „Gena zaś stracił wiarę we wszystko – w prawdę i w kłamstwo, ponieważ świat, w którym żył, od początku do końca był zbudowany na kłamstwie, a kiedy nadszedł czas prawdy, to okazało się, że razem z prawdą nie przyszło nic oprócz wojny, śmierci i nieszczęścia.”

 

        „Zsyp” jest zaskakujący, wręcz brawurowy. Łącząc przeszłość z teraźniejszością operuje szorstkim, ciętym językiem, odsyła nas do fragmentów hip-hopowych kawałków, gdyż to w nich właśnie młodzi ludzie, w tym i cudem jako dziecko odratowany  przez ojca młody Łazarz, dają upust swojej frustracji i opisują świat takim, jaki jest, wprost, bez ukrytych aluzji i bez najmniejszej taryfy ulgowej. „Dawniej ten kraj należał do kryminalistów, dzisiaj należy do policjantów, więc dla takich jak ty w zasadzie nic się nie zmieniło.” Jest pewna grupka tych, co mogą wszystko, zarówno na górze państwowej drabiny, jak w zawodowej hierarchii, a nawet na małym osiedlowym podwórku. Cóż więc pozostaje pozostałym „maluczkim”, jak rodzina Geny? W gangsterskim i przekupnym świecie obecnej Gruzji nie mają wielkiego wyboru.

 

        Bohaterowie pogubili się w swoim życiu, zapominając o tym, co ważne. Po omacku krążą na jego peryferiach. Nie razem, a całkiem osobno, choć przecież wcale nie tego pragną. Obrazy minionych zdarzeń migają im przed oczami niczym popsuty, uprzykrzony neon za oknem, nie pozwalając dojrzeć tego, co istotne, co można by jeszcze uratować. Zapomnieli, że siła tkwi w nich samych i w ich wzajemnej relacji, w ich wspólnocie.

 

        W opowieści o tęsknocie za miłością, zdradzie ideałów, utracie złudzeń, pragnieniu zemsty, które przynosi klęskę w miejsce spodziewanej satysfakcji, w historii o ludzkiej nieprawości, ciężarze dawnych uczynków, siłę stanowi prawda narracji i szorstka prostolinijność jej przekazu. Gdzie popełniono błąd? A może nic nie zależy od nas i zło tkwiące w człowieku nie pozostawia mu wyboru, silne i triumfujące. Autor nie mówi wprost, ukazuje dylematy, z jakimi zmagają się bohaterowie w tym krótkim czasie i pozostawia ich na rozdrożu, nie stawiając zdecydowanie ostatniej kropki, a ledwie wielokropek…

 

 

 

 


Informacje:

  • Autor:
    Iwa Pezuaszwili
  • Gatunek:
  • Tytuł Oryginału:
    ბუნკერი (ang. A Garbage Chute)
  • Język Oryginału:
  • Przekład:
    Magdalena Nowakowska
  • Liczba Stron:
    184
  • Rok Wydania:
    2023
  • Wymiary:
  • ISBN:
    9788382306217
  • Wydawca:
    Sonia Draga
  • Oprawa:
  • Miejsce Wydania:
  • Ocena:

    6/6