Bartek "godai" Biedrzycki
-
Myślałem, że sobie tak na spokojnie zacznę od przyjemnej obyczajówki Mawila, nie wysilając się zbytnio napiszę parę komunałów i zacznę sezon recenzji z zakupów festiwalowych.
Tymczasem okazało się, że nie tylko ja wybrałem na pierwszy ogień tę lekturę i jestem już po uwagach Konrada i Daniela. I, w zasadzie, nie ma za dużo, co mógłbym dodać do tego, co ci dwaj napisali.
Oto kilku kumpli siedzi sobie przy piwku i snuje opowieści o swoich niespełnionych miłościach. Album zawiera cztery nieszczęśliwe miłosne przygody jednego z nich – od lat najmłodszych po dzień dzisiejszy. Tym, co podoba mi się w tych opowieściach jest ciepłe, pełne melancholii nastawienie. Nie brak oczywiście miłosnego nieszczęścia, jakim jest nieodwzajemnione uczucie, jest trochę wyrzucania sobie zmarnowanych okazji, ale ogólnie to takie powroty do krainy dawnych lat, piękniejszej i przefiltrowanej przez czas i pokaźną warstwę zbierającej się na wierzchu zupy chmielowej.
I to mi się najbardziej spodobało. Te takie szczeniackie, niewinne zagrywki; to romantyczne, nieporadne spojrzenie na sprawy damsko-męskie; takie ciepłe, pełne wprawdzie żalu, ale i czułości wspomnienia.
Pisałem już gdzieś indziej, że ja akurat jestem na etapie, kiedy potrzebuję takiej tematyki, kiedy lubię czasem wracać myślą te kilkanaście lat wstecz. A że dodatkowo Mawil, chociaż porusza się w stylistyce, która może nie jest moją ulubioną, to jednak ma w łapie duży potencjał, to czytało mi się „Możemy zostać przyjaciółmi" z niekłamaną przyjemnością. Trochę umowna ale sugestywna kreska świetnie oddaje oderwaną od prawdy rzeczywistość wspomnieniową.
Warto sięgnąć po ten komiks. Chociażby po to, żeby sobie przypomnieć własne, być może już odłożone na dno pamięci, miłosne perypetie. Te niewinne, rozczulające małe dramaty, które każdego przecież dotykają, gdy dorasta.
Październik 2008
Źródło: www.gniazdoswiatow.net