Wersja dla osób niedowidzącychWersja dla osób niedowidzących

Black Hole

Image Gallery:

Opis:

Bartek "godai" Biedrzycki

Czarna Dziura, Panie

 

Czerwiec 2008

 

 

To taki wiązany wpis, trochę o komiksie, trochę o pierdołach. Głównie o jednym konkretnym komiksie i głównie o okołokomiksowych pierdołach. Mogą być spoilery.

 

Kiedy wszyscy zdążyli się już spuścić, dokonać ewangelizacji i pogryźć, a kurz ekscytacji opadł i sprawa przycichła, ja kupiłem sobie wreszcie „Black Hole".

 

No i co? Tu drapię się w głowę z zakłopotaniem. Dobrze i źle jednocześnie. Mam odczucia jak gilbaert i jak pół forum Gildii jednocześnie. Komiks dobry i średni. Warto i nie warto.

 

I wyjątkowo uważam, że twarda oprawa była na miejscu, bo to grube. Chociaż z tą oprawą można to dać w formacie kieszonkowym. I na cieńszym papierze. Serio, mnie nie byłoby żal. Kolekcjonerom pewnie tak, ale ja bym zabił za taki magazyn, drukowany na bibułce od papierosów, który ma 500 stron i jest miesięcznikiem. I jestem pewien, że każdy, kto wybiera zawsze wersję w HC, też w głębi duszy tak by zrobił.

 

Zeszło się tak długo (z kupnem tego komiksu), bo dość drogi. Od paru lat mam komfortową sytuację finansową, ale mimo wszystko, cena okładkowa odstrasza trochę, nawet biorąc pod uwagę objętość.

 

Tym bardziej, że przeczytałem całość poniżej godziny. Duże kadry, dialogu i narracji w normie, czyta się błyskawicznie.

 

Z jednej strony świetnie. Sekwencje oniryczne i narkotyczne bardzo fajne. Takich kumpli od skręta jak tych dwóch przygłupów, każdy kiedyś miał. W ogóle, sekwencje rozgrywające się „poza francą" to kawałek przyzwoitego komiksu obyczajowego.

 

Z samą francą jest mi trudno. I nawet wiem, czemu.

 

Jestem w stanie zawiesić niewiarę i przyjąć istnienie choroby, która sprawia, że wyrastają ci usta a klacie albo ogon. To idiotyczne, ale jest osią fabularną, więc zawieszam niewiarę.

 

I w tym momencie moja dobra wola się kończy. W dzieciństwie lubiłem Christę, Baranowskiego i trochę mniej Chmielewskiego. Do momentu, kiedy w wieku chyba lat 5 wpadł mi w ręce jakiś szwedzki przedruk „Supermana" i (takiż) „Fantastic Four", a chwilę potem odkryłem stare „Relaxy". I, o ile po szwedzku nic nie kumałem, to przygody Konusa i niesamowite perypetie pilotów myślowców mnie zachwyciły. Ze względu na swój rysunkowy realizm.

 

To byli prawdziwi ludzie, nie mieli nosa większego od stopy.

 

Z tego samego powodu bardziej mnie zawsze pasjonowały przygody pewnego bogatego kulturysty, który nocą daje ludziom po ryju i przyjaźni się z sierotą-cyrkowcem, niż podobne w duchu przygody faceta strzelającego promieniami z dupy.

 

I tu zawieszam niewiarę i kończy się moje pobłażanie dla francy. Czy naprawdę wszyscy pieprzyli by się jak króliki, gdyby znali ryzyko? Tak.

 

Czy zarażeni spieprzali by do lasu i tam koczowali? Być może.

 

Czy nikt by nie poszedł do lekarza? Wątpię.

 

Czy społeczność lokalna nie wpadła by w panikę, a w telewizji, zamiast Abbota i Costello nie puszczała reportaży o zarazie? Retoryczne.

 

Założenie, że każdy, który nauczył się oddychać przez dupę ucieka do lasu i tam koczuje jest poronione. Trzeciego dnia zabawy w biwak cała ta banda gówniarzy miałaby tam rasowy tłum z pochodniami i skończyli by nadziani na gałęzie, jak laleczki Ricka Fiuta. Przecież łażą po ulicach, wyjadają ze śmietników – co jest, ludziom się zdaje, że to nowy gatunek oposa? Amerykanie bywają głupi, ale nie aż tak.

 

A więc z jednej strony super, z drugiej padaka.

 

Sam głównu bohater Keith mnie nie zafrapował. Gdyby nie był jednym z narratorów, to pewnie bym go przeoczył. Jeden z tych gości, których na korytarzu mijasz i nie zauważasz. Sam taki kiedyś byłem, chociaż było mi jeszcze daleko do Dave'a czy Ricka.

 

Ale laski takie, jak Chris, były zawsze pustakami i nie było sensu się za nimi oglądać. To odróżniało prawdziwe polskie życie od „Beverly Hills 90210".

 

Potem, już w liceum, to się przemieszało, pozmieniało, było inaczej, tak czy owak z amerykanckymy filmamy o gówniarstwie nadal nie miało nic wspólnego.

 

Chris sama z siebie to potworna sierota. Prawie syndrom sztokholmski w stosunku do nosiciela, który ją zaraził. I idiotyczny sentyment do Keitha, kiedy było już za późno.

 

Za to Jaszczurza Królowa była chyba najfajniejszą postacią. Może dlatego, że była najstarsza z całej bandy i miała trochę trzeźwiejsze spojrzenie na świat.

 

I Dave, biedny fiut, któremu nic nie wyszło. Tacy to nigdy nie mają szczęścia.

 

W getcie geeków też są getta. Możesz czytać komiksy, ale ratuje cię to, że przynajmniej potrafisz napisać wypracowanie na każdy temat i umiesz trzymać ołówek. Koleś, który w niedzielę w lakierkach i białej koszuli zabiera na spacer z rodzicami książkę do matematyki, żeby powtórzyć sobie materiał jest stracony. Mija 20 lat i on nadal wygląda tak samo.

 

A ten, dodatkowo, robi to, co każdy głupi amerykański nastolatek, czyli zabija wszystkich dookoła, jakby to miało jakieś znaczenie. Halo, frajerze, nikt ich nie szuka, nikt ich nie chce, ich własne rodziny puściły na nich strugę ciepłego moczu i oglądają starą komedię w TV, zamiast siedzieć na posterunku i domagać się poszukiwań.

 

Skąd miałeś tyle naboi, Dave?

 

Powinienem przeczytać „Black Hole" kolejny raz i coś dorzucić, ale wystarczy tej wyliczanki. Nadal nie wiem, czy mi się podoba, czy nie. Nie odsprzedam go, chyba, że za kilka lat osiągnie jakieś zawrotne ceny. Ale pewnie nawet wtedy nie, bo podoba mi się od strony graficznej. I ma dobre sekwencje oniryczne, narkotyczne i wizyjne.

 

Piwo i chipsy się skończyły. Pora i na moje dywagacje.

 

PS. Czy scena, jak wszyscy siedzą przy ognisku, nie przypomina wam podobnej z „Wyspy doktora Moreau"? Zwierzoludy siedzą wokół ognia, skandując Prawo i oszukując się chóralnie, że są czymś, czym nie są. Takie luźne skojarzenie.

 

Źródło: www.gniazdoswiatow.net

Michał Lipka

W CZARNEJ DZIURZE

 

Dzieło życia Charlesa Burnsa powraca po raz kolejny na polski rynek! Dwunastoczęściowe opus magnum jednego z najoryginalniejszych i najlepszych twórców komiksowych doczekało się właśnie wznawiania. I dobrze, bo to komiks tak wspaniały, jak dziwny. Połączenie freudowskiej psychoanalizy z horrorem i portretem społeczeństwa amerykańskiego lat 70. ubiegłego wieku. Dzieło kultowe, porażające i niesamowite graficznie. Czyli kolejne z tych, jakie każdy miłośnik powieści graficznych powinien nie tylko znać, ale i mieć na swojej półce.

 

Połowa lat 70. XX wieku. Wśród młodzieży licealnej szerzy się przenoszony drogą płciową wirus. Franca jak go nazywają. Nie jest to choroba weneryczna jednak. Zmiany, jakie wywołuje są zmianami fizycznymi, różnymi w przypadku różnych ludzi. Czasem niemal niezauważalne, czasem wyraźne, niby piętno. Jak spełnienie koszmaru paranoika bojącego się mutacji, ciała młodych ludzi ulegają przemianom – z dziewczyny schodzi skóra, niby zrzucana wylinka, chłopakowi wyrastają usta na szyi, kolejnej dziewczynie błona między palcami. Wśród chętnych do imprez, narkotyków i seksu nastolatków, Franca szerzy się niebezpiecznie. Do czego to wszystko doprowadzi? I czym tak naprawdę jest ta dziwna choroba?

 

To ostatnie pytanie równie dobrze można by skierować do całego komiksu. Czym on właściwie jest? A może bardziej: o czym? Brzmi jak horror, operowanie czernią i pewna specyfika rysunków przywodzi na myśl pulpowe korzenie, a jednak poruszane tematy i zawarte treści dalekie są od takich uogólnień. Co najbardziej rzuca się w oczy to iście Freudowska treść. Symbolika (rany, otwory, rozcięcia etc. przybierają tu waginalne kształty) jak z psychoanalizy i interpretacji snów, zahaczenie o vagina dentata i kompleks kastracyjny, splata się tu z wywodem Stephena Kinga o konserwatywnej naturze horrorów i horrorami wenerycznymi wczesnego Cronenberga z nutą backwood slasherów nawet. Na głębszym polu spotykają się jednak portret ciężkiego życia dojrzewającego człowieka, okrucieństwa szkoły średniej, z obrazem społeczeństwa amerykańskiego lat 70, pełnego narkotyków, wyzwolenia, wolnej miłośći i rozkwitu chorób przenoszonych drogą płciową.

 

Rozliczenie to? Przestroga? Skarga czy sentymentalne spojrzenie na ciężkie, choć jednak nostalgiczne czasy? Sięgnijcie i wyróbcie własne zdanie. Zapewniam, jest po co. „Black Hole” to solidny (ponad 350 stronicowy), ambitny projekt wymykający się konkretnym szufladkom. Mądry, angażujący i myśli, i emocje, znakomicie przy tym zilustrowany w mroczny, prosty dość, a jednak perfekcyjny sposób udowadniający wielkość i artyzm Burnsa. Nie przypadkiem nagrodzony m.in. Harvey Award.  Nic tylko sięgnąć i delektować się, jeśli ceni się poważne komiksy niosące o wiele więcej, niż tylko rozrywkę. Polecam gorąco.

Uleczkaa38

  "BLACK HOLE" Charlesa Burnsa należy bezsprzecznie do wielkich i kultowych już dzieł komiksowej sztuki, które doceniły miliony czytelników na całym świecie. Ta powstająca na przestrzeni dziesięciu lat opowieść o losach amerykańskich nastolatków w dobie przedziwnej, seksualnej epidemii, zachwyca nas swoją niezwykłą głębią wymowy, wieloznacznością i równie odważnym, co i niecodziennym, spojrzeniem na temat wkraczania w dorosłość. Dziś mam przyjemność opowiedzieć wam o nowym wydaniu tego tytułu, które ukazało się nakładem Wydawnictwa Kultura Gniewu.

 

 Stany Zjednoczone, przedmieścia Seattle, lata 70-te... To w tej rzeczywistości poznajemy czterech głównych, nastoletnich bohaterów tej opowieści -  Keitha, Chris, Roba i Elizę. Ich codzienność wypełnia nauka, zabawa i pierwsze zauroczenia, czyli codzienność życia młodych ludzi. Oto jednak w życiu wszystkich młodych ludzi pojawia się przerażająca zaraza, określana mianem "francy", która charakteryzuje się różnego rodzaju mutacjami u tych nastolatków, którzy rozpoczęli seksualne współżycie. Choroba ta dosięga również naszych bohaterów, którym przyjdzie zmierzyć się nie tylko z jej następstwami, ale też i społecznym odrzuceniem...

 

 Niniejsze dzieło Charlesa Burnsa stanowi sobą fascynujące spojrzenie na najważniejszy czas w życiu człowieka - pożegnanie dzieciństwa i powitanie dorosłości. Spojrzenie, które wpisuje się z jednej strony w nurt psychologicznego dramatu, z drugiej zaś korzysta w odważny i śmiały sposób z konwencji grozy i literatury science fiction. I tak naprawdę o tym, które z tych dwóch nurtów jest tu tym ważniejszym i ciekawszym, decyduje sam czytelnik, gdyż autor pozostawia mu w tym względzie pełnię wyboru i prawo do wysnuwania własnych przemyśleń, co w mej ocenie należy docenić w szczególny sposób. 

 

 Scenariusz komiksu charakteryzuje się niezwykłą głębią, dość mroczną atmosferą oraz efektownością samej relacji, gdy oto poznajemy kolejnych bohaterów tej opowieści, ich pierwsze miłosne i seksualne doznania, jak i wreszcie konsekwencje tych kroków, czyli bardziej lub mniej uciążliwe, mutacje. I z każdą kolejną stroną historia ta wydaje się być jeszcze ciekawszą, coraz bardziej dramatyczną i mocną w swojej wymowie, gdy oto obok emocjonalnych dramatów i rozterek pojawia się sensacja, dramat i walka o życie. Ciekawe jest to, że losy każdej z tych czterech postaci stanowią osobne historie, które z czasem znajdują swoje wspólne elementy i wątki. To mocna, często niejednoznaczna, ale i zarazem piękna opowieść...

 

 O bohaterach komiksu możemy powiedzieć z pewnością to, że są niezwykle prawdziwi, realistyczni, zwyczajni. Oczywiście słowa te odnoszą się do ich życia przed mutacjami, które powodują u nich m.in. zrzucanie skóry, pojawienie się dodatkowej pary ust, czy też ogona..., co w naturalny sposób zmienia ich samych. Jednakże nawet wtedy Keith, Chris, Rob i Eliza pozostają wciąż tak samo zagubionymi młodymi ludźmi, którzy muszą zmagać się ze swoją traumą, bólem, odrzuceniem i niepewnością tego, co będzie dalej. To bohaterowie, których chcemy lubić, zrozumieć i identyfikować się z nimi, co jednak nie zawsze będzie możliwe...

 

 Bardzo udanie przedstawia się także rzeczywistość tej opowieści, czyli świetnie uchwycony klimat amerykańskiej codzienności lat 70-tych, życie nastolatków z ich wszystkimi problemami oraz ta nadprzyrodzona epidemia, która każe traktować miłość i seks jako coś niebezpiecznego, ale też i złego. Jednakże jest tu coś jeszcze, a mianowicie mrok natury, ciemności, tytułowej czarnej dziury, która wydaje się z każdą stroną pochłaniać wszystko z coraz większą mocą i siłą. I tym samym świat ten nas tyleż fascynuje i oczarowuje, co i w jakiejś mierze przeraża.

 

 Seks, który rani i zmienia całe życie... - ten główny wątek niniejszej pozycji budzi automatycznie skojarzenia z dziś już nieco zapomnianą, ale jeszcze kilkanaście lat temu budzącą lęk i strach, chorobą AIDS. I nie sposób nie uciec od tych myśli, że oto autor opisując "francę" i jej przerażające skutki chciał odnieść się do powyższej, cywilizacyjnej choroby, wskazując na dramat tych, którzy jej uświadczyli. Jednocześnie jest w tym również jakaś metafora na temat postrzegania przez społeczeństwo tych, którzy są inni, doświadczeni przez chorobę i napiętnowani jej skutkami, co często boli i szkodzi bardziej, aniżeli same objawy...

 

 Niezwykle okazale przedstawia się ilustracyjne oblicze tego komiksu, o które zadbał również Charles Burns. Stworzył on tutaj klimatyczne, pociągnięte mocną i wyrazistą kreską, dość proste w swojej konstrukcji, ale i zarazem bardzo wymowne w ukazywaniu emocji na twarzach bohaterów, rysunki. To również konwencja czerni i bieli, z dominacją tej pierwszej z barw, co zresztą idealnie łączy się z wymową i tytułem tego komiksu. I naprawdę jest coś niezwykłego w tych ilustracjach, co każe nam się w nie wpatrywać znacznie dłużej, aniżeli wymaga tego sama lektura...

 

  Komiksowa opowieść "Black Hole", to wielkość w każdym względzie - począwszy od samego pomysłu, poprzez jego przełożenie na scenariusz relacji, a kończąc na emocjonalnej wymowie i pięknie ilustracyjnej szaty. To dzieło, które zachwyca od lat czytelników i zapewne zachwycać będzie już zawsze, gdyż zawsze też aktualnym i intrygującym pozostanie temat seksualności człowieka i jego  wkraczania w dorosłość. Ze swej strony oczywiście zachęcam was do sięgnięcia po ten świetny, kultowy tytuł!

 

Komentarze:

Security code
Refresh

Aby Skomentować Kliknij Tutaj

Okładka wydania:

Black Hole

Additional Info:


Podziel się!


Oceń Publikację:

Komiksy

Rysunki: 100% - 2 votes
Kolory: 100% - 2 votes
Scenariusz: 100% - 2 votes
Liternictwo: 100% - 2 votes
Tłumaczenie: 100% - 2 votes
Wydanie: 100% - 2 votes

Współpracujemy z:

BIBLIOTECZKA

Karta Do Kultury

? Jeżeli zalogujesz się na swoje konto, będziesz mógł bezpłatnie:
*obserwować pozycje wydawnicze, promocje oraz oferty specjalne
*dodawać je do ulubionych
*polecać innym czytelnikom
*odradzać produkty, po które więcej nie sięgniesz
*listować pozycje, które posiadasz
*oznaczać pozycje przeczytane/obejrzane
Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się, zapraszamy do rejestracji!
  • Zobacz Mini Tutorial